Pająki pod sufitem i wielkie sprzątanie.. A co, jeśli święta zastaną cię w lesie..?
Nasza relacja do świętowania Bożego Narodzenia ma długą historię, a wszechobecna kultura niemiłosiernie idealizuje święta.
*
Nasiąkaliśmy klimatem obchodów świąt od małego, chłonęliśmy emocje dorosłych, jeszcze zanim potrafiliśmy mówić pełnymi zdaniami czy narysować kółko.
Wszystko ma być idealne: prezenty, dekoracje, potrawy na stole, wygląd, nawet nastroje.. Od reklamowych stylizacji świątecznych można dostać zawrotu głowy..
STOP !
*
Marana tha !
*
Niedługo Wigilia..
a ja w lesie..
I co teraz..?
Święta last minute..?
Skutkiem pośpiechu i ciśnienia na efekt jest zawsze utrata kontaktu z własnym wnętrzem.
*
Zaczynając od ciała, które wypowiada prawdę o moich fizycznych i psychicznych możliwościach, potrzebuję się przede wszystkim zatrzymać. I zauważyć w sobie to wszystko, czyli co..?
Mogę też zapytać, o co to moje napięcie chce zadbać. Przed czym powinno mnie uratować. Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o… przynależność.
*
Przynależność to potrzeba czucia się kochanym i przyjętym. Może chcę zasłużyć na miano „dobrego człowieka”, „porządnego katolika” lub też „dobrej córki” czy „grzecznego syna” nawet dawno już nieżyjących rodziców..
*
Może więc spojrzę teraz inaczej na siebie i docenię, jak bardzo się staram.. że mam dobre intencje. Jednocześnie dojrzę własne zmęczenie i poczucie, że tyle spraw mnie przerasta. I że potrzebuję wysiąść z tego pociągu pospiesznego wesołych świąt i pobyć przy sobie.
Ulgę wtedy przyniesie myśl, że wartościowe więzi w naszym życiu są darmowe. Za darmo przychodzi do nas miłość Boga. Za darmo przychodzą najpiękniejsze chwile poczucia wspólnoty z drugim człowiekiem.
*
Nie muszę więc zasługiwać na Boże Narodzenie ani dokręcać sobie śruby. Bóg rodzi się jako dziecko, które potrzebuje przytulenia, bliskości, akceptacji – i ja też tych potrzeb nie muszę pakować w błyszczący papier na drogich prezentach, które zapewnią mi miejsce w sercu drugiego człowieka.
Mogę za to każdej bliskiej osobie powiedzieć, za co ją cenię i co mi daje jej obecność w moim życiu.
*
Aby święta last minute udały się – potrzebuję akceptacji. Dla siebie i ludzi wokół mnie. Dla niedoskonałości. Krzywej choinki. Stłuczonej bombki.
*
Mogę spróbować, co się stanie, gdy mniej będzie tego, co zewnętrzne, a więcej tego, co autentyczne i ze środka.
Bo jeśli zaczniemy siebie nawzajem głębiej widzieć i słyszeć, to wtedy i smak farszu w uszkach zejdzie na trzeci plan.