Jeszcze parę dni temu tłumnie nawiedzaliśmy cmentarze.. uprzątanie kilka rodzinnych grobów, czasem kilkanaście – i do tego rozsianych po różnych miejscowościach dla niejednej osoby zamieniło się pewnie w prawdziwy rajd zaduszkowy.. a to jeszcze trzeba ułożyć kwiaty, zapalić znicze, dać na wypominki..
I nawet jeśli istotą naszej wyprawy na cmentarz nie było wygranie konkursu na najbardziej zadbany grób w alejce, ale modlitwa za bliskich zmarłych, to jednak trudno przyznać, abyśmy w tym chaosie przeżyli dni prawdziwego skupienia i zadumy..
Wszystkich Świętych minęło, oktawa również..
– rajd zaduszkowy skończony.
*
Czy aby na pewno..?
–
Listopad trwa..
Znajdź chwilę czasu i przyjdź w tych dniach na cmentarz.. przeżyj Wszystkich Świętych raz jeszcze, tym razem w ciszy i skupieniu..
Zobacz:
Ten cmentarz tętni życiem!
*
Cmentarz to nie tylko zmarli, to również ludzie, którzy tu żyją. Cmentarz to wspólnota, do której należą ci, którzy odeszli oraz żyjący — ci, co odejdą. Przekraczając bramę, przekraczasz granicę pomiędzy światem żywych, a światem umarłych.
*
*
Strumienie pędzących samochodów, ostentacyjne rozmowy przez telefony komórkowe, nachalne komunikaty reklamowe – wszystko zostaje w tyle po przekroczeniu cmentarnej bramy. Wszedłeś do królestwa skupienia i powagi, samotności i namysłu. Do królestwa uwagi i dbałości – by przeciskając się między upchniętymi gęsto nagrobkami nie stanąć przypadkiem na którymś z nich, nie urazić pamięci człowieka, który spoczywa w tym miejscu. A także do królestwa zieleni.
*
Są bowiem cmentarze jednymi z niewielu miejsc, w których pozostawiono przyrodzie autonomię – dużą zwłaszcza jak na standardy dużych miast, gdzie o każdy metr kwadratowy ziemi toczy się wojna prowadzona przez chciwych inwestorów i nienasyconych obywateli, podnoszących swój tzw. standard życia.
*
Szczególnie stare, zakładane niegdyś nekropolie pełne są drzew i krzewów, ptaków przysiadających wśród gałęzi, czasem wiewiórek. Owszem, człowiek przyrodę tę kształtuje wedle swoich upodobań, ale trzeba przyznać, że w takich właśnie miejscach czyni to ze szczególnym rozsądkiem.
Tyle, co można uchwycić zmysłami –
– ale to nie wszystko..
*
Cmentarz jest jak stara księga, a jej pismo lub kolejne warstwy dziejowego zapisu układają się w niesamowity rękopis. Opowiada własną historię żywych, choć tu pochowanych ludzi. Można go wręcz czytać, jest swoistym pismem wysłanym do nas przez przodków o ich zwyczajach, upodobaniach, o systemie wartości, o konfliktach i cierpieniach.
Zapomniane, porosłe mchem grobowce, zwalone przez czas płyty nagrobne, zniszczone niegdyś piękne pomniki, popękane granitowe stele i marmurowe tablice, nieczytelne epitafia… To pierwsze wrażenia zwiedzającego to miejsce.
Pamięć, której strzegą cmentarze, nie należy do zakurzonych archiwów. Współczesny wędrowiec spacerujący po alejkach cmentarnych i ulicach miast dostrzega współistnienie, przenikanie wzajemne tych przestrzeni. Jedna pasuje do drugiej, choć z pozoru wszystko je dzieli. Na cmentarzach zapisana jest historia tłumacząca postawy i decyzje żywych, objaśnia ich świat pod warunkiem, że nawiedzający umieją słuchać tej milczącej opowieści.
*
Wszystkich Świętych minęło.. ksiądz na kazaniu miał wtedy niewiele do powiedzenia.. coś o czterech paradoksach..
Niech więc kazanie przypomni dziś ten cmentarz, niech jego grobowce wyciągają spod ziemi wstrząsające przykłady, a kamienne sentencje wiercą w sercu zbawienny niepokój..
1. Uroczystość Wszystkich Świętych, a idziemy na cmentarze..
Skoro to Uroczystość Wszystkich Świętych, to powinniśmy zajmować się wszystkimi świętymi! Zapalić znicze przed świętymi w kościele, okadzić każdy obraz, pocałować każdy obrazek, nosić świętych uroczyście w procesji, poczytać o nich w domu, bo cały rok nie ma na to czasu. Po co więc byliśmy na cmentarzu?
*
Jest w tym paradoksie niesamowita mądrość. Mądrość która mówi: „Idziemy na cmentarz, bo tam są pochowani święci”. Papież ich nie kanonizował. Kościół nie beatyfikował. Książki nie zmieściły w Litanii do Wszystkich Świętych. A oni są święci! Są, bo nauczyli się w życiu kochać.
*
Tu jest babcia, co umiała zawsze wybaczać. Tam jest dziadek, który choć przyłożył nieraz w cztery litery, to mnie życia nauczył. Tu jest tata, co choć przytulać nie umiał, prowadził pewnie za rękę. Tam jest mama, której serce bije dla mnie nawet spoza grobu. Tu są święci. Wszyscy święci!
2.Odwiedzamy zmarłych tam, gdzie ich nie ma.
Czy to nie dziwne? Idę na cmentarz, żeby odwiedzić zmarłych, a przecież ich tu nie ma! Choćby kwiaty, świece, wieńce… choćby świeża mogiła, zdjęcie, wyryte nazwisko, choćby wydrzeć z ziemi szczątki bliskich, choćby rozerwać ich niszczejące ubrania, choćby zaglądnąć do wnętrza rozkładającego się ciała, to ich tu nie ma!
*
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych?” – pytają aniołowie kobiet, które przyszły do grobu Jezusa. „Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał” (Łk 24,5-6). A skoro Chrystus zmartwychwstał – tłumaczy św. Paweł – to i umarli zmartwychwstają! (por. 1 Kor 15,16; 1 Tes 4,14).
Gdzie oni zatem są? Po co idę na cmentarz, skoro ich tu nie ma?
Jest w tym paradoksie niesamowita mądrość. Mądrość, która mówi: „Nie wiemy, gdzie są zmarli. Bóg sam wie. Ale idziemy na cmentarz, bo na cmentarzu zmarli są bliżej żywych”.
Idę na cmentarz by być bliżej świętych, moich świętych. Idę na cmentarz, by tu, gdzie ich nie ma, zadać pytanie „gdzie oni są?”. Idę na cmentarz, by uwierzyć raz jeszcze, że wszystko kończy się nie w ziemi, ale w Bogu. Idę na cmentarz, bo choć ich tu nie ma, to właśnie tu jestem bliżej nich.
*
3. Niby idziemy na cmentarz do zmarłych, ale spotykamy się tu z żywymi.
To też jest dziwne. Bo akurat 1 listopada idę na cmentarz po to, żeby odwiedzić zmarłych, a tak naprawdę spotykam tu tych, którzy jeszcze żyją. Nieraz spotykam ich tylko tu. Tylko raz do roku.
To z z kim właściwie idę się spotkać?
Jest w tym paradoksie niesamowita mądrość. Mądrość która mówi: „Idziemy na cmentarz z innymi ludźmi, bo wiemy, że tego chcą nasi bliscy zmarli. Chcą byśmy byli bliżej siebie”.
Oni wiedzą najlepiej, że tylko miłość miała sens w życiu. Oni wiedzą, że trzeba spieszyć się z miłością, bo może za rok już kogoś nie będzie. Oni wiedzą, że największym darem dla człowieka na tej ziemi jest drugi człowiek. Oni wiedzą, że mimo wielu spraw, które nas dzieli, jest jeszcze więcej, które nas łączy!
Idę na cmentarz, by poprzez zmarłych spotkać się z żywymi. Widzę rzekę innych ludzi i nie wiem. Nie wiem, czy ja dożyję Wigilijnej Wieczerzy. Nie wiem czy oni dożyją. Wiem jedno.
Żaden grób nie kłamie. Wszyscy umrzemy.
Tylko czy nie warto umrzeć kochany przez innych? Wszyscy umrzemy.
Tylko czy znajdzie się ktoś, kto nade mną wyszepcze modlitwę? Wszyscy umrzemy.
Tylko czy nie warto lepiej żyć z innymi, skoro jeszcze żyjemy?
4. Wszyscy chcemy być w niebie, ale mało kto chce być święty.
My również chcemy być w niebie. Wiemy też, że tylko święci znajdą miejsce w niebie. Ale czy chcemy być święci? Kto z nas życzy sobie na imieninach świętości? Kto pisząc świąteczne kartki o świętości pisze?
Jest w tym paradoksie niesamowita mądrość. Mądrość która mówi: „Zastanów się nad swoim życiem, bo dziś masz jeszcze i życie i rozum”.
Gdyby tylko zmarli mogli mówić, powiedzieliby, co naprawdę myślą, o sprawach, dla których poświęcamy lata..
Gdyby tylko zmarli mogli pokazać, jacy ludzie znajdują się w niebie, może wtedy wielu z nas nie marnowałoby kolejnych miesięcy.
Zmarli nie powiedzą. Groby nie przemówią. Ale Jezus…
Ten który umarł i który żyje, On sam wyjaśnia, po co żyć i co szczęście daje. On sam tłumaczy cierpliwie, kim są święci i jak się dostać do raju. Palcem Ewangelii pokazuje na niebo i wylicza jego kolejnych mieszkańców. Wylicza i zachęca:
–ubodzy w duchu, – którzy się smucą, – są cisi, – łakną i pragną sprawiedliwości, – miłosierni, – czystego serca, – którzy wprowadzają pokój, – cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, – którym ludzie urągają z powodu Jezusa. Błogosławieni… Szczęśliwi…