1730 – Droga Krzyżowa dla dzieci z klasy 3 oraz dla dzieci młodszych i starszych z rodzicami, a także dla dorosłych
1900 – Droga Krzyżowa dla młodzieży i kandydatów do bierzmowania
Ogłoszenie
Szkoła Podstawowa nr 25 im. Stanisława Staszica w Częstochowie informuje, że od 1 marca 2023 r. trwa rekrutacja do klasy 1 na rok szkolny 2023/2024. Szczegółowe informacje znajdziecie Rodzice/Opiekunowie na stronie internetowej Urzędu Miasta Częstochowy (zakładka nabór kl. I) oraz na stornie internetowej Szkoły Podstawowej nr 25 (www.sp25.czest.pl).
Nabór do klasy 1 odbywać się będzie z wykorzystaniem systemu elektronicznego bądź bezpośrednio w placówce.
Środa popielcowa
Msze święte z obrzędem posypania głów popiołem o godz. 7:00, 9:00, 17:00 i 18:00.
Panna Gromniczna i lutowy wilk..
Święto Ofiarowania Pańskiego (wcześniej Oczyszczenia Najświętszej Maryi Panny) obchodzone 2 lutego jest jednym z najstarszych świąt chrześcijańskich. Znane było już w IV wieku w Jerozolimie, natomiast w liturgii rzymskiej zadomowiło się w wieku VII.
W naszej polskiej tradycji jest to dzień, w którym oddajemy cześć Matce Bożej (tzw. święto Matki Bożej Gromnicznej). Kończy się tradycyjny okres Bożego Narodzenia, nie śpiewamy już kolęd, nazajutrz rozbieramy szopki bożonarodzeniowe w kościołach, a w domach choinki. Zamyka się również cykl ukazywania w liturgii Chrystusa jako Dziecko.
Ale dlaczego właściwie Maryja jest Gromniczna? I czy gromnice są nam jeszcze do czegoś potrzebne?
Nazwa pochodzi od gromów, przed którymi strzec miały stawiane podczas burzy w oknach zapalone świece. Niektórzy widzieli tu też znaczenie symboliczne – Maryja czczona jest jako łamiąca strzały gniewu Bożego, który również symbolizują gromy…
Ochrona przed złem?
Rzadko mamy dziś już w domach gromnicę z prawdziwego zdarzenia – błyszczącą prawdziwym woskiem, ozdobioną gałązkami, paciorkami i lnem. Nie stawiamy jej w oknie dla ochrony przed piorunami (bo nie mamy już słomianych, łatwopalnych strzech), ani by wskazać bezpieczną drogę zbłąkanym wędrowcom (co w czasach Google Earth i GPS wydaje się kompletną abstrakcją).
A jeszcze na początku XX wieku gospodarze wracali 2 lutego z kościoła z drżącym sercem i dłońmi. Wierzyli, że jeśli świeca po drodze zgaśnie, ktoś z rodziny prawdopodobnie umrze w ciągu najbliższego roku (przerażający zwyczaj!). Następnie „kopcili” na stropowej desce znak krzyża i obchodzili z gromnicą cały dobytek, klękając na każdym progu. Wszystko po to, by zło nie miało wstępu do domu.
Tego dnia uważnie obserwowali też przyrodę, by stwierdzić, jakie warunki pogodowe czekają rolników. Stąd przysłowia:
Gdy na Gromniczną mróz, chowaj chłopie sanie, szykuj wóz. Gdy na Gromniczną rozstaje – rzadkie będą urodzaje. Gdy na Gromnicę z dachu ciecze, zima jeszcze się odwlecze. Gdy słońce świeci na Gromnice, to przyjdą większe mrozy i śnieżyce.
Od wieków Polacy oddawali najwyższą cześć Najświętszej Maryi Pannie. Szczególne nabożeństwo miał do Niej król Bolesław Krzywousty, jak również Władysław Łokietek i prawie wszyscy królowie z wyjątkiem Sasów i Stanisława Augusta. Tak jak piątek poświęcony jest Panu Jezusowi, tak sobota — Matce Boskiej, a w dniu tym we wszystkich domach staropolskich zapalano światło przed Jej obrazem. Wszystkie święta Bogarodzicy obchodzono w Polsce uroczyście, ale Oczyszczenie Najświętszej Maryi Panny ( 2 lutego) obchodzone było najuroczyściej ze wszystkich. W kościele w tym dniu poświęcano woskowe świece, zwane gromnicami, które wierni trzymali zapalone w czasie nabożeństwa. W domu zaś zapalano te świece podczas gromów i burzy, jako ochronę przed niebezpieczeństwem, a przede wszystkim jako znak gotowości na śmierć.
Szło wilczysko za Panną Świętą..
Matka Boża Gromniczna miała ochraniać przed złem, a z nim kojarzyły się wilki. Dlatego właśnie Maryja pojawia się na obrazach i w literaturze w towarzystwie ich zgrai.
Szła Najświętsza przez bór Panienka, miała płaszcz błękitny, białą sukienkę i szło wilczysko chytre, przyczajone, przemarznięte, za Panną Świętą..
Pisała w wierszu Kazimiera Iłłakowiczówna. Co stało się z tym legendarnym wilkiem? Maryja go „przekabaciła”!
„Skoroś sam znalazł moją opiekę zostań już przy mnie, bo gdzie uciekniesz! Będziesz mi za to roztropnie służył zimą w podróży”. Odtąd chodzi wilk z Matką Najświętszą wiernie przez śniegi puste, zawiane ściernie, pełniąc śród nocy mroźnych i długich różne posługi. (…)
I tak Matka Boska w lutowe noce chodzi po polach i miedzach z zapaloną świecą, chroni oziminy przed wymarznięciem i oświetla drogę zbłąkanym podróżnym. W wędrówce tej towarzyszy jej obłaskawiony wilk, zwany gromnicznym, którego Najświętsza Panienka ocaliła litościwie przed rozsierdzonymi chłopami, skierowała na drogę dobra i uczyniła swoim sługą.
Inna legenda podaje, że Maryja ochroniła całą wioskę przed stadem groźnych wilków, odstraszając je właśnie płomieniem woskowej świecy.
Gromnica (ze staropolskiego – gromny, huczny) chroniła od wilków, które dawniej nękały wsie. Bo na tzw. przednówku w lutowe dni i noce, kiedy zaczynało już ludziom brakować zapasów, głodne wilki atakowały ich zagrody. Wiara w Opiekę Matki Boskiej Gromnicznej dodawała mieszkańcom otuchy i nadziei na przetrwanie tych trudnych czasów.
Pocztówka malarza Piotra Stachiewicza, z cyklu jego obrazów „Legenda o Matce Boskiej”, powstałym w latach 1892 – 1893
Dawniej każda kobieta, krótko po urodzeniu dziecka musiała przejść z zapaloną świecą poza ołtarzem i dopiero wtedy doznawała oczyszczenia. Obrzęd ten nazywano wywodem. Na pewno pamiętają go jeszcze nasze babcie.
Scenę Oczyszczenia Maryi w jerozolimskiej świątyni nasza rodzima tradycja ludowa potrafiła tak mocno przenieść na grunt polski, że „nakazała” wręcz dopiero co oczyszczonej Rodzicielce Boga wędrować z użytą podczas wywodu świecą wiejskimi polami, drogami i lasami, narażając Ją na liczne wilcze spotkania…
Prawda, że piękne i zadziwiające..
*
Ale po co nam dziś gromnica?
Patrzymy na zwyczaje naszych przodków z przymrużeniem oka i zastanawiamy się: czy gromnica nam się jeszcze do czegoś przyda? A może leży tylko w szufladzie i przypomina o dziadkach?
Kiedyś ludzie głównie umierali w domach, dziś – w szpitalach, dlatego gromnica rzadko pojawia się przy konającym. Wierzono, że Matka Boża Gromniczna pomaga przejść umierającemu przez czarny tunel lęków i prowadzi go prosto do Chrystusa. Dziś ta świeca jest przede wszystkim znakiem, który nam o Nim przypomina i dlatego – w świecie, w którym tych znaków mamy coraz mniej – wciąż jest nam potrzebna..
Symeon, który wziął w ramiona sześciotygodniowego Jezusa (bo zgodnie z Prawem Mojżeszowym oczyszczenie kobiety po urodzeniu syna trwało 40 dni), nazwał Go „Światłem na oświecenie pogan i chwałę Izraela”. Tak, jak Maryja zaniosła wówczas Jezusa do świątyni, tak przynosi Go dziś nam. I o tym właśnie przypominać ma nam blask gromnicy.
Płomień tej woskowej świecy jest dobrym lekarstwem na nasze strachy, nieszczęścia i kłopoty. Nie dlatego, że ma „magiczne działanie odstraszające wilki i pioruny”, ale pokazuje, że Bóg stale przy nas jest.
Dlaczego święcimy świece?
Obrzęd poświęcenia świec ma nam uzmysłowić prawdę o tym, że Chrystus jest Światłością świata, a Jego obecność rozświetla mroki naszego grzesznego życia. Kiedy spotykamy Chrystusa w sakramentach, odzyskujemy duchowy wzrok i zdolność patrzenia na naszą codzienność w świetle wiary i Ewangelii.
O tym mniej więcej mówią teksty liturgiczne związane z poświęceniem świec. Świeca to liturgiczny gadżet, który ma nam o tym przypominać.
Czy gromnica i świeca chrzcielna to jest to samo?
Już z powyższego wynika, że nie. Świeca chrzcielna i świeca gromniczna to dwie różne świece. Jeśli świecę chrzcielną zaczęto nazywać gromnicą, to w wyniku pewnego uproszczenia, a najczęściej nieświadomości.
Tymczasem świeca chrzcielna – zapalona dla nas w godzinie naszego chrztu – to zupełnie inna rzecz.
Świeca chrzcielna, którą ojciec chrzestny zapalił od symbolizującej Zmartwychwstałego Chrystusa świecy paschalnej (tzw. Paschału) chwilę po naszym chrzcie jest znakiem światła wiary, które otrzymaliśmy w tamtym momencie. Dobrze, żeby rodzice skrzętnie przechowywali świecę chrzcielną swojego dziecka (można ją nawet podpisać, by nie pomyliła się ze świecami pozostałych dzieci), aby przekazać mu ją w odpowiednim momencie – gdy już będzie zdolne zrozumieć o co chodzi.
Przyda mu się ona, gdy będzie odnawiał przyrzeczenia chrzcielne – a więc w momentach powracania i odświeżania w sobie świadomości tego, że jest chrześcijaninem.
To znaczy kiedy?
W każdą Wielkanoc podczas Liturgii Wigilii Paschalnej, ale również (czemu by nie?) w kolejne rocznice swojego chrztu. Uroczyste odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych powinno odbywać się także w ważnych momentach życia – zwłaszcza życia sakramentalnego i życia wiary.
Byłby to piękny znak ciągłości naszego życia sakramentalnego, gdybyśmy mogli w takich momentach posłużyć się swoją własną świecą chrzcielną.
W tradycji istniał wspaniały zwyczaj, że kiedy człowiek umierał, dawano mu do rąk zapaloną własną świecę chrzcielną (lub trzymano ją zapaloną w zasięgu jego wzroku). Po co? Był to bardzo wymowny znak, że ten stojący na progu wieczności człowiek przeniósł przez całe swoje życie żywy płomień wiary otrzymanej na chrzcie świętym, i że teraz ta wiara oświeca jego drogę ku wieczności.
I wonią wosku niebieskim dymem złotą kantyczką Świeć się nad światem w chórach nieszpornych Orędowniczko
Nad morzem wichrów rozkołysana płomieniem gromnic Twój blask rozpina nad czarną nocą namiot ogromny
Która się niesiesz echem bez kresu – gołębie Ave Po zimnej rosie – przez deszcz jesienny – ogniu łaskawy
Świtaj prześwituj w czas gromowładny w porę posępną Strzeż od obłędu od wilczej sfory od skrzydeł sępów
Świecą przewodnią przez tło pochmurne tlisz – Dobra Gwiazdo Za mgłą woalu niech się nam jawi błękitna jasność
Ozłoć i oświeć lilią gotycką – tchem miłosierdzia Dzień narodzenia – południe życia – godzinę śmierci
*
2023
Pamiętajmy!
Rekolekcje Adwentowe
Niedziela – 18 grudnia 2022 r. – rozpoczęcie rekolekcji adwentowych: 730 Msza święta z nauką dla wszystkich 900 Msza święta z nauką dla wszystkich 1030 Msza święta z nauką ogólną (będą wszystkie grupy kandydatów do bierzmowania) 1200 Msza święta z nauką dla dzieci i rodziców 1700 Msza święta z nauką dla wszystkich
Poniedziałek – 19 grudnia 2022 r. 900 Msza święta z nauką dla wszystkich 1700 Msza święta roratnia z nauką dla dzieci 1800 Msza święta z nauką dla wszystkich
Wtorek – 20 grudnia 2022 r. – dzień spowiedzi świętej i zakończenie rekolekcji Spowiedź święta 8:00 – 9:30 900 Msza święta z nauką dla wszystkich Spowiedź święta 16:30 – 18:30 1700 Msza święta roratnia z nauką dla dzieci 1800 Msza święta z nauką dla wszystkich
Serdecznie zapraszamy !!!
Czekamy na Ciebie od wschodu słońca!
5.20. Przecierasz oczy. Patrzysz przez okno, nie wyściubiając jeszcze nosa spod ciepłej pościeli. Ciemno. Zimno. Pada… Wstajesz leniwie i powłóczysz nogami w kierunku łazienki. Po drodze słuchasz pierwszych dźwięków zaspanego radia. Zakładasz sweter i czapkę – szkoda czasu na układanie włosów..
_
16.00. Kończysz pracę. Biegniesz na autobus, jak zwykle w ostatniej chwili. Jeszcze tylko kilka przystanków..byle nie utknąć w korku. Za oknem ciemno. Zimno. Pada. Zbliżając się do schodów uśmiechasz się ukradkiem na widok tylu lampionów trzymanych kurczowo w dłoniach. No tak, wszyscy czujecie się o tej porze dokładnie tak samo..
*
Wchodzisz do kościoła.. Dalej ciemno. Dalej zimno. Dalej wieje. Siadasz na stopniach starego konfesjonału, bo wolnych krzeseł już nie ma. I czekasz, razem z setkami zaspanych/zabieganych ludzi. Jeden ziewa, drugi się trzęsie przytulony do drewnianej ławki. Czekacie, aż On przyjdzie i sprawi, że nic w waszym życiu nie będzie już takie samo, jak przedtem.
Nagle rozlega się śpiew. 'Niebiosa rosę spuśćcie nam z góry…’ Śpiewa ten, kto zna słowa i ten, kto ich nie zna. Jedna świeca odpala się od drugiej…
„Czuwajcie więc, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie..”
Rozpoczął się rok liturgiczny. Znowu nastał Adwent. Zawsze pojawia się zbyt wcześnie. Przypomina, że do drzwi puka już Boże Narodzenie. Znowu trzeba będzie łamać sobie głowę nad znalezieniem prezentów, nie mówiąc już o strachu, że te wydatki nas zrujnują. I choć nie ma niczego złego w zewnętrznych przygotowaniach do najważniejszych dni w roku, to czas poprzedzający Boże Narodzenie sprowadzony do mycia okien, wyboru prezentów i gotowania w ilościach, które zadowoliłyby mały oddział wojska nie ma nic wspólnego z Adwentem (łac. adventus – przyjście).
Św. Cyryl Jerozolimski pisał: „Głosimy przyjście Chrystusa – nie tylko pierwsze, ale i drugie, o wiele wspanialsze”. Czy w naszej- już rozpoczętej, przedbożonarodzeniowej gorączce znajdzie się miejsce na informację o końcu świata? Nie mówiąc o pogłębionej refleksji nad „drugim przyjściem”? Przecież będąc chrześcijanami – oczekujemy, a przynajmniej powinniśmy to sobie ciągle na nowo uświadamiać.
By zdążyć na święta, trzeba… zwolnić!
Zróbmy więc wszystko, abyśmy nie wpadli na nie zadyszani, i z plastikowymi reklamówkami w rękach powiedzieli: „To już”?
Czas Adwentu ma przygotować nasze serca na narodzenie się Jezusa Chrystusa. Przed wiekami, kiedy „nadeszła pełnia czasów, zesłał Bóg Swojego Syna Jednorodzonego” (Ga 4, 4). Dzisiaj Historia Zbawienia zatacza swoje koło w liturgii Kościoła. To ona prowadzi nas do miejsca Nowego Narodzenia, którym w tym roku nie będzie już Betlejem, ale serce każdego z nas.
Adwentowe oczekiwanie dzielimy na dwa okresy. Od pierwszej niedzieli Adwentu przez dwa tygodnie czekamy na powtórne przyjście Chrystusa, czyli na paruzję. O tym wydarzeniu usłyszymy w tym czasie w mszalnych czytaniach. Będzie też sporo o sądzie ostatecznym i nawróceniu.
Druga część Adwentu to okres od 15 do 24 grudnia. To już czas bezpośredniego przygotowania do świąt Bożego Narodzenia.
Cztery niedziele Adwentu – trzy fioletowe i jedna różowa..
W czasie Adwentu księża odprawiają msze św. w fioletowych ornatach. To kolor, który ma symbolizować walkę między duchem a ciałem – powstał z pomieszania błękitu, który wyraża to, co duchowe, i czerwieni – koloru oznaczającego cielesność. Połączenie tych kolorów ma też symbolizować zjednoczenie tego, co boskie, z tym, co ludzkie, które dokonało się dzięki wcieleniu Chrystusa.
W trzecią niedzielę Adwentu, tzw. niedzielę Gaudete, a po polsku po prostu niedzielę radości, księża odprawiają msze – dla odmiany – w różowych ornatach (podobno niektórzy bardzo z tego powodu cierpią). Skąd ten kolor? Róż ma wyrażać przewagę światła nad ciemnością i przypominać, że zbliża się już Boże Narodzenie.
Każdą kolejną niedzielę Adwentu symbolizuje jedna świeca.
W czasie mszy św. (z wyjątkiem rorat) nie śpiewamy hymnu „Chwała na wysokości Bogu”, ale nie jest to – jak w Wielkim Poście – znak pokuty, tylko oczekiwania na uroczyste odśpiewanie tego hymnu w noc narodzenia Jezusa.
Roraty – msze święte ku czci Maryi..
Roraty to odprawiane od poniedziałku do soboty, wcześnie rano lub w godzinach popołudniowych msze św. ku czci Najświętszej Maryi Panny. W niektórych kościołach rano jest jeszcze opcja extra, czyli laudesy – jutrznia z godziną czytań, odprawiane mniej więcej godzinę przed roratami. Ostatnie tradycyjnie odbędą się 24 grudnia.
Nazwa “roraty” pochodzi od pierwszego słowa łacińskiej pieśni na wejście śpiewanej w okresie Adwentu – “Rorate coeli” (Niebiosa, spuśćcie rosę). Rosa symbolizuje łaski otrzymane dzięki przyjściu Jezusa na ziemię i przyjęciu przez Niego ludzkiej natury. Pieśń ta jest zapowiedzią zbawienia, którego dokona nowo narodzony Jezus.
Roraty rozpoczynają się w ciemności, mrok rozświetla tylko blask świec i lampionów, światła włącza się dopiero, gdy w kościele rozbrzmiewa „Chwała na wysokości Bogu”. W niektórych miejscach na roratnich Mszach na początku, w procesji z kruchty kościoła do ołtarza z lampionami w ręku idą dzieci. Lampion lub świeca to symbol czuwania, a także radości ze zbliżającego się przyjścia Chrystusa. Ważnym symbolem jest zapalana podczas mszy świeca roratnia, przewiązana białą lub niebieską wstążką i udekorowana mirtem. Świeca symbolizuje Maryję niosącą Chrystusa.
Czuwaj!
Adwent to czas, w którym możemy – z większą uwagą, niż na co dzień – przyjrzeć się swoim motywacjom, relacjom, zrobić remanent duszy. To też dobry czas, by zrobić coś dla innych! Ale zawsze w obecności Boga! Jeśli zaś chodzi o wyrzeczenia – trzeba znaleźć więcej czasu na modlitwę – czuwanie serca.
Siostra Faustyna u progu Adwentu 1936 roku pisała:
Matka Boża pouczyła mnie, jak się przygotować do święta Bożego Narodzenia. Widziałam Ją dziś bez Dzieciątka Jezus; powiedziała mi: Córko moja, staraj się o cichość i pokorę, aby Jezus, który ustawicznie mieszka w sercu twoim, mógł wypocząć. Adoruj Go w sercu swoim (Dz. 785).
Na świętach może zabraknąć wielu rzeczy. Nie może jednak zabraknąć w nich Jezusa i ludzkiej życzliwości. Dlatego wykorzystaj czas adwentu na porządny duchowy remont i pamiętaj:
..czasem oczekiwanie jest już miłością
Zadzwoń do kogoś, kto czeka na twój głos.
Napisz list.
Pozałatwiaj sprawy wciąż odkładane „na jutro”.
Umów się na kawę od miesięcy ustalaną na „kiedyś”.
I poczytaj w końcu katechezy papieża Franciszka!
Nie zadowalaj się przeciętnością, bo jesteś powołany do czegoś więcej.
Zrezygnuj z tego, co bezsensownie pożera twój cenny czas.
Wycisz się i oddaj ster we właściwe Ręce
Jeżeli chcesz chodzić na roraty, nie traktuj ich jak wyzwania. Po prostu bądź. Bóg cieszy się z każdej chwili, w której chcesz skupić się na Nim. Wyznacz chociaż dwa dni w tygodniu, kiedy poranek albo wieczór rezerwujesz na roraty. Zakreśl to sobie w kalendarzu: kawa z Tatą !
Nie zapomnij też o spowiedzi. Nie odkładaj jej na ostatnią chwilę. I pamiętaj: to wszystko dla Ciebie, twojego duchowego komfortu, nastrojonego serca, by zdążyć na Boże Narodzenie.
Pomyśl o jakiej relacji z Bogiem zawsze marzyłeś. Może w 2023 roku wreszcie zaczniesz polegać na Nim, nie na sobie?
A potem zrób coś dobrego. Dziel się miłością – blachą szarlotki, termosem z kawą, dobrym słowem w sklepie, uśmiechem w korporacji.
Bo „w życiu nie zawsze możemy robić rzeczy wielkie, ale możemy robić rzeczy małe z wielką miłością” (Matka Teresa).
* * *
Zaduszkowy rajd..
Jeszcze parę dni temu tłumnie nawiedzaliśmy cmentarze.. uprzątanie kilka rodzinnych grobów, czasem kilkanaście – i do tego rozsianych po różnych miejscowościach dla niejednej osoby zamieniło się pewnie w prawdziwy rajd zaduszkowy.. a to jeszcze trzeba ułożyć kwiaty, zapalić znicze, dać na wypominki..
I nawet jeśli istotą naszej wyprawy na cmentarz nie było wygranie konkursu na najbardziej zadbany grób w alejce, ale modlitwa za bliskich zmarłych, to jednak trudno przyznać, abyśmy w tym chaosie przeżyli dni prawdziwego skupienia i zadumy..
Wszystkich Świętych minęło, oktawa również..
– rajd zaduszkowy skończony.
*
Czy aby na pewno..?
–
Listopad trwa..
Znajdź chwilę czasu i przyjdź w tych dniach na cmentarz.. przeżyj Wszystkich Świętych raz jeszcze, tym razem w ciszy i skupieniu..
Zobacz:
Ten cmentarz tętni życiem!
*
Cmentarz to nie tylko zmarli, to również ludzie, którzy tu żyją. Cmentarz to wspólnota, do której należą ci, którzy odeszli oraz żyjący — ci, co odejdą. Przekraczając bramę, przekraczasz granicę pomiędzy światem żywych, a światem umarłych.
*
*
Strumienie pędzących samochodów, ostentacyjne rozmowy przez telefony komórkowe, nachalne komunikaty reklamowe – wszystko zostaje w tyle po przekroczeniu cmentarnej bramy. Wszedłeś do królestwa skupienia i powagi, samotności i namysłu. Do królestwa uwagi i dbałości – by przeciskając się między upchniętymi gęsto nagrobkami nie stanąć przypadkiem na którymś z nich, nie urazić pamięci człowieka, który spoczywa w tym miejscu. A także do królestwa zieleni.
*
Są bowiem cmentarze jednymi z niewielu miejsc, w których pozostawiono przyrodzie autonomię – dużą zwłaszcza jak na standardy dużych miast, gdzie o każdy metr kwadratowy ziemi toczy się wojna prowadzona przez chciwych inwestorów i nienasyconych obywateli, podnoszących swój tzw. standard życia.
*
Szczególnie stare, zakładane niegdyś nekropolie pełne są drzew i krzewów, ptaków przysiadających wśród gałęzi, czasem wiewiórek. Owszem, człowiek przyrodę tę kształtuje wedle swoich upodobań, ale trzeba przyznać, że w takich właśnie miejscach czyni to ze szczególnym rozsądkiem.
Tyle, co można uchwycić zmysłami –
– ale to nie wszystko..
*
Cmentarz jest jak stara księga, a jej pismo lub kolejne warstwy dziejowego zapisu układają się w niesamowity rękopis. Opowiada własną historię żywych, choć tu pochowanych ludzi. Można go wręcz czytać, jest swoistym pismem wysłanym do nas przez przodków o ich zwyczajach, upodobaniach, o systemie wartości, o konfliktach i cierpieniach.
Zapomniane, porosłe mchem grobowce, zwalone przez czas płyty nagrobne, zniszczone niegdyś piękne pomniki, popękane granitowe stele i marmurowe tablice, nieczytelne epitafia… To pierwsze wrażenia zwiedzającego to miejsce.
Pamięć, której strzegą cmentarze, nie należy do zakurzonych archiwów. Współczesny wędrowiec spacerujący po alejkach cmentarnych i ulicach miast dostrzega współistnienie, przenikanie wzajemne tych przestrzeni. Jedna pasuje do drugiej, choć z pozoru wszystko je dzieli. Na cmentarzach zapisana jest historia tłumacząca postawy i decyzje żywych, objaśnia ich świat pod warunkiem, że nawiedzający umieją słuchać tej milczącej opowieści.
*
Wszystkich Świętych minęło.. ksiądz na kazaniu miał wtedy niewiele do powiedzenia.. coś o czterech paradoksach..
Niech więc kazanie przypomni dziś ten cmentarz, niech jego grobowce wyciągają spod ziemi wstrząsające przykłady, a kamienne sentencje wiercą w sercu zbawienny niepokój..
1. Uroczystość Wszystkich Świętych, a idziemy na cmentarze..
Skoro to Uroczystość Wszystkich Świętych, to powinniśmy zajmować się wszystkimi świętymi! Zapalić znicze przed świętymi w kościele, okadzić każdy obraz, pocałować każdy obrazek, nosić świętych uroczyście w procesji, poczytać o nich w domu, bo cały rok nie ma na to czasu. Po co więc byliśmy na cmentarzu?
*
Jest w tym paradoksie niesamowita mądrość. Mądrość która mówi: „Idziemy na cmentarz, bo tam są pochowani święci”. Papież ich nie kanonizował. Kościół nie beatyfikował. Książki nie zmieściły w Litanii do Wszystkich Świętych. A oni są święci! Są, bo nauczyli się w życiu kochać.
*
Tu jest babcia, co umiała zawsze wybaczać. Tam jest dziadek, który choć przyłożył nieraz w cztery litery, to mnie życia nauczył. Tu jest tata, co choć przytulać nie umiał, prowadził pewnie za rękę. Tam jest mama, której serce bije dla mnie nawet spoza grobu. Tu są święci. Wszyscy święci!
2.Odwiedzamy zmarłych tam, gdzie ich nie ma.
Czy to nie dziwne? Idę na cmentarz, żeby odwiedzić zmarłych, a przecież ich tu nie ma! Choćby kwiaty, świece, wieńce… choćby świeża mogiła, zdjęcie, wyryte nazwisko, choćby wydrzeć z ziemi szczątki bliskich, choćby rozerwać ich niszczejące ubrania, choćby zaglądnąć do wnętrza rozkładającego się ciała, to ich tu nie ma!
*
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych?” – pytają aniołowie kobiet, które przyszły do grobu Jezusa. „Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał” (Łk 24,5-6). A skoro Chrystus zmartwychwstał – tłumaczy św. Paweł – to i umarli zmartwychwstają! (por. 1 Kor 15,16; 1 Tes 4,14).
Gdzie oni zatem są? Po co idę na cmentarz, skoro ich tu nie ma?
Jest w tym paradoksie niesamowita mądrość. Mądrość, która mówi: „Nie wiemy, gdzie są zmarli. Bóg sam wie. Ale idziemy na cmentarz, bo na cmentarzu zmarli są bliżej żywych”.
Idę na cmentarz by być bliżej świętych, moich świętych. Idę na cmentarz, by tu, gdzie ich nie ma, zadać pytanie „gdzie oni są?”. Idę na cmentarz, by uwierzyć raz jeszcze, że wszystko kończy się nie w ziemi, ale w Bogu. Idę na cmentarz, bo choć ich tu nie ma, to właśnie tu jestem bliżej nich.
*
3. Niby idziemy na cmentarz do zmarłych, ale spotykamy się tu z żywymi.
To też jest dziwne. Bo akurat 1 listopada idę na cmentarz po to, żeby odwiedzić zmarłych, a tak naprawdę spotykam tu tych, którzy jeszcze żyją. Nieraz spotykam ich tylko tu. Tylko raz do roku.
To z z kim właściwie idę się spotkać?
Jest w tym paradoksie niesamowita mądrość. Mądrość która mówi: „Idziemy na cmentarz z innymi ludźmi, bo wiemy, że tego chcą nasi bliscy zmarli. Chcą byśmy byli bliżej siebie”.
Oni wiedzą najlepiej, że tylko miłość miała sens w życiu. Oni wiedzą, że trzeba spieszyć się z miłością, bo może za rok już kogoś nie będzie. Oni wiedzą, że największym darem dla człowieka na tej ziemi jest drugi człowiek. Oni wiedzą, że mimo wielu spraw, które nas dzieli, jest jeszcze więcej, które nas łączy!
Idę na cmentarz, by poprzez zmarłych spotkać się z żywymi. Widzę rzekę innych ludzi i nie wiem. Nie wiem, czy ja dożyję Wigilijnej Wieczerzy. Nie wiem czy oni dożyją. Wiem jedno.
Żaden grób nie kłamie. Wszyscy umrzemy.
Tylko czy nie warto umrzeć kochany przez innych? Wszyscy umrzemy.
Tylko czy znajdzie się ktoś, kto nade mną wyszepcze modlitwę? Wszyscy umrzemy.
Tylko czy nie warto lepiej żyć z innymi, skoro jeszcze żyjemy?
4. Wszyscy chcemy być w niebie, ale mało kto chce być święty.
My również chcemy być w niebie. Wiemy też, że tylko święci znajdą miejsce w niebie. Ale czy chcemy być święci? Kto z nas życzy sobie na imieninach świętości? Kto pisząc świąteczne kartki o świętości pisze?
Jest w tym paradoksie niesamowita mądrość. Mądrość która mówi: „Zastanów się nad swoim życiem, bo dziś masz jeszcze i życie i rozum”.
Gdyby tylko zmarli mogli mówić, powiedzieliby, co naprawdę myślą, o sprawach, dla których poświęcamy lata..
Gdyby tylko zmarli mogli pokazać, jacy ludzie znajdują się w niebie, może wtedy wielu z nas nie marnowałoby kolejnych miesięcy.
Zmarli nie powiedzą. Groby nie przemówią. Ale Jezus…
Ten który umarł i który żyje, On sam wyjaśnia, po co żyć i co szczęście daje. On sam tłumaczy cierpliwie, kim są święci i jak się dostać do raju. Palcem Ewangelii pokazuje na niebo i wylicza jego kolejnych mieszkańców. Wylicza i zachęca:
–ubodzy w duchu, – którzy się smucą, – są cisi, – łakną i pragną sprawiedliwości, – miłosierni, – czystego serca, – którzy wprowadzają pokój, – cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, – którym ludzie urągają z powodu Jezusa. Błogosławieni… Szczęśliwi…