Autor: Admin
Pranie, sprzątanie i Bóg, któremu trzeba gotować.. drogę.
Ścieram rozlany sok już piąty raz od śniadania.. stoję nad kubłem pełnym śmieci.. znów nie mam pomysłu, co jutro na obiad..
Potrzebuję sobie przypomnieć, że codzienność przenika się z tajemnicą, a wielkie prawdy z wielkim sprzątaniem..
Tuż po Zmartwychwstaniu Pan Jezus złożył swoją „pościel”, porozmawiał w ogrodzie z przyjaciółką i poszedł na długi spacer po to, by dziś przekonać mnie, że w tej szarej rzeczywistości, której tak często nie znoszę – On jest obecny.
I wcale nie siedzi na tronie ze złota i nie cwałuje w wolnych chwilach na świetlistych rumakach po nieboskłonie?
W książce Prymasa Wyszyńskiego „Miłość na co dzień” można odnaleźć wiele poruszających rozważań o zachowaniu Pana Jezusa tuż po Zmartwychwstaniu, w tym jeden kapitalny komentarz z porannego śniadania na plaży, jakie Zmartwychwstały przygotował swoim uczniom:
Ogromnie urzeka to kucharzenie..
A więc do tego stopnia ten nasz Bóg jest codzienny!
A jednak jakaś część naszego serca chciałaby, żeby Zmartwychwstanie wyglądało inaczej, prawda?
Jeśli ta część dominuje w naszym życiu, zwykle oznacza to, że tkwimy jeszcze w Starym Testamencie – raz po raz przebłyskuje nam już nadzieja Poranka, ale co do zasady nasze życie to nieustanne wojny, pożogi, potopy i wielkie czekanie.
Z tego nieznośnego stanu wyrywają nas na moment wielkie sny, projekty, marzenia i nieustanne czekanie na lepsze czasy.
Bóg jest w codzienności, w naszym zwykłym dzisiaj. I to od samego rana!
„Ja już jestem w Twoim dniu, już przygotowuję dla Ciebie śniadanie. Wstań! Nie bój się! Każdą sekundę Twojego dnia przesyciłem już moją łaską”.
Scena znad Jeziora Tyberiadzkiego jest moim ukochanym fragmentem Ewangelii. Lubię sobie wyobrażać, jak siedzę obok Apostołów, jak trzymam stopy na ciepłym piasku, jak wiatr rozwiewa moje włosy, a ja patrzę w radosne oczy Boga, który podaje mi rybę i cieszy się do granic możliwości z mojego ocalenia.
*
Matka Boża z Pokrzyw..
W piątek – 13 maja – wspomnienie Najświętszej Maryi Panny z Fatimy.
*
Matka Boża ma wiele tytułów. A majowy rozkwit przyrody z pewnością sprzyja poznaniu Matki Bożej z Pokrzyw, która przygotowała najsłynniejszych portugalskich pastuszków do przekazania fatimskiego orędzia światu.
Tak tak.. Fatima często kojarzy nam się ze starymi wycinkami z gazet poświęconymi cudowi słońca.. z wyblakłymi fotografiami posępnych pastuszków stojących obok zrujnowanej chaty.. czy ze świętym obrazkiem, który nasze babcie trzymały na stoliczku nocnym, tuż obok różańca.
*
Mało kto jednak wie, że zanim Łucja, Hiacynta i Franciszek po raz pierwszy spotkali w Fatimie Maryję, znana im była historia objawień Matki Bożej, które miały miejsce ponad półtora wieku wcześniej.
*
Dzieci z pewnością często odwiedzały pobliskie sanktuarium z cudowną figurką Matki Bożej z Pokrzyw.
Jaka jest jego historia..?
Na okolicznych skalistych zboczach, wśród nielicznych drzew oliwnych swoje owce wypasała szesnastoletnia dziewczyna. Wiemy jedynie, że była niema.
Pewnego dnia wdała się w rozmowę z kobietą, która poprosiła ją o oddanie jednej z owiec. W odpowiedzi na prośbę dziewczyna zaczęła mówić. Obiecała wrócić do nieznajomej, gdy tylko zapyta rodziców o zgodę.
Uradowani i przejęci rodzice, słysząc głos swojej córki, nie wahali się spełnić prośby nieznanej kobiety. Po powrocie na miejsce objawień pasterka usłyszała prośbę o wybudowanie kaplicy.
Niestety nie znamy dokładnej daty objawień. Najstarsze spisane wspomnienie o kaplicy Matki Bożej z Pokrzyw wskazuje, że jej budowa rozpoczęła się przed 1758 r.
Wkrótce po tych wydarzeniach, w pobliżu miejsca objawień znaleziono figurkę Matki Bożej. Przeniesiona do pobliskiego kościoła – zniknęła.
Znaleziono ją ponownie w tym samym miejscu, stojącą w pokrzywach. To właśnie od miejsca jej znalezienia Maryja zyskała tytuł „z Pokrzyw” (port. Nossa Senhora da Ortiga). Dopiero umieszczenie jej w nowo wybudowanej kaplicy zapobiegło ponownemu zniknięciu.
Znaczenie miejscowych objawień zwiększyło się, kiedy w 1801r. papież Pius VII ustanowił święto Matki Bożej z Pokrzyw, przypadające na pierwszą niedzielę lipca.
*
Czy dziś możemy jeszcze odczytać jakieś cenne lekcje z tych dwóch fatimskich objawień..?
1. Gdy Bóg pozwala Niebu wkroczyć do tego świata – to fakt ten jest ważny na wieki.
To, co wydarzyło się w portugalskiej Fatimie – nadal potwierdza się w Kościele.
Papież Jan Paweł II podziękował Matce Bożej z Fatimy za uratowanie mu życia podczas zamachu w 1981 roku. Kościół w 2000 roku odkrył treść „Trzeciej Tajemnicy” z Fatimy, a w 2017 roku papież Franciszek postawił widzących z Fatimy za wzór dla całego Kościoła..
Rozkwit Fatimy po objawieniach z 1917 r. nie przyćmił sanktuarium Matki Bożej z Pokrzyw. W ciągu całego roku wciąż przybywają tu wierni z prośbami lub zamiarem wypełnienia obietnicy danej Bogu.
2. Wierność ważniejsza od pomyślnego życia.
Matka Boża objawiła się trojgu dzieciom, które żyły w bardzo złych warunkach. Franciszek, Hiacynta i Łucja nie mieli dostępu do podstawowych udogodnień sanitarnych ani do odpowiedniej służby zdrowia, a ich rodziny nieustannie borykały się z problemami ekonomicznymi.
Gdy Matka Boża im się objawiła, nie dała im nic z tych rzeczy, których dzieci potrzebowały. Prosiła, by odmawiały codziennie różaniec i „by znosiły wszystkie cierpienia, jakie Bóg na nie ześle za nawrócenie grzeszników”
3. Wojna jest obrazem i konsekwencją grzechu.
To był straszliwy lipcowy dzień, a pastuszkowie otrzymali surową lekcję życia: Matka Boża pokazała im, jak wygląda piekło i ostrzegła przed wojną, która miała wybuchnąć, jeśli grzesznicy się nie nawrócą.
Ponieważ grzech rodzi kolejny grzech, nie trzeba długo czekać, aby grzech przemienił się w okrutny konflikt.
4. Modlitwa może przemienić świat.
Dzieci nie zmienią świata swymi radami na temat polityki, presją wywieraną wobec kolegów czy siłą swojego świadectwa, jak bardzo skuteczne by ono nie było.
One zmienią świat, wypełniając trzy fatimskie rady: pocieszając Boga swoją modlitwą, nawracając grzeszników poprzez wyrzeczenia i oddając się Jezusowi w różańcu poprzez Maryję.
Rzeczywiście pastuszkowie z Fatimy już zmienili w ten sposób świat, a istniejące w kalendarzu Kościoła święto Matki Bożej Fatimskiej ma nam przypominać, że dzieło fatimskich pastuszków nie zostało jeszcze ukończone.
Śmierci nie unoś się pychą, bo i ty umrzesz, kiedy my zmartwychwstaniemy..
Z głębokim żalem i smutkiem zawiadamiamy, że wczoraj o północy zmarł śp. Andrzej Panek – tato naszego Księdza Proboszcza.
Ta wiadomość głęboko poruszyła nasze serca, tym bardziej że dziś przecież Wielki Piątek – dzień śmierci Jezusa.
W tym szczególnym czasie mamy zatem nadzieję, że tak jak z śmierci Chrystusa tryska nasze życie – tak dusza pana Andrzeja odnalazła już spokój w niebie.
Niech smutek Księdza znajdzie choć trochę ukojenia w naszych szczerych modlitwach, słowach kondolencji i współczucia, które cała wspólnota parafialna składa Księdzu Proboszczowi i całej Rodzinie.
triduum paschalne
WIELKI CZWARTEK (14 kwietnia 2022)
Dzień ustanowienia Eucharystii i Kapłaństwa
Msza Wieczerzy Pańskiej o godz. 18:00. Na zakończenie liturgii Najświętszy Sakrament zostanie przeniesiony do adoracji na miejsce zwane Ciemnicą. Wieczorna modlitwa potrwa do godz. 21:00.
WIELKI PIĄTEK (15 kwietnia 2022)
Męka i śmierć Pana Jezusa.
Na znak smutku i żałoby nie sprawuje się Eucharystii.
Adoracja Pana Jezusa w ciemnicy od 8:00 do 17:30.
Dzisiaj zachowujemy post ścisły czyli całkowite wstrzymanie się od potraw mięsnych i spożycie tylko trzech posiłków w ciągu całego dnia, w tym jeden do syta; od tego postu osoby od 14. roku życia do rozpoczęcia 60. roku życia nie mają dyspensy. Powstrzymanie się od spożywania potraw mięsnych Kościół zaleca przedłużyć też na Wielką Sobotę.
9:30 – Droga Krzyżowa i Koronka do Miłosierdzia Bożego
18:00 – Liturgia Wielkiego Piątku. Ofiary składane przy adoracji Krzyża przeznaczone są na utrzymanie kościołów w Ziemi Świętej. Po Komunii św. w procesji przeniesiemy Najświętszy Sakrament do Grobu Pańskiego.
*
ADORACJA PRZY BOŻYM GROBIE
Z WIELKIEGO PIĄTKU NA WIELKĄ SOBOTĘ
20.30-22.00 | Grupa Modlitewna |
22.00-23.00 | ul. Batalionów Chłopskich |
23.00-24.00 | ul. Rędzińska, Zawilcowa |
24.00-1.00 | ul. Tenisowa, Korzeniowskiego, Pajęcza |
1.00-2.00 | ul. Fertnera, Norwida |
2.00-3.00 | ul. Białoszewskiego, Czapskiego, Czechowicza, Szaniawskiego i Zegadłowicza |
3.00-4.00 | ul. Kontkiewicza |
4.00.-5.00 | ul. Ossolińskiego |
5.00-6.00 | ul. Staffa, Micińskiego, Malewskiej, Grochowiaka, Parandowskiego |
6.00-7.00 | ul. Warszawska, Zarankiewicza |
7.00-8.00 | ul. Sąsiedzka, Sasankowa, Widłaków, Sabatowskiego, Lazurowa, Cyprysowa |
8.00-13.30 | Błogosławieństwo pokarmów na stół wielkanocny |
14.00-16.00 | Przerwa – sprzątanie Kościoła |
16.00 | Błogosławieństwo pokarmów dla tych, którzy nie mogli przyjść na wyznaczoną godzinę |
16.30-17.30 | Żywy Różaniec |
17.30-19.00 | Adoracja indywidualna |
19.00 | Liturgia Wielkiej Soboty |
21.00-22.00 | Adoracja indywidualna |
WIELKA SOBOTA (16 kwietnia)
Liturgia o godz. 19:00.
Cały Kościół trwa przy Grobie Bożym, rozważa mękę i śmierć Chrystusa, Jego zstąpienie do otchłani, a także oczekuje na Jego Zmartwychwstanie.
harmonogram poświęcenia pokarmów
8.00 | ul. Fertnera 6, 8 i domy prywatne |
8.30 | ul. Norwida 11/15, 11/15a, 17/21 |
9.00 | ul. Kontkiewicza 4, 4a, 4b, 6,8 |
9.30 | ul. Kontkiewicza 5, 7, 9, 11 |
10.00 | ul. Kontkiewicza 13, 15, 17, 19, 21, Szeregowce |
10.30 | ul. Białoszewskiego, Czapskiego, Czechowicza, Grochowiaka, Malewskiej, Micińskiego, Parandowskiego, Staffa, Szaniawskiego i Zegadłowicza |
11.00 | ul. Warszawska, Pajęcza, Korzeniowskiego, Zarankiewicza |
11.30 | ul. Rędzińska, Zawilcowa |
12.00 | ul. Tenisowa, Piłkarska, Wczasowa |
12.30 | ul. Batalionów Chłopskich, Cyganowskiego, Sasankowa i Sabatowskiego |
13.00 | ul. Widłaków, Sąsiedzka, Cyprysowa, Lazurowa |
13.30 | ul. Ossolińskiego 1, 2, 3, 5, 7, 9, 11 |
14.00-16.00 | Przerwa |
16.00 | – dla tych którzy nie mogli przyjść na wyznaczoną godzinę |
ŚRODA POPIELCOWA – MSZE ŚWIĘTE Z POSYPANIEM GŁÓW POPIOŁEM NA ZNAK POKUTY O GODZINACH 7:00, 9:00, 17:00, 18:00.
1. Dzisiaj Środa Popielcowa. Rozpoczyna czterdziestodniowy okres przygotowania paschalnego – okres Wielkiego Postu. Msze Święte z posypaniem naszych głów popiołem na znak pokuty będą o godzinach: 7:00, 9:00, 17:00 i 18:00. Zapraszamy dzieci wraz z rodzicami, młodzież szkolną, kandydatów do bierzmowania, dorosłych i starszych. Zachęcamy do podjęcia praktyk pokutnych w tym świętym czasie.
2. Środa Popielcowa to dzień ścisłego postu. Post ścisły polega na wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych oraz na spożyciu jednego posiłku do syta oraz dwóch skromnych posiłków w ciągu dnia. Powstrzymujemy się od hucznych zabaw, tańców i dyskotek.
3. Nabożeństwo Drogi Krzyżowej w każdy piątek Wielkiego Postu:
- dla dzieci wraz z rodzicami i dla starszych o godzinie 17:30.
- dla młodzieży i kandydatów do bierzmowania z klas VI, VII i VIII o godzinie 18:45.
4. W tym tygodniu pierwszy piątek miesiąca. Msza św. o godz. 17:00. Dzieci i dorosłych zachęcamy do skorzystania z spowiedzi pierwszopiątkowej i Komunii św. wynagradzającej Bożemu Sercu. Litania do Najświętszego Serca Jezusowego i akt wynagrodzenia o godzinie 16:50.
5. Odwiedziny chorych od godziny 8:00.
6. W sobotę o godz. 16.00 zmiana tajemnic i modlitwa różańcowa.
7. Gorzkie Żale w Niedzielę po Mszy świętej o godzinie 7.30.
8. Dzisiaj i w niedzielę pragniemy przyjść narodowi ukraińskiemu z materialną pomocą. Trwa zbiórka ofiar do puszek, które znajdują się przy filarach w kościele. Zebrane ofiary za pośrednictwem Caritas Archidiecezji Częstochowskiej zostaną przeznaczone na pomoc uchodźcom wojennym z Ukrainy. Pomoc Kościoła katolickiego będzie świadczona sukcesywnie i systemowo za pośrednictwem naszych instytucji charytatywnych – parafialnych, diecezjalnych. Maryi Królowej Pokoju zawierzamy losy Ukrainy i Polski.
Msza św. w intencji chorych w piątek 11.02.2022 o godz. 17:00.
Od godz. 16:30 będzie możliwość przystąpienia do spowiedzi.
W czasie Mszy św. można przyjąć sakrament namaszczenia chorych dla zdrowia duszy i ciała. Na zakończenie eucharystii udzielimy błogosławieństwa.
Rozejrzyjmy się wokół siebie, w naszych rodzinach, sąsiedztwach – pomóżmy naszym chorym, starszym w dotarciu do kościoła parafialnego na Mszę św.
Podtrzymując świat w Bożym uścisku..
11 lutego -we wspomnienie pierwszego ukazania się Maryi św. Bernardecie Soubirous w Lourdes (1858 r.), Kościół katolicki obchodzi ustanowiony przez Jana Pawła II Światowy Dzień Chorego.
*
Czy dziś naprawdę z całkowitą pewnością mogę powiedzieć, że „Bóg tak chciał”, stojąc nad łóżkiem w hospicjum lub na oddziale onkologicznym?
Czy wiem, że krzyż Jezusa był jedną z wielu setek tysięcy szubienic sterczących przy drogach imperium rzymskiego, a jednak stał się narzędziem zbawienia i łaski, bo przybity do niego Człowiek rzucił się z jego wysokości w ramiona Boga ? Jak to wszystko zrozumieć ?
*
nic nie poradzisz
Choroba własna lub kogoś bliskiego, nasze różnego rodzaju słabości, niedomagania, uciążliwości związane z wiekiem, wreszcie odchodzenie tych, których kochamy. Cała gama cierpień, które po prostu przychodzą w pewnym momencie życia, nie pytając nas ani o zgodę, ani o naszą gotowość.
Tak już jest w świecie stworzonym i odkupionym przez Boga, ale noszącym aż po kres swego istnienia ślad kosmicznej katastrofy zwanej przez nas „grzechem pierworodnym”, której skutkiem jest zburzenie zaplanowanej pierwotnie przez Boga harmonii i stanu szczęścia.
Czasem możemy jeszcze walczyć, starać się poprawić naszą sytuację, leczyć się, próbować sobie lub drugiemu pomóc. Ale niejednokrotnie nie da się już wiele zrobić lub po prostu nie można zrobić już nic. Wtedy zaczyna się w sercu walka.
Odpowiedzi, które często nam się wówczas nasuwają (lub które podsuwają nam inni) to „próba” lub „kara”, a może „łaska”? Chętnie szafujemy wtedy stwierdzeniem: „Bóg tak chciał”. Ale skąd ta pewność? Czy rzeczywiście jestem pewien, że to co się dzieje jest „wolą Bożą”?
*
łaska – prezent od boga ?
Nie, choroba – cierpienie nie jest łaską i nie uszlachetnia. Bo nie jest niczym dobrym. I też nie jest nigdy wolą Boga. Gdyby było, to musielibyśmy przyjąć, że Bóg może chcieć (i często chce) zła i cierpienia swoich stworzeń. Ale to już nie jest Bóg, jakiego znamy z Objawienia – nie Ojciec, którego objawił nam Jezus Chrystus.
Choroby, tragedie, kłopoty, starość, straty nie są niczym dobrym same w sobie. Bóg nie zsyła nam ich jako „krzyży” w celach pedagogicznych. Żadne z nich nie jest też krzyżem „z automatu”. Jest po prostu złem, które nas spotyka.
To zło spotyka nas dlatego, że zaplanowany przez Boga porządek świata został zniszczony przez katastrofę grzechu. Ale to zło (nieraz naprawdę straszliwe) może stać się krzyżem, czyli miejscem paschalnego zwycięstwa, łaski i zbawienia, jeśli zechcemy (na miarę swoich sił i możliwości) w taki sposób je przyjąć i przeżyć.
To jednak zawsze zależy od naszej woli. Jeśli próbuję przeżywać to zło, które mnie niszczy w jedności z Jezusem (przez modlitwę, sakramenty, przez powtarzany uparcie akt mojej kruchej woli zwróconej do Niego), to dzięki Jego łasce moje cierpienie staje się krzyżem – kładką przerzuconą między tym zranionym przez zło światem, w którym żyję, a „nowym niebem i nową ziemią”, gdzie Bóg „otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie; ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już nie będzie” (por. Ap 21,1-5).
Choroba sama w sobie jest złem. „Zdarza się, że choroba zakorzenia się w nas tak bardzo, że zdaje się być jednocześnie intruzem i zwycięską siłą” – mawiał św. Jan Paweł II. To zło wydaje nam się szczególnie absurdalne i trudne do zniesienia, gdy dotyczy dziecka. Dalibyśmy wszystko, byleby tylko móc wziąć na siebie jego chorobę, cierpieć zamiast niego, a tymczasem jesteśmy tylko bezsilnymi obserwatorami, których często ogarnia lęk, bunt lub poczucie winy.
*
kara ?
Choroba nie jest złem bezwzględnym. Podobnie jak zdrowie nie jest bezwzględnym dobrem. Jak pisał św. Bazyli Wielki: „Zdrowie samo w sobie nie czyni dobrymi tych, którzy je posiadają, nie jest jedną z rzeczy dobrych ze swej natury”. Co z kolei kazało powiedzieć innemu z Ojców Kościoła, św. Grzegorzowi z Nazjanzu: „Nie przeceniajmy każdego przejawu zdrowia i nie gardźmy każdą chorobą”. Innymi słowy, wszystko zależy od użytku, jaki zrobimy z choroby lub zdrowia. Czy też jeszcze pogłębiając temat, wszystko zależy od naszego spojrzenia na chorobę, od tego jaką perspektywę obierzemy.
Choroba nie jest przekleństwem. Nawet jeśli jest konsekwencją grzechu pierworodnego, nie jest karą, którą Bóg wymierza nam osobiście. Pamiętamy pytanie Apostołów, jakie postawili w przypadku niewidomego od urodzenia: „«Rabbi, kto zgrzeszył, że się urodził niewidomym – on czy jego rodzice?». Jezus odpowiedział: «Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego»” (J 9, 1-2). Jezus powtarza nam to za każdym razem, gdy w obliczu choroby pytamy: „Czym sobie na to zasłużyłem?”. Mówi nam to również wtedy, gdy w obliczu zła, które dotknęło innych, myślimy sobie «Dobrze mu tak, pokarało go».
*
próba ?
Znamy zapewne wiele przypadków ludzi, którzy pod wpływem własnej choroby nawracają się lub ostatecznie tracą wiarę w Boga i Jego dobroć. W tym kontekście słuszną wydaje się myśl, że każda choroba jest pewną próbą, która potrafi nadać sens cierpieniu i uczynić je znośnym bądź złamać człowieka, który w wewnętrznej rozpaczy pyta: Dlaczego?
Niestety, na tak postawione pytanie nie mamy jednoznacznej odpowiedzi. Wszelkie próby zdefiniowania sensu cierpienia kończą się rozczarowaniem i wcale nie ułatwiają znoszenia choroby.
Pytanie to tym bardziej nie daje spokoju, ale wręcz krzyczy na widok małych ciężko chorych pacjentów.. dlaczego oni muszą zmagać się z takimi chorobami? To cierpienie niewinnych dzieci kieruje nasze myśli na krzyż, gdzie też sama Niewinność poddana została cierpieniu i śmierci. Widocznie pozostanie to pewną tajemnicą Pana Boga, który patrzy na nasze cierpienie zupełnie inaczej.
*
dar dla świata ?
„Cierpienie jest w świecie po to, ażeby wyzwalało miłość.”
..pisał Jan Paweł II
Choroby wiążą się z niewyobrażalnym lękiem i bezradnością oraz poruszają całe społeczności. Chwieją gruntem pod nogami, którym jest tak zwana codzienność, praca, zabawa i plany na przyszłość – bo uświadamiają, że to, co jest dziś, jutro może już być jedynie wspomnieniem „normalnego życia”.
Ewangelia często posługuje się obrazem przynoszenia chorych do Jezusa. Czerpiąc z tej tradycji, śpiewamy w jednym z hymnów brewiarzowych: „Jezu otoczony rzeszą kalek, ślepców, trędowatych, ciał niemocą naznaczonych”.
Sam Jezus w sposób szczególny wydaje się kierować swoje zainteresowanie ku chorym i cierpiącym. Wielu pragnęło jedynie samego zbliżenia do Mistrza, a znamy przypadek, gdy zwykłe dotknięcie płaszcza Jezusa przywracało zdrowie. Wszystkie te historie pokazują , że Jezus nie jest obojętny na chorobę i ból z nią związany.
W swojej misji uzdrawiania ludzkości domaga się tylko jednej rzeczy – wiary. „Twoja wiara cię uzdrowiła” – słyszymy z Jego ust za każdym razem. To jakby przypomnienie, że człowiek może przeżywać swoją chorobę na wyższym poziomie niż reszta stworzenia.
Choroba staje się więc okazją, by zbliżyć się do Boga, by zanurzyć się głębiej w Jego miłości. Oczywiście, łatwo to powiedzieć. Dużo trudniej jest tym żyć. Ale jest to możliwe, dlatego że Bóg czyni to możliwym. Prosi nas jedynie o ten wysiłek, by odpowiedzieć „tak” temu, co przychodzi, minuta po minucie, nie żałując przeszłości i nie obawiając się przyszłości. „Tak”, które opiera się na sile Chrystusa: „Ilekroć niedomagam, tylekroć jestem silny (2 Kor 12, 10). Wobec choroby, zwłaszcza tej poważnej, błagamy Boga, by uczynił cud. A Bóg niejednokrotnie wydaje się głuchy na to wołanie. Ale czy to On nas nie słyszy, czy to my nie potrafimy Go słuchać?
*
W obliczu śmiertelnej choroby mamy wydarzyło się wiele sytuacji, które niejednokrotnie zmuszały nas do myślenia. Jakiś impuls nie całkiem racjonalny sprawiał, że właśnie wtedy, gdy uginały się pod nami nogi, a w głowie huczały bezradność i strach – czuliśmy bliską obecność Boga, jak położenie na ramieniu ręki..
Zrozumiałam, że jednak nie wszystko wiemy o ludziach, którzy cierpią. Nawet będąc tak blisko, towarzysząc na wszystkich szpitalnych ścieżkach, które dzielą ich od zdrowia albo przejścia na tamtą stronę, możemy nie mieć pojęcia o tej Obecności, która jest przy nich i krok po kroku przeprowadza przez trud cierpienia.
Wiem, że nigdy tak do końca nie znajdę odpowiedzi, dlaczego mamy dźwigać swój krzyż. Przemawia do mnie za to mocno, że nikt z nas nigdy nie jest z tym krzyżem sam. Bo tak, jak ta Obecność jest – tak każdy z nas może być dla drugiego kimś, kto rozrywa samotność cierpienia.
U progu zbliżającego się okresu Wielkiego Postu i rozważania Męki Pańskiej mam też w sercu myśl, że On – Jezus, przeszedł tę ścieżkę po to, by nas potem w cierpieniu nosić, by każdy chory i cierpiący mógł podtrzymywać ten świat w Bożym uścisku..
*
NAMASZCZENIE I CO DALEJ ?
Sakrament namaszczenia chorych jest doskonałym „lekarstwem”, bo ma liczne zalety i żadnych skutków ubocznych. Czy rzeczywiście jest jednak skuteczny?
Przyglądając się dogłębniej drugiemu sakramentowi uzdrowienia – namaszczeniu chorych – (pierwszym jest pokuta) – możemy mieć wrażenie, że jest on jednym z najbardziej tajemniczych sakramentów. Być może niektórzy nie byli w ogóle świadkami jego udzielania. Często też bywa on błędnie utożsamiany z ostatnim namaszczeniem. Jak to wszystko rozumieć ?
Sakrament chorych jest obrzędem przejścia. Pozwala przekraczać sytuacje graniczne: z choroby do uzdrowienia, ze śmierci do życia wiecznego. Sytuacje graniczne wiążą się z doświadczeniem bólu, cierpienia i towarzyszy im zwykle lęk, niepokój, a nawet strach oraz przykre uczucia bezradności, samotności, niezrozumienia, odrzucenia… W takich sytuacjach, gdy zawodzą wszelkie ludzkie siły i możliwości medycyny, istnieje łaska spotkania z Jezusem Uzdrowicielem. Jezus w sakramencie chorych uzdrawia przede wszystkim ducha, psychikę.
Sakrament ten nie jest przeznaczony wyłącznie dla umierających. Ponieważ „każda choroba może łączyć się z przewidywaniem śmierci” wskazane jest, aby był on udzielany osobom w niebezpieczeństwie śmierci lub powracającej chorobie. Czasem faktycznie bywają sytuacje, że człowiek niedługo po jego udzieleniu umiera, natomiast nie należy tego rozumieć, jak stuprocentowy wyrok. Takie przekonanie powoduje odkładanie sakramentu do ostatnich minut, a niejednokrotnie wzywa się kapłana dopiero po śmierci.
Sakrament jest skuteczny, gdy dokonuje się to, o czym mówi.
Św. Jakub pisze:
„Choruje ktoś wśród was? Niech sprowadzi kapłanów Kościoła, by się modlili nad nim i namaścili go olejem w imię Pana. A modlitwa pełna wiary będzie dla chorego ratunkiem i Pan go podźwignie, a jeśliby popełnił grzechy, będą mu odpuszczone” (Jk 5, 14-15).
Być może powinniśmy przyjrzeć się temu sakramentowi w najjaśniejszych chwilach swojego życia, by prosić o niego w czasie trudnych doświadczeń.
Pamiętajmy, że..
..sakrament chorych prowadzi przede wszystkim do uzdrowienia duchowego, ale zdarza się również, zwłaszcza gdy przyjęty jest z głęboką wiarą i taka jest wola Boża, że pomaga w uzdrowieniu fizycznym.
Czułe namaszczenie świętym olejem pozbawia śmierć jej okrucieństwa. Ma w sobie coś tkliwego, macierzyńskiego. Przyjmując sakrament namaszczenia chorych, spotykamy Jezusa jako Ojca i Matkę, który wspiera nas swą męską siłą, a jednocześnie po macierzyńsku bierze w ramiona. Spotkanie z Nim rodzi pewność, że przechodząc ze świata ziemskiego do niebieskiego, będziemy czuć macierzyńską miłość, którą otula nas Bóg (A. Grün).
*
LOURDES..
Nie bez przyczyny akurat we wspomnienie Matki Bożej z Lourdes ojciec święty Jan Paweł II ustanowił Światowy Dzień Chorego..
O Lourdes – miasteczku leżącym u stóp Pirenejów – zrobiło się głośno dzięki Matce Bożej. Maryja ukazała się tam w 1858 r. Bernardzie Marii Soubirous, zwanej przez bliskich Bernadetą.
„Idź do źródła, napij się z niego i obmyj się” – te słowa usłyszała Bernadeta Soubirous od Maryi. Co roku sześć milionów wiernych przybywających do Lourdes wypełnia to polecenie Matki Bożej.
Od czasu tych objawień, czyli przez ponad 160 lat do Biura Lourdes ds. Obserwacji Medycznej zgłoszono ponad siedem tysięcy cudów, z których oficjalnie uznanych zostało siedemdziesiąt.
Dr Theillier przestrzega jednak, by pamiętać, że choć liczne uzdrowienia dokonały się właśnie przy udziale źródła z groty Misabielle, to jednak nie ono uzdrawia, lecz głęboka wiara i modlitwa pielgrzyma. W rozmowie z „Przewodnikiem Katolickim” przyznaje wprost: „Ta woda nie ma szczególnych właściwości”. I dodaje, że uzdrowienie dokonuje się za sprawą Boga, przy wstawiennictwie Matki Bożej, zaś źródło stanowi ważny symbol. „Dla mnie to przede wszystkim symbol życia” – zaznacza.
„… Uśmiech Maryi jest źródłem wody żywej. «Jeśli ktoś (…) wierzy we Mnie (…) Rzeki wody żywej popłyną z jego wnętrza» – mówi Jezus (J 7, 38). Maryja jest Tą, która uwierzyła, i z Jej łona wytrysnęły strumienie wody żywej, które użyźniły historię rodzaju ludzkiego. Źródło, które tutaj, w Lourdes, Maryja wskazała Bernadetcie, jest skromnym znakiem tej duchowej rzeczywistości. Z Jej serca wierzącej i matki wytryskuje woda żywa, która oczyszcza i uzdrawia.„
..Benedykt XVI o Matce Bożej z Lourdes..