Wielkopostne okruchy
– środa popielcowa –
*
Fioletowa stuła
opasuje marzec.
W zmarzlinę przedwiośnia
Popielec proch sypie…
Wnosisz Chryste swój krzyż
w nasze
szybkie życie
wolno
potykając się o grzech..
Pobiegnę za Tobą
z grupą miejskich kobiet
od stacji do stacji
brukiem sumień
smutnym skrzyżowaniem źrenic..
Znajoma Weronika wyciągnie
świeżą chustę.
Sąsiad Cyrenejczyk przymuszony chwilą
wykrzesze z siebie dobro.
Czułe serca matek
najgorsze przeczują
zanim na wzgórzu,
za miastem
znów Cię ukrzyżują.
Teresa Paryna
*
Środa Popielcowa to szary, zwykły dzień tygodnia. Nie święto, ale jednak wymowny i ważny dzień. Inny niż pozostałe środy. W kościołach w liturgii zaczyna się coś nowego. Milkną radosne pieśni, jest poważniej, ciszej, zmienia się nastrój zgromadzeń Ludu Bożego. Powiedział ktoś, że Matka Boża jest mniej uśmiechnięta, a Pan Jezus na krzyżu bardziej cierpiący. Dlaczego?
…
Bo zaczyna się Wielki Post, czas rozważania Męki Pana i przygotowania do obchodzenia Paschy. Jednocześnie czas zadumy, refleksji, uświadamiania sobie potrzeby i konieczności pokuty.
Wielki Post zaczynamy od posypania głów popiołem. Msze Święte z posypaniem głów na znak pokuty w naszej świątyni będą w środę 17 lutego o godzinach: 7:00, 9:00, 17:00 i 18:00.
Ale czy wiemy, skąd wziął się ten gest i co tak naprawdę wyraża? Przeczytaj, zanim pochylisz głowę i usłyszysz, że „z prochu powstałeś”..
Posypywanie głów popiołem
Zwyczaj posypywania głów popiołem ma w Kościele długą, bo sięgającą aż V wieku tradycję. Na początku Wielkiego Postu ci, którzy popełnili ciężkie grzechy wyznawali je biskupowi, a on włączał ich do tak zwanego „stanu pokutników”. Po wyznaniu grzechów wyprowadzano ich z kościoła, co miało symbolizować wypędzenie Adama i Ewy z Raju.
Przed świątynią ubierano ich w szaty pokutne, które mieli nosić przez cały Post i posypywano ich głowy popiołem. Publiczny charakter pokuty wynikał z przekonania, że grzech nie jest nigdy prywatną sprawą człowieka, ale raną zadaną całej wspólnocie, a zatem i we wspólnocie musi odbywać się pojednanie człowieka z Bogiem i braćmi.
Sam gest posypywania głowy popiołem lub pyłem z ziemi jest jednak dużo starszy. Znały go także inne religie i kultury basenu morza śródziemnego. Znajdujemy go również na kartach Starego Testamentu. W Biblii jest to znak pokuty, ale także żałoby. Dlatego w naszej katolickiej tradycji towarzyszą mu słowa zaczerpnięte właśnie z Pisma Świętego.
Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz
Popiół to resztki po czymś, co przestało istnieć. Z prochu ziemi zostaliśmy utworzeni i weń na koniec wszyscy się obracamy. Chodzi tu nie tyle o straszenie się śmiercią, ile o wyrwanie się z naszego codziennego biegu i uświadomienie sobie pewnej podstawowej, a często przez nas zapominanej czy wręcz wypieranej prawdy. Jakiej? Że to wszystko, za czym tak pędzimy, to nie wszystko!
To za czym tak gonię, to o co tak bardzo zabiegam na co dzień, nie będzie trwało wiecznie. Kiedyś się rozpadnie, minie, zużyje. Są rzeczy ważniejsze i to na nich potrzebuję się na nowo skupić. Wielki Post to czas rewizji naszych priorytetów.
Nawracajcie się
Popiół jest sypki, zwiewny. Jak my sami. Wobec naszych pieczołowicie konstruowanych miraży o własnej wytrzymałości, wytrwałości, wobec wszelkiej pokusy samowystarczalności ta odrobina prochu mówi nam: jesteś prochem, piaskiem, biedną gliną.
Twoje dobre chęci i postanowienia same z siebie szybko się rozwieją, jak ten popiół na twojej głowie. Tylko Bóg może dać temu prochowi twardość skały. Tylko Boski Garncarz może z tej gliny ulepić trwałe naczynie dzięki swej łasce.
Nawracajcie się! W języku Biblii znaczy: Zmieniajcie Wasze myślenie!
Post to czas na zmianę myślenia. Mojego myślenia o sobie jako o duchowym atlecie i o Bogu jako o trenerze czy sędzim, którego trzeba zadowolić odpowiednimi wynikami. Czas, by pomyśleć o sobie, jako o prochu, z którego tylko Bóg może coś sensownego ulepić.
Wierzcie w Ewangelię!
Popiół to pozostałość po tym, co spłonęło. Popiół na mojej głowie przypomina mi, że Pascha, do której się zbliżamy przez Wielki Post, jest piecem, Bożym ogniem. Każdy z nas ma swoją Paschę. Każdy przechodzi przez taki piec. Co ze mnie ocaleje? Z moich dobrych chęci, pobożnych życzeń? Ile z moich słów, czynów, decyzji ostoi się w godzinie próby?
Pewnie niewiele. A jednak to znak nadziei. Bo nie idę przez tę Paschę sam. Idę z Chrystusem, który pierwszy przeszedł dla mnie tę drogę. Ewangelia to Dobra Nowina o Jego zwycięskim Przejściu przez śmierć do Życia. O tym, że On ma moc odrodzić mnie nawet z garstki popiołu.
*
„Dobry Jezu, czuwaj przy mnie przez czterdzieści dni, abym i ja mógł czuwać nad sobą”
Wielu ludzi w Środę Popielcową idzie na Mszę Świętą, gdzie tradycyjnie dają sobie posypać głowę popiołem. Czy tego dnia jest obowiązek uczestnictwa w Eucharystii? Nie – kościelne prawo tego nie nakazuje, jednak wszyscy, którzy ukończyli 14 rok życia, zobowiązani są do powstrzymania się od spożywania mięsa, a wszyscy między 18 a 60 rokiem życia zobowiązani są do postu ścisłego. Dlaczego jednak warto udać się do kościoła?
To, jak przeżywamy Triduum Paschalne, jest tak naprawdę papierkiem lakmusowym naszego chrześcijaństwa. Dlatego warto już od samego początku Wielkiego Postu, od posypania sobie głowy popiołem, zabrać się za porządne przygotowania. Najlepszą pomocniczką jest tu liturgia.
Liturgia Popielca zawiera Ewangelię, która stanowi dla nas strategiczny plan działania, w jaki sposób dobrze przeżyć Wielki Post. Strategia ta zakłada trzy etapy.
Pierwszym etapem jest post. Trzeba przypomnieć, że nie polega on na tym, że się np. nie ogląda telewizji, ale polega na tym, że się nie je.
Dzisiaj tę praktykę zastąpiła nam wstrzemięźliwość od mięsa i słodyczy, ale z prawdziwym postem ma ona niewiele wspólnego. W świętym czasie, który rozpoczynamy w Środę Popielcową, warto ograniczyć posiłki, poczuć na własnej skórze, że naprawdę nie samym chlebem żyje człowiek.
Poszcząc, odmawiając sobie pokarmów i jakichś przyjemności, zyskujemy czas i określone środki finansowe. Co z nimi zrobić? Czas należy przeznaczyć na modlitwę, a tym, co materialnie zaoszczędziliśmy, trzeba podzielić się z najuboższymi.
I to są właśnie dwa kolejne etapy: modlitwa i pomoc najuboższym (jałmużna). Bez nich poszczenie – i sam Wielki Post – nie mają żadnego sensu.
Pan Jezus mówi nam też, że to wszystko ma odbywać się w ukryciu.
Chodzi z jednej strony o okazanie szacunku tym, którym pomagamy (nasza pomoc nie może ich upokarzać!), a z drugiej – o dbałość, aby nasza modlitwa była przede wszystkim budowaniem relacji z Bogiem, a nie naszego dobrego wizerunku w oczach innych bądź też naszych własnych.
Czy te trzy etapy Wielkiego Postu mają jakiś element wspólny? Tak. Jest nim miłość, bez której całe życie nie ma sensu. Z miłości mamy się modlić, z miłości wspierać naszych braci w potrzebie, z miłości wreszcie mamy odmówić sobie pokarmu dla ciała, aby odkryć, że tym, co daje nam prawdziwe życie, jest Słowo Boga Żywego.
*
Psoty z popiołem, półpoście i „pogrzeb śledzia”..
Dawne polskie zwyczaje związane z innymi okresami liturgicznymi są żywe do dzisiaj, np. dzielenie się opłatkiem w Boże Narodzenie czy Śmigus Dyngus w Wielkanoc. A tradycje związane z Wielkim Postem zupełnie zanikły. A szkoda…
Wstępna Środa
Środa Popielcowa, rozpoczynająca Wielki Post, zwana była również Wstępną Środą – bo stanowiła „wstęp” do tego okresu liturgicznego. Dzień wcześniej odbywały się zapusty albo ostatki, czyli zabawy z tańcami, żartami i dobrym jedzeniem, często suto zakrapiane alkoholem. Chyba trochę z rozpędu, następnego dnia obrzęd posypywania głów popiołem był dla młodzieży okazją do psot, np. obsypywania się nawzajem popiołem. Co ciekawe, w kościele popiół przyjmował na głowę tylko senior rodu, który brał go dla swoich domowników i potem uroczyście posypywał im głowy w domu.
Post naprawdę wielki
W Środę Popielcową gospodynie dokładnie szorowały i wyparzały drewniane łyżki i naczynia kuchenne, żeby nie został na nich nawet ślad tłuszczu zwierzęcego. Bo dawny post miał niewiele wspólnego z tym, co praktykujemy dzisiaj – ludzie nie jedli mięsa aż do Wielkanocy i odmawiali sobie wielu innych smacznych rzeczy. W takim razie co jedli? Przede wszystkim żur, którego uroczyste wstawienie odbywało się w każdym domu na początku Wielkiego Postu. Żur był w Wielkim Poście jadany przez wszystkich – przez króla, przez szlachtę i przez włościan. Była to zupa gotowana na żytnim zakwasie chlebowym, przyrządzana niekiedy z różnymi dodatkami. Poza tym w poście jadło się ziemniaki, kiszoną kapustę, brukiew, chleb i śledzie. To wszystko skromnie okraszone olejem lnianym.
W domach i karczmach wieszało się w widocznym miejscu śledzia lub jego szkielet. Nic dziwnego, że tuż przed Wielkanocą (najczęściej w Wielką Sobotę) z ulgą urządzało się „pogrzeb śledzia i żuru”. Wśród okrzyków radości, ze śpiewem wynoszono te uprzykrzone artykuły z domów, wrzucano je do wykopanego dołu i zakopywano.
Wielka cisza
Na Wielki Post zamykano w skrzyniach instrumenty muzyczne. Muzyka była niedozwolona, ustawały śpiewy i wszelkie zabawy, a nawet karcono dzieci za głośne śmiechy i krzyki. Jeśli sąsiedzi i krewni spotykali się na wspólnych pracach gospodarskich, takich jak szycie (kobiety) czy naprawianie narzędzi (mężczyźni), zachowywali się bardziej powściągliwie, niż przez resztę roku oraz poświęcali ten czas na modlitwę i – tam, gdzie były książki i osoby umiejące czytać – na pobożne lektury.
półpoście
Wielkopostną ciszę i powagę przerywało na jeden dzień Półpoście. W dniu, w którym wypadała połowa tego okresu liturgicznego, na ulice wsi i miast wybiegały dzieci hałasujące drewnianymi kołatkami, młotkami i krzyczące: „Półpoście!”. Chłopcy rozbijali o drzwi domów garnki wypełnione popiołem – zwłaszcza tam, gdzie mieszkały panny na wydaniu – i dopuszczali się żartów, które były tego dnia powszechnie tolerowane. Stąd też potoczna nazwa tego dnia – Dzień Garkotłuka.
Sprzątanie
Następnego dnia wracano do pokuty, ale rozpoczynano już pierwsze przygotowania do Wielkanocy i wiosenne porządki. Generalne sprzątanie przed Wielkanocą miało charakter niemal rytualny. Pucowało się domy od podłogi aż po dach – łącznie z szorowaniem i bieleniem ścian oraz trzepaniem ubrań i pościeli.
Na tydzień przed Niedzielą Palmową gospodynie na wsi przestawały piec chleb. Nie wolno było tego robić aż do Wielkiego Tygodnia. Uważano, że kobieta, która by ten zakaz złamała, sprowadziłaby na całą wieś suszę. Jeśli ktoś się tego dopuścił, istniało pewne remedium na fatum – trzeba było wrzucić winowajczynię razem z jej garnkami do rzeki albo stawu.
Śmiertelna Niedziela
Obyczaje religijne przeplatały się z typowo ludowymi. Czwarta niedziela Wielkiego Postu była dniem śmiertelnej walki zimy z wiosną – dlatego dzień ów zwany był Śmiertelną Niedzielą. Na ten dzień przygotowywało się Marzannę (inaczej: Dziewannę), która symbolizowała zimę, i po niedzielnej sumie rozrywało się ją na strzępy albo topiło w wodzie. Szczątki kukły rozsypywano na polach, by przyniosły obfity plon. Po zniszczeniu Marzanny ruszała po wsi procesja chłopców z „latkiem” (zdrobnienie od wyrazu „lato”) – drzewkiem przybranym kolorowymi bibułkami i pisankami. Czyżby to była wiosenno-wielkanocna odmiana bożonarodzeniowej choinki? Procesji towarzyszyły pieśni i nawiedzanie domów gospodarzy, którzy odwdzięczali się drobnymi podarkami.
Palma bije
Niedziela Palmowa nazywana była również Niedzielą Kwietną albo Wierzbną. Do kościołów zanosiło się ozdobione palmy, które były święcone, a po mszy obnoszone po wsi w uroczystych pochodach. Sąsiedzi prześcigali się w przygotowywaniu najpiękniejszych i najwyższych palm, a w XX wieku w wielu regionach kraju zaczęto organizować znane nam już palmowe konkursy. Jeszcze do niedawna istniał w Polsce zwyczaj (A może jest on jeszcze żywy w waszych domach?), że ten, kto pierwszy wstał w domu, mógł wysmagać innych domowników wierzbowa gałązką. Na wschodzie Mazowsza mówiło się przy tym wierszyk: „Palma bije, nie zabije./ Wielki dzień za tydzień!”. „Kotki” z poświęconych palm dawano dzieciom do zjedzenia, bo wierzono w ich prozdrowotne właściwości.
Po Niedzieli Palmowej zaczynał się już zupełnie inny czas – święty czas Wielkiego Tygodnia, który miał nie tylko własne nabożeństwa i pobożne praktyki, ale również własne zwyczaje.
*
Najpierw niedziela wielkanocna była poprzedzana czterdziestogodzinnym postem. Chrześcijanie przez dwa dni pokutowali, by trzeciego dnia świętować zmartwychwstanie. W kolejnym wieku stwierdzono, że dwa dni to za mało i pojawiła się tradycja obchodzenia Triduum Paschalnego. Potem rozszerzono ją na Wielki Tydzień, a od IV stulecia praktykowano już czterdziestodniową pokutę.
Liczba czterdzieści jest nawiązaniem do dni, które Pan Jezus spędził na pustyni. Może ona wskazywać również na czterdzieści lat, przez które Izraelici wychodzili z niewoli egipskiej i szli do Ziemi Obiecanej. Wreszcie, czterdzieści dni, nawiązuje do historii Eliasza, który mocą pokarmu danego mu przez Boga, szedł przez czterdzieści dni i czterdzieści nocy do Bożej góry Horeb. Te trzy wydarzenia, o których pisze Biblia, wskazują symbolicznie czas przeżywania przez nas dzisiaj okresu Wielkiego Postu.