Pasterka o 24:00. Taca w Pasterkę przeznaczona na wsparcie Funduszu Obrony Życia.

W dzień uroczystości Bożego Narodzenia (25 XII) porządek Mszy św. jak w każdą niedzielę: 7:30, 9:00, 10:30, 12:00 i 17:00.

W niedzielę, 26 grudnia, uroczystość Świętej Rodziny: Jezusa, Maryi i Józefa. Msze święte o godz.: 7:30, 9:00, 10:30, 12:00, 16:00 i 17:00. Taca na Katolicki Uniwersytet Lubelski.



Najcichsza cicha noc..

Dlaczego cicha noc? Dlaczego wśród nocnej ciszy? Najważniejsze wydarzenie świata, które zaczęło całkiem nowy początek wszystkiego, odbywa się w ciszy.. i my również świętujemy je w ciszy, bez żadnych petard, rac i okrzyków.

Każdy rodzic, który spędził pierwsze dni życia ze swoim dzieckiem wie, jak ważna jest cisza: ta majestatyczna i piękna, wprowadzająca spokój, kiedy patrzymy na słodko śpiącą kruszynkę.. jak i ta cisza potrzebna do chwilowego odpoczynku, wytchnienia, pozbierania myśli w ferworze nowych spraw i obowiązków związanych z narodzinami dziecka.

Jak zatem wielka powinna być cisza, gdy rodzi się sam Bóg? Jakie uroczyste skupienie? Wszyscy troszczymy się wtedy o to, by Go nie obudzić, by spał, rósł, rozwijał się. Mamy śpiewać, grać i kłaniać się, ale tak cicho, by Go nie zbudzić i nie przerwać tej ciszy. 

Spokój i cisza dziecięcego pokoju.. spokój i cisza betlejemskiego żłóbka. Choć raz w roku dajmy sobie czas na ciszę. Dla odmiany w tych najpiękniejszych dniach w roku, w oderwaniu od zgiełku i biegu, niech towarzyszy nam ona.. Wielka Cisza, którą zafundował nam Pan Bóg dwa tysiące lat temu, niech będzie tym jednym dniem luksusu i majestatyczności, o które przecież próbujemy walczyć przez cały rok.

Chwilo jedna! Przy tobie nikną odległości,
Co szare – zmienia się w odświętne, tajemnicze.
Daj nam więcej dni takich, spragnionych miłości,
Niech świat przy żłóbku Twoim odmienia oblicze.

o. Franciszek Czarnowski

***

Największe cuda dokonują się w absolutnej ciszy, w zapomnianych częściach świata, z dala od ciekawych oczu. Położone w cieniu Jerozolimy Betlejem („Betlehem” znaczy po hebrajsku „dom chleba”), od czasu, kiedy wyszedł z niego wielki Dawid, żyło jedynie dalekim odblaskiem dawnej chwały oraz obietnicą proroka, która mówiła, że do końca swych dni nie będzie przecież najlichszym z miast (Mi 5,1). To właśnie tutaj zatrzymał się Bóg, wybierając małość, zapomnienie i ubóstwo. Tym samym wprawił świat w pełne napięcia zdumienie.

A ty, Betlejem Efrata, najmniejsze jesteś wśród plemion judzkich! Z ciebie mi wyjdzie Ten, który będzie władał w Izraelu, a pochodzenie Jego od początku, od dni wieczności. (Mi 5,1)

O ile Jego przyjście wymyka się oczom ludzkim, o tyle nieustannie czuwają nad nim oczy samego Boga. To on wypatruje pasterzy, którzy w tej właśnie okolicy trzymali straż nocną (Łk 2,8). Pasterze to grupa z marginesu społecznego, ludzie pogardzani przez większość z powodu trybu życia, który uniemożliwiał im zachowywanie przepisów Prawa – nieczyści dla pobożnego Izraelity. To oni mają być pierwszymi świadkami narodzin Mesjasza. Realizuje się w ten sposób wola Boga, który objawia swoje tajemnice ludziom o prostym sercu, zdolnym przyjąć z wiarą ogłaszane im Słowo.

Fresk W Shepherdspola Kościół Betlejem - zdjęcia stockowe i więcej obrazów  Anioł - iStock
Betlejem.. fresk w Kościele na Polu Pasterzy w Beit Sahur.

W historii tej pojawiają się wreszcie aniołowie, których nazwać możemy tłumaczami rzeczywistości niebiańskiej (Łk 2,9). To oni wskazują drogę pasterzom i informują ich o tym, co wydarzyło się w Betlejem. 

Z historii Bożego Narodzenia uczymy się kilku ważnych prawd:

  • nasz Bóg ma kilka nawyków, nałogów, o których warto wiedzieć. Jego ulubionym sposobem docierania do człowieka jest ten najmniej spektakularny: przemawia do nas przez naszych bliskich, poprzez drobiazgi życia, przychodzi po cichu, niepozornie, pragnie być oczekiwany i poszukiwany. Taka właśnie jest Miłość nie-pretensjonalna..
  • skoro jest Panem historii, posługuje się pasterzami, królami, aniołami.. jest także Panem naszego czasu i naszego życia. Poprzez wszystkie doświadczenia, także poprzez ludzkie biedy, słabości, przeciwności może realizować swój plan wobec nas. Nie potrzebuje idealnych warunków, potrzebuje tylko oddania się w Jego ręce..
  • znaki, które pozostawia w naszym życiu – wymagają wiary. Nigdy nie dają stuprocentowej pewności. To wiara uruchamia cuda w Bożej historii..
Betlejem – Bazylika Narodzenia Pańskiego (Grota Narodzenia)

Bliskość, stół, czas zawieszony..

czyli jak przeżyć Boże Narodzenie?

Zwyczaj świętowania już wieczorem w przeddzień uroczystości religijnych wziął się z żydowskiego sposobu odmierzania czasu, w którym doba rozpoczyna się o zmierzchu. W Starym Testamencie o tej właśnie porze zaczyna się celebrowanie świąt. Chrześcijanie przejęli ten zwyczaj, ale zachował się tylko w niektórych krajach, i to w odniesieniu do Bożego Narodzenia. Do wieczora należało poczynić wszelkie świąteczne przygotowania, by w dzień święta nie wykonywać żadnej pracy. Sama nazwa wywodzi się z łaciny, gdzie vigilia oznacza czuwanie.

Wigilia kojarzy się przede wszystkim z uroczystą wieczerzą. Rozpoczyna się ją tradycyjnie po ujrzeniu pierwszej gwiazdy na niebie, co nawiązuje do światła Gwiazdy Betlejemskiej, prowadzącej trzech mędrców do Pańskiego żłóbka. Do tego czasu należało zakończyć wszelkie prace, zarówno te ciężkie przy gospodarstwie, jak i związane z nadchodzącymi świętami: sprzątanie, ozdabianie domu, gotowanie potraw. Gdy pierwsza gwiazda zostanie wypatrzona, zazwyczaj przez dzieci, wszyscy skupiają się przy wigilijnym stole.

Na nakrytym białym obrusem stole najważniejszymi elementami są: świeca, krzyż, Pismo Święte i poświęcone opłatki ułożone na garści siana. Prowadzący – zazwyczaj ojciec lub matka – rozpoczyna obrzęd od zapalenia świecy i wypowiedzenia słów: „Światło Chrystusa”, na co zgromadzeni odpowiadają „Bogu niech będą dzięki” i czynią znak krzyża ze słowami „W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen”.

Po odczytaniu fragmentu Ewangelii o narodzeniu Pana Jezusa (Łk 2, 1-14) prowadzący całuje Pismo Święte i rozpoczyna modlitwę dziękczynno-błagalną. Następnie odmawia się Ojcze nasz oraz modlitwę błogosławieństwa opłatków, po czym rozpoczyna się łamanie opłatkiem i składanie życzeń.

Delikatne, cienkie, kruche białe opłatki wytwarza się z ciasta wyrabianego wyłącznie z pszennej mąki i wody, bez dodatków piekarskich. Dawniej ciasto wlewano do specjalnych żelaznych szczypców z wytłaczanymi motywami Świętej Rodziny. Wypiekiem zajmowały się wyłącznie osoby konsekrowane, ubrane na tę okazję w białe szaty, a przygotowaniu opłatków towarzyszył śpiew pobożnych pieśni. Z czasem pozwolenia na wypiek opłatków udzielano też organistom czy kościelnym. Dziś to domena małych rodzinnych wytwórni i niektórych klasztorów, a zamiast żelaznych ciężkich form używa się urządzeń elektrycznych.

771014917_2_644x461_oplatki-wigilijne-oplatek-wigilijny-sianko-wigilijne-dodaj-zdjecia

Do ludowych wierzeń związanych z opłatkiem należało między innymi przekonanie, że jeśli komuś zdarzyłoby się zabłądzić, prędko odnajdzie drogę do domu, gdy przypomni sobie, z kim podczas Wigilii łamał się opłatkiem.

Łamanie się opłatkiem wiąże się z przekazaniem znaku pokoju, zazwyczaj pocałunkiem. Do tego obrzędu trzeba przystąpić z pokojem w sercu, miłością i z wzajemnym przebaczeniem.

Wigilia to wyjątkowy czas, na który większość z nas czeka – nie tylko dlatego, że pod choinką wylegują się już od rana wymarzone prezenty, ale przede wszystkim dlatego, że to moment, w którym możemy wreszcie pobyć razem, być może jedyny raz w roku wspólnie przeczytać fragment Pisma Świętego, spojrzeć sobie w oczy i dobrze życzyć.

A jeśli w twojej rodzinie nie ma tradycji czytania Pisma Świętego, a na samą myśl o tym, że mógłbyś to zaproponować, przeszywa cię dreszcz albo pobłażająca myśl – „bez przesady”?

To święta, a więc – cuda się zdarzają!

To nic, że mama w tym czasie będzie krzątała się z pierogami, a tata zamiast wyłączyć telewizor tylko go wyciszy. Trudno. Święta idealne są tylko w reklamach i świątecznych hollywoodzkich produkcjach.

Jeśli w domu ty jesteś jedynym ogniwem, mającym coś wspólnego z wiarą – możesz pomodlić się sam. Wspólny czas też można przeżyć pięknie, radośnie i dobrze wśród niewierzących bliskich.

Może warto spędzić ten czas bez komórki i zamiast wrzucać na Fejsa zdjęcia ryby po grecku i karpia w galarecie, np. pomóc wynieść do kuchni brudne talerze?  Oczywiście można też spędzić kolejne święta z Hugh Grantem, czy “Bridget Jones” tylko po co? Najtrudniejsze i najpiękniejsze wyzwanie to spotkać się – ale tak naprawdę – z naszymi bliskimi! Zapytać co u nich, powiedzieć co u nas. I zalajkować nasze historie w realu.

Wigilia nie kończy się wraz z ostatnim pierogiem, ciąg dalszy wspólnego czasu przenosimy do kościoła, na pasterkę.

Pierwsza msza w Boże Narodzenie radośnie oznajmia narodziny Jezusa. Odbywa się o północy lub w godzinach wieczornych, by wyrazić naszą niecierpliwość na przyjście Dzieciątka na świat. Przypomina nam o gorliwej modlitwie i oczekiwaniu pasterzy, którzy jako pierwsi złożyli mu hołd. Pasterka nie tylko uroczyście rozpoczyna obchody Bożego Narodzenia, ale również nowy rok liturgiczny w Kościele katolickim. Uczestniczą w niej wierni na całym świecie.

Uroczysta Pasterka w Betlejem
Uroczysta Pasterka w Betlejem

..talerz z zupą łza w oku jak gwiazda na niebie
tam w Betlejem i tutaj daj nam Boże pokój..

Eligiusz Dymowski

Według teologów, w Palestynie w wigilijną noc istniał zwyczaj gromadzenia się chrześcijan za murami Betlejem, przy grocie, w której Jezus przyszedł na świat. Mszę będącą pierwowzorem pasterki odprawiano już w połowie IV w. Wtedy właśnie wybudowano w Rzymie Bazylikę Matki Bożej Większej (Santa Maria Maggiore), gdzie umieszczono żłóbek i szopkę – na wzór tej betlejemskiej. O północy mszę miał odprawić tam ówczesny papież. Specjalny formularz bożonarodzeniowej mszy opracowano jednak dopiero w następnym wieku.

Od VI w. w Rzymie 25 grudnia odbywały się już aż trzy msze: o północy, o świcie i w dzień. Każda z nich miała inną symbolikę. Nawiązywała do różnych osób, które oddały hołd Chrystusowi. Nocna była poświęcona pasterzom, poranna aniołom, a ta celebrowana w trakcie dnia, zwana królewską- mędrcom ze Wschodu.

Lecą, lecą Aniołowie - tekst kolędy, wykonanie, autor

Choć odprawiana jest w środku nocy, przyciąga wiele osób, również tych rzadko pojawiających się w kościele w ciągu roku. Przychodzenie na pasterkę z całą rodziną po wigilijnej kolacji jest jedną z najpiękniejszych tradycji świątecznych. Trudno o lepszą inaugurację Bożego Narodzenia niż wspólne śpiewanie kolęd w radosnej atmosferze.

Cały ceremoniał świątecznych zwyczajów jest psu na budę, gdy są one powtarzane tylko i wyłącznie jako tradycja. Może jednak stać się prawdziwym skarbem pełnych cudownych rzeczy, gdy się go zrozumie i zacznie świadomie wykonywać. Opłatek może przypomnieć o Eucharystii, szopka o ubóstwie, a puste miejsce nie tylko o tych, którzy już umarli. Może są takie osoby, które żyją i powinny je zająć, a jednak ich nie ma?

Wiele osób na całym świecie, choćby tylko w Polsce nie może spędzić spokojnych i radosnych świąt. I nie rozwiążą wszystkiego kolejne edycje Szlachetnej Paczki czy szereg innych wspaniałych akcji.

Wokół każdego z nas są ludzie, którzy są nam powierzeni, którzy liczą na nas i czekają na naszą pomoc. I o to chyba właśnie chodzi w Boże Narodzenie, aby znaleźć małego Jezusa w tej szopce, która jest wokół nas. Można wykorzystać te święta do pojednania, do dostrzegania ludzi i niesienia miłości. Może wtedy Boże Narodzenie z całym swoim nastrojem zostanie w nas na dłużej.

Święta, święta..i Ty decydujesz co..!


Papież Franciszek w jednej ze swoich katechez powiedział:

Narodziny Jezusa nie zapewniają uspokajającego ciepła w kominku,
ale boski dreszcz, który wstrząsa historią.

Z przyjściem na świat Jezusa modlitwa przestaje być tylko krzykiem skierowanym w górę, ale całe ludzkie życie zaczyna być modlitwą. Bo jak jeszcze Bóg mógłby przekonać człowieka, że to z czym przychodzi do nas w ciele, to przede wszystkim bliskość: w ciele, w duszy, w życiu, w śmierci, w zmartwychwstaniu. Że od tej pory człowiek nigdy nie będzie już zostawiony sam sobie, że te pieluszki w które zawijano małego Jezusa to wypisz wymaluj te chusty, które pozostawi po sobie w pustym grobie. Jako pierwszy z nas nie da w nich uwięzić ani ciała ani duszy. Urodziny przestaną być wreszcie zapowiedzią końca, i przestaniemy się bać oczywistego faktu, że ktoś z nas kiedyś umrze pierwszy.

Dla każdego z nas Boże Narodzenie oznacza coś innego. I może właśnie o to chodzi. Może to też jedna z tajemnic tego świątecznego czasu. Bóg, który przychodzi jako Dziecko, przychodzi w całkowitej wolności. W takim samym stopniu, z wciąż nieskończoną miłością, pozwala sobie na to, by zostać przyjętym i odrzuconym. I tak od dwóch tysięcy lat. W Betlejem nie został przyjęty przez wszystkich. Byli tacy jak pasterze, którzy zauważyli, że ta Noc zmienia wszystko w ich życiu i spotkali Dziecko oraz tacy, którzy nie zauważyli niczego, nikogo nie spotkali. I tak to trwa. Bóg przyszedł i przychodzi, nie podając recepty, jak ma zostać przyjęty. I wciąż pozwala sobie na to, by być pośród sytych świąteczną atmosferą, zanim ta się naprawdę wydarzy i być z tymi, którzy oczekują, wyglądają, czujni i uważni, z adwentową tęsknotą w oczach.

Nie ma recepty na to, jak przeżywać Święta Bożego Narodzenia. Po prostu trzeba je przeżyć, tak jak przeżywa się życie. Każdy musi odkryć i znaleźć swój własny sposób. Tak jak Przychodzący Bóg ma swój własny sposób, by znaleźć każdego z nas.

Śnieg tańczy
skrzypi i skrzy
pasterka
Chrystus i my

w zmarzniętych sercach
śpi moc
i gwiazda mocniejsza
niż noc –

Anioły białe
jak skry na rękach niebo
i łzy
nadzieja parzy
jak ból
Sen Żywy
Dziecię i Król –

Przed nami
światło i Bóg
i radość
u kresu dróg

opłatka zbliźnił się
skrzep
i Matki Bożej drży
szept –

Stanisław Hermaszewski


Opublikowano

Pająki pod sufitem i wielkie sprzątanie.. A co, jeśli święta zastaną cię w lesie..?

Nasza relacja do świętowania Bożego Narodzenia ma długą historię, a wszechobecna kultura niemiłosiernie idealizuje święta.

*

Nasiąkaliśmy klimatem obchodów świąt od małego, chłonęliśmy emocje dorosłych, jeszcze zanim potrafiliśmy mówić pełnymi zdaniami czy narysować kółko.

Wszystko ma być idealne: prezenty, dekoracje, potrawy na stole, wygląd, nawet nastroje.. Od reklamowych stylizacji świątecznych można dostać zawrotu głowy..

STOP !

*

Marana tha !

*

Niedługo Wigilia..

a ja w lesie..

I co teraz..?


Święta last minute..?

Skutkiem pośpiechu i ciśnienia na efekt jest zawsze utrata kontaktu z własnym wnętrzem.

*

Zaczynając od ciała, które wypowiada prawdę o moich fizycznych i psychicznych możliwościach, potrzebuję się przede wszystkim zatrzymać. I zauważyć w sobie to wszystko, czyli co..?

Napięcie. Lęk. Zwiększone obroty. Zagubienie. Presję. Poczucie przytłoczenia..

*

Mogę też zapytać, o co to moje napięcie chce zadbać. Przed czym powinno mnie uratować. Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o… przynależność.

*

Przynależność to potrzeba czucia się kochanym i przyjętym. Może chcę zasłużyć na miano „dobrego człowieka”, „porządnego katolika” lub też „dobrej córki” czy „grzecznego syna” nawet dawno już nieżyjących rodziców..

*

Może więc spojrzę teraz inaczej na siebie i docenię, jak bardzo się staram.. że mam dobre intencje. Jednocześnie dojrzę własne zmęczenie i poczucie, że tyle spraw mnie przerasta. I że potrzebuję wysiąść z tego pociągu pospiesznego wesołych świąt i pobyć przy sobie.

Ulgę wtedy przyniesie myśl, że wartościowe więzi w naszym życiu są darmowe. Za darmo przychodzi do nas miłość Boga. Za darmo przychodzą najpiękniejsze chwile poczucia wspólnoty z drugim człowiekiem.

*

Nie muszę więc zasługiwać na Boże Narodzenie ani dokręcać sobie śruby. Bóg rodzi się jako dziecko, które potrzebuje przytulenia, bliskości, akceptacji – i ja też tych potrzeb nie muszę pakować w błyszczący papier na drogich prezentach, które zapewnią mi miejsce w sercu drugiego człowieka.

Mogę za to każdej bliskiej osobie powiedzieć, za co ją cenię i co mi daje jej obecność w moim życiu.

*

Aby święta last minute udały się – potrzebuję akceptacji. Dla siebie i ludzi wokół mnie. Dla niedoskonałości. Krzywej choinki. Stłuczonej bombki.

*

Mogę spróbować, co się stanie, gdy mniej będzie tego, co zewnętrzne, a więcej tego, co autentyczne i ze środka.

Bo jeśli zaczniemy siebie nawzajem głębiej widzieć i słyszeć, to wtedy i smak farszu w uszkach zejdzie na trzeci plan.

*

Marana tha !


Opublikowano
Opublikowano

Czekamy na Ciebie od wschodu słońca!

5.20. Przecierasz oczy. Patrzysz przez okno, nie wyściubiając jeszcze nosa spod ciepłej pościeli. Ciemno. Zimno. Pada… Wstajesz leniwie i powłóczysz nogami w kierunku łazienki. Po drodze słuchasz pierwszych dźwięków zaspanego radia. Zakładasz sweter i czapkę – szkoda czasu na układanie włosów..

_

16.00. Kończysz pracę. Biegniesz na autobus, jak zwykle w ostatniej chwili. Jeszcze tylko kilka przystanków..byle nie utknąć w korku. Za oknem ciemno. Zimno. Pada. Zbliżając się do schodów uśmiechasz się ukradkiem na widok tylu lampionów trzymanych kurczowo w dłoniach. No tak, wszyscy czujecie się o tej porze dokładnie tak samo..

*

Wchodzisz do kościoła.. Dalej ciemno. Dalej zimno. Dalej wieje. Siadasz na stopniach starego konfesjonału, bo wolnych krzeseł już nie ma. I czekasz, razem z setkami zaspanych/zabieganych ludzi. Jeden ziewa, drugi się trzęsie przytulony do drewnianej ławki. Czekacie, aż On przyjdzie i sprawi, że nic w waszym życiu nie będzie już takie samo, jak przedtem.

Nagle rozlega się śpiew.  'Niebiosa rosę spuśćcie nam z góry…’ Śpiewa ten, kto zna słowa i ten, kto ich nie zna. Jedna świeca odpala się od drugiej… 

Czuwajcie więc, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie..”


Rozpoczął się rok liturgiczny. Znowu nastał Adwent. Zawsze pojawia się zbyt wcześnie. Przypomina, że do drzwi puka już Boże Narodzenie. Znowu trzeba będzie łamać sobie głowę nad znalezieniem prezentów, nie mówiąc już o strachu, że te wydatki nas zrujnują. I choć nie ma niczego złego w zewnętrznych przygotowaniach do najważniejszych dni w roku, to czas poprzedzający Boże Narodzenie sprowadzony do mycia okien, wyboru prezentów i gotowania w ilościach, które zadowoliłyby mały oddział wojska nie ma nic wspólnego z Adwentem (łac. adventus – przyjście).

Św. Cyryl Jerozolimski pisał: „Głosimy przyjście Chrystusa – nie tylko pierwsze, ale i drugie, o wiele wspanialsze”. Czy w naszej- już rozpoczętej, przedbożonarodzeniowej gorączce znajdzie się miejsce na informację o końcu świata? Nie mówiąc o pogłębionej refleksji nad „drugim przyjściem”? Przecież będąc chrześcijanami – oczekujemy, a przynajmniej powinniśmy to sobie ciągle na nowo uświadamiać.

By zdążyć na święta, trzeba… zwolnić!

Zróbmy więc wszystko, abyśmy nie wpadli na nie zadyszani, i z plastikowymi reklamówkami w rękach powiedzieli: „To już”?

Czas Adwentu ma przygotować nasze serca na narodzenie się Jezusa Chrystusa. Przed wiekami, kiedy „nadeszła pełnia czasów, zesłał Bóg Swojego Syna Jednorodzonego” (Ga 4, 4). Dzisiaj Historia Zbawienia zatacza swoje koło w liturgii Kościoła. To ona prowadzi nas do miejsca Nowego Narodzenia, którym w tym roku nie będzie już Betlejem, ale serce każdego z nas.

Adwentowe oczekiwanie dzielimy na dwa okresy. Od pierwszej niedzieli Adwentu przez dwa tygodnie czekamy na powtórne przyjście Chrystusa, czyli na paruzję. O tym wydarzeniu usłyszymy w tym czasie w mszalnych czytaniach. Będzie też sporo o sądzie ostatecznym i nawróceniu.

Druga część Adwentu to okres od 15 do 24 grudnia. To już czas bezpośredniego przygotowania do świąt Bożego Narodzenia.

Cztery niedziele Adwentu – trzy fioletowe i jedna różowa..

W czasie Adwentu księża odprawiają msze św. w fioletowych ornatach. To kolor, który ma symbolizować walkę między duchem a ciałem – powstał z pomieszania błękitu, który wyraża to, co duchowe, i czerwieni – koloru oznaczającego cielesność. Połączenie tych kolorów ma też symbolizować zjednoczenie tego, co boskie, z tym, co ludzkie, które dokonało się dzięki wcieleniu Chrystusa.

W trzecią niedzielę Adwentu, tzw. niedzielę Gaudete, a po polsku po prostu niedzielę radości, księża odprawiają msze – dla odmiany – w różowych ornatach (podobno niektórzy bardzo z tego powodu cierpią). Skąd ten kolor? Róż ma wyrażać przewagę światła nad ciemnością i przypominać, że zbliża się już Boże Narodzenie.

Każdą kolejną niedzielę Adwentu symbolizuje jedna świeca.

W czasie mszy św. (z wyjątkiem rorat) nie śpiewamy hymnu „Chwała na wysokości Bogu”, ale nie jest to – jak w Wielkim Poście – znak pokuty, tylko oczekiwania na uroczyste odśpiewanie tego hymnu w noc narodzenia Jezusa.

Roraty – msze święte ku czci Maryi..

Roraty to odprawiane od poniedziałku do soboty, wcześnie rano lub w godzinach popołudniowych msze św. ku czci Najświętszej Maryi Panny. W niektórych kościołach rano jest jeszcze opcja extra, czyli laudesy – jutrznia z godziną czytań, odprawiane mniej więcej godzinę przed roratami. Ostatnie tradycyjnie odbędą się 24 grudnia.

Nazwa “roraty” pochodzi od pierwszego słowa łacińskiej pieśni na wejście śpiewanej w okresie Adwentu – “Rorate coeli” (Niebiosa, spuśćcie rosę). Rosa symbolizuje łaski otrzymane dzięki przyjściu Jezusa na ziemię i przyjęciu przez Niego ludzkiej natury. Pieśń ta jest zapowiedzią zbawienia, którego dokona nowo narodzony Jezus.

Roraty rozpoczynają się w ciemności, mrok rozświetla tylko blask świec i lampionów, światła włącza się dopiero, gdy w kościele rozbrzmiewa „Chwała na wysokości Bogu”. W niektórych miejscach na roratnich Mszach na początku, w procesji z kruchty kościoła do ołtarza z lampionami w ręku idą dzieci. Lampion lub świeca to symbol czuwania, a także radości ze zbliżającego się przyjścia Chrystusa. Ważnym symbolem jest zapalana podczas mszy świeca roratnia, przewiązana białą lub niebieską wstążką i udekorowana mirtem. Świeca symbolizuje Maryję niosącą Chrystusa.

Czuwaj!

Adwent to czas, w którym możemy – z większą uwagą, niż na co dzień – przyjrzeć się swoim motywacjom, relacjom, zrobić remanent duszy. To też dobry czas, by zrobić coś dla innych! Ale zawsze w obecności Boga! Jeśli zaś chodzi o wyrzeczenia – trzeba znaleźć więcej czasu na modlitwę – czuwanie serca.

Siostra Faustyna u progu Adwentu 1936 roku pisała:

Matka Boża pouczyła mnie, jak się przygotować do święta Bożego Narodzenia. Widziałam Ją dziś bez Dzieciątka Jezus; powiedziała mi: Córko moja, staraj się o cichość i pokorę, aby Jezus, który ustawicznie mieszka w sercu twoim, mógł wypocząć. Adoruj Go w sercu swoim (Dz. 785).

Na świętach może zabraknąć wielu rzeczy. Nie może jednak zabraknąć w nich Jezusa i ludzkiej życzliwości. Dlatego wykorzystaj czas adwentu na porządny duchowy remont i pamiętaj:

..czasem oczekiwanie jest już miłością

  • Zadzwoń do kogoś, kto czeka na twój głos.
  • Napisz list.
  • Pozałatwiaj sprawy wciąż odkładane „na jutro”.
  • Umów się na kawę od miesięcy ustalaną na „kiedyś”.
  • I poczytaj w końcu katechezy papieża Franciszka!
  • Nie zadowalaj się przeciętnością, bo jesteś powołany do czegoś więcej. 
  • Zrezygnuj z tego, co bezsensownie pożera twój cenny czas.
  • Wycisz się i oddaj ster we właściwe Ręce 🙂
  • Jeżeli chcesz chodzić na roraty, nie traktuj ich jak wyzwania. Po prostu bądź. Bóg cieszy się z każdej chwili, w której chcesz skupić się na Nim. Wyznacz chociaż dwa dni w tygodniu, kiedy poranek albo wieczór rezerwujesz na roraty. Zakreśl to sobie w kalendarzu: kawa z Tatą ! 🙂
  • Nie zapomnij też o spowiedzi. Nie odkładaj jej na ostatnią chwilę. I pamiętaj: to wszystko dla Ciebie, twojego duchowego komfortu, nastrojonego serca, by zdążyć na Boże Narodzenie.
  • Pomyśl o jakiej relacji z Bogiem zawsze marzyłeś. Może w 2021 roku wreszcie zaczniesz polegać na Nim, nie na sobie? 🙂
  • A potem zrób coś dobrego. Dziel się miłością – blachą szarlotki, termosem z kawą, dobrym słowem w sklepie, uśmiechem w korporacji.

Bo „w życiu nie zawsze możemy robić rzeczy wielkie, ale możemy robić rzeczy małe z wielką miłością” (Matka Teresa).

🙂 🙂 🙂


Opublikowano

ZAMÓW WYPOMINKI ZA ZMARŁYCH

  • Wypominki oktawalne (1 – 8 listopada br. o godz. 16:30 różaniec, o godz. 17:00 Msza oktawalna za zmarłych)
  • Wypominki roczne 2021/2022 (od 14 listopada w każdą niedzielę o godzinie 8:40 z Koronką do Bożego Miłosierdzia) przyjmujemy w zakrystii i kancelarii parafialnej.

  • Kartki na wypominki znajdują się na stolikach przy filarach w kościele.

  • Istnieje inna możliwość zgłoszenia wypominków za zmarłych – tj. przez konto parafialne składając ofiarę, a w tytule wpisując:  roczne lub oktawalne, a także imiona i nazwiska zmarłych.

  • NUMER KONTA PARAFIALNEGO: 28 1140 2004 0000 3802 7701 6432




..kolejne w naszym życiu..

..co roku uczymy się ich od dziecka..
..rodzinne wyprawy na groby bliskich rozsianych po wielu cmentarzach.. często pośpiech i para z ust.. czasem rodzinne wspomnienia, by nie zapomnieć, kim jest osoba, której nazwisko widzimy na grobie..

..lecz dopiero ostatnie dni z najbliższą osobą są jednym z najważniejszych doświadczeń w naszym życiu.. to czas bardzo trudny, ale jednocześnie niezwykły, który bez wahania traktujemy jak cenny dar.. i dopiero tutaj.. nad tym bliskim sercu grobem doświadczamy, że łącząca nas więź z ukochaną osobą wcale nie została zerwana w momencie jej śmierci.. dalej się plecie, tylko w inny sposób.. czujemy na co dzień jej obecność..

To już kolejne listopadowe święta w naszym życiu.. Damy się przez chwilę porwać wlewającej się cmentarną bramą rzece ludzi. W dłoniach niezliczone siatki z kulami barwnych chryzantem, brzdękające znicze, wieńce z iglastych gałązek. Ogromne bogactwo ozdób, wstążek, kwiatów i kolorów.

To czas na odwiedziny. Jeszcze tylko odnalezienie dobrego adresu – numeru wiecznego mieszkania: alei, rzędu albo nieco tajemniczego „XIV, 4”, „A3 tuje” lub „284a Wprost”. A gdyby tak wtedy spojrzeć na nas z góry, czy można byłoby dostrzec w tej cmentarnej przestrzeni niezwykłe przenikanie żywych i zmarłych? Przemieszani.. Współobecni..

Tak.
Dopiero tutaj zdajemy sobie sprawę, jak blisko są ci, których nie ma już z nami na tym świecie. Przecinamy codziennie zostawione przez nich ślady, powtarzamy gesty, które oni robią razem z nami – już niewidzialni.

Na cmentarzu naśladuję nieświadomie kroki Mamy. Tyle razy szłyśmy tymi alejkami. Łapię się na tym, że teraz tak jak ona układam gałązki świerku na grobie pradziadków, wybieram podobne naturalne wianuszki i małe chryzantemy, które by jej się spodobały. Uczyła mnie tego. Teraz jestem jej rękami. Robimy to razem.
Gdy wyrabiam ciasto z jednej z zapisanych receptur, prawie czuję, że dotykamy swoich dłoni zanurzonych w mąkę.. „Ma być cienko, jak najcieniej” – za każdym razem w głowie słyszę głos Mamy – a moje dłonie automatycznie powtarzają jej gesty. Śledzę je w pamięci.
Wystarczy jeden impuls, skojarzenie, a rozwiązuje się worek ze wspomnieniami. Gdy siedzę przy naszym stole i dotykam dłonią nowo zakupionej serwety, od razu gdzieś obok obecna jest ona. „Mamo – i co, nie jest piękna?”. Gdzieś pod powiekami widzę wtedy jej uśmiech.
Namacalnie jej nie ma, ale często czuję, że towarzyszy mi. Niektóre moje gesty są jej gestami. Niosę ją w sobie. Wspominam. Opowiadam. Uobecniam.

*

Chwila śmierci jest chwilą początku innego życia — ale przecież ja to będę nadal ja, ty zaś będziesz ty. Apostoł Paweł, ten sam, który spotkał Zmartwychwstałego, napisze: „Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy Bóg przygotował” (1 Kor 2,9). I na tę chwilę, na dzień zanurzenia się w to inne, oczekiwane, ale wciąż moje życie czekamy.

*

Oczywiście nie bez obaw. To przecież JA tam pójdę. Ja — z całym inwentarzem i dobytkiem lat przeżytych na tym świecie. Pójdę, by stanąć oko w oko z Dobrem — tak przecież można nazwać Boga. A we mnie nie samo dobro. Zła też wiele. I obojętności wiele (a obojętność nie jest dobrem). Słabości wiele, ale i przewrotności wiele. Jednym słowem grzechu wiele. Mojego grzechu i mojej winy. Jakże stanę wobec Boga? Jak pokażę się przed Twórcą i Miarą wszelkiego dobra?

*

W takim momencie chciałabym mieć kogoś obok siebie. Na szczęście będzie ten Ktoś — jest nim Jezus. On jest wszystkim. Ale On nie jest sam. Z Jezusem są wszyscy, którzy Mu uwierzyli. Zatem chwila śmierci — mimo że jest najbardziej samotną chwilą życia — nie pozostawi mnie w zupełnym opuszczeniu. I wtedy — już na drugim brzegu — zacznie się trudny odcinek mej drogi do domu Ojca. Drogi, na której będę musiała zostawić wszelkie pozostałości zła, jakim obciążyłam swoje sumienie. Nasza tradycja nazywa to czyśćcem. Jak długa będzie ta droga? Nie pytam ani o czas, ani o odległość. Tam będą inne miary. Patrząc na siebie i ludzi wokół mnie, widzę ogromne różnice dojrzałości w dobrym. Z tego wnoszę, że ta droga ku odwiecznemu Dobru niejednakową dla nas będzie. Chciałabym w tej drodze mieć kogoś obok siebie. Będzie Zbawiciel. Będzie Jego krzyżowa, zwycięska ofiara. Z Nim będzie modlitewna pamięć tych, którzy już są w domu Ojca, i tych, którzy są jeszcze w drodze przez ziemię. Modlitewna pamięć… Najwięcej znacząca, gdy modlący się jest najbliżej Zbawiciela. A zatem Msza święta i zjednoczenie z Nim w Komunii. Ta modlitwa znaczy najwięcej. Dopiero na jej przedłużeniu są wszystkie inne modlitwy — i te mówione, i te śpiewane. Ale i te, których nie nazywamy modlitwą, a przecież mogą się w modlitwę przemienić. To przynoszone na grób kwiaty, zapalane znicze. Wiem, mogą być tylko wyrazem pamięci. Wszystko zależy od tego, co wypiszemy w sercu. A na pomniku? Niechby już lepiej przypominał, że bardziej od pamięci potrzebna jest modlitwa.

***

Tęsknimy za nieśmiertelnością, a zarazem robimy wszystko, aby o niej nie myśleć. Ten paradoks dostrzegamy w polskiej tradycji przeżywania Wszystkich Świętych i Zaduszek. Można odnieść wrażenie, że pospiesznie omijamy dzielenie radości ze świętymi, koncentrując się na grobach, zniczach i wieńcach.

Zbyt wcześnie schodzimy z nieba na ziemię, przywdziewając minorową maskę zadumy i smutku, albo próbujemy obłaskawić śmierć, czyniąc z niej przedmiot zabawy. Jakby nagłe zderzenie z cieniem śmierci wprawiało nas w stan zagubienia. Jakby los błogosławionych nas nie dotyczył. Jakby święci byli postaciami z bajki lub przybyszami z kosmosu, oderwanymi od naszego codziennego życia. Jakbyśmy nie wierzyli, że świętość jest możliwa.

Tymczasem Uroczystość Wszystkich Świętych jest jednym z radośniejszych dni w roku, świętem żywych – świętem nieba. Jest to dzień imienin wszystkich zbawionych. Nie tylko świętych wielkich, znanych heroicznych męczenników, budzących podziw, ale również zwyczajnych, prostych, o których wiemy niewiele.

Ciągnęło ich, jak się zdaje, potężne pragnienie Boga. I ono właśnie często było powodem trudów i cierpienia. Bo przecież łatwiej byłoby czasem się poddać. Ale najwyraźniej nie potrafili inaczej. Miłość była silniejsza.

*

Choroby, kryzysy w rodzinie, odrzucenie.. Różnica między świętymi a nami jest taka, że święci idą w ciemno za Chrystusem, a my próbujemy chwytać się innych desek, nie tych z krzyża.

*

I jeszcze jedno. Wbrew pozorom, święci wcale nie “śpią i odpoczywają w pokoju”, jak zwykliśmy prosić o to dla zmarłych, mając na myśli uwolnienie od znojów i cierpień obecnego życia. Nasi błogosławieni bracia i siostry są raczej stale zajęci. Wyraża to prawda o “obcowaniu świętych”, czyli istniejącej dobroczynnej więzi między Bogiem, mieszkańcami nieba, a pozostałymi członkami Ciała Chrystusa. Święci żyjący w świecie rozlewają dobro wokół siebie, stając się kanałami boskiej miłości do ludzi. Z kolei święci rozkoszujący się oglądaniem Boga, również myślą o naszym dobru, ponieważ Bóg, w którego się wpatrują, ciągle o nas pamięta. Mogą nam przekazać Jego dary, umocnić w wierze, dodać siły w przeciwnościach, wskazać drogę, rozproszyć ciemności, jeśli ich o to poprosimy.

Tak naprawdę to święto jest również naszym świętem, bo wszyscy jesteśmy powołani do świętości; wszyscy jesteśmy zaproszeni do życia w miłości Boga.

2 listopada Kościół katolicki wspomina wszystkich wiernych zmarłych. Dzień Zaduszny to czas szczególnej modlitwy do Boga, by zmarli mieli udział w Chrystusowym zwycięstwie nad śmiercią. Dotyczy to zwłaszcza tych, którzy po śmierci potrzebują oczyszczenia w miłości, czyli czyśćca, który jest „przedsionkiem nieba”.

Najcenniejszy skarb.. pewny klucz do nieba..

Msza Św. jest największą pomocą, jaką możemy ofiarować naszym zmarłym!

Rzecznik KEP: do 8 listopada możemy uzyskać odpust zupełny za zmarłych -  Wiadomości - polskieradio24.pl

Ile kar czyśćcowych gładzi jedna Msza św., nie wiadomo. Ale to wiemy z nauki Kościoła, że szczególnie ofiarą Mszy św. pomóc możemy duszom w czyśćcu cierpiącym. Msza św., w czasie której sam Jezus Chrystus modli się do swego Ojca, składa Ofiarę ze swego życia, jest  najpotężniejszym sposobem do zmniejszenia cierpienia dusz i zbliżenia ich do Nieba…

O gdybyśmy wiedzieli, jakiego pokrzepienia dostępują te dusze przez Mszę św., jak pilnie staralibyśmy się o nie.. A jeżeli ani jednej Mszy św. za nie zamówić nie możesz, to przynajmniej słuchaj – uczestnicz w wielu Mszach św. za nich, proś twych przyjaciół, żeby jednej lub kilka Mszy św. dla nich wysłuchali, ponieważ przez nią łatwo wybawione być mogą.

Och, gdybyż tylko ludzie wiedzieli, czym jest czyściec - PCh24.pl - Prawa  Strona Internetu. Informacje z życia Kościoła i prawicowa publicystyka

Św. Hieronim zapewnia nas, że gdy odprawia się Msza Św. za duszę w czyśćcu, siła ognia niejako jest zawieszona i przez cały czas ofiary Mszy Św. ona nie cierpi. Owszem, zapewnia, że każda Msza Św. uwalnia wiele dusz z czyśćca i wprowadza je do Nieba.

Dlatego składajmy ofiarę na Mszę święta za zmarłą osobę. Odświeżmy w swojej pamięci tradycję zamawiania za zmarłych Mszy św. zwanych gregoriańskimi, czy też Nowennę 9 Mszy św., lub Msze św. wieczyste. 

Wypominki to nie kościelna lista nieobecnych..

Wypominamy Panu Bogu naszych zmarłych. Każdą jedną śmierć. Każdego jednego drogiego człowieka, który odszedł, którego nam zabrakło. Zawsze za wcześnie. Wypominki. Modlitwa nietajonej pretensji.

Kiedy to sobie uświadomimy, budzi się w nas od razu religijny instynkt bronienia Pana Boga. No bo jak to tak? Wypominać coś Panu Bogu? Nieładnie. Nie wolno. Tylko czy Pana Boga trzeba bronić? Czy On potrzebuje naszej obrony?

Dziecko, które potknęło się o kamień i rozbiło kolano, głośno płacze. Przez ten głośny płacz natarczywie domaga się uwagi matki lub ojca. Jest rozżalone. Ma pretensje. Do rodzica? Nie. Do świata, do życia, do kamienia. Jeśli jest bardziej refleksyjne, to może i trochę do samego siebie.

Wypominki to taki płacz. Natarczywie żalimy się Panu Bogu, że ten i ten, i tamta, i jeszcze tamten drogi nam człowiek umarł.

Śmierć to kamień, o który się potykamy. Nie mamy pretensji do Pana Boga. Ale nie podoba nam się, że świat i życie są tak urządzone, że trzeba się potykać. Rozbite o śmierć kolano boli. Nieraz bardzo boli. Więc płaczemy głośno i natarczywie, i zgłaszamy Ojcu swoją pretensję.

Żalimy się, jednocześnie wierząc, że ostatecznie ma On moc uśmierzyć nasz ból i rozprawić się z grobowym kamieniem. Ich i naszym.

I to jest istotą tej modlitwy. Jak zasmarkany z płaczu malec pokazujemy Ojcu palcem: Zobacz! Tam! Ten konkretny grób tego konkretnie kochanego człowieka. Boli! Ja nie dźwignę tego grobowego kamienia, ale Ty: tak. Dźwignij i odrzuć go daleko, żeby już nikt nigdy się o niego nie potknął!

Wypominki - Kościół w Polsce - Aktualności - Stowarzyszenie Misji  Afrykańskich

Wypominki jednorazowe czytane są na cmentarzu. Również odczytywane są w listopadzie, miesiącu szczególnej pamięci modlitewnej za zmarłych.

Wypominki oktawalne odczytywane są przez osiem dni od Uroczystości Wszystkich Świętych i często połączone z nabożeństwem różańcowym i Mszą św.

Wypominki roczne czytane są przez cały rok przed ustalonymi niedzielnymi Mszami św. lub w innym czasie przyjętym przez parafię.

Odpusty za zmarłych..

..są bezcenne !!! – powiedziały dusze czyśćcowe do Maryi Simmy..

Odpust dotyczy tych osób, które nie są jeszcze w pełnej jedności z Bogiem. Są w stanie czyśćca. Potrzebują oczyścić jeszcze swoją duszę przed pełnym radości spotkaniem z Chrystusem. Możemy im naprawdę pomóc!

Jeszcze dziś i jutro możesz ofiarować odpust za zmarłych! | Fronda.pl

W dniach 1 – 8 listopada mamy wyjątkową szansę na to, aby nasi najbliżsi mogli osiągnąć chwałę Nieba! W każdy z tych dni można zdobyć odpust dla jednej osoby cierpiącej w czyśćcu.

Odpust, który mamy okazję uzyskać za zmarłych może być zupełny lub cząstkowy. Zupełny oznacza, że naszemu zmarłemu zostaną darowane wszystkie kary czyśćcowe, cząstkowy zaś że zostanie darowane tylko część kar czyśćcowych.

Odpust zupełny za zmarłych uzyskujemy, gdy spełnimy następujące warunki:

1. Należy pragnąć, mieć intencję uzyskania odpustu dla danej osoby.

2. Odbyć sakramentalną spowiedź (stan łaski uświęcającej). Nasze czyste serce jest podstawowym warunkiem skierowania się ku Bogu. Warunek przystąpienia do spowiedzi nie oznacza, że musimy chodzić codziennie do spowiedzi. Wystarczy pójść raz na początku czynności odpustowych, a potem nawet codziennie spełniać pozostałe warunki odpustowe za poszczególnych bliskich zmarłych. Zatem po jednej spowiedzi można uzyskać wiele odpustów zupełnych.

3. Przyjąć Komunię Świętą. Komunia jest najściślejszym zjednoczeniem z Chrystusem tu na ziemi. Zmarły poprzez mistyczną wymianę darów, jaka istnieje w Kościele, otrzymuje siły do dążenia ku całkowitemu zjednoczeniu się z Chrystusem w Niebie. Po jednej Komunii Świętej można uzyskać tylko jeden odpust zupełny.

4. Pomodlić się w intencjach polecanych przez Papieża. Gdy mówimy o modlitwie w intencji polecanej przez Papieża, to nie chodzi tu o modlitwę np. o zdrowie dla Ojca Świętego. Należy się pomodlić w intencji, która jest bliska Następcy św. Piotra. Na każdy miesiąc ogłaszane są papieskie intencje apostolstwa modlitwy. Również Papież w swych przemówieniach wzywa do modlitw w szczególnych intencjach, np. o pokój w świecie, za misje, za Kościół, za grzeszników. Modląc się w tych intencjach, dajemy świadectwo, że zarówno my, jak i nasz zmarły, tworzymy mistyczną wspólnotę z całym Kościołem. Tym samym, że nie są nam obojętne sprawy, jakimi żyje Kościół zarówno ten ziemski, jak i ten oczyszczający się w czyśćcu.
Po jednej modlitwie w intencjach Papieża można uzyskać tylko jeden odpust zupełny. Warunek modlitwy w intencji Papieża będzie całkowicie spełniony przez odmówienie „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Maryjo”. Pozostawia się jednak wiernym możność odmówienia jakiejkolwiek innej modlitwy zgodnie z ich pobożnością.

5. Wypełnić czynność obdarzoną odpustem – nawiedzić pobożnie cmentarz i równocześnie pomodlić się za zmarłych, choćby tylko w myśli, w dniach od 1 do 8 listopada. Czyniąc to możemy zyskać codziennie odpust zupełny, który można ofiarować jedynie za zmarłych. Za nawiedzenie cmentarza w inne dni – odpust cząstkowy, który można ofiarować jedynie za zmarłych.

Odpust za zmarłych | Niedziela.pl

Za pobożne nawiedzenie kościoła lub kaplicy w Dniu Zadusznym lub w najbliższą niedzielę lub w uroczystość Wszystkich Świętych i odmówienie w nim „Ojcze nasz” i „Wierzę” można zyskać odpust zupełny, który można ofiarować jedynie za zmarłych.

Pamiętajmy, że cmentarz i groby – to święty i widzialny znak tych, którzy odeszli. Przychodząc tam i modląc się, zbliżamy się w duchu do tego niewidzialnego świata. Wszystko, co nas tam otacza, przypomina nam o nim.

6. Wykluczyć wszelkie upodobania do jakiegokolwiek grzechu, nawet lekkiego – trzeba zatem wykluczyć na przyszłość dobrowolne i świadome powtarzanie grzechów ciężkich i lekkich, tzn. nie wolno u siebie tolerować złych przyzwyczajeń lub dobrowolnie trwać w jakimkolwiek nałogu. Brak takiej wolności – wyklucza możliwość uzyskania odpustu zupełnego.

Chodzi więc w tym punkcie o takie nastawienie naszej woli, żeby odwrócić się od wszelkiego zła, nawet tego najmniejszego. Starać się tak czynić, żeby nie poddawać się złu. Im dłużej trwa ten stan, tym większa szansa, że uzyskamy odpust zupełny dla naszego zmarłego. W ten sposób odpust za osobę zmarłą jest nie tylko pomocą dla niej, ale uświęca również nas! Jeśli uzyskamy odpust zupełny dla zmarłego, oznacza to, że będzie się on już cieszył radością zbawienia.

Ten warunek jest dla każdego z nas najtrudniejszy do wypełnienia. Pamiętajmy jednak, że chodzi tu o rzecz najważniejszą dla każdego człowieka: życie z Bogiem – czyli zbawienie.

Trzy warunki – spowiedź, Komunia Święta, modlitwa w intencji Papieża mogą być dopełnione w ciągu wielu dni przed lub po wypełnieniu przepisanej czynności. Musi być jednak między nimi łączność.

Czy dopełniliśmy wszystkich warunków zyskania odpustu –
o tym wie tylko Bóg.

Pamiętajmy też, że kto za życia często zdobywa odpusty dla dusz czyśćcowych, ten szybciej niż kto inny otrzyma w godzinie śmierci łaskę odpustu zupełnego. Chciejmy więc gorliwie czerpać z tego skarbca łask, który nam Jezus przez swoje cierpienia wysłużył i przez swój Kościół podaje.

Jako wierzący w prawdziwą obecność Jezusa w Eucharystii, wiemy, że w Niej kryje się siła i moc, która rozwiewa nasze troski,  łagodzi nabrzmiały ból tęsknoty za zmarłymi, a im skraca czas  oczyszczenia. W tej listopadowej zadumie, wpatrując się w cmentarny  płomyk szarpany wiatrem, starajmy się usłyszeć głos niewidzialnego Pana, głos zapisany w Ewangelii św. Łukasza: „Wszystko co uczyniliście  jednemu z tych braci najmniejszych, Mnieście uczynili”. Nieśmy zatem dzień po dniu modlitwę za zmarłych, aby doszli jak najszybciej do Boga i Jego miłości. 

Jak uzyskać odpust zupełny za bliskich zmarłych? [WYJAŚNIAMY]

***

Do butów czepiają się liście
jak dusze żebrzące o litość
a zniczów języki
liżą płachtę dymną
przypaloną wonią kadzideł

chryzantemy drobnolistne
w zimnym uścisku
całują cmentarne tablice

w procesji zawodzą pacierzem
co ma nieść się błagalnie ku niebu
o litość dla świętej ziemi
w której położeni
najbliżsi…

… i najdalsi
gdzieś za oceanami

wszystkim
daj pokój Panie
i tym nie pogrzebanym
a zwłaszcza
nie rozgrzeszonym
największą łaskę podaruj
w dniu Świętych Obcowania

Jadwiga Zgliszewska

***

„..nie ma takiej prośby, która nie byłaby wysłuchana przez Pana Boga, jeśli jest ona zanoszona za przyczyną dusz w czyśćcu cierpiących.”

Modlitwa św. Gertrudy za zmarłych
Modlitwa św. Gertrudy uwalniająca 1000 dusz z czyśca

Opublikowano

Zaczytane toruńskie anioły..

..czyli garstka wspomnień i szczypta wiary z sierpniowej pielgrzymki do miasta gotyku..

*

Na ołtarzu w kościele.. w wielobarwnym witrażu.. w galerii z ceramiką.. na straganie.. a nawet w sklepie z piernikami..

Co anioły – i to w takiej liczbie! – robią w Toruniu?

..chyba najprostsza odpowiedź brzmi: są.

I to wszędzie!

Małe, duże, ceramiczne i drewniane, gipsowe, ze szkła, masy solnej i z ..piernika.

Zerkają z wystaw galerii i ulicznych straganów, unoszą się w powietrzu, spoglądają ze ścian budynków..

Ubrane zgodnie z modą secesyjnych detali architektonicznych siedzą w oknach, czytają książki..

*

Przed rokiem przyleciał..

Tak zamyślony i zaczytany, 
że o mało swym skrzydłem nie przewrócił
kwiatka w doniczce..

Dalej czyta – jakby nigdy nic..

Moją drogę poznał
wcześniej ode mnie


Jak to Anioł…


*

..czekają też w sklepach z pamiątkami, gdzie przybierają najrozmaitszą postać: od drewnianych płaskorzeźb po pękate od mąki figury..

Rzeczywiście Toruń lubi anioły… A może to anioły polubiły to miasto…? 

*

Już na samym początku, w Sanktuarium Maryi Gwiazdy Nowej Ewangelizacji przywitał nas nie kto inny, jak Michał Archanioł u boku Matki Bożej Anielskiej, i to w ukrytym otoczeniu anielskich chórów..!!

Ceramiczny wizerunek Matki Bożej Anielskiej zachwyca! To spotkanie wywołuje tyle myśli i wrażeń, że koniecznym jest stanąć na chwilę, by móc je wszystkie ogarnąć w sobie..

Chórów Anielskich przepiękne hymny
Na chwałę Bożą brzmią nieustannie
I Magnificat na cześć swej Pani,
Królowej Nieba Maryi Pannie.

Bądź pozdrowiona, zdrowaś Maryjo, Anielska Królowa!
Naucz nas słuchać – szeptu Anioła -Świętego Ducha – w tej ciszy kościoła.
.

*

Z kolei Anielskie Chóry ukryte w kutych poręczach nieustannie towarzyszą modlitwie zebranych..

Niesamowita, zdumiewająca wizja artysty, który w tak niepozornym przedmiocie, jak poręcz – ukrył najważniejsze przymioty istot duchowych – naszych Aniołów Stróżów.

*

Nie pukają. Porywają serca w Bożej Miłości.
Są tutaj. Niedostrzegalne. Klęczą.

Wchodzą w moich słów szczeliny.
Przepraszają Boga, uwielbiają Pana, ze mną
– wszędzie ich pełno.


*

*

Aniele Boży, który nie śpisz wcale,
a serce Twoje czuwa jak płomyk lampki wiecznej..

za chwilę modlitwę jak świecę zapalę
by było jaśniej i bezpieczniej..

*

Pod krzyżem Zbawcy, gdy wiara i miłość
Rzuciły w żalu Golgoty pochyłość,
Kiedy odchodził setnik do bram miasta,
Gdy włos stargany wiązała niewiasta,
Gdy noc zgłuszyła żołnierstwa okrzyki..

Jam został jeden i słyszałem z drżeniem
Jęk Boga… Ziemio! módlmy się milczeniem! 

*


*

Aniele Boży, który nie śpisz wcale..

Przypomnij mi proszę starca Symeona,
co nazwał Jezusa światłem Niegasnącym..
gdy moja wiara, jak lampa zgaszona
zapomni o Bogu jaśniejszym niż słońce.

*

*

Pomóż się nie bać tych z sercem zgaszonym..
co chcą złym śmiechem zgasić mi nadzieję..
Rozkołysz w mym sercu wielkanocne dzwony,
I powtarzaj: ten zwycięża, kto się ostatni śmieje!


*

Przed wejściem spoglądamy na Kościół. Wyróżnia go wielka ażurowa, 320-tonowa kopuła zwieńczona koroną, widoczną z odległej przestrzeni miasta..

Nic dodać, nic ująć.. nie trzeba zbyt długo się zastanawiać, komu dedykowana jest ta świątynia..

W Królowej nieba koronie..
uśmiecha się w słońcu, zda się
i w zorzy zachodniej płonie..


*

Ale zaraz, zaraz.. czy to szum skrzydeł nad nami..?

..co prawda umknęło nam to wizualnie, stojąc fizycznie przed kopułą.. jednak teraz widać dokładnie na płatach korony.. ..srebrne płaskorzeźby aniołów!

Na placu kościelnym znajduje się brama, w której umieszczono wielki krucyfiks z cytatem Cypriana Kamila Norwida 'Krzyż stał się nam bramą.’

 Dalej na mostku prowadzącym do świątyni, znajdującym się nad fontanną, pozdrawia św. Jan Paweł II.

Sanktuarium to jest również pewnym wotum wdzięczności za Jego pontyfikat.

Bardzo wymownym dopełnieniem tego wizerunku jest rzeźba zatytułowana Święty Piotr Rybak: „Ostatni połów”, znajdująca się po drugiej stronie świątyni, również nad fontanną w tym samym stylu..

To piękne artystyczne dzieło skłania do postrzegania tych dwóch odrębnych obiektów, jako jednej całości.

*

Wchodzimy na pierwsze piętro.. droga pokutna kieruje nas do prezbiterium, gdzie znajduje się relikwia krwi świętego Jana Pawła II..

Ołtarz jest wierną repliką prywatnej kaplicy Jana Pawła II w Watykanie. Sufit wypełnia piękny witraż, zaś centralne miejsce zajmuje duży krucyfiks, przy którym umieszczono obraz Matki Bożej Częstochowskiej.


W czasie swojego pontyfikatu Ojciec Święty zawierzał Jasnogórskiej Pani wszystkie sprawy Kościoła i świata. Teraz również, z brewiarzem otwartym na stronie z Uroczystości Matki Bożej Królowej Polski – wskazuje na tabernakulum i obraz Maryi..

*

Wiele do powiedzenia mają tu dwie mozaiki umieszczone po obu stronach krucyfiksu: ścięcie św. Pawła po prawej i ukrzyżowanie św. Piotra po lewej stronie..

Jest chwila, by się zatrzymać..

..zbudowani na fundamencie apostołów i proroków, którego kamieniem węgielnym jest Jezus Chrystus – właśnie patrzymy na nasz początek, tj. początek Kościoła..

*

Losy dwunastu uczniów, jak ślady zasypywane latami piaskiem – giną w mrokach historii. Nowy Testament nie zajmuje się szczególnie ich dziejami, ale z pism wczesnochrześcijańskich i źródeł pozakanonicznych mniej więcej wiemy, co się z nimi stało..

Piotr został ukrzyżowany głową w dół w cyrku Nerona na zboczu Wzgórza Watykańskiego..

Andrzeja rozciągnięto na krzyżu w kształcie litery X, która w języku greckim jest pierwszą literą imienia „Chrystus” (nawiasem mówiąc ta forma została nazwana „krzyżem świętego Andrzeja” i obecnie jest ustawiana przed przejazdami kolejowymi jako drogowy znak ostrzegawczy, dlatego warto wspomnieć sobie o tym fakcie czekając np. na przejeżdżający pociąg)..

Śmiercią męczeńską poprzez ukrzyżowanie zginęli też Jakub, Filip i być może Szymon oraz Juda Tadeusz..

Mateusz i Jakub ponieśli śmierć przez ścięcie mieczem..

Bartłomiej został obdarty ze skóry, a Tomasz przebity włócznią..

Jan jako jedyny zmarł śmiercią naturalną, a po wydaniu Chrystusa Judasz popełnił samobójstwo.

Straszną śmiercią zginął również ten, który zajął jego miejsce – Maciej – został ukamienowany.

*

Dziś, kiedy świadczenie o Jezusie nie grozi torturami i śmiercią (przynajmniej na terenie współczesnej Europy) – ze smutkiem patrzymy, jak w Niemczech wierni masowo występują z Kościoła, a włoskie bazyliki świecą pustkami.. płaczemy nad płonącymi katedrami we Francji i rozdzieramy szaty czytając o statystykach Kościoła skandynawskiego..

Jak to się dzieje, że w Polsce mniej ludzi straciło wiarę w czasie wojny, niż po 1989 roku?

I czy to już zawsze tak musi być, że bogactwo, dobrobyt i poczucie bezpieczeństwa wprost oddalają nas od Boga sprawiając, że staje się nam mniej potrzebny?

Może tu i teraz, w cieniu tej prywatnej papieskiej kaplicy, w otoczeniu tych, a nie innych postaci świętych męczenników – łatwiej dostrzec impuls tych wszystkich podróży papieża Polaka w jego pontyfikacie bez granic..

..skąd u niego ten nacisk na tożsamość, dbałość o silne korzenie wiary i wciąż niekończące się wołanie: co zrobiliśmy z naszym chrztem..

*

Wychodząc z prezbiterium, zabieramy te myśli ze sobą.. w domu będzie więcej czasu, by móc je poukładać w swym wnętrzu..

Idziemy dalej..

Marmurowa posadzka z cierniową koroną pod stacjami drogi krzyżowej przypomina:

„Zostaw w sobie wszystkie dobre relacje i przyjaźnie, byś umiał bez rozpaczy przeżyć odejścia i zdrady tych, którzy mieli iść z tobą przez życie”

*

Stacja XII..!

– krzyk przejmującej ciszy Jego miłości do nas..

..za horyzontem krzyża schowała się nadzieja
zamknięta w maleńkim ziarenku gorczycy
naszej wiary..


*

Tu też czuwają niebieskie duchy..

..są zawsze obok –

jak obłok na górskim szczycie..

*


Wychodzimy na taras, który otacza kościół.. podziwiając okolicę próbujemy zatrzymać czas..

Ja wędrowcem – Tyś mi drogą.
Ja jeziorem – Tyś mi wodą.
Ja obłokiem – Tyś mi niebem.
Ja ustami – Tyś mi chlebem.
Ty latarnią – ja Ci statkiem.
Ty ogrodem – ja Ci kwiatkiem.
Ja Ci światłem – Tyś mi Słońcem.
Ty początkiem – Tyś jest końcem.

*

Wokół kościoła, na jego zewnętrznych ścianach, mijamy płaskorzeźbione stacje drogi maryjnej z przedstawieniem 14 sanktuariów Polski i świata..

Poza dobrze nam znaną Madonną z Jasnej Góry, spotkać tu można m.in. tulącą nagie zwłoki żołnierza zamordowanego strzałem w tył głowy Matkę Boską Katyńską..

..afrykańską Matkę Słowa z Kibeho w Rwandzie..

..wietnamską Opiekunkę Pielgrzymów z sanktuarium w dżungli La Vang..

..płaczącą Matkę Bożą Japońską z Akity..

..a nawet Matkę Bożą Dobrego Zdrowia z Vailankanni w Indiach..

..czy Śliczną Gwiazdę Miasta Lwów..

..oraz Matkę Bożą z Guadalupe, Loreto, Fatimy, Lourdes i Tuchowa..

Czy istnieje na świecie kraj, w którym nie byłoby chociaż jednego sanktuarium poświęconego Matce Bożej? Z pewnością nie, gdyż jak widać – Maryja wypełnia świat na wszystkich kontynentach.. 

*

Matka Boża Królowa świata
w zakątkach ziemi
ze spokojem nabrzmiałym wiekami
czujna i czysta
bliska i daleka..

*

Jest jeszcze jeden ważny szczegół tego miejsca – nasz patron..:)

..i radość, bo właśnie odkryliśmy jego kolejny ślad..

*


Z sanktuarium udajemy się do centrum miasta..

Aleją Solidarności rozpoczynamy zwiedzanie Torunia..

Znajduje się tutaj Centrum Kulturalno -Kongresowe Jordanki, w którym organizowane są różnego rodzaju wydarzenia kulturalne.

„Toruński gotyk na dotyk” to hasło, które w bardzo trafny i plastyczny sposób opisuje średniowieczne skarby rozsiane po całym mieście.

Na przykład za nami w tle – „Okrąglak” – neogotycki areszt śledczy.. właściwie przetrwał do czasów współczesnych w niezmienionej formie architektonicznej..

Gród Kopernika właściwie nie ucierpiał w czasach wojennych, dzięki czemu dziś może pochwalić się gotyckimi budowlami najwyższych lotów.

A poniżej Uniwersytet Mikołaja Kopernika – jedna z największych uczelni w Polsce, zarówno pod względem liczby studentów, jak i oferowanych kierunków studiów..

Spacerując uliczkami Starego Miasta podziwiamy piękną architekturę..

Naszą uwagę przyciąga anioł na szczycie jednej z kamienic..

Co on tam robi..?

– strzeże fortecy sumień..?

– zapala pochodnie wiary..?

– gasi zajadłość pychy..?

..może gra w kości o dusze..?

Podchodzimy bliżej..

.. przecież to święty Michał..!

*

No tak.. kamienica pod Aniołem..

Każdego dnia tysiące ludzi przemierza tym przejściem kierując się do lub z przystanku na pobliskim placu.. przechodzą nie myśląc o tym, że ponad sto lat temu ten szeroki tunel służył nie tylko pieszym czy tramwajom, ale i samochodom, które powoli turlały się po Starówce..

..że ta przeciętna, niewielka część obszaru jest bohaterem licznych pocztówek i pamiątkowych zdjęć, jako jednego z symboli miasta..

..że zamiast Łuku Cezara była tu pachnąca pieczywem piekarnia pana Sztuczko..

..dziś możemy sobie tylko wyobrazić roznoszący się po całej ulicy zapach świeżego chleba i dzieci wychodzące z parującym bochenkiem w jednej ręce i oderwaną kromką w drugiej, pochłaniające je z apetytem w drodze do domu..

Lecz czy to właśnie dla tej słynnej piekarni święty Archanioł obrał sobie to miejsce, by swym światłem i pokojem prowadzić dialogi rajskie..?

..pewnie trzeba byłoby zajrzeć tu głębiej w przeszłość, aby to sprawdzić..

Tymczasem my kierujemy się dalej..

*

Miasto ma swój niepowtarzalny urok.. Bogato zdobione, kolorowe kamienice sąsiadują z monumentalnymi kościołami..

Jednym z przykładów wybitnej klasy XIV-wiecznej architektury gotyckiej jest Kościół Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny..

Wchodzimy do wewnątrz..

Z ołtarza głównego – w scenie Zwiastowania – pozdrawia Archanioł Gabriel w promienistej Glorii..

..w tryptyku godzin
kołysze dzwonem nieba..

a na świetlistej strunie ciszy
odsłania się
Tajemnica Zwiastowania..


szumią serca
Ave Maria
w pokornym uniżeniu


szary dzień
staje się
po trzykroć święty


*

Ponad kolumnami unosi się ogromna korona – symbol królewskiej godności Maryi – którą podtrzymują cztery anioły ze słowami Pozdrowienia Anielskiego.

Bogactwo wyposażenia i ciekawa historia świątyni stwarzają niepowtarzalny nastrój, który dopełniają refleksy światła wpadającego do wnętrza przez dziewiętnastowieczne witraże..

*

Słowa Pańskie
spacerują po deptaku dusz..

*

*

Z półmroku wyłania się nadzieja..
świeża woń modlitwy..
nieskończonej pełni blask..

*

Mimo swej monumentalności kościół ten – dzięki wielu pięknym zdobieniom – jest delikatny i pełen wdzięku..


Nad wejściem do prezbiterium uwagę zwraca bogato rzeźbiony łuk tęczowy, na którego szczycie wznosi się wysoki krzyż..

 Wybitnym dziełem rzeźbiarskim są również wysokiej klasy artystyczne prospekty organowe z początku XVII w. To najstarszy taki zabytek w Polsce..

Promieniami swej łaski
dotykasz
pustynnego dna duszy..



W anielskim akordzie
poisz
muzyką istnienia..


*

Wychodząc z kościoła – nie można przejść obojętnie pośród malowideł ściennych zdobiących nawę południową..

Święty Andrzej

.. tym bardziej, że to polichromie pochodzące z 1380 roku..!

*

Zachwycającą architekturą upakowaną ciasno na historycznej starówce, uroczymi brukowanymi uliczkami, starymi spichlerzami i tajemniczymi podwórkami Toruń trafia nawet w te najbardziej wybredne gusta.

Jest jednak jeden punkt, który sprawia, że można też krzywo spojrzeć na to miasto..

To słynna Krzywa Wieża..

Dlaczego jest przechylona..?

Baszta z końca XIII w. pochyliła się najprawdopodobniej dwa wieki później na skutek niestabilnego gruntu.

Jednak według legendy stała się symbolem odejścia od reguły zakonnej pewnego rycerza. Dlatego dziś jest miejscem, w którym chętni sprawdzają swoją niewinność. Ten, kto zdoła utrzymać równowagę opierając się plecami o ścianę wieży – ma nieskazitelnie czyste sumienie.

*

Idąc dalej wzdłuż fragmentu murów miejskich szybko dotarliśmy nad Bulwar Filadelfijski..

Fale wiślane wspominając dawne kogi kupieckie – przywołują w wyobraźni ruchliwe i pachnące korzennymi przyprawami, pełne gwaru różnojęzycznego, bogate miasto portowe..

Tutaj przy Bramie Klasztornej poznaliśmy historię toruńskich katarzynek.. bo jak się tak głębiej zastanowić, to Toruń w zasadzie jest… mocno piernikowy.

Tak jak słodkimi pysznościami – trudno się Toruniem nasycić, a ceglana zabudowa nawet barwą przywodzi na myśl słynne wypieki..

Sama historia piernika (już prawie 700-letnia) jest pełna tajemniczych bajań. Powstawały one z powodu niepowtarzalnego korzennego smaku i wymyślnych kształtów..

Nie ulega wątpliwości, że nazwa toruńskich katarzynek musi pochodzić od jakiejś Katarzyny.

Najpierw była nią święta Katarzyna, bo już od średniowiecza wywodzi się jedna z najstarszych tradycji toruńskich tj. wypiek dużej ilości pierników na 25 listopada, kiedy to przypada dzień patronki piekarzy – św. Katarzyny Aleksandryjskiej.

A wszystko po to, by wypieczone pierniki mogły spokojnie dojrzeć do Świąt Bożego Narodzenia..

W legendach toruńskich tę świętą zastąpiła toruńska mniszka benedyktyńska o tym samym imieniu.

Miała ona żyć w klasztorze, położonym na toruńskich Rybakach i odkryć przepis na ciasto, wykorzystując korzenne przyprawy, które do Torunia i do całego państwa krzyżackiego sprowadzali kupcy toruńscy utrzymujący od XIII w. bezpośrednie kontakty handlowe ze Lwowem..

*

Kierując się w stronę Domu Kopernika, odkrywamy kolejne oblicza Starego Miasta..

..przy ulicy Rabiańskiej unosi się słodki zapach goździków, miodu i cynamonu.. zmysły nas nie oszukują.. mijamy Galerię Piernika..

Piękno i zamożność Torunia zachwyca nie tylko aurą dawnego wielkiego emporium handlowego, ale także nastrojowymi, brukowanymi zaułkami, takimi jak ten..

Spokój uliczek wokół rynku zachęca, bo jeśli dobrze nadstawić ucha i zamknąć oczy – można tu jeszcze usłyszeć szepty wiekowych murów opowiadających niewiarygodne legendy i historie..

*

Zespół dwóch kamienic tworzących dziś muzeum – Dom Kopernika, to miejsce niezwykłe..

Klimat czasów astronoma tworzą tu właśnie te budowle – przykład mieszczańskiej architektury gotyckiej (jeden z najlepiej zachowanych w Toruniu).

Rzeczywiście zachwycają swym pięknem i dają świadectwo tego, jak kiedyś wyglądało to miasto.

Wielu historyków wskazuje, że to właśnie tutaj w 1473 roku przyszedł na świat Mikołaj Kopernik.

Mikołaj Kopernik uznany jest za najwybitniejszego astronoma wszech czasów, ale co ciekawe nie zajmował się jedynie tą dziedziną nauki.

Był wszechstronnie wykształcony – jako prawnik, urzędnik, dyplomata, lekarz i niższy duchowny katolicki, doktor prawa kanonicznego, zajmujący się również astrologią, matematyką, ekonomią, strategią wojskową, kartografią i filologią.

Studiował w Padwie oraz w Bolonii we Włoszech. Znał doskonale język niemiecki oraz łacinę.

*

Idąc dalej ulicą Kopernika, dochodzimy do katedry św. Jana Chrzciciela i św. Jana Ewangelisty..

Przestronne wnętrze kościoła wypełnione jest cennymi dziełami sztuki. W prezbiterium zachowały się pochodzące z I poł. XIV wieku gotyckie malowidła ukazujące patronów świątyni – św. Jana Chrzciciela i Ewangelistę..

Nad ołtarzem umieszczono krucyfiks, którego tłem jest otwór okienny z fragmentami oryginalnych gotyckich witraży z ok. 1330r. ..

..a na północnej ścianie, nad wejściem do zakrystii – wyjątkowe malowidło z końca XIV w. (Ukrzyżowanie i Sąd Ostateczny)

Centralnym przedstawieniem jest tu scena Ukrzyżowania na Drzewie Jessego. Widzimy Chrystusa zawieszonego na zielonym krzyżu, który zamiast belek, ma cztery gałęzie o licznych sękach i pękach liści – to motyw Drzewa Życia, wyrastającego z boku leżącego na łożu Jessego (ojca starotestamentowego króla Dawida).

Aniołów tu nie brakuje, a Ten wzywa na Sąd Ostateczny i trąbi przez całą szerokość naszego sumienia, by je poruszyć..!

*

Wznosimy oczy ku górze.. ten widok zadziwia..!!

..ukryci w ciszy kościelnej, w pół jasnym brzasku pod sklepionymi łukami chłodnych kolumn zatrzymujemy się..

..wsłuchani w niezmierny spokój, niezmącony nawet szeptem modlitwy, rozpraszamy swój wzrok na złotych aniołach, szafirowych smugach rozwieszonych w powietrzu, na liniach wysmukłych, lecących gdzieś ku górze, jakby w przepaście nieba..

Jakaś wielka i jasna głębia opływa duszę, i wyrwawszy ją prawie z zawiasów cielesnych – niesie na przestwory dalekie, by tam rozmyślać o wieczności..

Na gwiaździstym sklepieniu świątyni delikatność wykończenia potrąca w duszy nieznane struny i ubiera w blaski każde ogniwo zachwytu..

Można tak godzinami przechadzać się z nawy do nawy lub usiąść w ławce, i nieobecnym wzrokiem – po raz kolejny – przerzucać skarby katedry, by nazajutrz znów wrócić do tego kościoła, do tych barw i do tych myśli..

Obłoki ciszy
płyną rzeką błękitu..
kolebią się w złotym cekinie słońca
jak w kołysce świtu..



*

Najsłynniejszym zakątkiem jest tu Kaplica Kopernikowska, którą wspólnie dzielą Kopernik i król Olbracht. Obaj zasłużyli na swoje specjalne miejsce w Toruniu: jeden urodził się w tym mieście, a drugi w nim umarł..
 

Patrzymy na gotycką chrzcielnicę, w której Mikołaj Kopernik otrzymał chrzest.. 

..wiew niosą wodę w chrzcielnicy
na Święty Chrzest
przez wieki całe
Anioły… Anioły białe..


*

Zbliżając się ku wyjściu zaintrygował nas pewien fresk..

Chrystus Boleściwy..?

..czy dusza cierpiąca..?

..ktoś z nas dodał – najpewniej przed spowiedzią..:)

To chyba najbardziej tajemnicze malowidło toruńskiej katedry Świętojańskiej..!

Umieszczone wysoko w ostrołukowej arkadzie na zachodniej ścianie nawy południowej przedstawia szkicowo wykonaną postać..

..prawdopodobnie to Chrystus Boleściwy w koronie cierniowej i królewskim szyderczym płaszczu, na ciemnoszarym tle..

Badacze jednak nie są w stanie jednoznacznie orzec ani treści, ani celu powstania tej polichromii..

..sugerują, że jest to upamiętnienie klęski Czarnej Śmierci (dżumy), która dwukrotnie nawiedziła Toruń w XIV w. Tymczasem widoczna jest tu data..

No właśnie..

..rzymskie I
..dalej połowa ósemki czyli 4..
..dalej dół rzymskiego X, a więc 'obalona’ 7
..i na końcu 8

1478 !

..być może oznacza czas powstania.. ale część, na której znajduje się owo malowidło, powstała dopiero w XV wieku..

Nic tu się nie zgadza.. a wyobraźnia działa i nowych pomysłów przybywa..

– szkic, który nie został dokończony..

– mieszkaniec dziękujący Bogu..

– Czarna Śmierć..

– piąta strona świata czyli Chrystus u wrót Szeolu..

Jakby nie było.. malowidło jest bardzo stare, a tajemnica intryguje nadal..

Podobno w tej katedrze jest ich więcej..


*

Zabytkowa toruńska starówka została wpisana na listę UNESCO nie przez przypadek – jest to bowiem miejsce, w którym historię można czerpać całymi garściami..

..W tle gmach poczty głównej..

Na nas największe wrażenie zrobił gmach poczty głównej oraz ratusz, który swoim kształtem przypomina zamek i co ciekawe -nawiązuje do.. kalendarza!

Wieża – symbolizuje 1 rok..
4 małe wieżyczki –4 pory roku..
12 wielkich komnat – 12 miesięcy..
52 mniejsze sale – to 52 tygodnie..
zaś 365 okien – symbolizuje ilość dni w roku (w roku przestępnym odkuwano dodatkowe okno, które w zwykłych latach było zamurowywane)..

*

Wyłączona z ruchu samochodowego ulica Szeroka to prawdziwy turystyczny strzał w dziesiątkę. Cudownie się nią spaceruje, a przepiękna architektura toruńskich kamieniczek jest tu doskonale wyeksponowana.

W tle widoczna część Ratusza i Kościół św. Ducha

Średniowieczne korzenie miasta są tutaj na wyciągnięcie ręki.. historia przeplata się z pięknem pod płaszczem anielskiej modlitwy, która oplata ulice toruńskiej Starówki..

Bo przecież poza Kopernikiem, któremu spojrzeliśmy prosto w oczy..

Palcem wskazuje niebo, zaś w w lewej ręce trzyma astrolabium – astronomiczny pomiarowy przyrząd

..osiołkiem – pręgierzem, z którym wszystkie dzieci chętnie robią sobie zdjęcia..

..piernikową Aleją Gwiazd..

..czy psem Filusiem, który wiernie czeka pilnując rzeczy swojego pana – Profesora Filutka..

..wypatrzeć tu można jeszcze tę rzeczywistość nieznaną..

..która otwiera oczy na niewidzialnych posłańców Boga..

„Anioł oznacza funkcję, a nie naturę.
Pytasz, jak nazywa się natura? – Duch.
Pytasz o funkcję? – Anioł.
Przez to, czym jest, jest duchem, a przez to, co wypełnia, jest aniołem.”

św. Augustyn

*

Nie wystarcza dzień dzisiejszy, by zrozumieć – dlaczego akurat w Toruniu stróże ludzkich dusz, przyglądając się naszym doczesnym chwilom, tak bardzo chcą nam przypomnieć, że nie jesteśmy sami..

*

Wystarczyło jednak czasu, by z tej pielgrzymki zabrać do domów na pamiątkę jedną niedomkniętą myśl:

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie image.png

*

Zjawiamy się, tak jak Anioły, w swoich nieskończonościach niezasłużenie!

Trwamy w nich, przeczuwając swoje ograniczenia..

..i nie mamy w płucach tyle miejsca, aby odetchnąć pełnią.

Wstajemy rano, idziemy z powinności w powinność..

..pytając od czasu do czasu,

ile można w tym krążeniu ustalonym torem lotu

uchwycić błogosławionych chwil.

Jedną..?

Wiele..?

Może wszystkie one są święte..?

*


Opublikowano