Panna Gromniczna i lutowy wilk..

Święto Ofiarowania Pańskiego (wcześniej Oczyszczenia Najświętszej Maryi Panny) obchodzone 2 lutego jest jednym z najstarszych świąt chrześcijańskich. Znane było już w IV wieku w Jerozolimie, natomiast w liturgii rzymskiej zadomowiło się w wieku VII.


W naszej polskiej tradycji jest to dzień, w którym oddajemy cześć Matce Bożej (tzw. święto Matki Bożej Gromnicznej). Kończy się tradycyjny okres Bożego Narodzenia, nie śpiewamy już kolęd, nazajutrz rozbieramy szopki bożonarodzeniowe w kościołach, a w domach choinki. Zamyka się również cykl ukazywania w liturgii Chrystusa jako Dziecko.

Ale dlaczego właściwie Maryja jest Gromniczna? I czy gromnice są nam jeszcze do czegoś potrzebne?

Nazwa pochodzi od gromów, przed którymi strzec miały stawiane podczas burzy w oknach zapalone świece. Niektórzy widzieli tu też znaczenie symboliczne – Maryja czczona jest jako łamiąca strzały gniewu Bożego, który również symbolizują gromy…

Ochrona przed złem?

Rzadko mamy dziś już w domach gromnicę z prawdziwego zdarzenia – błyszczącą prawdziwym woskiem, ozdobioną gałązkami, paciorkami i lnem. Nie stawiamy jej w oknie dla ochrony przed piorunami (bo nie mamy już słomianych, łatwopalnych strzech), ani by wskazać bezpieczną drogę zbłąkanym wędrowcom (co w czasach Google Earth i GPS wydaje się kompletną abstrakcją).

A jeszcze na początku XX wieku gospodarze wracali 2 lutego z kościoła z drżącym sercem i dłońmi. Wierzyli, że jeśli świeca po drodze zgaśnie, ktoś z rodziny prawdopodobnie umrze w ciągu najbliższego roku (przerażający zwyczaj!). Następnie „kopcili” na stropowej desce znak krzyża i obchodzili z gromnicą cały dobytek, klękając na każdym progu. Wszystko po to, by zło nie miało wstępu do domu.

Tego dnia uważnie obserwowali też przyrodę, by stwierdzić, jakie warunki pogodowe czekają rolników. Stąd przysłowia:

Gdy na Gromniczną mróz, chowaj chłopie sanie, szykuj wóz.
Gdy na Gromniczną rozstaje – rzadkie będą urodzaje.
Gdy na Gromnicę z dachu ciecze, zima jeszcze się odwlecze.
Gdy słońce świeci na Gromnice, to przyjdą większe mrozy i śnieżyce.

Od wieków Polacy oddawali najwyższą cześć Najświętszej Maryi Pannie. 
Szczególne nabożeństwo miał do Niej król Bolesław Krzywousty, jak również Władysław Łokietek  i prawie wszyscy królowie z wyjątkiem Sasów i Stanisława Augusta. Tak jak piątek poświęcony jest Panu Jezusowi, tak sobota — Matce Boskiej, a w dniu tym we wszystkich domach staropolskich zapalano światło przed Jej obrazem. Wszystkie święta Bogarodzicy obchodzono w Polsce uroczyście, ale Oczyszczenie Najświętszej Maryi Panny ( 2 lutego) obchodzone było najuroczyściej ze wszystkich. W kościele w tym dniu poświęcano woskowe świece, zwane gromnicami, które wierni trzymali zapalone w czasie nabożeństwa. W domu zaś zapalano te świece podczas gromów i burzy, jako ochronę przed niebezpieczeństwem, a przede wszystkim jako znak gotowości na śmierć.

Szło wilczysko za Panną Świętą..

Matka Boża Gromniczna miała ochraniać przed złem, a z nim kojarzyły się wilki. Dlatego właśnie Maryja pojawia się na obrazach i w literaturze w towarzystwie ich zgrai.

Szła Najświętsza przez bór Panienka, miała płaszcz błękitny, białą sukienkę i szło wilczysko chytre, przyczajone, przemarznięte, za Panną Świętą..

Pisała w wierszu Kazimiera Iłłakowiczówna. Co stało się z tym legendarnym wilkiem? Maryja go „przekabaciła”!

„Skoroś sam znalazł moją opiekę zostań już przy mnie, bo gdzie uciekniesz! Będziesz mi za to roztropnie służył zimą w podróży”. Odtąd chodzi wilk z Matką Najświętszą wiernie przez śniegi puste, zawiane ściernie, pełniąc śród nocy mroźnych i długich różne posługi. (…)

I tak Matka Boska w lutowe noce chodzi po polach i miedzach z zapaloną świecą, chroni oziminy przed wymarznięciem i oświetla drogę zbłąkanym podróżnym. W wędrówce tej towarzyszy jej obłaskawiony wilk, zwany gromnicznym, którego Najświętsza Panienka ocaliła litościwie przed rozsierdzonymi chłopami, skierowała na drogę dobra i uczyniła swoim sługą. 

Inna legenda podaje, że Maryja ochroniła całą wioskę przed stadem groźnych wilków, odstraszając je właśnie płomieniem woskowej świecy.

Gromnica (ze staropolskiego – gromny, huczny) chroniła od wilków, które dawniej nękały wsie. Bo na tzw. przednówku w lutowe dni i noce, kiedy zaczynało już ludziom brakować zapasów, głodne wilki atakowały ich zagrody. Wiara w Opiekę Matki Boskiej Gromnicznej dodawała mieszkańcom otuchy i nadziei na przetrwanie tych trudnych czasów.

Pocztówka malarza Piotra Stachiewicza,
z cyklu jego obrazów „Legenda o Matce Boskiej”, powstałym w latach 1892 – 1893
Dawniej każda kobieta, krótko po urodzeniu dziecka musiała przejść z zapaloną świecą poza ołtarzem i dopiero wtedy doznawała oczyszczenia. Obrzęd ten nazywano wywodem. Na pewno pamiętają go jeszcze nasze babcie.

Scenę Oczyszczenia Maryi w jerozolimskiej świątyni nasza rodzima tradycja ludowa potrafiła tak mocno przenieść na grunt polski, że „nakazała” wręcz dopiero co oczyszczonej Rodzicielce Boga wędrować z użytą podczas wywodu świecą wiejskimi polami, drogami i lasami, narażając Ją na liczne wilcze spotkania…

Prawda, że piękne i zadziwiające..

*

Ale po co nam dziś gromnica?

Patrzymy na zwyczaje naszych przodków z przymrużeniem oka i zastanawiamy się: czy gromnica nam się jeszcze do czegoś przyda? A może leży tylko w szufladzie i przypomina o dziadkach?

Kiedyś ludzie głównie umierali w domach, dziś – w szpitalach, dlatego gromnica rzadko pojawia się przy konającym. Wierzono, że Matka Boża Gromniczna pomaga przejść umierającemu przez czarny tunel lęków i prowadzi go prosto do Chrystusa. Dziś ta świeca jest przede wszystkim znakiem, który nam o Nim przypomina i dlatego – w świecie, w którym tych znaków mamy coraz mniej – wciąż jest nam potrzebna..

Symeon, który wziął w ramiona sześciotygodniowego Jezusa (bo zgodnie z Prawem Mojżeszowym oczyszczenie kobiety po urodzeniu syna trwało 40 dni), nazwał Go „Światłem na oświecenie pogan i chwałę Izraela”. Tak, jak Maryja zaniosła wówczas Jezusa do świątyni, tak przynosi Go dziś nam. I o tym właśnie przypominać ma nam blask gromnicy.

Płomień tej woskowej świecy jest dobrym lekarstwem na nasze strachy, nieszczęścia i kłopoty. Nie dlatego, że ma „magiczne działanie odstraszające wilki i pioruny”, ale pokazuje, że Bóg stale przy nas jest.

Dlaczego święcimy świece?

Obrzęd poświęcenia świec ma nam uzmysłowić prawdę o tym, że Chrystus jest Światłością świata, a Jego obecność rozświetla mroki naszego grzesznego życia. Kiedy spotykamy Chrystusa w sakramentach, odzyskujemy duchowy wzrok i zdolność patrzenia na naszą codzienność w świetle wiary i Ewangelii.

O tym mniej więcej mówią teksty liturgiczne związane z poświęceniem świec. Świeca to liturgiczny gadżet, który ma nam o tym przypominać.

Czy gromnica i świeca chrzcielna to jest to samo?

Już z powyższego wynika, że nie. Świeca chrzcielna i świeca gromniczna to dwie różne świece. Jeśli świecę chrzcielną zaczęto nazywać gromnicą, to w wyniku pewnego uproszczenia, a najczęściej nieświadomości.

Tymczasem świeca chrzcielna – zapalona dla nas w godzinie naszego chrztu – to zupełnie inna rzecz.

Świeca chrzcielna, którą ojciec chrzestny zapalił od symbolizującej Zmartwychwstałego Chrystusa świecy paschalnej (tzw. Paschału) chwilę po naszym chrzcie jest znakiem światła wiary, które otrzymaliśmy w tamtym momencie. Dobrze, żeby rodzice skrzętnie przechowywali świecę chrzcielną swojego dziecka (można ją nawet podpisać, by nie pomyliła się ze świecami pozostałych dzieci), aby przekazać mu ją w odpowiednim momencie – gdy już będzie zdolne zrozumieć o co chodzi.

Przyda mu się ona, gdy będzie odnawiał przyrzeczenia chrzcielne – a więc w momentach powracania i odświeżania w sobie świadomości tego, że jest chrześcijaninem.

To znaczy kiedy?

W każdą Wielkanoc podczas Liturgii Wigilii Paschalnej, ale również (czemu by nie?) w kolejne rocznice swojego chrztu. Uroczyste odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych powinno odbywać się także w ważnych momentach życia – zwłaszcza życia sakramentalnego i życia wiary.

Byłby to piękny znak ciągłości naszego życia sakramentalnego, gdybyśmy mogli w takich momentach posłużyć się swoją własną świecą chrzcielną.

W tradycji istniał wspaniały zwyczaj, że kiedy człowiek umierał, dawano mu do rąk zapaloną własną świecę chrzcielną (lub trzymano ją zapaloną w zasięgu jego wzroku). Po co? Był to bardzo wymowny znak, że ten stojący na progu wieczności człowiek przeniósł przez całe swoje życie żywy płomień wiary otrzymanej na chrzcie świętym, i że teraz ta wiara oświeca jego drogę ku wieczności.

*

Błyskaj połyskuj świeco strzelista – Mistyczna Różo
Odpędzaj mroki
– w łagodną przystań prowadź środkiem burzy

I wonią wosku niebieskim dymem złotą kantyczką
Świeć się nad światem w chórach nieszpornych Orędowniczko

Nad morzem wichrów rozkołysana płomieniem gromnic
Twój blask rozpina nad czarną nocą namiot ogromny

Która się niesiesz echem bez kresu – gołębie Ave
Po zimnej rosie – przez deszcz jesienny – ogniu łaskawy

Świtaj prześwituj w czas gromowładny w porę posępną
Strzeż od obłędu od wilczej sfory od skrzydeł sępów

Świecą przewodnią przez tło pochmurne tlisz – Dobra Gwiazdo
Za mgłą woalu niech się nam jawi błękitna jasność

Ozłoć i oświeć lilią gotycką – tchem miłosierdzia
Dzień narodzenia – południe życia – godzinę śmierci

*


Opublikowano