W świątecznym zamieszaniu, krzątaninie przygotowań mieszkania, w tłumach, które święcą pokarmy, krzyku dzieci, gdy trafia je większa niż planowano kropla poświęconej wody, w jajku, co wypadło z koszyka i poturlało się pod ławkami.. Gdzieś między tymi wszystkimi sprawami dzieje się Wielka Sobota – najbardziej tajemniczy dzień Triduum Paschalnego.
* Wszystkie pozostałe można łatwo zrozumieć, uporządkować według kategorii i historii zasłyszanych w homiliach.
* Czwartek – pamiątka Ostatniej Wieczerzy, mycie nóg Apostołom, modlitwa Jezusa w ogrodzie oliwnym, czas, który przez Kościół został nazwany „trwogą konania”.
* Piątek – Jezus w więzieniu, w oczekiwaniu na proces przed rzymskim namiestnikiem, pokazowy sąd przed ludźmi, brak zrozumienia w zderzeniu z prawem Izraela i prawem Rzymu, biczowanie, droga na Golgotę, śmierć.
* Niedziela – zmartwychwstanie, pusty grób, spotkanie Jezusa na drodze do Emaus, radość, która nie wierzy do końca, że coś takiego, jak powrót ze świata śmierci jest w ogóle możliwy.
*
A Wielka Sobota..?
Dzień, z którym nie wiadomo do końca, co zrobić.
Dla jednych skończy się wieczorem Liturgią Wigilii Paschalnej, dla drugich będzie czasem czekania na wielkanocne, niedzielne śniadanie.
A może Zbawiciel opóźnił nieco swoje wyjście z grobu, żebyśmy zdążyli do kościoła ze święconką i mogli też dokończyć odkurzanie?
Wielka Sobota to dzień wielkiej ciszy. Nic się nie dzieje, bo nic się nie da zrobić. Kościół – zgodnie ze starożytnym zwyczajem – nie sprawuje tego dnia sakramentów, bo Jego Pasterz zasnął snem śmierci i spoczywa w grobie.
Nie mamy więc nic do zrobienia tego dnia. Milczymy, wsłuchujemy się w ciszę Jego snu i czekamy. Czekamy na Zmartwychwstanie.
Pewnie wolelibyśmy coś robić, działać. Ale nic z tego. To jest szabat całego stworzenia.
Dzień Wielkiej Soboty to jednak pozorna cisza, bo w piekle dochodzi właśnie do rewolucji.
My nie robimy nic, ale On działa. Dziś, w tej ciszy, w milczeniu i pozornym bezruchu działa sam Bóg. Chrystus spoczywa w grobie, ale nie jest bezczynny. Właśnie zstępuje do Otchłani.
W miejscu, gdzie nigdy nie powinien znaleźć się Bóg, pojawia się Ten, którego nogi, ręce i bok są przebite gwoździami. Zimna śmierć oddalenia od Stwórcy wypełnia się światłem Jego Syna. To nie teologiczna koncepcja, nie mit, nie historia dla pocieszenia: po drugiej stronie każdej śmierci nie ma ciemności, ale ukrzyżowana ręka Boga.
Chrystus zstępuje również do otchłani naszych grzechów, smutków, dramatów, bezsilności, strachu, rozpaczy. Tam pochyla się nad nami, aby nas pochwycić za rękę i wyprowadzić ku Niekończącemu się Życiu, do którego nas stworzył i powołał.
Co więc robić w tej ciszy? Nic. Milczeć i czekać. Żyć dzisiaj normalnie, szykować się do świąt, malować jajka, ozdabiać mazurki, dzwonić z życzeniami, pobawić się z dziećmi. Nie musisz dzisiaj robić nic wielkiego. Ale nie zapomnij wieczorem przyjść na Liturgię Wielkiej Soboty.
*
Liturgia Wielkiej Soboty
Świętowanie Zmartwychwstania rozpoczyna się „czuwaniem na cześć Pana” w nocy. Wigilia Paschalna domaga się tego znaku. Dlatego najlepiej liturgię wielkosobotnią zacząć o zmierzchu po zachodzie słońca.
*
Przy rozpalonym ognisku, przed kościołem, rozpoczyna się pierwsza część Wigilii Paschalnej – Liturgia Światła. Na zewnątrz kościoła kapłan święci ogień, od którego następnie zapala się Paschał – wielką woskową świecę, która symbolizuje zmartwychwstałego Chrystusa. Na paschale kapłan żłobi znak krzyża, wypowiadając słowa: „Chrystus wczoraj i dziś, początek i koniec, Alfa i Omega. Do Niego należy czas i wieczność, Jemu chwała i panowanie przez wszystkie wieki wieków. Amen”. Umieszcza się tam również pięć ozdobnych czerwonych gwoździ, symbolizujących rany Chrystusa oraz aktualną datę.
Następnie paschalna świeca wnoszona jest do ciemnego kościoła, otwierając procesję. „Jak synowie Izraela szli za przewodem słupa ognia, tak chrześcijanie idą w ślady Zmartwychwstałego Chrystusa”. Światło Chrystusa! Ciemna świątynia powoli rozjaśnia się blaskiem płomieni trzymanych w rękach świec.
*
Przed płonącym paschałem wyśpiewywane jest Orędzie Wielkanocne. W przepięknym lirycznym poemacie otwiera się przed uczestnikami liturgii tajemnica paschalnej nocy.
„Jest to ta sama noc, w której niegdyś ojców naszych, synów Izraela, wywiodłeś z Egiptu; noc, która światłem ognistego słupa rozproszyła ciemności grzechu; a teraz ta sama noc uwalnia wszystkich wierzących w Chrystusa (…) od mroku grzechów; tej właśnie nocy Chrystus skruszywszy więzy śmierci, jako zwycięzca wyszedł z otchłani; o, zaiste błogosławiona noc!”
Noc Paschy Izraela – noc Zmartwychwstania Chrystusa – noc naszego czuwania – ta sama noc.
Stół słowa tej nocy jest zastawiony obficie. Od pszczoły po paschał, od grzechu Adama do odkupienia przez Jezusa – dziś cała liturgia opowiada nam o Zmartwychwstaniu. Siedem czytań ze Starego Testamentu i dwa z Nowego; towarzyszą im psalmy oraz modlitwy.
*
Tej nocy powraca po blisko pięćdziesięciu dniach uroczysty śpiew „Alleluja”. Celebrans dokonuje poświęcenia wody, która przez cały rok będzie służyła przede wszystkim do chrztu. Następnie wszyscy uczestnicy liturgii, z płonącymi świecami w rękach, odnawiają swoje chrzcielne przyrzeczenia. Do tego momentu przygotowywali się przez czterdzieści dni Wielkiego Postu.
Eucharystia jest czwartą częścią Wigilii Paschalnej i jej szczytem. Jest to jednocześnie pierwsza Msza Zmartwychwstania, będąca początkiem pięćdziesięciu dni świątecznej radości. W niektórych kościołach obchody Wigilii Paschalnej kończą się procesją rezurekcyjną. Rezurekcja może być jednak odprawiana także we wczesnych godzinach porannych w Niedzielę Wielkanocną.
I tak trwaliśmy przez smutek Wielkiego Piątku i bezruch Wielkiej Soboty do chwili, aż kościelnymi dzwonami, hukiem kapiszonów, bielą obrusów, zielenią bukszpanu znów wybuchnie Wielkanoc.