Czekamy na Ciebie od wschodu słońca!

5.20. Przecierasz oczy. Patrzysz przez okno, nie wyściubiając jeszcze nosa spod ciepłej pościeli. Ciemno. Zimno. Pada… Wstajesz leniwie i powłóczysz nogami w kierunku łazienki. Po drodze słuchasz pierwszych dźwięków zaspanego radia. Zakładasz sweter i czapkę – szkoda czasu na układanie włosów..

_

16.00. Kończysz pracę. Biegniesz na autobus, jak zwykle w ostatniej chwili. Jeszcze tylko kilka przystanków..byle nie utknąć w korku. Za oknem ciemno. Zimno. Pada. Zbliżając się do schodów uśmiechasz się ukradkiem na widok tylu lampionów trzymanych kurczowo w dłoniach. No tak, wszyscy czujecie się o tej porze dokładnie tak samo..

*

Wchodzisz do kościoła.. Dalej ciemno. Dalej zimno. Dalej wieje. Siadasz na stopniach starego konfesjonału, bo wolnych krzeseł już nie ma. I czekasz, razem z setkami zaspanych/zabieganych ludzi. Jeden ziewa, drugi się trzęsie przytulony do drewnianej ławki. Czekacie, aż On przyjdzie i sprawi, że nic w waszym życiu nie będzie już takie samo, jak przedtem.

Nagle rozlega się śpiew.  'Niebiosa rosę spuśćcie nam z góry…’ Śpiewa ten, kto zna słowa i ten, kto ich nie zna. Jedna świeca odpala się od drugiej… 

Czuwajcie więc, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie..”


Rozpoczął się rok liturgiczny. Znowu nastał Adwent. Zawsze pojawia się zbyt wcześnie. Przypomina, że do drzwi puka już Boże Narodzenie. Znowu trzeba będzie łamać sobie głowę nad znalezieniem prezentów, nie mówiąc już o strachu, że te wydatki nas zrujnują. I choć nie ma niczego złego w zewnętrznych przygotowaniach do najważniejszych dni w roku, to czas poprzedzający Boże Narodzenie sprowadzony do mycia okien, wyboru prezentów i gotowania w ilościach, które zadowoliłyby mały oddział wojska nie ma nic wspólnego z Adwentem (łac. adventus – przyjście).

Św. Cyryl Jerozolimski pisał: „Głosimy przyjście Chrystusa – nie tylko pierwsze, ale i drugie, o wiele wspanialsze”. Czy w naszej- już rozpoczętej, przedbożonarodzeniowej gorączce znajdzie się miejsce na informację o końcu świata? Nie mówiąc o pogłębionej refleksji nad „drugim przyjściem”? Przecież będąc chrześcijanami – oczekujemy, a przynajmniej powinniśmy to sobie ciągle na nowo uświadamiać.

By zdążyć na święta, trzeba… zwolnić!

Zróbmy więc wszystko, abyśmy nie wpadli na nie zadyszani, i z plastikowymi reklamówkami w rękach powiedzieli: „To już”?

Czas Adwentu ma przygotować nasze serca na narodzenie się Jezusa Chrystusa. Przed wiekami, kiedy „nadeszła pełnia czasów, zesłał Bóg Swojego Syna Jednorodzonego” (Ga 4, 4). Dzisiaj Historia Zbawienia zatacza swoje koło w liturgii Kościoła. To ona prowadzi nas do miejsca Nowego Narodzenia, którym w tym roku nie będzie już Betlejem, ale serce każdego z nas.

Adwentowe oczekiwanie dzielimy na dwa okresy. Od pierwszej niedzieli Adwentu przez dwa tygodnie czekamy na powtórne przyjście Chrystusa, czyli na paruzję. O tym wydarzeniu usłyszymy w tym czasie w mszalnych czytaniach. Będzie też sporo o sądzie ostatecznym i nawróceniu.

Druga część Adwentu to okres od 15 do 24 grudnia. To już czas bezpośredniego przygotowania do świąt Bożego Narodzenia.

Cztery niedziele Adwentu – trzy fioletowe i jedna różowa..

W czasie Adwentu księża odprawiają msze św. w fioletowych ornatach. To kolor, który ma symbolizować walkę między duchem a ciałem – powstał z pomieszania błękitu, który wyraża to, co duchowe, i czerwieni – koloru oznaczającego cielesność. Połączenie tych kolorów ma też symbolizować zjednoczenie tego, co boskie, z tym, co ludzkie, które dokonało się dzięki wcieleniu Chrystusa.

W trzecią niedzielę Adwentu, tzw. niedzielę Gaudete, a po polsku po prostu niedzielę radości, księża odprawiają msze – dla odmiany – w różowych ornatach (podobno niektórzy bardzo z tego powodu cierpią). Skąd ten kolor? Róż ma wyrażać przewagę światła nad ciemnością i przypominać, że zbliża się już Boże Narodzenie.

Każdą kolejną niedzielę Adwentu symbolizuje jedna świeca.

W czasie mszy św. (z wyjątkiem rorat) nie śpiewamy hymnu „Chwała na wysokości Bogu”, ale nie jest to – jak w Wielkim Poście – znak pokuty, tylko oczekiwania na uroczyste odśpiewanie tego hymnu w noc narodzenia Jezusa.

Roraty – msze święte ku czci Maryi..

Roraty to odprawiane od poniedziałku do soboty, wcześnie rano lub w godzinach popołudniowych msze św. ku czci Najświętszej Maryi Panny. W niektórych kościołach rano jest jeszcze opcja extra, czyli laudesy – jutrznia z godziną czytań, odprawiane mniej więcej godzinę przed roratami. Ostatnie tradycyjnie odbędą się 24 grudnia.

Nazwa “roraty” pochodzi od pierwszego słowa łacińskiej pieśni na wejście śpiewanej w okresie Adwentu – “Rorate coeli” (Niebiosa, spuśćcie rosę). Rosa symbolizuje łaski otrzymane dzięki przyjściu Jezusa na ziemię i przyjęciu przez Niego ludzkiej natury. Pieśń ta jest zapowiedzią zbawienia, którego dokona nowo narodzony Jezus.

Roraty rozpoczynają się w ciemności, mrok rozświetla tylko blask świec i lampionów, światła włącza się dopiero, gdy w kościele rozbrzmiewa „Chwała na wysokości Bogu”. W niektórych miejscach na roratnich Mszach na początku, w procesji z kruchty kościoła do ołtarza z lampionami w ręku idą dzieci. Lampion lub świeca to symbol czuwania, a także radości ze zbliżającego się przyjścia Chrystusa. Ważnym symbolem jest zapalana podczas mszy świeca roratnia, przewiązana białą lub niebieską wstążką i udekorowana mirtem. Świeca symbolizuje Maryję niosącą Chrystusa.

Czuwaj!

Adwent to czas, w którym możemy – z większą uwagą, niż na co dzień – przyjrzeć się swoim motywacjom, relacjom, zrobić remanent duszy. To też dobry czas, by zrobić coś dla innych! Ale zawsze w obecności Boga! Jeśli zaś chodzi o wyrzeczenia – trzeba znaleźć więcej czasu na modlitwę – czuwanie serca.

Siostra Faustyna u progu Adwentu 1936 roku pisała:

Matka Boża pouczyła mnie, jak się przygotować do święta Bożego Narodzenia. Widziałam Ją dziś bez Dzieciątka Jezus; powiedziała mi: Córko moja, staraj się o cichość i pokorę, aby Jezus, który ustawicznie mieszka w sercu twoim, mógł wypocząć. Adoruj Go w sercu swoim (Dz. 785).

Na świętach może zabraknąć wielu rzeczy. Nie może jednak zabraknąć w nich Jezusa i ludzkiej życzliwości. Dlatego wykorzystaj czas adwentu na porządny duchowy remont i pamiętaj:

..czasem oczekiwanie jest już miłością

  • Zadzwoń do kogoś, kto czeka na twój głos.
  • Napisz list.
  • Pozałatwiaj sprawy wciąż odkładane „na jutro”.
  • Umów się na kawę od miesięcy ustalaną na „kiedyś”.
  • I poczytaj w końcu katechezy papieża Franciszka!
  • Nie zadowalaj się przeciętnością, bo jesteś powołany do czegoś więcej. 
  • Zrezygnuj z tego, co bezsensownie pożera twój cenny czas.
  • Wycisz się i oddaj ster we właściwe Ręce
  • Jeżeli chcesz chodzić na roraty, nie traktuj ich jak wyzwania. Po prostu bądź. Bóg cieszy się z każdej chwili, w której chcesz skupić się na Nim. Wyznacz chociaż dwa dni w tygodniu, kiedy poranek albo wieczór rezerwujesz na roraty. Zakreśl to sobie w kalendarzu: kawa z Tatą !
  • Nie zapomnij też o spowiedzi. Nie odkładaj jej na ostatnią chwilę. I pamiętaj: to wszystko dla Ciebie, twojego duchowego komfortu, nastrojonego serca, by zdążyć na Boże Narodzenie.
  • Pomyśl o jakiej relacji z Bogiem zawsze marzyłeś. Może w 2023 roku wreszcie zaczniesz polegać na Nim, nie na sobie?
  • A potem zrób coś dobrego. Dziel się miłością – blachą szarlotki, termosem z kawą, dobrym słowem w sklepie, uśmiechem w korporacji.

Bo „w życiu nie zawsze możemy robić rzeczy wielkie, ale możemy robić rzeczy małe z wielką miłością” (Matka Teresa).

* * *


Opublikowano

Zaduszkowy rajd..

Jeszcze parę dni temu tłumnie nawiedzaliśmy cmentarze.. uprzątanie kilka rodzinnych grobów, czasem kilkanaście – i do tego rozsianych po różnych miejscowościach dla niejednej osoby zamieniło się pewnie w prawdziwy rajd zaduszkowy.. a to jeszcze trzeba ułożyć kwiaty, zapalić znicze, dać na wypominki..

I nawet jeśli istotą naszej wyprawy na cmentarz nie było wygranie konkursu na najbardziej zadbany grób w alejce, ale modlitwa za bliskich zmarłych, to jednak trudno przyznać, abyśmy w tym chaosie przeżyli dni prawdziwego skupienia i zadumy..

Wszystkich Świętych minęło, oktawa również..

– rajd zaduszkowy skończony.

*

Czy aby na pewno..?



Listopad trwa..

Znajdź chwilę czasu i przyjdź w tych dniach na cmentarz.. przeżyj Wszystkich Świętych raz jeszcze, tym razem w ciszy i skupieniu..

Zobacz:


Ten cmentarz tętni życiem!

*

Cmentarz to nie tylko zmarli, to również ludzie, którzy tu żyją. Cmentarz to wspólnota, do której należą ci, którzy odeszli oraz żyjący — ci, co odejdą. Przekraczając bramę, przekraczasz granicę pomiędzy światem żywych, a światem umarłych.

*


*

Strumienie pędzących samochodów, ostentacyjne rozmowy przez telefony komórkowe, nachalne komunikaty reklamowe – wszystko zostaje w tyle po przekroczeniu cmentarnej bramy. Wszedłeś do królestwa skupienia i powagi, samotności i namysłu. Do królestwa uwagi i dbałości – by przeciskając się między upchniętymi gęsto nagrobkami nie stanąć przypadkiem na którymś z nich, nie urazić pamięci człowieka, który spoczywa w tym miejscu. A także do królestwa zieleni.

*

Są bowiem cmentarze jednymi z niewielu miejsc, w których pozostawiono przyrodzie autonomię – dużą zwłaszcza jak na standardy dużych miast, gdzie o każdy metr kwadratowy ziemi toczy się wojna prowadzona przez chciwych inwestorów i nienasyconych obywateli, podnoszących swój tzw. standard życia.

*

Szczególnie stare, zakładane niegdyś nekropolie pełne są drzew i krzewów, ptaków przysiadających wśród gałęzi, czasem wiewiórek. Owszem, człowiek przyrodę tę kształtuje wedle swoich upodobań, ale trzeba przyznać, że w takich właśnie miejscach czyni to ze szczególnym rozsądkiem.

Tyle, co można uchwycić zmysłami –

– ale to nie wszystko..

*

Cmentarz jest jak stara księga, a jej pismo lub kolejne warstwy dziejowego zapisu układają się w niesamowity rękopis. Opowiada własną historię żywych, choć tu pochowanych ludzi. Można go wręcz czytać, jest swoistym pismem wysłanym do nas przez przodków o ich zwyczajach, upodobaniach, o systemie wartości, o konfliktach i cierpieniach.
Zapomniane, porosłe mchem grobowce, zwalone przez czas płyty nagrobne, zniszczone niegdyś piękne pomniki, popękane granitowe stele i marmurowe tablice, nieczytelne epitafia… To pierwsze wrażenia zwiedzającego to miejsce.

Pamięć, której strzegą cmentarze, nie należy do zakurzonych archiwów. Współczesny wędrowiec spacerujący po alejkach cmentarnych i ulicach miast dostrzega współistnienie, przenikanie wzajemne tych przestrzeni. Jedna pasuje do drugiej, choć z pozoru wszystko je dzieli. Na cmentarzach zapisana jest historia tłumacząca postawy i decyzje żywych, objaśnia ich świat pod warunkiem, że nawiedzający umieją słuchać tej milczącej opowieści.

*

Wszystkich Świętych minęło.. ksiądz na kazaniu miał wtedy niewiele do powiedzenia.. coś o czterech paradoksach..

Niech więc kazanie przypomni dziś ten cmentarz, niech jego grobowce wyciągają spod ziemi wstrząsające przykłady, a kamienne sentencje wiercą w sercu zbawienny niepokój..


1. Uroczystość Wszystkich Świętych, a idziemy na cmentarze..

Skoro to Uroczystość Wszystkich Świętych, to powinniśmy zajmować się wszystkimi świętymi! Zapalić znicze przed świętymi w kościele, okadzić każdy obraz, pocałować każdy obrazek, nosić świętych uroczyście w procesji, poczytać o nich w domu, bo cały rok nie ma na to czasu. Po co więc byliśmy na cmentarzu?

*

Jest w tym paradoksie niesamowita mądrość. Mądrość która mówi: „Idziemy na cmentarz, bo tam są pochowani święci”. Papież ich nie kanonizował. Kościół nie beatyfikował. Książki nie zmieściły w Litanii do Wszystkich Świętych. A oni są święci! Są, bo nauczyli się w życiu kochać.

*

Tu jest babcia, co umiała zawsze wybaczać. Tam jest dziadek, który choć przyłożył nieraz w cztery litery, to mnie życia nauczył. Tu jest tata, co choć przytulać nie umiał, prowadził pewnie za rękę. Tam jest mama, której serce bije dla mnie nawet spoza grobu. Tu są święci. Wszyscy święci!

2. Odwiedzamy zmarłych tam, gdzie ich nie ma.

Czy to nie dziwne? Idę na cmentarz, żeby odwiedzić zmarłych, a przecież ich tu nie ma!
Choćby kwiaty, świece, wieńce… choćby świeża mogiła, zdjęcie, wyryte nazwisko, choćby wydrzeć z ziemi szczątki bliskich, choćby rozerwać ich niszczejące ubrania, choćby zaglądnąć do wnętrza rozkładającego się ciała, to ich tu nie ma!

*

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych?” – pytają aniołowie kobiet, które przyszły do grobu Jezusa. „Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał” (Łk 24,5-6). A skoro Chrystus zmartwychwstał – tłumaczy św. Paweł – to i umarli zmartwychwstają! (por. 1 Kor 15,16; 1 Tes 4,14).

Gdzie oni zatem są? Po co idę na cmentarz, skoro ich tu nie ma?

Jest w tym paradoksie niesamowita mądrość. Mądrość, która mówi: „Nie wiemy, gdzie są zmarli. Bóg sam wie. Ale idziemy na cmentarz, bo na cmentarzu zmarli są bliżej żywych”.

Idę na cmentarz by być bliżej świętych, moich świętych.
Idę na cmentarz, by tu, gdzie ich nie ma, zadać pytanie „gdzie oni są?”. Idę na cmentarz, by uwierzyć raz jeszcze, że wszystko kończy się nie w ziemi, ale w Bogu. Idę na cmentarz, bo choć ich tu nie ma, to właśnie tu jestem bliżej nich.

*


3. Niby idziemy na cmentarz do zmarłych, ale spotykamy się tu z żywymi.

To też jest dziwne. Bo akurat 1 listopada idę na cmentarz po to, żeby odwiedzić zmarłych, a tak naprawdę spotykam tu tych, którzy jeszcze żyją. Nieraz spotykam ich tylko tu. Tylko raz do roku.

To z z kim właściwie idę się spotkać?

Jest w tym paradoksie niesamowita mądrość. Mądrość która mówi: „Idziemy na cmentarz z innymi ludźmi, bo wiemy, że tego chcą nasi bliscy zmarli. Chcą byśmy byli bliżej siebie”.

Oni wiedzą najlepiej, że tylko miłość miała sens w życiu. Oni wiedzą, że trzeba spieszyć się z miłością, bo może za rok już kogoś nie będzie. Oni wiedzą, że największym darem dla człowieka na tej ziemi jest drugi człowiek. Oni wiedzą, że mimo wielu spraw, które nas dzieli, jest jeszcze więcej, które nas łączy!


Idę na cmentarz, by poprzez zmarłych spotkać się z żywymi. Widzę rzekę innych ludzi i nie wiem. Nie wiem, czy ja dożyję Wigilijnej Wieczerzy. Nie wiem czy oni dożyją.
Wiem jedno. 

Żaden grób nie kłamie.
Wszyscy umrzemy.

Tylko czy nie warto umrzeć kochany przez innych?
Wszyscy umrzemy.

Tylko czy znajdzie się ktoś, kto nade mną wyszepcze modlitwę?
Wszyscy umrzemy.

Tylko czy nie warto lepiej żyć z innymi, skoro jeszcze żyjemy?


4. Wszyscy chcemy być w niebie, ale mało kto chce być święty.

My również chcemy być w niebie. Wiemy też, że tylko święci znajdą miejsce w niebie. Ale czy chcemy być święci? Kto z nas życzy sobie na imieninach świętości? Kto pisząc świąteczne kartki o świętości pisze? 

Jest w tym paradoksie niesamowita mądrość. Mądrość która mówi: „Zastanów się nad swoim życiem, bo dziś masz jeszcze i życie i rozum”.

Gdyby tylko zmarli mogli mówić, powiedzieliby, co naprawdę myślą, o sprawach, dla których poświęcamy lata..


Gdyby tylko zmarli mogli pokazać, jacy ludzie znajdują się w niebie, może wtedy wielu z nas nie marnowałoby kolejnych miesięcy.

Zmarli nie powiedzą.
Groby nie przemówią.
Ale Jezus…

Ten który umarł i który żyje, On sam wyjaśnia, po co żyć i co szczęście daje. On sam tłumaczy cierpliwie, kim są święci i jak się dostać do raju. Palcem Ewangelii pokazuje na niebo i wylicza jego kolejnych mieszkańców. Wylicza i zachęca:
ubodzy w duchu,
– którzy się smucą,
– są cisi,
– łakną i pragną sprawiedliwości,
– miłosierni,
– czystego serca,
– którzy wprowadzają pokój,
– cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości,
– którym ludzie urągają z powodu Jezusa.


Błogosławieni… 
Szczęśliwi…

-Wszyscy Święci-

*

Mnogości istnień ludzkich

zza mgły świetlistej zasłoną

spoglądacie..


Dokąd unosisz się łuno

poświato zniczy, kadzideł, modłów..


Przecież czekacie bez pośpiechu..

Przecież tu, gdzie jesteście

jest szczęście..


Chryzantemy dumnej okrycie na mogile zimnej

martwej płycie

serca modlitwą bijące..


Spoczywajcie w pokoju wiecznym

Amen.

*
Opublikowano

Październikowa dyszka po drodze..

Od 1 października rozpoczęliśmy nabożeństwa różańcowe. Zapraszamy wszystkich Parafian do modlitwy różańcowej w Kościele od poniedziałku do soboty o godzinie 17:30, a w niedzielę o godz. 16:30.

Tylko dziesiątka dziennie. Po drodze, zamiast się gapić w telefon. Za tych ludzi koło ciebie w tramwaju i na trasie. Za tego staruszka i za tę smutną dziewczynę, co właśnie wsiadła. Wielu z nich się nie modli. No to ty pomódl się za nich.
To tylko 3 minuty i 20 sekund!

*

Z różańcem ci „nie po drodze”?

Dostawaliśmy różańce przy Pierwszej Komunii i od babci, i od cioci z wujkiem, co byli w Fatimie, albo w Medjugorie, a niektórzy nawet takie specjalne „papieskie”. No i leżą sobie te różańce gdzieś po szufladach, zasadniczo nieużywane.

Słyszeliśmy już wiele razy: że modlitwa różańcowa jest jedną z podstawowych form pobożności katolickiej, że była ulubioną modlitwą wielu świętych, że jest niebywale „skuteczna” i przynosi ogromne duchowe korzyści, że w prawie wszystkich objawieniach prosi o jej odmawianie sama Matka Boża i tak dalej, i tak dalej. Wszystko to wiemy, a jednak wielu z nas nadal ma z nią kłopot.

Jakoś nam z nią „nie po drodze”. Dlaczego? Bo nudna. Bo to w sumie takie „klepanie”. Bo ciężko się skupić. Bo kiedy niby ja mam na to znaleźć czas? Bo – szczerze? – odechciewa mi się na samą myśl, że tyle tych „zdrowasiek” do odmówienia. Bo nie pamiętam tajemnic. Bo… zawsze coś się znajdzie.

A może jednak spróbuj raz jeszcze „wkręcić się” w różaniec? Na przykład tak:

Ile? Dziesiątka różańca 

Jeśli wizja odmówienia całego różańca cię przeraża, to niech to będzie „dziesiątka”, „dyszka” dziennie. To potrwa nie dłużej niż 5 minut! Średnio 3 minuty i 20 sekund z przypomnieniem sobie kolejnej „tajemnicy” włącznie.

Kiedy?

Skoro z różańcem ci było do tej pory „nie po drodze”, to może właśnie „po drodze”? Idąc na przystanek, jadąc autobusem, metrem, stojąc w korku, idąc na zakupy.

A właściwie po co?

Nie „po co?”, tylko „za kogo?”! Za tych wszystkich ludzi koło ciebie. Za tych, co jadą z tobą w tramwaju, co stoją na peronie, których mijasz na trasie. Za tego staruszka i za tę smutną dziewczynę, za tego gościa z teczką i za tę kobietę, co właśnie wsiadła.

Wielu z nich być może się nie modli. Z różnych powodów. Więc niech przynajmniej ktoś pomodli się za nich. Właśnie jedną „zdrowaśką”, patrząc na nich przez chwilę.

Co to da?

Narzekamy na to, że „dziczejemy” jako społeczeństwo, że coraz mniej wzajemnej życzliwości. No więc ta „dziesiątka” za nich po to, by wpuścić w świat, po którym się poruszasz, trochę takiej niewidocznej duchowej życzliwości, trochę „Bożego wspomagania”.

I pewnie ci ludzie się nie zmienią (no bo to oni przecież są ci „dzicy”, nie ty). Ale z czasem zobaczysz, że ta codzienna „dyszka” za tych kilka przypadkowych osób zmienia ciebie. Twoje patrzenie na ludzi.

Może z czasem nauczysz się „przeczuwać” w każdym człowieku coś Bożego – Jego obecność, Jego miłość do tego kogoś, choćby i nieraz był naprawdę „dziki”.

No dobra. A dokładnie jak?

Najprościej. Choćby i na palcach. A może jednak lepiej na którymś z tych twoich różańców wygrzebanych z dna szuflady. Bo to w sumie piękny widok, kiedy nagle ktoś taki jak ty wyciąga z kieszeni różaniec. Ktoś popatrzy i pomyśli może: „Oo… Można? Można. To w sumie czemu nie ja…?”.

„Ojcze nasz”, dziesięć razy „Zdrowaś, Maryjo” i „Chwała Ojcu” na koniec: 3 minuty, 20 sekund, serio.

A co z tymi tajemnicami, których nie pamiętam?

W poniedziałki i soboty „radosne”: Zwiastowanie, Nawiedzenie św. Elżbiety, Narodzenie, Ofiarowanie i Odnalezienie w świątyni.

We wtorki i piątki „bolesne”: Modlitwa w Ogrójcu, Biczowanie, Cierniem ukoronowanie, Droga krzyżowa, Ukrzyżowanie.

W środy i niedziele „chwalebne”: Zmartwychwstanie, Wniebowstąpienie Jezusa, Zesłanie Ducha Świętego, Wniebowzięcie Maryi, Ukoronowanie Maryi na królową nieba i ziemi.

W czwartki te najnowsze – „światła”: Chrzest w Jordanie, Cud w Kanie, Głoszenie królestwa Bożego, Przemienienie, Ustanowienie Eucharystii.

Możesz przez chwilę na początku pomyśleć o tym wydarzeniu, jeśli je pamiętasz z Ewangelii. Nawet po prostu je sobie wyobrazić. A jak ci się pomyli albo znowu zapomnisz, to „tam na górze” naprawdę nikt się nie obrazi.

A gdyby tak…

A gdyby tak wielu z nas zdecydowało się na taką codzienną „dyszkę po drodze”, to… ciekawe, kiedy trafisz w komunikacji miejskiej albo w samochodzie obok na kogoś, kto właśnie modli się za ciebie?

..jeszcze słodka przynęta Matki Bożej
..czyli obietnice różańcowe przekazane XV-wiecznemu zakonnikowi..

Ojcem różańca nazywa się wprawdzie św. Dominika, założyciela Zakonu Kaznodziejskiego. Jednak to dzięki bł. Alanowi, również dominikanowi, ustalił się obecny kształt różańca. Objawiła mu się także Maryja, zalecając rozpowszechnianie różańca i przekazując 15 obietnic dla tych, którzy będą się na nim modlić.

  1. Ktokolwiek będzie Mi służył przez odmawianie Różańca Św. otrzyma wyjątkowe łaski.
  2. Obiecuję Moją specjalną obronę i największe łaski wszystkim tym, którzy będą odmawiać Różaniec.
  3. Różaniec stanie się bronią przeciw piekłu, zniszczy, pomniejszy grzechy, zwycięży heretyków.
  4. Spowoduje on, że cnoty i dobre dzieła zakwitną; otrzyma on od Boga obfite przebaczenie dla dusz; odciągnie serca ludu od umiłowania świata i jego marności; podniesie je do pożądania rzeczy wiecznych.
  5. Dusza, która poleci Mi się przez odmawianie Różańca, nie zginie.
  6. Ktokolwiek będzie odmawiał Różaniec i odda się rozmyślaniu nad jego świętymi tajemnicami, nigdy nie będzie pokonany przez niepowodzenia. Bóg nie będzie karał w Swojej sprawiedliwości, nie zginie śmiercią niespodziewaną; jeżeli będzie sprawiedliwym, wytrwałym w łasce Bożej i będzie godnym życia wiecznego.
  7. Ktokolwiek będzie miał prawdziwe nabożeństwo do Różańca – nie umrze bez Sakramentów Kościoła.
  8. Wierni w odmawianiu Różańca będą mieli w życiu i przy śmierci światło Boże i pełnię Jego łaski.
  9. Uwolnię z czyśćca tych, którzy mieli nabożeństwo do Różańca Świętego.
  10. Wierne dzieci Różańca zasłużą na wysoki stopień chwały w niebie.
  11. Otrzymacie wszystko o co prosicie przez odmawianie Różańca.
  12. Wszystkich, którzy rozpowszechniają Różaniec będę wspomagała w ich potrzebach.
  13. Otrzymałam od Mojego Boskiego Syna obietnicę, że wszyscy obrońcy Różańca będą mieli za wstawienników cały Dwór Niebieski w czasie życia i w godzinę śmierci.
  14. Wszyscy, którzy odmawiają Różaniec są Moimi synami i braćmi Mojego Jedynego Syna Jezusa Chrystusa.
  15. Nabożeństwo do Mojego Różańca jest wielkim znakiem przeznaczenia do nieba.

..i parę ciekawostek o tej głębokiej modlitwie..

Pierwowzorem różańca był psałterz. Modlitwa polegała na odmówieniu 150 psalmów. Ponieważ nie wszyscy byli w stanie to zrobić, psalmy zastąpiono najpierw modlitwą Ojcze nasz, a później Zdrowaś Maryjo. 

Taka forma modlitwy upowszechniła się w zakonie cystersów. Tam też wprowadzono nazwę różaniec, po łacinie: rosarium, oznaczający wieniec z mistycznych róż składany w ofierze Matce Bożej.

Doceniając znaczenie modlitwy różańcowej papież Leon XIII poświęcił jej 11 encyklik. W pierwszej z nich ogłosił październik miesiącem różańca świętego.

W 1629r. dominikanin Tymoteusz Ricci wprowadził zwyczaj odmawiania Różańca Wieczystego, rozdając 8760 karteczek tak, by w każdej godzinie roku ktoś odmawiał 15 tajemnic różańca.

Nawiązując do tej idei, młoda Paulina Jaricot (1799-1862) zapoczątkowała tzw. Żywy Różaniec, przede wszystkim z myślą o osobach pracujących. Pomysł polegał na tworzeniu grup osób, z których każda miała odmawiać danego dnia jedną dziesiątkę różańca. Dzięki temu każdego dnia cała grupa odmawiała cały różaniec. Wspólnoty Żywego Różańca trwają do dzisiaj. Również w naszej parafii istnieje ta niezwykła wspólnota modlitwy.

Słowa różańca są jak brzegi rzeki, a modlitwa jest jak rzeka. Brzegi są potrzebne, aby nadać rzece bieg i utrzymać jej ciągły przepływ. Ale chodzi nam głównie o rzekę. Tak jak w modlitwie chodzi o skłonienie serca ku Bogu, co jest najważniejsze… W miarę, jak rzeka płynie do morza, jej brzegi maleją. Tak też w miarę zbliżania się do głębi Bożej obecności słowa stają się mniej ważne… Mamy pozostać sami w cichym oceanie Bożej miłości.

*


Opublikowano

W butach Michała, Gabriela, Rafała..

Igniting Mission Archives - Seventy Two

Tracimy więź ze światem duchowym, spychając go w sferę fikcji. Fascynuje nas Tolkienowska saga, ale już wiarę w jasną i ciemną stronę mocy wielu nazwałoby naiwnością.
-Pochopnie zresztą i ze szkodą dla siebie-

29 września obchodzimy święto Archaniołów: Michała, Gabriela i Rafała. To okazja, aby poznać ich moc, usłyszeć ich głos i nieść uzdrowienie innym.

Trzech archaniołów – Michał, Gabriel i Rafał.
Bóg powierzył im specjalne misje wobec ludzi. Istotę każdej z nich określają ich imiona.

św. Michał – hebrajskie imię Mika’el znaczy „Któż jak Bóg”,
św. Gabriel – hebrajskie imię Geber’el znaczy tyle, co „mąż Boży” albo „wojownik Boży”,
św. Rafael – hebrajskie imię Rapha’el oznacza „Bóg uleczył”.

Są dyskretni, przeźroczyści, życzliwi, pełni pokory, nie narzucają się i mają nadludzką moc pochodzącą od Boga. Stworzeni zostali przez Niego, by służyli ludziom. W służbie wyraża się ich wielkość – tłumaczy egzorcysta ks. Artur Ważny. O świecie dobrych i złych duchów wie wiele. – Niewzywani nie przychodzą, nie narzucają się, szanują naszą wolność. Jeśli jednak nawiążemy z nimi relację, ochronią, ostrzegą, ubiegną, olśnią, uzdrowią. Robią swoje i odchodzą, żeby nie zatrzymywać nas na sobie. Anioł służy nam, bo Bóg tak chce, i na Niego wskazuje. Jest pokorny. Demon, kiedy go zawołam, także przyjdzie, ale nie będzie chciał odejść ze względu na swoją pychę – tłumaczy ks. Artur.

Wejdź w buty świętych Archaniołów!

..czyli powierzaj się ich opiece każdego dnia..
z ich pomocą „módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj jakby wszystko zależało od Ciebie”(Jan Paweł II)

***

W butach świętego Michała..

Basilica Santuario San Michele – Monte Sant'Angelo
Monte Saint Angelo – Sanktuarium świętego Michała

..możesz czuć się bezpiecznie..

Michael znaczy „Któż jak Bóg”. Z tymi słowami Archanioł Michał, rozpalony miłością Boga, rzucił się do walki z Lucyferem i zbuntowanymi aniołami. Święty Michał Archanioł jest w niebie księciem i wodzem wszystkich zastępów anielskich, rządcą królestwa niebieskiego, a na ziemi jest wielkim księciem ludu Bożego i opiekunem Kościoła świętego.

Ojciec Pio opierał się na ustawicznej modlitwie i interwencji wodza zastępów niebieskich. „Z jego udziałem – mówił – odniosłem moje najpiękniejsze zwycięstwa”.

Wezwania i modlitwy do tego potężnego anioła zalecał jako niezawodny środek zaradczy przeciwko nieporozumieniom i kłótniom w rodzinach oraz skuteczną pomoc w walce z pokusami złego ducha.

Jeżeli chcesz osiągnąć cel życia i prawdziwe szczęście, oddaj się i poświęć potężnemu Archaniołowi, słuchaj go i naśladuj, a On niezawodnie doprowadzi cię do Boga, do nieba, do wiecznego nieskończonego szczęścia. On nie tylko wskaże ci drogę, ale na tej trudnej drodze wspomoże i wzmocni cię, jak wzmocnił Chrystusa w Ogrójcu, w czasie Męki i w Jego Drodze Krzyżowej do chwały (nauka Św. Bonawentury). On doprowadzi cię do zwycięstwa.

Wszyscy szukają szczęścia, a przecież niewielu je osiąga, gdyż idą przez życie sami, bez doświadczonych przewodników, zadufani we własne siły i w swój rozum. Dlatego często stają się łupem złych duchów. Św. Michał Archanioł objawiając się świętobliwej siostrze Filomenie klarysce z Valls w Hiszpanii (+ 1868) powiedział: “Szczęśliwy naród, szczęśliwe miasto, szczęśliwa rodzina, szczęśliwy człowiek, którzy mnie się poświęcą – ci bowiem nie zginą”.

8 maja - rocznica objawień Michała Archanioła

O wielki Książę niebieski, najwierniejszy Stróżu Kościoła, święty Michale Archaniele, oto ja, chociaż bardzo niegodny Twego oblicza, jednak ufny w Twą dobroć, powodowany potężnym wpływem Twoich modlitw i licznymi Twymi dobrodziejstwami, staję przed Tobą w towarzystwie mego Anioła Stróża i w obecności wszystkich Aniołów niebieskich, których biorę za świadków mego nabożeństwa ku Tobie.
Ciebie dziś obieram za swego szczególnego obrońcę i orędownika. Postanawiam sobie mocno czcić Cię zawsze i usilnie szerzyć Twoją cześć. Bądź moją mocą przez całe życie, abym nigdy nie obraził Pana Boga myślą, słowem lub uczynkiem.
Broń mnie przeciw wszelkim pokusom szatańskim, głównie przeciw tym, które atakują wiarę i czystość, a w godzinę śmierci uproś pokój mej duszy i zaprowadź do ojczyzny wiecznej. Amen.

***

W butach świętego Gabriela..

Bazylika Zwiastowania Pańskiego w Nazarecie (Izrael)

..usłyszysz głos Boży..

Czy Gabriel, który zwiastował Maryi, że urodzi Syna Bożego, ma szansę dziś przebić się z Dobrą Nowiną, dotrzeć do ludzi? Życie duchowe potrzebuje ciszy. Gdzie ją znaleźć? Jak usłyszeć Boży głos? – Świat determinuje dziś odbiór każdego słowa. Wszechobecny nadmiar słów sprawia, że brakuje nam ciszy. Na ulicach wszystko krzyczy – znaki, witryny sklepów, reklamy. Trudniej jest nam skupić się na Bożym słowie i jego znakach. 

Już w Starym Testamencie ukazał się Gabriel prorokowi Danielowi i to w takim blasku, że prorok z przerażenia padł na kolana. Archanioł oznaczył wtenczas dokładnie czas przyjścia Mesjasza.

 „Danielu – rzekł – terazem wyszedł, abym cię nauczył, i żebyś zrozumiał. Od początku modlitw twoich wyszło słowo, a jam przyszedł oznajmić tobie, boś mąż pożądania jest; ty tedy bacz na mowę, a zrozumiej widzenie. Siedemdziesiąt tygodni (po siedem lat) ukrócone są na lud twój i na miasto święte twoje, aby się dokończyło przestępstwo, i grzech aby wziął koniec, ażeby nieprawość była zgładzona, a przywiedziona sprawiedliwość wieczna, i aby się spełniło widzenie i proroctwo, a był pomazany Święty świętych. A tak wiedz i uważaj! Od wyjścia słowa, aby zaś było zbudowane Jeruzalem aż do Chrystusa wodza, tygodni siedem i tygodni sześćdziesiąt dwa będzie, a znowu będzie zbudowana ulica, i mury w ciasnocie czasów. A po tygodniach sześćdziesięciu dwóch będzie zabity Chrystus, a nie będzie ludem jego, który się go zaprze. A miasto i świątynię zburzy lud z wodzem, który przyjdzie; a koniec jego spustoszenie, a po skończeniu wojny postanowione spustoszenie. A wzmocni przymierze z mnogimi tydzień jeden, a w połowie tygodnia ustanie ofiara i ofiarowanie”(Daniel 9,22-27).

Po upływie tych siedemdziesięciu tygodni, czyli 490 lat, zwiastował archanioł Gabriel staremu kapłanowi Zachariaszowi w świątyni w Jerozolimie narodzenie Jana Chrzciciela, jako poprzednika Mesjasza, owego Baranka Bożego. „Nie bój się! – rzekł do Zachariasza, przerażonego widokiem posłańca Niebios – bo wysłuchana jest prośba twoja, a żona twoja Elżbieta urodzi ci syna, i nazwiesz imię jego Jan, A ty będziesz miał wesele i radość, i wielu będzie się radować z narodzenia jego”(Łuk. 1,13-14).

W sześć miesięcy później ukazał się znowu archanioł Gabriel Najświętszej Maryi Pannie z radosną nowiną, iż zostanie Matką Zbawiciela. „Bądź pozdrowiona – rzekł do Niej – łaski pełna, Pan z Tobą, błogosławionaś Ty między niewiastami. Znalazłaś łaskę u Boga. Oto poczniesz w żywocie i porodzisz syna, a nazwiesz imię Jego Jezus”(Łuk. 1,28. 30. 31).

Nie bez powodu  tę wyjątkową misję Bóg powierzył Gabrielowi, którego imię tłumaczy się również jako „Bóg jest moją siłą”, gdyż z pewnością Najwyższy musiał obdarzyć kruchą z natury istotę ludzką wielką siłą, by poczuła się zdolna do poświęcenia.

W dialogu utrwalonym przez Łukasza, widać pomiędzy wierszami ogromną pokorę tego potężnego anioła wobec Maryi. Odpowiada na jej pytania, zwraca się do niej z wielkim szacunkiem i wyraźnie uznaje jej niezwykłość.

W zachowaniu Gabriela jest jakaś delikatność, a może nawet… onieśmielenie. Wystarczy sobie przypomnieć, jak bardzo różny jest opis zwiastowania Zachariaszowi narodzin jego syna – Jana Chrzciciela. Tam Gabriel zachowuje się władczo, można nawet powiedzieć oschle, a gdy kapłan nie dowierza, że mógłby zostać ojcem w podeszłym wieku, niebiański duch bez najmniejszych skrupułów sprawia, że Zachariasz aż do dnia narodzin staje się niemową. Sześć miesięcy później ten sam anioł wobec nastolatki z Nazaretu jest pełen pokory i czci.

O uczuciach Gabriela w chwili zwiastowania, próbuje mówić między innymi piękny wiersz Rainera Maria Rilkego, pochodzący z Księgi obrazów (Das Buch der Bilder), w którym wielka teologia spotyka się z naprawdę wielką poezją:

Nie jesteś bliżej niż my Boga;
Jesteśmy wszyscy dalecy od Niego.
Ale cudowne są i błogo-
sławione twe ręce przez Niego.
U żadnej z niewiast tak wychylone
Nie dojrzewają pod takim powiewem:
Ja jestem rosą, ja dniem wionę,
Ale ty jesteś drzewem.

Rozpiąłem skrzydła swe ku dniom
najodleglejszym, gdym wzlatał;
teraz przepełnia twój mały dom
moja ogromna szata.

A jednak czujesz swą samotność
jak nigdy; czy widzisz mnie, nie wiem;
bom jest jak powiew, co gaju dotknął,
ale ty jesteś drzewem
.

Anioły wszystkie trwożą się tak,
już samych siebie niepomne:
nigdy pragnienie nie było tak
niepewne i tak ogromne.

I może wkrótce cię poruszy
coś, czego w snach się spodziewasz.
Bądź pozdrowiona, widzę w duszy:
gotowa już: dojrzewasz.

Tyś mi jak wielka brama była,
która się wnet otworzy.
Tyś ucho ku mnie nakłoniła
i moja pieśń się zagubiła
w tobie jak w wielkim borze.

Tak sen z tysiąca jednej nocy
spełniłem tobie moim śpiewem.
Bóg spojrzał na mnie: i olśnił patrzący
Ale ty jesteś drzewem.

Próbę wyobrażenia i uczczenia Zwiastowania widzimy też w modlitwach i to tych codziennych. W upowszechnionej postaci „Pozdrowienia anielskiego”  słowa Gabriela skierowane do Maryi i przytoczone w Ewangelii Łukasza: „Zdrowaś Maryjo, łaskiś Pełna”, stały się najczęściej powtarzanym fragmentem Biblii: a tym samym Gabriel stał się najczęściej cytowanym aniołem na świecie.  Nie tak prosto jest znaleźć w Polsce miejsce, gdzie w południe nie dobiegłby nas dźwięk kościelnych dzwonów na zaproszenie, by przypomnieć sobie o tej właśnie scenie – o Tajemnicy Wcielenia.

Historia miłosierdzia – Zwiastowanie – MISERICORS – Codzienna aplikacja  Miłosierdzia

Ta prosta południowa modlitwa, o której przypomną nam dzwony albo sygnał w radiu, to dobra okazja, aby w „szale pracy” wejść w buty Gabriela i złapać na chwilę oddech – także ten duchowy. Oddech krótki, ale jakże „bogaty”!

Tak. Właśnie w południe, gdy jesteśmy już zazwyczaj w wirze naszych codziennych spraw i obowiązków. W połowie dnia, gdy już minęło kilka godzin od poranka, kiedy byliśmy pełni sił i zapału, a wciąż jeszcze daleko do wieczornego odpoczynku. W południe, gdy skrada się do nas znany dobrze ojcom pustyni „demon południa”, kuszący do zniechęcenia, rozgoryczenia, znudzenia, bylejakości i rozpaczy, za przyczyną świętego Gabriela usłyszmy Boga niewidocznie obecnego w naszej codzienności..

Święty Gabrielu Archaniele, który byłeś zawsze zwiastunem dobrej nowiny, dopomagaj nam do spokojnego przyjmowania wszelkich wieści. Byśmy nigdy nie ulegali panice, a zawsze umieli zaufać Bogu, którego łaską jesteśmy umocnieni. Przyczyniaj się także do tego, aby oznajmiana nam prawda stawała się dla nas jasna i zrozumiała, byśmy umieli przyjąć to, co Bóg w swej dobroci nam objawia. Amen.

***

W butach świętego Rafała..

Wilno | Kościół Św. Rafała i klasztor Jezuitów | Kościół Św. Rafała na  Śnipiszkach w Wilnie... - Foto 15437
Kościół świętego Rafała Archanioła w Wilnie

..nie zabłądzisz na drogach miłości..

Gdy brakuje nam zdrowia, gdy przechodzimy przez życiowe ciemności, podczas bezsennych nocy – zamiast zamawiać w telesklepie wątpliwego pochodzenia „cudowne” specyfiki – możemy liczyć na pomoc anioła, którego imię – Bóg uzdrawia – jest zapewnieniem o Bożej interwencji. Wobec wielu anielskich karykatur, jakie serwuje nam popkultura (chociażby w postaci dwuznacznych reklam), warto zapoznać się z tym Archaniołem i wejść również w Jego buty..

Rafał – święty patron ludzkich dróg..

..przedstawił się w Księdze Tobiasza, iż jest jednym z “siedmiu aniołów, którzy stoją w pogotowiu i wchodzą przed majestat Pański” (Tb 12, 15). Występuje w niej pod postacią ludzką, przybiera pospolite imię Azariasz i ofiarowuje młodemu Tobiaszowi wędrującemu z Niniwy do Rega w Medii swoje towarzystwo i opiekę.

Ratuje go z wielu niebezpiecznych przygód, przepędza demona Asmodeusza, uzdrawia niewidomego ojca Tobiasza.

Można powiedzieć, że święty Rafał Archanioł to lekarz i przyjaciel nie z tej ziemi. Ukazuje dobroć Opatrzności Bożej, jest tym, który zanosi modlitwy ludzi przed tron Boży. Według Ewangelii św. Jana to jego spotykamy przy sadzawce w Betsaidzie, gdzie dokonywały się cudowne uzdrowienia. Księgi pozabiblijne żydowskie i chrześcijańskie mówią o jego roli w życiu ludzi. Czynią go opiekunem podróżujących, typowym Aniołem Stróżem. Za takiego też uznała Rafała pobożność chrześcijańska.

Jako Anioł Uzdrowienia, Rafał ma za zadanie doprowadzić nas do pełni życia. Choć może to łączyć się z uzdrowieniem fizycznym, ostatecznym celem jest uzdrowienie naszej duszy. Archanioł Rafał jest też uważany za anioła radości, patrona podróżnych, głosicieli Dobrej Nowiny oraz patrona mężczyzn i kobiet szukających dobrego małżonka. Kiedy modlimy się do Archanioła Rafała, prowadzi on nas na drodze ku Bogu.

Święty Rafale Archaniele
z mieczem trąbą tarczą ciężką
prowadź duszę do Nieba
zwyczajną polną ścieżką..

Święty Rafale Archaniele, posłańcze miłości Bożej, prosimy cię, ogarnij nasze serca ogniem tej miłości i nie pozwól, byśmy kiedykolwiek stali się oziębłymi, spraw, byśmy w życiu codziennym szli stale po drogach miłości
i miłością wszystko przezwyciężali.
Amen

Święty Rafale Archaniele, wielki Książę niebieskiego dworu znany ze swej mądrości i łaski, prowadź wszystkich podróżujących na lądzie lub na morzu. Pocieszycielu strapionych i ucieczko grzeszników, błagam Cię, abyś pomagał mi we wszystkich moich potrzebach i we wszystkich cierpieniach ziemskiego życia, tak jak pomagałeś młodemu Tobiaszowi w czasie jego podróży. A ponieważ jesteś lekarzem posłanym od Boga, pokornie proszę Cię, abyś uleczył mnie z licznych chorób duszy i ciała, jeśli to posłuży dla mojego dobra. Szczególnie proszę Cię o anielską czystość, która sprawia, że staję się świątynią Ducha Świętego. Amen.

Litania do świętych Archaniołów Michała, Rafała i Gabriela

Do Św. Michała
Boże, który sprawiłeś, że błogosławiony Michał, Twój Archanioł, zwyciężył pysznego Lucyfera i nikczemne duchy, błagamy Ciebie, byśmy walcząc pod Krzyżem i za swoje przyjmując dewizę: Któż jak Bóg! zwyciężyli wszy­stkich naszych wrogów, pokonali wszelkie przeszkody i uporządkowali nasz żywot zgodnie z Twoją wolą i przykazaniami. Przez Jezusa Chrystusa, Pana Naszego. Amen.

Do Św. Gabriela
Boże, orędowniku zbawienia ludzkości, który posłałeś błogosławionego Gabriela, stojącego przed Twoim tronem, by zwiastował prześwietnej Dziewicy tajemnicę wejścia Twojego błogosławionego Syna w ciało człowiecze, błagamy Ciebie, byśmy poprzez jego wstawiennictwo zyskali pomoc w każdej naszej potrzebie, duchowej i doczesnej. Przez Jezusa Chrystusa, Pana Naszego. Amen.

Do Św. Rafała
Boże, który w swej niewysłowionej dobroci uczyniłeś bło­gosławionego Rafała przewodnikiem wiernych w ich wędrówkach, pokornie prosimy Cię, by poprowadził on nas na drodze zbawienia i byśmy doświadczyli jego pomocy w chorobie duszy. Przez Jezusa Chrystusa, Pana Naszego. Amen


Opublikowano

Pani jesiennych siewów..

8 września w kościele katolickim obchodzimy Święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny.

Zapraszamy na Msze Święte o godz. 17:00 i 18:00

*

*

Święto to wywodzi się z Jerozolimy, gdzie każdego roku w tym dniu obchodzono rocznicę poświęcenia kościoła pod wezwaniem NMP.

W VII wieku pojawiło się w Rzymie, by następnie szybko rozprzestrzenić się w krajach zachodnich, a następnie słowiańskich. Z czasem stało się jednym z głównych świąt maryjnych.

W naszej tradycji ludowej Matka Boska jest patronką jesiennych siewów i ozimin stąd nazywamy ją Matką Boską Siewną.
*

Na ziemię uśpioną – w błękitach i zorzach –
szczeblami promieni schodzi Matka Boża – 
i ziarna po rolach rozsiewa…


A ziarna w jej dłoniach świetlanych się mienią – 
nim padną na skiby, zórz rannych czerwienią 
rozlaną na niebie i drzewach. 


Mgły siwe po polach i niwach się wloką – 
szatami Siewczyni rozwiane szeroko –
i chaty niebieskie śpią jeszcze – 


Gdy Śliczna Panienka z zapaski srebrzystej 
rozsiewa po skibach zbóż ziarna złociste…
i skrapia je rosą, jak deszczem. (…)


*

Tak opisaną, przed laty, przez ludowego poetę Matkę Boską Siewną przedstawił na swym obrazie Piotr Stachiewicz – polski malarz i ilustrator urodzony w Nowosiółkach Gościnnych na Podolu.

Piotr Stachiewicz (1858-1938)
Matka Boska Siewna

*

Malowidło nawiązuje do jednej z legend o Matce Bożej, wywodzących się z literatury ludowej. Jest to opowieść o ucieczce Świętej Rodziny do Egiptu przed Herodem.

Kiedy Józef wraz z Maryją i Dziecięciem szczęśliwie wydostali się z lasu, ujrzeli świeżo zaorane pola. Z trudem wędrowali dalej, potykając się o grudy ziemi. Po chwili dostrzegli chłopa siejącego pszenicę. Maryja pozdrowiła go i przepowiedziała, że już następnego dnia będzie zbierał plon, na co chłop spojrzał na Nią z niedowierzaniem. 

Więc Maryja Panna Jezusa Józefowi na ręce złożyła, sama się płachtą przepasała i poszła rolą wzdłuż bruzd zaoranych: drobną rączyną drobne ziarno siała, a kędy tylko garść zboża rzuciła, wytryskiwały z ziemi strumienie kłosów i falować zaczynały i pszenica wyrastała jak las. Zasiała tak całe pole daleko, daleko, aż po sam kraniec gruntu i wróciła.
(Marian Gawalewicz)

Kiedy chłop zrozumiał, że na jego polu dokonał się cud – upadł na kolana, aby podziękować Bogu, a następnie rozpoczął żniwa.

*

*

Nasi przodkowie głęboko wierzyli, że tylko Bóg – przez pośrednictwo Maryi – może powołać ziarno do życia i dać mu wzrost, dlatego właśnie w uroczystość Matki Bożej Siewnej przynosili je do świątyni, prosząc, aby Maryja czuwała nad jesienną siejbą i wyprosiła u Bożego tronu potrzebne łaski.

Dawniej obrządek jesiennych zasiewów miał bardzo uroczysty charakter.

*

*

Pierwsze skiby zaoranego pola rolnicy skrapiali wodą święconą i obsiewali poświęconymi ziarnami zbóż. W niektórych rejonach Polski pierwszą garść zboża rzucali w ziemię na kształt krzyża, wypowiadając przy tym słowa: W imię Boskie.

Nasi przodkowie dodawali niekiedy do pobłogosławionego zboża ziarna wyłuskane z kłosów poświęconych w święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.

Wierzyli, że dzięki temu zapewnią sobie obfite plony. Warto dodać, że podczas zajęć na roli przerywali pracę na dźwięk kościelnego dzwonu, ściągali czapki z głów i zwracając się w kierunku świątyni, odmawiali modlitwę Anioł Pański.

Szkoda, że ten tak piękny, wypływający z głębokiej pobożności naszych przodków obrządek, coraz bardziej odchodzi w zapomnienie..


*

Wyszła z mgły
rosą poranną w pole
szczodrymi dłońmi
rozrzuca nasiona

sukienka zmoczona
rozsnuwa nitki babiego lata

W oddali
żurawie żałośnie
żegnają się przed odlotem



W dojrzałych kłosach pszenicy
W słońcu, które przypieka bok jabłka

W słojach pełnych zapasów na zimę
Przychodzi

W ciężkiej pracy rolnika
W jego pomarszczonych dłoniach
Świętych jak upieczony chleb




Matka Boska Siewna
na obumarcie
do życia nawołuje


*



Opublikowano

..Maryjo –

tyle w Tobie ciszy

i pełnia łaski..

Taka jak Ty

..czyli o sierpniowym spacerze po krawędziach sumienia..


Sierpień czas zacząć.. znów przyszedł, razem ze swoim kolorem, zapachem i pięknem.. poza majem i październikiem jest to miesiąc szczególnie poświęcony Matce Bożej. Nabożeństwa, modlitwy, pielgrzymki – towarzyszą codzienności wielu z nas.

Maryja, „Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu (Ap 12,1)”, jako Matka Boga i ludzi jest nam bliska i wstawia się za nami. Czasami łatwiej nam zwrócić się do Niej, niż do Jezusa. Ona jednak tej naszej modlitwy nie zatrzymuje dla siebie, ale przedstawia ją Bogu, jak podczas wesela w Kanie Galilejskiej. Pokorna, zawsze w cieniu Syna i zawsze na Niego wskazująca..

Maryja uczy nas ciszy..

Matka Boża uczy nas ciszy, ale nie takiej zwyczajnej. Chodzi o ciszę wewnętrzną, bez której nie ma mowy o modlitwie. O ciszę, która przychodzi nam z tak wielkim trudem, ponieważ jesteśmy rozgadani, rozbici, roztargnieni przez całe mnóstwo mało znaczących spraw. Matka Boga tymczasem jest zatopiona w ciszy, ponieważ cechuje ją prostota. Ona jest przywiązana do Boga i szuka wyłącznie Jego woli.

Znam na pamięć jasnogórskie rysy,
ostrobramskie, wileńskie srebro
wiem po ciemku, gdzie twarz Twoja i koral,
gdzie Twa rana, Dzieciątko i berło

ręką farby sukni odgadnę
złote ramy, cyprysowe drewno
lecz dopiero gdzieś za swym obrazem
żywa jesteś i milczysz ze mną

ks.J.Twardowski

Maryja to silna kobieta..

Nie pyta Józefa, czy może odwiedzić Elżbietę..

Brzemienna dziewczyna idzie w góry  bez niczyjej wiedzy. Prawdopodobnie dołącza do grupy kupców czyli obcych osób! Dla współczesnego świata to jak scena z bajki o superbohaterce. Jesteśmy pod wrażeniem jej gotowości do działania. Dla Maryi prawo czy kultura były bardzo ważne, ale nie mogły ją powstrzymywać przed aktywnością. To przykład niesamowitej sprawczości oraz ufności w Bożą opiekę.

Ile siły musiało kosztować Ją zwiastowanie?

Pewnie spodziewała się odrzucenia przez Józefa, całą rodzinę, naród i była przygotowana na śmierć. Potrafiła jednak stłumić te wszystkie emocje, a nawet wyelminować przez wiarę – czystą i niezachwianą. Jaka to odwaga i konsekwencja! Ile ufności zawierało się w słowie „Fiat”!

Wie, że Bóg ma dobry plan..

Każda kochająca matka chce jak najlepiej dla swojego dziecka. Pragnie dać mu pełnię bezpieczeństwa, zwłaszcza na początku jego dni na tym świecie. A gdzie przyszedł jej pierwszy i jedyny syn na świat? W stajence, w obcym mieście i to jeszcze wśród wrogich spojrzeń mieszkańców, ponieważ nikt nie chciał pomóc tej rodzinie w potrzebie. Maryja wiedziała, że ma Boży plan do wypełnienia. Była konsekwentna i radziła sobie w każdej sytuacji. Co za niesamowita umiejętność zamiany stajni w dom… Tej nocy w Betlejem nie było żadnej z rzeczy, których mogła potrzebować rodząca kobieta.. A jednak tej nocy Jezusowi nie zabrakło niczego..

Mamie trudniej odmówić..

Dużo później mamy w Piśmie świętym obraz wesela w Kanie Galilejskiej. Maryja obserwuje i spostrzega, że brakuje wina. Przekonuje więc Jezusa, aby się tym zajął. Sam Chrystus wcale nie jest uległy. Wzbrania się, ale ona nie zważa na jego wymówki. Instruuje już służbę i stawia Jezusa przed faktem dokonanym. Wie, że nie będzie w stanie jej odmówić. Wie, że może dla dobra innych „wykorzystać” swoją przewagę w relacjach matki z synem. Ta sprawczość, która za młodu pozwoliła jej odpowiedzieć na zaproszenie Boga pojawia się po raz kolejny.

Uczy miłości bez stawiania warunków..

Niesamowitą postawą wykazuje się w trakcie działalności publicznej Jezusa. Strasznie jej mało w Ewangeliach, właściwie nic nie wiemy o tym, co robi. Pewnie zdecydowała odsunąć się na bok, aby nauka Jezusa nie była zaburzona przez jej matczyne potrzeby.  Ile w tym pokory!

Matki często chcą być obecne w życiu swoich dzieci. Doradzać, kierować, wybierać za nie i wciąż podpowiadać najlepsze wybory. Maryja potrafi się opanować. Dobrze wie, kiedy i gdzie jest potrzebna. Wstrzymuje swoje matczyne, naturalne zapędy i pozwala Jezusowi działać według własnego planu. Nie sprzeciwia się, nie szantażuje emocjonalnie, aby z nią pozostał. Jest przy Nim, ale nie absorbuje go swoją obecnością. Znosi też w pokorze słowa swego syna „Któż jest moją matką?…”.

Twoją duszę miecz przeniknie..

Serce Maryi podczas męki i śmierci Jezusa – nie sposób wyrazić, nie da się.. Na myśl szybko przychodzi jedna szczególna scena spod krzyża. Kiedy Jezus mówi do Maryi  i Jana: „Oto Matka Twoja”, „Oto Syn Twój”, Maryja staje się Matką wszystkich ludzi. WSZYSTKICH ! Również oprawców swojego syna, oskarżycieli, żołnierzy, faryzeuszów i Heroda. To dopiero doświadczenie ponad ludzkie możliwości. Niewyobrażalne. Niemożliwe dla kogoś, kto nie doświadczył Bożego prowadzenia, Jego mocy i relacji z Nim.  Maryja wie, czym jest MIŁOŚĆ bezwarunkowa i ciągle nas tego uczy..

W polu, u drogi rozstajnej,
Przy rozwalonym wpół płocie,
Stoi krzyż prosty, zwyczajny,
Taki, jak stał na Golgocie.
Z rozpostartymi ramiony
Przemawia niemą rozpaczą.
Czarne obsiadły go wrony,
Strząsają pióra i kraczą.
Górą chmur niskich kłąb płynie
Sinym, żałobnym łachmanem.
Co dzień o zmierzchu godzinie
Stoję tam z Marią i z Janem.

L.Staff

Healing Room am 7.8. | G3 Basel

Tu była, tu jest..

Maryja to silna kobieta. Warto zapamiętać to jedno zdanie. Działała, nie poddawała się, nie obarczała winą innych czy samego Boga za ciężkie chwile.

Była i jest jedną, wielką, aktywną Miłością !!!

*

Matko naszych kiełkujących pragnień,
Którym tak bardzo dokuczyła zima,
Pani naszych szeptanych pacierzy,
Co jak skrzek żabi wędrują w niepewność…

Od wielkości naszej zachowaj nas !

Matko opuszczonych sadów,
Pani łąk, które będą kosić,
pól pełnych bławatków,
Które kochamy, chociaż przeszkadzają zbożu…

Naucz nas widzieć to, po czym stąpamy !

Matko Światła zza horyzontów naszych wyobrażeń,
Płaszczem swoim od trwogi wszelkiej
nas osłoń.
Słowa nasze z czynami naszymi pojednaj,
Synowi swojemu nas poleć,
A w rozpaczy naszej prowadź
Gwiazdą Jego Krzyża.

Ciebie prosimy, wysłuchaj nas Pani !

Żniwa popsute – Co mi się nawinęło przed obiektyw – Witold Ochał

Sierpień to również miesiąc wyrzeczeń i rocznic ważnych wydarzeń historycznych.


W tym czasie Kościół wzywa katolików do abstynencji od napojów alkoholowych lub przynajmniej do zachowania trzeźwości.

Ale dlaczego wybrano sierpień?

Sierpniowa abstynencja była nieoczywistą, alternatywną, ale skuteczną formą protestu przeciwko „zapominaniu” o Powstaniu Warszawskim i protestu przeciwko niweczeniu dorobku Solidarności. Ktoś wymyślił, że dobrze będzie, jeśli każdy sierpień stanie się „narodowym zrywem”, jak w 1944r. sprzeciw temu, co zniewala..jak solidarność z innymi w 1980…

Moja decyzja o tym, czy wypiję konkretny kieliszek czy kufel, nie przesądza o losie moim, mojej rodziny, czy Ojczyzny. Bo też wcale nie chodzi o jedną decyzję, lecz o serię decyzji, o całą moją postawę. I nie chodzi wyłącznie o alkohol, lecz o wszystko, co mnie może w jakikolwiek sposób ograniczać.

Sierpniowa abstynencja to jeden z obszarów walki duchowej o naszą polską, katolicką, a przede wszystkim ludzką tożsamość. Możemy stać z boku tej walki  – mamy prawo zadbać o własny komfort w imię „dobrej zabawy z przyjaciółmi”(nawiasem mówiąc dobro buduje się w trudzie; po zabawie człowiek jest radosny, a nie skacowany; przyjaźń zaś tworzy się przez otwartość umysłu, a nie jego ograniczanie..) Możemy liczyć, że nigdy w naszej rodzinie i w naszym środowisku nie pojawi się alkoholik, który zakłóci nam spokojne bytowanie. Jakaś szansa jest.

W 1944 niektórzy młodzi nie poszli do Powstania. Woleli udawać, że nie ma żadnej walki. Ale potem do ich domów przyszły oddziały Waffen SS.

Lepiej jest ginąć w walce. Przynajmniej człowiek wie, po co i dlaczego.

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie tyle-w-Tobie-ciszy.jpg

..Maryjo –

.. w wodospadach wartko płynących strumieni,
na skalnych krawędziach sumienia,
w pustce ciemnych jezior,
wśród szeleszczących wiatrem traw..

w smutku i we łzach –

przyjmij nasze troski powszednie
sierpniowych wyrzeczeń, zadań i prac..

*


Opublikowano