Wilno słowem malowane

– lekcja otwarta –


*

Mówisz Wilno – myślisz Mickiewicz,
Ostra Brama, Dziady i cała masa kościołów..

..a w głowie nieustannie kołacze się:

– Litwo, ojczyzno moja… –

Oto, co poeci są w stanie zrobić z naszymi umysłami.. 

*


*

Litwa była dla nas do tej pory bardziej mitem, legendą, obowiązkową lekturą.. istniała tylko w wierszach Mickiewicza..

*

Spacerując ulicami Wilna, można odnieść wrażenie, że nasz wieszcz narodowy skrywa się tu niemal w każdym zakamarku..

*


*

Ale nie tylko on, bo z Wilnem swój los dzieliło jeszcze wielu innych polskich poetów i pisarzy, jak Józef Ignacy Kraszewski, Juliusz Słowacki, Czesław Miłosz, Władysław Syrokomla, Tadeusz Konwicki, czy Konstanty Ildefons Gałczyński..

Na nich lista się nie kończy..

*


*

Bowiem pewna część miasta kryje w sobie ślady pamięci kolejnych ważnych postaci, jak choćby Józef Piłsudski i powstańcy: Zygmund Sierakowski, Konstanty Kalinowski, Emilia Plater, czy Tadeusz Kościuszko..

..jak historycy: Joachim Lelewel i Juliusz Kłos,

..jak ceniony kompozytor Stanisław Moniuszko,

..jak malarze: Franciszek Smuglewicz i Szymon Czechowicz,

..czy duchowni: Piotr Skarga, Jakub Wujek, św. Andrzej Bobola, bł. Michał Sopoćko..

*


*

Spacerując po Wilnie nie sposób jednak oderwać myśli od postaci samego Mickiewicza, gdyż duch wieszcza przenika to miasto na wskroś..!

Jak bardzo był zżyty z tym miejscem – trudno to dziś nawet pojąć – nikt chyba nigdy nie zliczył, w ilu domach tu naprawdę bywał.. tym bardziej przejmujące stało się jego wygnanie w głąb Rosji..

*


*

Czytając jego obszerną biografię – nie sposób nie zauważyć szczególnej więzi pomiędzy nim, a Matką Boską Ostrobramską..

Z „Pana Tadeusza” wiemy o niebezpiecznym wypadku, jaki przydarzył się 5-letniemu Adasiowi. Zostawiony bez dozoru spadł z dachu domu, doznając groźnego wstrząsu. Ofiarowany w modlitwach przez matkę – wrócił do zdrowia za przyczyną Najświętszej Maryi Panny..

*

Jego przyjaciel Antoni Odyniec wspomina również dzień 11 września 1815r., kiedy młody Adam przybył do Wilna na studia:

„Stanąwszy w Wilnie (…) poszedł do księdza dziekana. Przechodząc przez Ostrą Bramę trafił właśnie na nieszpory (…) Matka zaleciła mu przed wyjazdem, aby naprzód tam poszedł i dał na mszę świętą.. Tak też uczynił. Ukląkł i zaczął się modlić, a przypomnienie matki i wrażenie jeszcze nieznanego miasta tak go wzruszyły, że się łzami rzewnymi rozpłakał.”

*

*

W 1823 r. władze carskie aresztowały Mickiewicza za przynależność do stowarzyszenia filomatów..

Z więzienia wyszedł za poręczeniem Joachima Lelewela – profesora historii na Uniwersytecie Wileńskim (potem jednego z przywódców Powstania Listopadowego).

Jednak kilka miesięcy później, na mocy wyroku sądowego został mu doręczony nakaz opuszczenia Litwy i wyjazdu z Wilna do Petersburga..

Wyjechał w październiku 1824r. i nigdy już do tego miasta nie powrócił..

*


*

Ostatnią noc przed wygnaniem w głąb Rosji spędził razem z przyjacielem Odyńcem w mieszkaniu przy Ostrej Bramie.

„Pieśni filareckie, „jamby” i mleko przypominały dawne spotkania filomackie..

Dzwonek na poranną Mszę przerwał zabawę. Filareci udali się do pobliskiej Ostrej Bramy, by pomodlić się za swą przyszłość..

„Adam słuchał Mszy św. na galerii, klęcząc z twarzą ukrytą w dłoniach. Twarz potem była blada, ale najzupełniej spokojna. Wracając, tonem pedagoga mówił do nas idących razem o obowiązku człowieka poddania się wyrokom Opatrzności, która nigdy nie opuszcza nikogo, kto w niej z wiarą ufność położy..”
(wspomnienie przyjaciela Antoniego Odyńca)

Adam klęczał z twarzą ukrytą w dłoniach. Po latach pisał:

„… Panno Święta, co Jasnej bronisz Częstochowy i w Ostrej świecisz Bramie!…”

*


*

Zatem Matka Boża Ostrobramska witała dziewięć lat wcześniej, a teraz żegnała Mickiewicza w Wilnie, do którego nigdy już nie miał powrócić..

Nie zostawiła go – a towarzyszyła przez resztę życia, obfitującego w liczne podróże.. od Rosji, przez Niemcy, Czechy, Włochy, Szwajcarię, Francję po dzisiejszy Istambuł w Turcji..

*


*

Postać Mickiewicza daje wiele do myślenia.. może i dziś powierzenie Matce Ostrobramskiej spraw rozgrywających się w naszym życiu, byłoby aktem nie tylko dziecięcego zaufania, ale i roztropności..?

*



Opublikowano

Tu wszędzie jest moja Ojczyzna..


*

4 maja, w sobotę – Polacy mieszkający na Litwie uczcili Dzień Polonii i Polaków za Granicą, Święto Konstytucji 3 maja oraz 20-tą rocznicę wstąpienia Litwy i Polski do UE, a także 35-lecie Związku Polaków na Litwie (ZPL)..

*

Czasem zrywa się wiatr, który znosi nas z obranego kursu.. I zdarza się, że to nowe miejsce jest dziwnie potrzebne do zrozumienia lub poczucia czegoś zupełnie innego, niż świadomość rzeczywistości, do której się pierwotnie zmierzało..

Tak też się stało z nami, gdy plan naszej pielgrzymki właśnie tego dnia uległ niewielkiej korekcie..

*

Otóż po raz kolejny – zupełnie nieoczekiwanie -znaleźliśmy się w samym centrum przemarszu polskości w Wilnie..

Mając w pamięci wczorajsze wrażenia obchodów trzeciomajowych na Rossie oraz bogactwo tego niezwykłego miejsca, znów sięgamy do kart historii i faktów, które do tej pory być może nie były aż tak mocno oczywiste, jak teraz..

*


*

Na Litwie mieszka prawie 300 tys. Polaków, którzy stanowią tu najliczniejszą mniejszość narodową i są wyjątkowo zgraną społecznością.

Głównymi problemami, z jakimi się borykają, to zwrot ziemi na Wileńszczyźnie.. pisownia polskich nazwisk.. dwujęzyczne tablice z nazwami ulic i miejscowości, w których większość stanowią Polacy.. a także oświata polska, o której ostatnio chyba jest najgłośniej.

Na tym tle nie brak konfliktów z litewskimi władzami..

*


*

Polacy na Litwie nie lubią być nazywani Polonią.. twierdzą, że nigdy nie opuścili swej ziemi, nigdzie nie wyjechali.. to raczej granica po II wojnie światowej się przesunęła..

*

To dlatego m.in. uważają, że mają prawo wpisywać sobie w dowody swoje polskie nazwiska, i kategorycznie się tego domagają: Jan Kowalski chce być Janem Kowalskim, a nie Jonasem Kovalskisem..

*

Z kolei w litewskiej tożsamości narodowej nie ma miejsca dla polskości. Ze względów politycznych Polak na Litwie często jest postrzegany jako 'osoba z pretensjami’ – ktoś, kto ciągle się czegoś domaga..

Być może dlatego Litwini, choć chcieliby mieć Polaka za sąsiada lub pracodawcę , to już na zięcia wybraliby raczej Rosjanina, który jest mniej problematyczny.. (tak przynajmniej wynika z badań przeprowadzonych przez instytut badań socjalnych).

*


*

Oczywiście chodząc ulicami Wilna nie doświadczamy tutaj żadnego przejawu jakiejkolwiek niechęci ze strony Litwinów, wręcz przeciwnie.. ale przebywając tu na stałe, pewnie można by zauważyć więcej..

*

Włączając się do przemarszu – rozmyślamy wciąż o tym wszystkim – dlaczego tak się dzieje..? Być może nie ma się co zastanawiać.. Litwini mają dystans do nas Polaków, tak samo jak my nie mamy zaufania do Niemców, czy Rosjan..

I tyle w temacie.. z jednej strony historia zrobiła swoje.. a z drugiej – tak naprawdę to bardzo słabo się znamy..

Litwini, inaczej niż Ukraińcy czy Białorusini, nie jeździli do Polski pracować, nie sprzedawali na bazarach swoich towarów.. Zaś Polacy nie szukali zarobku na Litwie.. nie bywali tu zbyt często, choćby w celach turystycznych.

*

Sam problem jest zasadniczo o wiele bardziej złożony.. i z pewnością – nie na dzisiejszą, tak radosną okoliczność..

*


*

Przemarsz trwający ok. godziny, zakończył się Mszą Świętą..

Polacy na Litwie wiele imprez zaczynają lub kończą modlitwą w świętym miejscu w Wilnie, w Ostrej Bramie, która przetrwała wszystkie trudności, i zabory, i rusyfikację..

Nie inaczej było i teraz..

*


*

Dla nas osobiście ta manifestacja polskości była pięknym apogeum obchodów świąt majowych — Święta Pracy, Dnia Flagi RP, Święta Narodowego 3 Maja oraz Dnia Polonii i Polaków za Granicą..

To było niesamowite przeżycie – móc zobaczyć, jak Wilno przez moment rozkwitło biało-czerwonymi sztandarami..

*



 





Opublikowano

Rossa – piękno, które umiera..


*

Cmentarz na Rossie to jedna z czterech polskich nekropolii narodowych, w których pochowanych zostało wielu naszych wybitnych rodaków oraz żołnierzy walczących w latach 1919-1920 i 1939-1944.

*

Rossa jest najstarszym cmentarzem Wilna – została założona w 1801 roku. Cmentarz składa się z kilku części: Starej Rossy, Nowej Rossy i Cmentarzyka Wojskowego z Mauzoleum Matka i Serce Syna, w którym zostało złożone serce Józefa Piłsudskiego obok jego matki, Marii.

Sam Piłsudski miał takie życzenie – aby po śmierci jego serce znalazło się blisko jego żołnierzy w Wilnie.

*


Józef Piłsudski pisał:

”Nie wiem czy nie zechcą mnie pochować na Wawelu. Niech! Niech tylko moje serce wtedy zamknięte schowają w Wilnie, gdzie leżą moi żołnierze, co w kwietniu 1919 roku mnie jako wodzowi Wilno jako prezent pod nogi rzucili…”

Jego życzenie spełniono w 1936 roku..

*


*

Płyta na nagrobku została przywieziona z Wołynia. Na cmentarzu pochowane są również pierwsza żona oraz siostra Piłsudskiego..

*


*

Przez wiele lat po wojnie, cmentarz (a szczególnie cmentarz wojskowy, gdzie spoczywają żołnierze polegli w latach 1919-1920, żołnierze polegli w 1939 roku i żołnierze AK) był miejscem zakazanym.

*


*

Dwieście lat wystarczyło, aby zebrali się tu przedstawiciele wielu pokoleń, rozmaitych zawodów, wybitni działacze społeczni, malarze, kompozytorzy i uczeni..

..m.in. poeta Władysław Syrokomla, architekt Antoni Wiwulski, historyk i działacz polityczny Joachim Lelewel, malarze Franciszek Gucewicz i Franciszek Smuglewicz, ojciec Juliusza Słowackiego – Euzebiusz Słowacki. Lista jest długa..

*


*

Tak się idealnie złożyło, że cmentarz na Rossie nawiedziliśmy akurat w rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 maja.. w tym czasie byli tu również przedstawiciele polskiej mniejszości, harcerze i uczniowie szkół polskich, którzy przyszli tu złożyć kwiaty..

*


 *

Kiedy przekraczamy bramę cmentarza na wileńskiej Rossie, nie wita nas alejka bogato zdobionych kaplic grobowych. Cmentarz jest rozległy i pomimo swojej skromności – dziwnie piękny..

Osobny urok nadają mu rozłożyste stare drzewa, rosnące gęsto i nieregularnie, jak w lesie.. Między nimi wiją się swobodnie, wspinają w górę i schodzą w dół ścieżki, snujące się kręto wśród mogił..

*


*

Epitafia, niekiedy patetyczne – najczęściej poświęcone są ojczyźnie, społecznej funkcji osób pochowanych oraz ich pobożności – takie spotyka się na grobach mężczyzn.

Na nagrobkach kobiecych natomiast najczęściej chwalone są wierszem walory osobiste, skromność, poświęcenie dla domu, dzieci i męża..

*


*

Cmentarz na Rossie jest malowniczo położony na wzgórzach, porośnięty mchem i starodrzewem, często z pomnikami zapadającymi się pod ziemię, przy tym autentyczny i bardzo polski..

Owszem, są tu zadbane obszary, gdzie w szerokich alejkach, na wzgórzach wznoszą się odrestaurowane grobowce i marmurowe pomniki.

W zacienionych dolinach napawają jednak smutkiem wystające z ziemi szare resztki płyt nagrobnych, wśród krzaków..

*


*

Na Starej Rossie – w centrum, znajduje się neogotycka kaplica przedpogrzebowa, wzniesiona w latach 1841-1850.

W tej kaplicy w 2019 roku zostało pochowanych 17 powstańców styczniowych z ich przywódcą Zygmuntem Sierakowskim. 

*


*

Z kolei po lewej stronie, za kaplicą znajduje się chyba najpiękniejszy pomnik.. – jest to anioł śmierci ulatujący w górę, jakby unosił w niebiosa duszę ludzką.

Spoczywa tu zmarła w młodym wieku dziewczyna Izabela Salmonowiczówna.

*


*

Obecnie Czarny Anioł jest znakiem rozpoznawczym cmentarza – jego symbolem.

Jest też jedną z bardzo nielicznych zachowanych prac Leopolda Wasilkowskiego.

*

Stopy uniesione nad i fałda szaty podtrzymująca rzeźbę na cokole, podkreślają wiotką postać anioła, który lekko unosząc się – zrywa łańcuchy łączące go z ziemią i gestem odrywa się od niej..


Jego twarz jest piękna – uduchowiona.. a ubranie – ozdobione liliami – wskazuje na niewinność, Opatrzność i opiekę Boską, a także na nieśmiertelność i ponowne odrodzenie..

*


*

Jak widać – czas zrobił tu swoje.. bowiem szybko przemija to, co ręką zbudował człowiek..

Rossa – to piękno, które umiera..

Co ważne – język polski obecny jest na niemalże wszystkich nagrobkach. Trzeba się bardzo natrudzić, by znaleźć wpis w innym języku..

Być może to jest główny powód, dla którego Rossa jest tak zaniedbana.. cóż – powiedzmy sobie wprost – władze Litwy nie przepadają za Polakami.

Nasza wspólna historia, mimo że tak ze sobą spleciona – bardziej dzieli, niż łączy. Przynajmniej jeśli spojrzy się na nią przez pryzmat, w jaki widzą ją Litwini.

Trzeba pamiętać, że obecnie 90% grobów nie ma tu swoich opiekunów, dlatego tak ważne jest, aby coraz więcej osób otaczało ją swoją pamięcią, przekazując np. pieniądze na odnowę pomników.. Nie bez znaczenia jest też pewnie pomoc ambasady..

*


*

Chodząc po starej części cmentarza możemy cofnąć się w czasie.. Piękne pomniki, niektóre wyglądające niczym dzieła sztuki, do tego położenie na małym wzniesieniu, to wszystko nadaje temu miejscu doniosłej atmosfery..

*

Dopiero przechodząc pomiędzy tymi skromnymi mogiłami – dociera do nas, że znajdujemy się w miejscu niezwykłym..

*

Teraz – o wczesnej wiośnie, piękne jest to miejsce i pełne cichego, pogodnego smutku.

Na drzewach pną się do słońca jeszcze nie wszystkie rozwinięte pąki, nad głowami młode listki drzew szemrzą, jakby szeptały pacierz za umarłych, a z pod całej martwej powłoki wybija się już na świat kępa zielonej, młodej trawy, oraz usiane tu i tam żółte kapelusze wiosennego mniszka.. 

*


*

Kwatery cmentarza zagłusza i przesłania bujna roślinność, wciskająca się korzeniami w szczeliny i rozsadzająca monumenty, a także krusząca napisy epitafijne..

*


*

Również rdza trawi secesyjne żeliwne krzyże oraz tabliczki z nazwiskami zmarłych..

*

Ten ogród snu i pamięci to nie tylko swoista księga historyczna, w której jest mnóstwo bohaterów o różnych losach..

*

Dusze ostałe na nagrobkach i pomnikach,
spoglądają podpierając Krzyże,
upadające miejscami,
na czterech piętrach historii..

*

*

To także cisza zupełna panująca wokół..

To spóźniony ptak, co ćwierkając w gąszczu, odprawia jeszcze swoje godzinki..

To zapach niedalekich łąk, koniczyny i macierzanki.. zapach żywicy lasów sosnowych..

*



*

Przedziwne piękno cmentarza na Rossie zabraliśmy w swoich sercach na pamiątkę pobytu w Wilnie – tym mieście ucisku i prześladowania wszystkiego, co polskie..

*


*

Tu, na Rossie, nie prześladowano już nikogo. Tu nie dochodziły i tu nie obowiązywały już nakazy carskie i rozporządzenia generał-gubernatorskie.

Polakom wolno było nareszcie być Polakami..

*



*

Bo jeżeli Ostra Brama jest sercem nadwiljańskiego miasta, to cmentarz na Rossie jest jego westchnieniem..

*


*

Pielgrzymie
co przenosisz portret trumienny
z cmentarza na Rossie
na kartkę w Czeladzi

pochylony nad stołem
w domu
odwzajemni spojrzenie
zza grobu

– to taki piękny gest
pozować z zaświatów
bez zbędnych komentarzy
o tym –

*

*

Pod płytą
między ziarnkami piasku
plącze się nieśmiałość
pierwsze spotkania na Dominikańskiej
i strach przed wywózką
i mróz Workuty

Obolałe Serce
wytrwale kołacze


*

*

– Tu modlą się ludzie gotową formułą,
a wiatr odpowiada swoimi słowami –

*

*

– Rossa –

– piękno które nie umiera –

bo gdy gaśnie pamięć ludzka
dalej mówią kamienie

*


Opublikowano

Wileńska symfonia architektury..!


*

Jedno z utartych powiedzeń wileńskich mówi, że „kto nie widział kościoła Piotra i Pawła, ten nie był w Wilnie”! 

To prawda..!

Ta przepiękna, “biała” barokowa świątynia rzeczywiście jest jednym z głównych akcentów litewskiej stolicy i punktem obowiązkowym na mapie każdego pielgrzyma!!

*


*

„Perła baroku”, „misterium antokolskie”, „biała symfonia architektury” — to niektóre z nazw, jakich używa się do określenia tego kościoła, który jest nie tylko arcydziełem architektury, ale także historycznym świadectwem zwycięstwa Wielkiego Księstwa Litewskiego nad Moskalami oraz ich wygnania z Wilna po sześciu latach okupacji.

*

Kościół świętych Piotra i Pawła na Antokolu w Wilnie zachwyca!! 

*


*

Z zewnątrz nic nie zapowiada tego, co skrywają ściany.. kościół jakich wiele: dwie wieże i kolumny na frontonie, setki takich świątyń mijamy pielgrzymując tu i tam..

*

Ale to tylko wrażenie z zewnątrz, bo takie wnętrze w mojej ocenie jest tylko jedno!

Tylko tu – na Antokolu w Wilnie!!! 

*


*

Przechodząc jego próg wchodzimy wręcz do innego świata.

Kremowa biel przywodzi na myśl czystość nieba, a sztukaterie bogato zdobiące ściany i sufit – tylko wzmagają to wrażenie..

*


*

Ornamentyka wnętrza, pokrywająca sklepienia, ściany, kopułę oraz kaplice tworzy swoisty świat teatru, w którym pojawiają się liczni 'aktorzy’ – postacie nawiązujące do konkretnych scen biblijnych czy nawet mitologicznych..

*


*

O przemijaniu przypomina przedstawienie śmierci umieszczone w kruchcie świątyni, zaś o Zmartwychwstaniu – Jezus spożywający wieczerzę wraz z uczniami w Emaus – ukazani w owalnej ramie będącej fragmentem dekoracji stiukowej sklepienia prezbiterium..

*


*

Choć była to nasza pierwsza wizyta w tej świątyni, to dla tego wnętrza wielu z nas miałoby pewnie ochotę raz jeszcze pojechać do Wilna.. 

*

Co jest niesamowite: tu nie ma miejsca na przypadkowość!!

Puste miejsca są zostawione po to, by zwrócić uwagę na któryś z detali obok..

*


*

Zdumiewa także ilość wykorzystanych drobnych motywów ornamentalnych, takich jak elementy związane z drzewami, owoce, kwiaty, a nawet muszelki..

*

Wnęki kolumn wypełniają figury świętych, nad łukami unoszą się anioły, nad spiętymi draperiami kurtynami, unoszą się aniołki..

*


*

Niektóre z nich przywołują też do porządku.. dzierżąc w dłoni miecz – wyglądają na takie, które wiedzą, jak go użyć..

*

Postacie wręcz wychodzą z murów, a ich twarze wyrażają różnorakie emocje: od złości i zdziwienia po miłość..

Poniżej święta Maria Magdalena zachwyca dodatkowo wspaniałą suknią i ułożeniem włosów..

*


*

Te sztukaterie wykonano po prostu trójwymiarowo! One dosłownie wychodzą ze ścian!

Łącznie około 2 tysięcy figur, kompozycji ornamentalnych o tematyce historycznej, biblijnej i mitologicznej..

*


*

Dodatkowo gra światła i cienia sprawia, że dekoracja żyje i jest niejako w ruchu..

*


*

Co ciekawe, nie ma tu zwykłego ołtarza – serca tradycyjnej świątyni..!

Wszystko przez to, że ołtarz właściwy zatonął podczas transportu..

*


*

Pamiątką po tym wydarzeniu jest zawieszony na linie oryginalny kryształowy żyrandol w kształcie łodzi żaglowej, wykonany w 1905r. z brązu przez mistrzów łotewskiej Lipawy..

*


*

Zamiast bogatego ołtarza jest prosty obraz “Pożegnanie św. Piotra z Pawłem”, kolorem przełamujący biel kościoła.

I na pewno jest to jeden z tych elementów, które czynią ten kościół, w mojej ocenie – najpiękniejszym w całym Wilnie!!

*


*

Trzeba przyznać, że ta świątynia – nazywana potocznie “wileńskim cackiem”, pomimo bogactwa wystroju jest tworem naprawdę bardzo dyskretnym..!

*


*

Żeby tak wspaniały kościół mógł powstać, musiał mieć możnego fundatora.

I oczywiście miał.. i był nim Michał Kazimierz Pac – jeden z najpotężniejszych magnatów na Litwie.. zresztą w randze hetmana wielkiego litewskiego!

*


*

Świątynię podobno ufundował jako wotum dziękczynne za zwycięstwo nad Rosją w 1655 roku. Budowa rozpoczęła się później w 1668r, a dopiero w 1684r kościół na Antokolu przybrał wystrój, który widzimy dziś.

*


*

A ponieważ rzeczy wielkie należy podkreślać, a ich twórców upamiętniać, na wieki znane niech będzie, że sztukaterię, która budzi taki zachwyt wykonali mistrzowie: Pietro Perretti i Giovanni Gall.

*


*

Ciekawe, co by powiedział Michał Kazimierz Pac, zmarły nagle w 1682 roku, a więc 19 lat przed konsekracją kościoła, widząc swoją świątynię w takiej okazałości..

*


*

Wnętrza kościoła i rzeźb, rozrzuconych z tak niebywałą hojnością, chyba opisać się nie da, gdyż wymagałoby to osobnej interpretacji każdego szczegółu z mnóstwem fotografii..

Jedno jest pewne..

To wnętrze nie ma sobie równych w całej Europie!

*


Opublikowano

Matka Miłosierdzia.. gdzieś pod sercem ukryta


Nim Twoje spojrzenie miłością mnie zrani
chcę powiew serca wyśpiewać przed Tobą
Ostrobramska Pani..

*

Godzina 6.30 rano.. na ulicach nie ma tłumów – turyści dopiero się budzą lub jedzą śniadanie.. Jestem z przewodnikiem przy wejściu do Ostrej Bramy..

Oprócz nas są one – panie w wieku bardziej, niż dojrzałym. Na głowach mają chusty.. idą powoli.. wspinają się po schodach – robią to ze staranną rozwagą, jak alpiniści zdobywając szczyty kilkutysięczników.. Szanują swój oddech, rozkładając siły na całą trasę – wiedzą, że nie mają ich już zbyt wiele..

W wąskim korytarzyku schodów panuje półmrok..

Starsze kobiety wytrwale pną się w górę.. pewnie ta wędrówka to ich wyprawa dnia – rytuał wyznaczający codzienny rytm życia..

Mijamy je szybko i idziemy dalej.. Pokonujemy schody i już jesteśmy w małej salce – tuż obok księdza w konfesjonale, który czeka na skruszonych grzeszników..

Naprzeciw niego znajdują się drzwi – wejście do kaplicy Matki Boskiej Ostrobramskiej. Małe pomieszczenie i mało tu miejsca.. pośrodku w pięknych zdobionych ramach wisi obraz.. przed nim klęczą dwie osoby.. poza tym pusto – jest wcześnie, ludzie dopiero się schodzą..

Wzrok obecnych albo ucieka gdzieś w nieskończoność, starając się dosięgnąć Boskiego absolutu, albo utkwiony jest w obliczu Matki Miłosierdzia. Modlą się o rzeczy dla nich ważne – być może o nadzieję, o zdrowie..

Jest tak cicho.. Za kilkanaście minut tę małą kaplicę wypełni reszta grupy i wielu innych turystów..

Czuję, że to jest mój czas – króciutka chwila dana mi nie przez przypadek..

*


W Wilnie, od pięciu wieków Matka Boża odbiera cześć prawdopodobnie w jedynym na świecie „sanktuarium na ulicy”. Jego ściany tworzą, z jednej strony boczna ściana kościoła św. Teresy od Jezusa, z drugiej rząd domów i kamienic.

Sklepieniem jest niebieski firmament z wędrującymi białymi obłokami w dzień i milionami gwiazd nocą.


Kaplica wraz z obrazem Matki Bożej Ostrobramskiej w Wilnie, to jeden z najważniejszych punktów na historyczno – duchowej mapie Polski. Można powiedzieć, że Ostra Brama jest elementem naszego kodu kulturowego na równi z Jasną Górą..

*

Ostrobramska Pani ma bowiem swoje wyjątkowe miejsce w sercach wszystkich Polaków. Była i jest symbolem polskości – Matką, do której uciekali się prześladowani i potrzebujący wsparcia. Od wieków jest przy swoich dzieciach, gdy te potrzebują Jej wstawiennictwa i opieki..


W kaplicy „zawieszonej” nad miejską bramą błyszczy srebrzystozłotym blaskiem, pokaźnych rozmiarów wizerunek zamyślonej Maryi z rękami skrzyżowanymi na piersiach – obraz Najświętszej Marii Panny – Matki Boskiej Miłosiernej.
Od połowy XVII wieku obraz zasłynął z cudów i jest czczony zarówno przez katolików, jak też prawosławnych i unitów (grekokatolików).. jego kopie znajdują się w kościołach wielu krajów na całym świecie..

*

Niektóre z cudów przypisywanych Maryi z tego wizerunku to m.in. ugaszenie pożaru w 1706 roku, czy ukaranie protestanckich żołnierzy – Szwedów — którzy wykpili obraz w 1702 roku. Jeden z nich zaczął nawet strzelać do obrazu (ślad po kuli widać na prawym rękawie sukienki). Wtedy nagle opadły ciężkie kraty miażdżąc czterech żołnierzy..

*

Ikona Matki Bożej z Ostrej Bramy prawdopodobnie powstała w Wilnie, w okresie 1620–1630 i jest to jeden z najwybitniejszych renesansowych dzieł malarskich na Litwie (nieznanego autorstwa), zwany Madonną Ostrobramską lub Madonną Wileńską.

Dziś nasze oczy nie dostrzegają wszystkiego, gdyż Najświętsza Maryja Panna jest ubrana w srebrno-złotą sukienkę..


Na głowie ma dwie korony (nałożone jedna na drugą) i wieniec z dwunastu gwiazd.. Pierwsza korona pochodzi z końca XVII wieku, a druga z XIX i jest ozdobiona klejnotami ofiarnymi jako wota. Korony są ze złoconego srebra – jedna barokowa dla Królowej Niebios, druga rokokowa dla Królowej Polski.

Gdy przyjrzymy się na koronę pochodzącą z połowy XVIII wieku dostrzeżemy, że korona jest podtrzymywana przez dwa anioły i ozdobiona sztucznymi kamieniami..

Charakterystyczną ozdobę obrazu stanowi wielki, odwrócony sierp srebrnego półksiężyca z wygrawerowanym napisem „Dzięki Tobie składam Matko Boska za wysłuchanie próśb moich, a proszę Cię, Matko Miłosierdzia, zachowaj mnie nadal w łasce i opiece Swojej Przenajświętszej”. W. I. J. 1849

Jest to największe i najcenniejsze wotum.. Niejednokrotnie mylnie odbierane jako część obrazu, a jednak tworzy z nim optyczną jedność, pełniąc rolę wyrazistego akcentu zamykającego kompozycję całości..

*

Pod metalową sukienką obraz Matki Bożej Ostrobramskiej przedstawia Madonnę ubraną w czerwoną tunikę z podwiniętymi rękawami, biały szal i chustę oraz zielonkawo-błękitny płaszcz zarzucony na głowę i ramiona.. jest też widoczny ślad kuli po wystrzale szwedzkiego żołnierza..


Wizerunek Madonny sam w sobie jest niezwykły.. przede wszystkim Maryja przedstawiona jest tu bez Dzieciątka Jezus, co rzadko się zdarza na tego typu ikonach.. Jej głowa delikatnie skłania się na prawą stronę, oczy są na wpół przymknięte, a dłonie skrzyżowane w akcie modlitewnym. Przypomina to nam, że jest Ona dziewicą, pokorną służebnicą pańską, miłosierną matką i patronką ludu..

*

Ikona Pani Ostrobramskiej przyciąga ludzi, skupiając wzrok pielgrzymów zwłaszcza na obliczu Bożej Rodzicielki. Maluje się na nim ogromna miłość — wychodząca ku ludowi, ale równocześnie skierowana do wnętrza, gdzie Bóg trwa – udzielając Maryi wszystkich łask..

*

Dodatkowo, wykute w metalu słońce, gwiazdy i półksiężyc są atrybutami Niepokalanie Poczętej.. a więc nie tylko Niewiasta Zwiastowania i Niewiasta Oczekująca, nie tylko Matka Miłosierdzia tuląca do serca grzeszników – ale Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod Jej stopami, z wieńcem z gwiazd dwunastu – świeci blaskiem swych szat przez okna kaplicy nad Ostrą Bramą – widoczna z daleka..


Brama, wraz z całym ciągiem murów obronnych i pozostałymi bramami sięga czasów króla Aleksandra Jagiellończyka, który w 1503 r. kazał nimi opasać miasto. Każda brama otrzymała swoją nazwę i jakiegoś patrona. Brama Miednicka z czasem przybrała nazwę Ostrej Bramy – po litewsku Ausros Vartai -> tzn. Brama Zaranna, Brama Jutrzenki.

*

Budynek z zewnątrz ma trzy okna – po bokach małe, a w środkowym większym – widać cudowny obraz Madonny..


Powyżej kaplicy, na sklepieniu – trójkątnym frontonie widnieje napis:

MATER MISERICORDIAE

oraz znak Opatrzności Bożej z małą sygnaturką zwieńczoną krzyżem. 


Przy małym oknie u góry, po lewej jest napis:

SUB TUUM PRAESIDI UM,

a po prawej:

COMFUGIMUS

*

Całość po łacinie oznacza:

MATKO MIŁOSIERDZIA
POD TWOJĄ OBRONĘ UCIEKAMY SIĘ

*


Ulica prowadząca przez Ostrą Bramę była ruchliwą arterią. Umieszczenie tam czczonego obrazu nadawało jej szczególny charakter – ulica stawała się miejscem modlitwy dla przechodniów, którzy zatrzymywali się tu na modlitewne westchnienie do Matki podnosząc głowy do góry i niejednokrotnie też przyklękając..

*

W ciągu wieków do Matki Miłosierdzia zawsze ciągnęli wierni z Litwy, Polski, Białorusi, Ukrainy, a nawet z dalekiej Rosji i Syberii. Ktokolwiek odwiedzał Wilno, praktycznie bez względu na wyznanie, czy własne przekonanie, czasem może tylko ze zwykłej ciekawości, zawsze przynajmniej na chwilę przychodził do cudownej kaplicy..


A że tak jest, świadczą liczne wota i fakty. Wystarczy też o jakiejkolwiek porze dnia wejść do kaplicy, i zawsze spotkamy tu rozmodlonych ludzi z różańcem w ręku i ze łzami w oczach, którzy za coś dziękują, o coś proszą, błagają. I tak już od kilku stuleci. Nawet nocą można czasami spotkać kogoś klęczącego przed bramą i zanoszącego swoje prośby. I tylko Bóg jeden wie, ile łask wówczas ludzie wypraszają..


Maryja w swoim Ostrobramskim Obrazie była i nadal jest świadkiem wielu ciężkich przeżyć jej wiernych, głównie Polaków i Litwinów.

*

Z II wojny światowej Ostra Brama wyszła bez większych strat. Bomby na nią zrzucane nie eksplodowały, co wilnianie uznali za kolejny cud. Podczas całej wojny Cudowny Obraz MB Ostrobramskiej był obecny w kaplicy, abp Romuald Jałbrzykowski postanowił bowiem, by Opiekunka Wilna pozostała wśród swego ludu..

Po włączeniu Litwy do ZSRR władze sowieckie nie odważyły się na zamknięcie Ostrej Bramy. Sanktuarium było czynne cały czas i nieustannie przybywali do niego pielgrzymi nie tylko z Litwy, ale także Białorusi, czyli obszaru dawnego Wielkiego Księstwa.

Jej obrońcami byli przede wszystkim mieszkający w Wilnie i okolicach Polacy, którzy poprzez modlitewną obecność sprawiali, że sanktuarium żyło. Kościół litewski musiał ten fakt szanować i zgodzić się, by posługa w sanktuarium była również sprawowana w języku polskim. Tak jest zresztą po dziś dzień..

*

Tytułowana Księżną Litwy, w ubogim majestacie prostej kapliczki, królująca nad ludem wileńskim, jest także patronką Polaków – nie tylko na wygnaniu.. od kilkuset lat obecna w sercach, w wierszach i w znakomitych dziełach polskiej literatury i malarstwa, symbolizująca polskość Wileńszczyzny – taka właśnie jest Matka Boża Ostrobramska..

*

Ale Ostra Brama to nie tylko Cudowny Obraz. To także początki kultu Miłosierdzia Bożego. To właśnie w Wilnie został namalowany Obraz Miłosierdzia Bożego. A Ostra Brama to miejsce, gdzie obraz w kwietniu 1935 roku został wystawiony publicznie..


Niezwykle ciekawy jest fakt, że tu – przy Matce Bożej Miłosierdzia – przez trzy lata przebywała siostra Faustyna Kowalska i nie gdzie indziej, ale właśnie w tym miejscu – przeżyła objawienie, by namalować obraz Jezusa Miłosiernego.

Maryja była dla niej duchową Przewodniczką i Wspomożycielką. Przez trzy lata pobytu w Wilnie siostra Faustyna z wielką żarliwością modliła się przed Jej Cudownym Wizerunkiem w Ostrej Bramie..

*


*

Wiele lat temu, jeszcze w czasach sowieckich, pewien turysta przed Ostrą Bramą napotkał żebraczkę, której wrzucił do słoika dziesięć rubli. Zdziwił się bardzo, gdy staruszka wydała pięciorublową resztę, dopowiadając kresową polszczyzną, że Pan Bóg rozrzutności nie lubi..

Tyle z opowieści, bo przecież taka mądrość jest czymś więcej, niż tylko zwyczajną anegdotą..

Bo czy świat podlega jakimś szczególnym zmianom..?

Nasza ludzka kondycja wydaje się niewzruszona. Kain zabił Abla w czasach biblijnych. I nadal bracia zabijają braci. Przez świat przewalają się wojny. Obrońcy umierają w samotności. Morderców nikt zazwyczaj nie sądzi.

Nie uczymy się na żadnych błędach, ani cudzych, ani własnych, tak, jakby każdy z nas musiał odrobić swoją indywidualną lekcję..

Cokolwiek byśmy uczynili, jakimkolwiek prawidłom zaprzeczyli, jakiekolwiek szczyty zdobyli, wszystko na nic.

Nic nowego pod słońcem..

Wszystko przypomina pogoń za wiatrem..

Przejmująco pisał o tym egzystencjalnym dramacie mądry Kohelet. Niewiele więcej zrozumieliśmy od tamtych czasów..

*

Wileńska żebraczka wiedziała widać więcej, niż mogłoby się innym wydawać..

*

*

Właśnie.. Pan Bóg rozrzutności nie lubi..

A my dawno przestaliśmy Go słuchać. Bóg jakoś nie pasuje do naszych egoizmów i pospiesznego życia. Nie wiadomo, skąd to się wzięło.

Chyba nigdy nie było ludziom ze Stwórcą po drodze. Narzekali na Mojżesza, chociaż ten prowadził ich do ziemi obiecanej. Przed Chrystusem rzucali palmy tylko po to, by kilka dni później przybić bezbronnego do krzyża.

Iluż świętych poszło na stos. Iluż męczenników.. Świadczyli, przelewali krew, mnożyli relikwie. I co? Właściwie nic.

Przyzwyczajenie jest drugą naturą. Stare mądre żydowskie przysłowie głosi: „Nie bądź zbyt słodki, bo cię połkną, nie bądź zbyt gorzki, bo cię wyplują.”

Inaczej mówiąc, i tak źle, i tak niedobrze.

Bóg corocznie zmartwychwstaje, a my corocznie przybijamy Go do krzyża. Udajemy, że to właściwie nie my, tylko tamten, tamta, dalszy sąsiad, albo ten spod budki z piwem.

Karkołomna dialektyka..

*

Bóg to jednak wymagający Przyjaciel.

Nie lubi naszych rozrzutności, nie tylko tych finansowych. Bo przecież, równie bezmyślnie, trwonimy dobre emocje, przyjaźnie, lojalności, talenty..

Jesteśmy szczególnie rozrzutni w czynieniu zła, intrygowaniu, dewaluowaniu innych. Języki mamy dłuższe, niżby wypadało. Oczy karmimy byle czym. Uszy już nawet nie więdną od nadmiaru sensacji..

Może więc tylko przypominanie mądrych żebraczek, małomównych filozofów, mędrców wiedzących aż za bardzo, jak kruche i skończone bywa życie – mogłoby jeszcze uruchomić nasze zagubione sumienia..

*

A może wystarczy tylko przystanąć na chwilę.. Bo Ostrobramska Matka Miłosierdzia wciąż przypomina, że jest..

I wciąż może przyjść do Niej każdy.. nawet ten, kto w nic nie wierzy.. A Ona Swe pełne słodyczy miłosierne oczy na niego zwróci.. i wysłucha.. i Swą opieką otoczy..

*


*

Wychylasz się ku ludziom z miłością i troską
– jakbyś z ram i z blach złotych obrazu wyjść chciała –
w każdą twarz patrzysz długo, cicha Matko Boska,
czuwająca czekaniem od wieków tu trwałaś..

*

Wędrując od świątyni do świątyni, przekraczamy progi epok, mijamy granice stylów, gotyku, renesansu, baroku… aż wreszcie stajemy w Twoim cieniu..

– Pani Ostrobramska –

Tu właśnie zatrzymał się czas, umilkły słowa, dopełniła się miara naszych dążeń, w milczącym spojrzeniu pełnym miłości – nadmiernie czułym, jakbyś chciała wyrwać nas z gąszczu wszystkich ziemskich spraw i zatrzymać przy sobie na zawsze..

*


Jak pisał M.M.Kolbe: „Szczęśliwe i drogie Wilno, szczęśliwi ci wszyscy, co przejdą pod tą błogosławioną Bramą, w której mieszka Ta, która nie potrafi nie odwzajemnić się za najmniejszy objaw miłości. Ileż dusz zawdzięczać będzie swe nawrócenie i zbawienie tylko dzięki temu, że przeszli przez tę Bramę i może nawet niechętnie — zdjęli czapkę..”

*

Z kolei Józef Ignacy Kraszewski dzielił się z nami wspomnieniem:

„Wieczorem, kiedy tylko jedna lampka płonie przed obrazem, a w mieście cicho i z dala słychać turkot oddalonych powozów, … jest jakiś urok tajemniczy, który na widok kaplicy przejmuje, nawet najmniej usposobionych na przyjęcie religijnych wrażeń. Tu można najlepiej wówczas się modlić: i zdaje się, że ten obraz wznoszący się ponad miastem, z złożonymi rękami błagający za nas Boga, poda modlitwę wyżej i uprosi jej skutek.”

***

– Ostra Brama w Wilnie –

..jest coś niezwykle podniosłego w tym miejscu..

Jeśli przyjdziemy tu rano, doświadczymy miejsca, które nie jest dla turystów. Liczy się obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej, liczą się modlitwy, liczy się nadzieja, że zostaną wysłuchane.. Turyści przyjdą później, po Mszy.. I w jakiejś znikomej części profanum przegoni stąd sacrum.. 

*

Teraz jest jeszcze cicho.. cisza przerywana szeptem modlitw.. nieistotne – w jakim języku.. Bóg i tak rozumie – nie potrzebuje tłumaczenia..

*

– Zaczyna się Msza Święta –


Ciszę poranka przerywają organy i głos przewodnika.. zaraz za nimi podążają nasze głosy..

*

Matka Boska jest piękna, złotem lśni Jej suknia i słońcem igra w szkle okien..

Wpatrujemy się w Jej oczy..

– w spojrzeniu niebo schowane
i słowa drżące jak amen
na końcu zdania –


Co widzi – tego się nigdy nie dowiemy..

Bywało, że cudem przywracała zdrowie, a także bywało, że maleńka ikonka podróżna ściskana kurczowo w rękach ratowała życie w czasie rzezi banderowskiej..

*

Milczeć Twoim milczeniem
ciszą karmić niepokój myśli
w samotności woli Ojca szukać
i korzenie głęboko zapuszczać
w nieskończoność Bożego zamysłu..

*

Dziś stoimy przed tym Świętym Obliczem, po którym spływa łza renesansu.. Serce w najczulszą miłość ubrane.. Tyle spokoju w skrzyżowaniu rąk.. Nieśmiała myśl drży wątpliwością z obawy, czy wystarczy nam siły, pokory i mądrości do przekraczania siebie, do dochowania wiary, do spoglądania poza horyzont naszego widzenia..

Cieszyliśmy się z wyjazdu do Wilna, ale chyba nikt tak naprawdę nie myślał, że pokocha to miasto.. a jednak..! Bo kto pozna Wilno, tu zostawi swoje serce – u stóp Ostrobramskiej..


*

Matko Miłosierdzia
gdzieś pod sercem ukryta
najpiękniejsza w amarantach
wschodów i zachodów
błękit nieba z Tobą
w gwiazdach Ci do twarzy

Kadr zatrzymany
w świętym spojrzeniu
– osuwam się jak garstka
pustynnego piachu
Ty w swojej koronie
dźwigasz i mój smutek
_

W promieniach Swej łaski
zbuduj moją wieczność

Dłonią co miłość waży
okryj nasz los
ciepłym rąbkiem szczęścia

*














Opublikowano

W cieniu mistycznego Wilna – Troki

W poszukiwaniu odpowiedzi i zrozumienia naszego sąsiada (który od teraz przestał być już dla nas tylko czarną plamą na mapie Europy) – zatrzymaliśmy się na chwilę w Trokach..

Litwa – kraina lasów, pól, jezior i przepięknych zabytków..

A to jeden z nich..


Zamek w Trokach..

..należy utożsamiać z osobą księcia Giedymina. Legenda mówi, że ten jeden z najwybitniejszych władców litewskich przybył w to miejsce podczas polowania, i wybrał je na swoją nową siedzibę. Troki upodobał sobie również jego syn – Kiejstut.. 


Niestety ruiny pierwszego zamku nie przetrwały do dziś..

W 1375r. książę Kiejstut postanowił wznieść bliżej jeziora Galve nową fortecę..

Zaś pod koniec XIV wieku książę Witold – wnuczek Giedymina, postanowił wznieść trzecią fortecę, zwaną zamkiem na wyspie i to właśnie ta budowla jest dziś ozdobą Trok..


Pod koniec XIV wieku wybuchły tu dwie wojny domowe, w których naprzeciw sobie stawali książę Witold i jego brat stryjeczny Jagiełło.

Sytuację komplikował fakt, że walki starali się wykorzystać Krzyżacy, udzielając pomocy raz jednej, raz drugiej stronie.

Troki były w tym konflikcie szczególnie istotne, bo jako spuścizna po Kiejstucie przypadły Witoldowi, na co nie chciał się zgodzić Jagiełło..


Zamek przechodził z rąk do rąk, a przez krótki czas został też zajęty przez Krzyżaków.

Na szczęście – w porę bratankowie pogodzili się, dostrzegając zagrożenie krzyżackie, a Jagiełło (już jako król Polski) zwrócił Witoldowi Troki.

Na trockim zamku książę Witold zmarł w 1430r. nigdy nie doczekawszy się korony królewskiej..


 Po II wojnie światowej dokonano pełnej rekonstrukcji zamku na wyspie. Odbudowano go w stylu gotyckim i udostępniono turystom do zwiedzania.. 


Warto wspomnieć, że Troki to jedyny zamek w Europie Wschodniej stojący na wyspie..


Dookoła rozciągają się tereny zielone – wchodzące w skład Trockiego Historycznego Parku Narodowego.. 


Wewnątrz zamku znajduje się 9 komnat, zamieszkiwanych niegdyś przez rodzinę księcia oraz gości. Trudno jest dokładnie określić przeznaczenie wszystkich pomieszczeń.. 


Trasa naszego zwiedzania wewnątrz wiodła przez niektóre z nich.. liczne ekspozycje starają się tu odzwierciedlać dawną zamkową codzienność, wprowadzając tym samym w klimat średniowiecza..


Wśród tych eksponatów zgromadzono m.in. kilkanaście tysięcy drogocennych monet odkopanych podczas prac remontowych. Któryś z tutejszych władców uzbierał tu sobie niezłą fortunę..


Troki związane są również z wieloma ciekawymi opowieściami..


Ludzie mówią, że na dnie jeziora Galve leży skarb wielkiego księcia litewskiego Kiejstuta. Jednak, żeby go wyłowić, człowiek musi być czystego serca – nieskalany grzechem. I tu trzeba to sprawdzić.. Wystarczy wrzucić do wody monetę. Jak będzie pływać na powierzchni – 'skarb będzie twój’!
Jak pójdzie na dno..

No, cóż.


Sama nazwa jeziora Galve wywodzi się podobno od głowy.. Wiążę się to z przekonaniem, że aby jezioro ostatecznie odmarzło, ktoś musi się w nim utopić (tzn. położyć głowę)..

Straszne to trochę..


Jeszcze inne historie mówią, że na jednej z baszt zamku można czasem ujrzeć ducha księcia Witolda, który nocą zstępuje tu z nieba. Ponoć takie widzenie to dobry znak, który zapewnia powodzenie na przyszły rok..

Jak to dobrze, że czasy takich bajań już dawno minęły..


Historia Trok nie byłaby w stu procentach pełna bez Karaimów. Ten tajemniczy lud pochodzenia tureckiego wyznaje własną religię – karaimizm – powstałą w VIII wieku..


Najprościej mówiąc karaimi są dla judaizmu tym, czym protestanci dla chrześcijaństwa. Legenda głosi, że na teren Trok sprowadził ich książę Witold..


Karaimowie wyróżniali się nie tylko religią – inne były ich stroje, architektura (charakterystyczne domy z trzema oknami – jednym dla Boga, jednym dla kniazia i ostatnim dla gospodarza), a także inny język i kuchnia.. 


Tej ostatniej mogliśmy spróbować w postaci kibinów.. czyli pierogów z drożdżowego ciasta nadziewanych klasycznie baraniną oraz kapustą z warzywami.. 


Chyba jednak bardziej przypadły nam do gustu przepiękne troczańskie widoki.. 

🙂


Tu na pożegnanie – ostatnie spojrzenie na zamek..

– bo rzeczywiście to niezwykle piękna wizytówka Litwy..


Ale to piękno Litwy nie kończy się na krajobrazie Trok..

– ono się raczej dopiero od niego zaczyna i snuje dalej swój czar na wzgórzach malowniczych dróg, w zakątkach głębokich lasów, jezior i pól.. w bryłach i szczegółach budynków tętniącego życiem miejskiego gwaru, po spokój natury dalekich małych wsi.

*

Moja ojczyzna ma podmokłe łąki
pagórki piaszczyste
i zaspane chaty

len
co pomylony wyrasta do nieba
o szyby kaplicy
ospale się trąca

tam pachnąca żywicą
zwarta boru ściana
i moje westchnienia
– traw poszumy –

fatamorgana

*

*

Ledwie dotknęliśmy kawałeczka tego kraju, a już ta przestrzeń i bezkresny cudowny krajobraz przekonuje, że Wschód to jest taki stan umysłu, który zaciemnia pewne receptory w mózgu i człowiek przestaje myśleć racjonalnie.. przestaje się skupiać na niepotrzebnych rzeczach.. po prostu tkwi i chłonie, to co widzi i czego dotyka..

*



 

Opublikowano