KALENDARZ ADWENTOWY 2024


24

grudnia 2024

*

Niech się cieszą aniołowie..!
Niech me serce nie wytrzyma
i przytuli Maleńkiego..

*


23

grudnia 2024

*

..żeby tak stanąć znowu, jak dziecko przy Szopce –
oczy otworzyć szeroko,
by przeniknęły i barwy i światło i śpiew Aniołów
głęboko, głęboko –

*


22

grudnia 2024

*

Wśród krzątaniny i zamętu
już czwarta Niedziela Adwentu..

*


21

grudnia 2024

*

Zdrowaś bądź Maryjo
grudniowa adwentowa
co świece na wieńcach świerkowych
zapalasz oczekiwaniem..

*


20

grudnia 2024

[su_expand more_text=”Czytaj więcej..” less_text=”Schowaj treść..” height=”300″ hide_less=”no” text_color=”#000000″ link_color=”#800080″ link_style=”default” link_align=”center” more_icon=”” less_icon=”” class=””]



Czy pamiętamy jeszcze Dziesięć Bożych Przykazań..? Mody się zmieniają – prawda trwa..
W tym kontekście warto porównać treść Dekalogu z pewnym wyczuciem moralnym, jakie w każdym z nas jest zakodowane.

Łatwo można zauważyć, że właściwie nie ma zbyt wiele do myślenia – nakazy Dekalogu są wyryte nie na kamiennych tablicach, lecz w sumieniu każdego człowieka.

Kończy się Adwent – nie tylko ten przed Bożym Narodzeniem, ale szybko upływa także Adwent mojego życia, czas oczekiwania na najważniejsze spotkanie.

A czas mojego życia nie jest rozmytą kałużą, która rozlewa się bez kontroli, lecz ma swój rdzeń, wokół którego powinien być zorganizowany. Tym rdzeniem jest właśnie Dekalog.

Niekiedy szukamy filozofii życia gdzieś bardzo daleko, a gdy nie znajdujemy, mówimy o zagubieniu i z tego zagubienia robimy własną filozofię życia, w której szukamy usprawiedliwienia tego, że jednak czasem nam się to życie rozchodzi.

Nie szukajmy daleko. Nikt nie wymyślił lepszej filozofii życia od tych dziesięciu krótkich zdań. A gdy chwila refleksji ukaże nam, żeśmy od nich trochę zboczyli, umiejmy zdobyć się na to, co najbardziej oczywiste – na krok powrotu.

Dekalog istnieje od pięciu tysięcy lat. Miliony przeszły przede mną. I moje życie również zostanie zmierzone, zważone i ocenione w świetle tych dziesięciu prostych treści.

Niech one nie będą wyryte tylko w moim sumieniu, lecz niech się wyryją także na moim postępowaniu.

[/su_expand]

19

grudnia 2024

*

Choinki jeszcze w lesie stoją ciemnym murem
Tylko rozbudzony wiatr
rozsiewa ciszę na wyblakłe pola

– Twoje adwentowe oczekiwanie,
jak płatek pierwszego śniegu
dotyka duszy

*


18

grudnia 2024

[su_expand more_text=”Czytaj więcej..” less_text=”Schowaj treść..” height=”300″ hide_less=”no” text_color=”#000000″ link_color=”#800080″ link_style=”default” link_align=”center” more_icon=”” less_icon=”” class=””]


Wszyscy kochamy Święta Bożego Narodzenia. Bo bogato wystrojona choinka, suto zastawiony stół, a przedtem szał przedświątecznych zakupów..

To wszystko jest miłe i przyjemne, ale ma jeden uboczny efekt – ubiera wydarzenie narodzin Jezusa w legendę i bajkę dla dzieci.

Tymczasem historia Bożego Narodzenia wyglądała zupełnie inaczej. Święta Rodzina nie należała do szczególnie zamożnych (z okazji obrzezania Jezusa, Maryja z Józefem złożyli w ofierze parę gołębi, a była to ofiara przepisana prawem dla ubogich). Bóg nie przyszedł na świat w czasach pampersów, płynów do prania i dezodorantów, ale w warunkach – tak to określmy – higienicznie ascetycznych.

Owszem, poczęcie było niezwykłe.. ale wcielenie nie było udawane, więc potem już wszystko toczyło się normalnie, tak jak w przypadku narodzin innych dzieci, i było prawdopodobnie bardziej surowe, niż skłonni jesteśmy myśleć o „narodzinach Boga”.

Oczywiście nie ma w tym nic złego, że nasza pobożność otacza to, co dla nas ważne, różnymi ozdobnikami, ale czasem warto sobie uświadomić, jak jesteśmy uwięzieni w naszych wyobrażeniach i nie potrafimy się z nich wyzwolić.

To wydarzenie, które już niedługo uczcimy kolorowymi świecidełkami i obfitym jedzeniem, było w rzeczywistości proste i ubogie, ale jest najważniejszym wydarzeniem świata – środkiem ciężkości nie tylko całego Kosmosu, ale i życia każdego z nas.
[/su_expand]

17

grudnia 2024



*

Już stoją nasze stopy
w twoich bramach, Jerusalem..
Ps 122,2
*

16

grudnia 2024

[su_expand more_text=”Czytaj więcej..” less_text=”Schowaj treść..” height=”300″ hide_less=”no” text_color=”#000000″ link_color=”#800080″ link_style=”default” link_align=”center” more_icon=”” less_icon=”” class=””]


Wszechświat galaktyk, gromad, atomów i cząstek elementarnych jest moralnie obojętny, ale myśl ludzka ma taką moc, że czego się dotknie, może to zamienić na dobro lub zło.

Nóż jest kawałkiem zaostrzonej stali z dorobioną rękojeścią. Można nim ukroić kawałek chleba lub zabić człowieka. Myśl zamienia świat z moralnie obojętnego na przesiąknięty wartościami.

To jest zadziwiające. Bóg pomyślał-wyrzekł słowo: „Stań się!” i stał się Wszechświat.

Człowiek formułuje myśl – nawet nie musi jej wypowiadać – i Wszechświat staje się dobry lub zły. Drzemie w nas potężna moc twórcza: jesteśmy twórcami dobra, ale, niestety, możemy być także twórcami zła.

To nic, że dokonuje się to w szarych komórkach, że na zewnątrz tego nie widać. Myśl jest czynem, i to czynem głęboko ludzkim. Przecież wszystkie nasze czyny poczynają się w myślach.

Zauważmy, że gdy chcemy nad czymś poważnie pomyśleć, podjąć ważną decyzję, zastanowić się głęboko nad jakąś sprawą, staramy się znaleźć spokojny kąt, odciąć się od zewnętrznego świata, może nawet zamknąć oczy. Obrazy, nieustannie atakujące nas z otaczającego świata, utrudniają myślenie.

Nasza dzisiejsza kultura jest kulturą obrazu: telewizja, reklamy, kolorowe i ciągle zmieniające się wrażenia, jak w kalejdoskopie… Nie mamy czasu na samodzielne myślenie. Starajmy się więc kontrolować tę inwazję obrazów na nasze wewnętrzne życie. Twórzmy w sobie przestrzeń wyciszenia, w której moglibyśmy usłyszeć głos własnej myśli. I głos Boga, bo jeżeli Bóg do nas przemawia, to zawsze przez naszą myśl.

W Adwencie dociera do nas znad Jordanu wołanie Jana Chrzciciela:

– „Jam głos wołającego na pustyni: ‘Prostujcie drogę Pańską’”.

Jan Chrzciciel usłyszał głos Pana na pustyni, w odosobnieniu.
Bo tylko w skupieniu i przestrzeni ciszy można prostować drogi swojego życia.

[/su_expand]

15

grudnia 2024

*

To już trzecia świeca na adwentowym wieńcu.
Czas leci niepostrzeżenie.
Czas nie umie czekać. Jest niespokojny.
Jak gil, co przysiada w oknie.
Nie zdążysz wyciągnąć ręki, by dotknąć
piórek, a już go nie ma.
Czerwona plamka na ostrokrzewie pamięci.
Tylko patrzeć, jak załkają ligawki
przed końcem świata..

*


14

grudnia 2024

[su_expand more_text=”Czytaj więcej..” less_text=”Schowaj treść..” height=”300″ hide_less=”no” text_color=”#000000″ link_color=”#800080″ link_style=”default” link_align=”center” more_icon=”” less_icon=”” class=””]

W jednej z gazet można wyczytać następującą charakterystykę naszego pokolenia:

’Dziś rzadziej zawieramy małżeństwa, łatwiej decydujemy się na rozwody, żyjemy dłużej, mamy więcej dni wolnych od pracy, dłużej uczęszczamy do szkół, coraz więcej patrzymy na telewizję, częściej wyjeżdżamy na wakacje, często za granicę. Popełniamy więcej zbrodni, zwłaszcza szczególnie wyrafinowanych. A przede wszystkim mamy coraz więcej pieniędzy dla siebie, chociaż wszyscy bez przerwy narzekamy na nieustanne podrażanie życia.’

Ta dziennikarska, może zbyt powierzchowna charakterystyka zmian zachodzących w społeczeństwie jest świadectwem tego, że czas działa nie tylko w skali ludzkiego życia, lecz także w skali pokoleń. Jak powiadamy: czasy się zmieniają.

Najłatwiej nie zauważa się rzeczy najbardziej zwyczajnych. A ponieważ czas płynie zawsze, rzadko o tym myślimy.

Żeby sobie o tym przypomnieć, ludzie ustawiają znaki ostrzegawcze. Takim znakiem jest Adwent – czas oczekiwania, czas myślenia o czasie.

Jest to czas oczekiwania nie tylko na nadchodzące Święta. Oczekiwanie sięga głębiej. Czy człowiek tego chce, czy nie chce, czy myśli o tym, czy nie, i tak czeka na chwilę, w której czas się dla niego skończy.

Chrześcijaństwo jest religią nadziei.
Koniec czasu nie jest dla nas absolutnym końcem.
Jest rozstaniem,
na pewno bolesnym,
ale nie rozpaczliwym.

Wiem, że pasmo moich dni nie jest łańcuchem,
którego nic nie łączy.
Wiem, że za jakimś dniem,
tylko nie wiem za którym,
czeka na mnie CHRYSTUS.

Kościół w adwentowej liturgii często powtarza: „Przyjdź Panie Jezu!”

[/su_expand]

13

grudnia 2024

*

Na adwentowym wieńcu dwie świece płyną
w niebie aniołów chór
pewnie do śpiewu Gloria
przygotowuje się..

*


12

grudnia 2024

[su_expand more_text=”Czytaj więcej..” less_text=”Schowaj treść..” height=”300″ hide_less=”no” text_color=”#000000″ link_color=”#800080″ link_style=”default” link_align=”center” more_icon=”” less_icon=”” class=””]

Wszechświat – ze swoimi miliardami galaktyk, przedziwnym królestwem kwantów, niezwykłą tkaniną pól fizycznych i misterną strukturą matematycznych praw, które tym wszystkim rządzą – jest czymś zachwycająco bogatym, dynamicznym i twórczym.

Samym swoim istnieniem, swoim ogromem i mądrością kompozycji chwali swojego Stwórcę. Jest jednym wielkim hymnem chwały. Ale jakby hymnem wykonywanym przez orkiestrę w pustej sali. Nawet sam nie wie, że chwali.


Człowiek, który nie tylko jest, ale wie, że jest – został przez Stwórcę zaproszony, by świadomie oddawał Mu cześć. Zaproszenie jest subtelne, ale zobowiązujące. Należy nań odpowiedzieć hojnie. Nie wystarczy przelotna myśl od czasu do czasu.

*
Gdy Jezus skończył się modlić w Ogrójcu, podszedł do uczniów i powiedział:
„Wstańcie, chodźmy…”

*

Modlitwa nie jest chwilą czasu skradzioną innym zajęciom. To sprawa zasadnicza. Modlitwa daje nam kontakt ze Źródłem i przygotowuje nas do stawiania czoła zadaniom, jakie Bóg żywi względem nas i jakie mamy w życiu wykonać.

Są to zadania różnorodne i często wykraczające poza nasze ambicje. Każdy dzień przynosi nam nowe wyzwania i jest ich tyle, że niekiedy się w nich gubimy, przytłaczają nas swoim ciężarem. Jak powietrza do oddychania, potrzeba nam dopływu codziennej energii.

Gdy po kilku chwilach
wewnętrznego wyciszenia
wzniesienia myśli do Boga
i wsłuchania się w to,
co On do nas mówi,
wracamy do codziennych obowiązków, czujemy, że mamy trochę więcej siły i woli, by ruszyć w dalszą, codzienną drogę.

Wstańcie, chodźmy. Tyle jest jeszcze do zrobienia…

[/su_expand]

11

grudnia 2024

*

Od muzyki piękniejsza jest tylko
grudniowa cisza..

Nie dotykajcie skrzypiec, proszę
Niech jeszcze śpią..

*


10

grudnia 2024

[su_expand more_text=”Czytaj więcej..” less_text=”Schowaj treść..” height=”300″ hide_less=”no” text_color=”#000000″ link_color=”#800080″ link_style=”default” link_align=”center” more_icon=”” less_icon=”” class=””]

Czy zastanawialiśmy się kiedyś, co to jest czas? Bo przecież nie chodzi o ten mechanizm, który napędza wskazówki zegarka lub każe wyświetlać się kolejnym cyferkom na ekranie komórki lub smartfona.

Czas, który na pewno jest napędzany przez jakiś mechanizm – mechanizm niezwykle subtelny i niezwykle potężny:

– subtelny, bo go nie widać, nie można go dotknąć, ani nawet dokładnie opisać,

– a jednak potężny, bo podlega mu Wszechświat i wszystko, co znamy.

Nieubłaganym wskaźnikiem czasu, niezawodnym zegarem jest ludzkie ciało. Każdy siwy włos, każda zmarszczka, choćby najstaranniej wygładzana w salonie kosmetycznym, pokazuje, że jesteśmy we władztwie czasu.

Starzenie się jest powodowane przez różne procesy biologiczne i biochemiczne, ale to nie one są czasem; one są tylko wskazówkami zegara, który odmierza upływanie czasu.

Czymże jest więc czas?

Choć go tak dobrze znamy, choć doświadczamy go bez przerwy – nie wiemy. Jest dla nas Wielką Tajemnicą, dobrze znanym Wielkim Nieznajomym..

..jest również Wielkim Zwodzicielem.

Nieustanne działa,
nieustannie upływa,
nieustannie nas z sobą unosi,
ale udaje, że go nie ma.

Jest bardziej przezroczysty, niż powietrze.

Wszędzie pełno rozmaitych rzeczy:
drzew, domów,
obowiązków, spóźnionych terminów,
zmęczeń i przyjemności.

Wśród tych rzeczy nie ma czasu.
Zręcznie się ukrywa w naszej codzienności,
Ale nie daruje ani jednej minuty,
ani najdrobniejszej części sekundy.

Tak często spoglądamy na zegarek. Obojętnie, czy jest to tradycyjny zegarek, czy jakieś elektroniczne urządzenie. Ten mały przyrząd informuje nas, jaka chwila minęła w historii Wszechświata i w historii naszego życia. Ale również subtelnie, nienarzucająco się pyta, ile już Dobra narosło na naszym koncie.

Bowiem czas to wielki kapitał, który może nam przynieść ogromne zyski.
[/su_expand]

9 grudnia 2024

[su_expand more_text=”Czytaj więcej..” less_text=”Schowaj treść..” height=”300″ hide_less=”no” text_color=”#000000″ link_color=”#800080″ link_style=”default” link_align=”center” more_icon=”” less_icon=”” class=””]
Blaise Pascal, uczony i filozof, jest jednym z twórców rachunku prawdopodobieństwa. Rachunek ten powstał w związku z grami hazardowymi. Jakie jest prawdopodobieństwo wygranej? Czy warto ryzykować?

Pascal uważał, że życie jest grą hazardową.

Mamy przed sobą do wygrania lub stracenia wielką stawkę.

Długo nad tym rozmyślał i swoje rozumowanie zapisał w krótkim fragmencie, znanym jako „zakład Pascala”. Oto jego treść:
Są dwie możliwości: albo Bóg jest, albo Go nie ma.

Jeżeli przyjmę, że Bóg jest, a Boga nie ma, ryzykuję swoim skończonym, krótkim życiem.

Właściwie czym ryzykuję? Chyba tylko tym, że gdybym uważał, że Boga nie ma, mógłbym nie wkładać tyle wysiłku w to, by żyć uczciwie…

Jeżeli jednak przyjmę, że Boga nie ma, a Bóg jest, ryzykuję nieskończoną wiecznością.

Zysk i strata są niewspółmierne. Mają się do siebie, jak skończona liczba do nieskończoności.

Wybór powinien być więc oczywisty. Ale dla wielu ludzi wciąż nie jest.

[/su_expand]

8 grudnia 2024

*

Korale zerwanego różańca
dawno rozwiał wiatr
między źdźbła
zeschniętej wiary

grudniowe noce gubią
ślady minionych dni

w mroźnej zapasce ciszy
Nadzieja Przestronna
Niepokalana
Wieczna

Miłosierny Wiatyk
na samotną drogę..

*


7 grudnia 2024

*

..nic tylko całą noc
wpatrywać się w tę ciszę
dopóki ci na szybie mróz
kolędy nie wypisze..

*


6 grudnia 2024

[su_expand more_text=”Czytaj więcej..” less_text=”Schowaj treść..” height=”300″ hide_less=”no” text_color=”#000000″ link_color=”#800080″ link_style=”default” link_align=”center” more_icon=”” less_icon=”” class=””]

W Adwencie przypominają się dwaj święci, tak bardzo do siebie niepodobni: święty Mikołaj i święty Jan Chrzciciel.

Współczesny święty Mikołaj podobny jest trochę do dobrego anioła albo do zasobnego ziemianina z worem, wkładającego serdeczne prezenty pod poduszki. Z kolei święty Jan Chrzciciel ma minę taką, jakby wszystkie poduszki i materace chciał podpalić.

Święty Mikołaj jest raczej okrągły, z brzuszkiem. Wydaje się, że nie jadał koników polnych, a raczej jajecznice na boczku.

Jan Chrzciciel – chudy, umartwiony, święty jak ulał. Szarańczę łykał jak ostrygi i jeszcze dosładzał leśnym miodem.

Pierwszy był i jest dla dzieci. Drugi – tylko dla dorosłych i dzieci raczej bałyby się go, jak stracha na ludzi.

Święty Mikołaj jest raczej milczący, woli przez godzinę rozdawać prezenty, niż głosić kazania.

Święty Jan Chrzciciel rąbie kazaniami, jak siekierą – wszystkich tych, którzy czują się zabezpieczeni w swej wierze, którzy chcą sobie ogrzać stajenkę i czuć się dobrze w przekonaniu, że są lepsi od innych.

A człowiek wierzący w Boga powinien mieć wielkie poczucie odpowiedzialności za zło na świecie. Może za mało się modlę, za mało żyję prawdziwą wiarą? Może za mało staram się o nawrócenie innych?

Gdybyśmy tak odskrobali świętego Mikołaja ze wszystkich pierników i cukierków, to znaleźlibyśmy w nim kogoś bardzo, ale to bardzo podobnego do świętego Jana Chrzciciela.

A więc święci są jednak podobni, tylko my ich ze sobą różnimy..
[/su_expand]

5 grudnia 2024

[su_expand more_text=”Czytaj więcej..” less_text=”Schowaj treść..” height=”300″ hide_less=”no” text_color=”#000000″ link_color=”#800080″ link_style=”default” link_align=”center” more_icon=”” less_icon=”” class=””]

Na początku było Słowo – Wielka Myśl i Wielka Miłość. Z tej Miłości narodził się Wszechświat. U jego początku jest Dobro. W ten sposób nastał świt – dzień pierwszy..

To było Pierwsze Wcielenie Słowa-Logosu. Odwieczne Słowo stało się ciałem Wszechświata. Po miliardach lat Wszechświat wyda nas, istoty rozumne i świadome, które nie tylko rzucą wyzwanie racjonalności otaczającemu ich światu, ale także postawią pytania o dobro i zło.

Wszechświat narodził się z Miłości. Nie przypadkiem także człowiek rodzi się z miłości swoich rodziców. Mamy prawo uważać, że każde poczęcie nowego człowieka jest „obrazem i podobieństwem” tamtego poczęcia. Ale zbyt często obrazem boleśnie zniekształconym.

Bo wraz z pojawieniem się człowieka, pojawiła się we Wszechświecie cecha, której mu dotychczas brakowało, a która musiała zaistnieć, żeby Wszechświat był bardzo dobry – to wolność decyzji. Możliwość postąpienia tak, jak ja chcę – wobec całego nieskończonego Dobra Istnienia, nawet wbrew niemu.

Odwieczny wybór: albo zakorzenienie się w Dobru, albo ustanowienie własnego porządku. Non serviam (łac. nie będę służył!).

Pierworodna wina człowieka-każdego z nas polega na tym, że do nieskończonego pola Dobra człowiek wprowadził zgrzyt – irracjonalność zła.

Cisza Adwentu oświeca nasze wnętrza.. uświadamia, że choć zło-grzech jest zawsze czymś osobistym, jest ono również dramatem Logosu, jego Golgotą. Wzgórze o tej nazwie poza murami starożytnej Jerozolimy może było już tylko prostą konsekwencją…

(ks. M.Heller)

[/su_expand]

4 grudnia 2024

*

Wchodzę w misterium ciszy
jak do ciemnej kaplicy
gdzie słychać jedynie
powolne kapanie wosku
i syk gasnącej świecy


Czekanie jest piękne
gdy ma przyjść

Ktoś wyjątkowy

*


3 grudnia 2024

[su_expand more_text=”Czytaj więcej..” less_text=”Schowaj treść..” height=”300″ hide_less=”no” text_color=”#000000″ link_color=”#800080″ link_style=”default” link_align=”center” more_icon=”” less_icon=”” class=””]

Wieczność już teraz przenika w moje tkanki. Wystarczy chwila skupienia i słowo modlitwy, by wznieść się ponad czas..

Znany amerykański fizyk Frank Tipler napisał książkę pod dość dziwnym tytułem: „Fizyka nieśmiertelności”.

Ale książka rzeczywiście zawiera to, co tytuł zapowiada.

Frank Tipler skonstruował model Wszechświata, w którym cała informacja z przeszłości nie ginie, lecz jest przechowywana w geometrycznej strukturze Kosmosu i kiedyś, po miliardach lat, kiedy Wszechświat z powrotem „zwinie się do punktu”, informacja ta ponownie odżyje i nie zaginie na zawsze. Wtedy będziemy żyć jeszcze raz, na nowo, ale już bez przemijania.

Model ten, choć jest zbudowany przy pomocy matematyki, ma w sobie coś z science fiction.

Opiera się na zbyt wielu dowolnych założeniach, by mógł być realistycznym modelem naszego Wszechświata. Ale ma jedną wielką zaletę – w bardzo naoczny sposób stawia pytanie: czy można odzyskać utracony czas..?

Oczywiście – czasu nie można zawrócić..

Żaden matematyczny model nie przywróci nam minionych lat, ale własnym wysiłkiem możemy tak wzbogacać czas teraźniejszy, żeby pokryć wszystkie straty, jakie narobiliśmy w przeszłości. Środek zaradczy kryje się w nas samych, w naszej woli. Trzeba naprawdę chcieć i chcenie zamienić w czyn.

Czas można wzbogacać na różne sposoby: przez pomnażanie tego, co się ma, przez staranie się o lepszą sytuację życiową i coraz lepsze kontakty z ludźmi, przez wzrost swojej wiedzy i umiejętności. Ale to wszystko na niewiele się zda, jeżeli nie będziemy wzrastać moralnie, to znaczy w dobru naszego życia.

Jedynie dobro, jakie sprawiamy w sobie i wokół nas, jest w stanie nie tylko wzbogacić nasz czas, ale również wymazać zło, jakie zagnieździło się w naszej przeszłości.

Model Franka Tiplera jest naukową fikcją, ale my, dzięki naszej wierze – nie potrzebujemy takich sztuczek, by żywić przekonanie, że nasz czas nie przemija, lecz narasta ku swojemu spełnieniu.

Życie ludzkie nie przemija jednokierunkowo i bezpowrotnie. Jest raczej rozpięte pomiędzy czasem i wiecznością.

I nie jest tak, że wieczność czeka na nas dopiero – być może – za wiele, wiele lat.

Nawet jeżeli będę jeszcze długo żył – wieczność już teraz przenika w moje tkanki. Wystarczy chwila skupienia i słowo modlitwy, by wznieść się ponad czas i wszystkie jego obietnice.

Okres Adwentu uczy nasze oczy przenikliwości – żebyśmy nie zatrzymywali wzroku na przemijających minutach, lecz byśmy poprzez cienie przemijania dostrzegali światło, w którym mamy się zanurzyć.

(ks. M.Heller)

[/su_expand]

2 grudnia 2024

Adwent to czas radości, która weszła w życie tak nieoczekiwanie, jak pierwsze płatki śniegu.. to czas dziecięcych śmiechów i żartów w drodze na roraty..

Pierwsza świeca adwentowego wieńca jest znakiem nadziei..

Miłość kocha to, co jest.
W czasie i w Wieczności.
Boga i bliźniego.
Podobnie jak wiara widzi.
Boga i stworzenie.
Ale nadzieja

lubi to co będzie..

Charles Peguy



1 grudnia 2024

[su_expand more_text=”Czytaj więcej..” less_text=”Schowaj treść..” height=”300″ hide_less=”no” text_color=”#000000″ link_color=”#800080″ link_style=”default” link_align=”center” more_icon=”” less_icon=”” class=””]
Dlaczego Bóg milczy? Dlaczego, badając Wszechświat, nigdzie Go nie widzimy? Dlaczego tak umiejętnie ukrywa się przed ludzkim wzrokiem?

O ile prostsze byłoby życie, gdyby On jakoś wyraźnie powiedział, że jest?

Niechby pozostawił choć jeden mały, ale wyraźny ślad, tak żeby Go można było po nim rozpoznać. Nie musiałby to być wszędzie widoczny napis „Made by God”, ale jakiś znak, że On tędy przeszedł.

Jakby się wówczas ładnie zamknęło usta wszystkim wojującym ateistom, którzy nieustannie rzucają argumentem, że nauka już tak dokładnie zbadała Wszechświat i nigdzie nie natrafiła na żaden ślad Boga. A Bóg ciągle milczy i pozwala ludziom wierzyć, że Go nie ma.

Zastanówmy się trochę głębiej: czego my tak właściwie szukamy? Jakiegoś detalu we Wszechświecie, jakiegoś konkretnego zjawiska, którego nie dałoby się wyjaśnić innymi zjawiskami, lecz które domagałoby się istnienia „Kogoś, kto to zrobił”.

Może szukamy w złym kierunku. Grzebiemy w detalach. Chcemy zidentyfikować jakiś ślad. Ale na próżno. Nadal nic nie ma. Spróbujmy – przeciwnie – poszukać czegoś wielkiego, czegoś, co jest we wszystkich detalach, a czego nauka nie wyjaśnia, bo musi to milcząco założyć, żeby móc w ogóle zrobić cokolwiek.

Jest coś takiego, ale my tego nie dostrzegamy, gdyż ono jest wszędzie. Pomyślmy:

Wszechświat JEST – ISTNIEJE.

Ja także uczestniczę w jego istnieniu. To jest tak oczywiste, że o tym w ogóle nie myślę, ale wszystko, co myślę i co robię, myślę i robię, bo JESTEM.

Gdy zastanowimy się nad tym głębiej, mamy prawo nazwać to śladem Stwórcy, ale nie jest to ślad wyciśnięty w jakimś jednym miejscu stworzenia, lecz całe stworzenie jest jednym Wielkim Śladem Boga.

Dlatego wiedza o Bogu zasadniczo różni się od wiedzy naukowej. Bóg nie jest częścią świata, którą trzeba wyjaśnić, lecz zasadą, która wszystko wyjaśnia; nie jest częścią wiedzy obok innych rodzajów wiedzy, lecz Nieskończonością, którą każde dążenie wiedzy zawsze zakłada z góry i wewnątrz której biegnie swoimi skończonymi szlakami.

A więc szukamy Boga daleko i frustrujemy się, że Go nie znajdujemy, a On nie jest daleko, lecz blisko – tak blisko, że bliżej być nie może.

Bo cóż mi jest bliższego od mojego istnienia?
Ciało, jego tkanki, nerwy i mózg otrzymałem od Wszechświata.
To prawa przyrody sprawiły, że się narodziłem, że żyję.


Zamykam oczy i staram się wniknąć w moje wnętrze tak głęboko jak się tylko da.

Słyszę swój oddech,
tętno mojego serca,
czuję bieg moich myśli
– jeszcze myślę za płytko,
– jeszcze trzeba głębiej.
Wiem, że jestem. Nie widzę tego,
Ale to jest moje najgłębsze doświadczenie,
Podstawa i fundament wszystkiego.
Nie ma nic bardziej mojego niż to, że JESTEM.
Tu dotykam Tego, którego szukałem.
To On wypowiada „Stań się!”
I wszystko się staje.


*
(ks. Michał Heller)

[/su_expand]



Może być zdjęciem przedstawiającym tekst

NIEDZIELA 22.12.2024 r.

7:30 – Msza Św. z nauką ogólną
9:00 – Msza Św. z nauką ogólną
10:30 – Msza Św. z nauką ogólną
12:00 – Msza Św. z nauką ogólną
17:00 – Msza Św. z nauką ogólną

PONIEDZIAŁEK 23.12.2024 r.

8:00-9:30 – Spowiedź rekolekcyjna!

9:00 – Msza Św. z nauką ogólną

16:00-18:30 – Spowiedź rekolekcyjna!

18:00 – Msza Św. z nauką ogólną

Czekamy na Ciebie od wschodu słońca!

5.20. Przecierasz oczy. Patrzysz przez okno, nie wyściubiając jeszcze nosa spod ciepłej pościeli. Ciemno. Zimno. Pada… Wstajesz leniwie i powłóczysz nogami w kierunku łazienki. Po drodze słuchasz pierwszych dźwięków zaspanego radia. Zakładasz sweter i czapkę – szkoda czasu na układanie włosów..

_

16.00. Kończysz pracę. Biegniesz na autobus, jak zwykle w ostatniej chwili. Jeszcze tylko kilka przystanków..byle nie utknąć w korku. Za oknem ciemno. Zimno. Pada. Zbliżając się do schodów uśmiechasz się ukradkiem na widok tylu lampionów trzymanych kurczowo w dłoniach. No tak, wszyscy czujecie się o tej porze dokładnie tak samo..

*

Wchodzisz do kościoła.. Dalej ciemno. Dalej zimno. Dalej wieje. Siadasz na stopniach starego konfesjonału, bo wolnych krzeseł już nie ma. I czekasz, razem z setkami zaspanych/zabieganych ludzi. Jeden ziewa, drugi się trzęsie przytulony do drewnianej ławki. Czekacie, aż On przyjdzie i sprawi, że nic w waszym życiu nie będzie już takie samo, jak przedtem.

Nagle rozlega się śpiew.  'Niebiosa rosę spuśćcie nam z góry…’ Śpiewa ten, kto zna słowa i ten, kto ich nie zna. Jedna świeca odpala się od drugiej… 

Czuwajcie więc, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie..”


Rozpoczął się rok liturgiczny. Znowu nastał Adwent. Zawsze pojawia się zbyt wcześnie. Przypomina, że do drzwi puka już Boże Narodzenie. Znowu trzeba będzie łamać sobie głowę nad znalezieniem prezentów, nie mówiąc już o strachu, że te wydatki nas zrujnują. I choć nie ma niczego złego w zewnętrznych przygotowaniach do najważniejszych dni w roku, to czas poprzedzający Boże Narodzenie sprowadzony do mycia okien, wyboru prezentów i gotowania w ilościach, które zadowoliłyby mały oddział wojska, nie ma nic wspólnego z Adwentem (łac. adventus – przyjście).

Św. Cyryl Jerozolimski pisał: „Głosimy przyjście Chrystusa – nie tylko pierwsze, ale i drugie, o wiele wspanialsze”. Czy w naszej- już rozpoczętej, przedbożonarodzeniowej gorączce znajdzie się miejsce na informację o końcu świata? Nie mówiąc o pogłębionej refleksji nad „drugim przyjściem”? Przecież będąc chrześcijanami – oczekujemy, a przynajmniej powinniśmy to sobie ciągle na nowo uświadamiać.

By zdążyć na święta, trzeba… zwolnić!

Zróbmy więc wszystko, abyśmy nie wpadli na nie zadyszani, i z plastikowymi reklamówkami w rękach powiedzieli: „To już”?

Czas Adwentu ma przygotować nasze serca na narodzenie się Jezusa Chrystusa. Przed wiekami, kiedy „nadeszła pełnia czasów, zesłał Bóg Swojego Syna Jednorodzonego” (Ga 4, 4). Dzisiaj Historia Zbawienia zatacza swoje koło w liturgii Kościoła. To ona prowadzi nas do miejsca Nowego Narodzenia, którym w tym roku nie będzie już Betlejem, ale serce każdego z nas.

Adwentowe oczekiwanie dzielimy na dwa okresy. Od pierwszej niedzieli Adwentu przez dwa tygodnie czekamy na powtórne przyjście Chrystusa, czyli na paruzję. O tym wydarzeniu usłyszymy w tym czasie w mszalnych czytaniach. Będzie też sporo o sądzie ostatecznym i nawróceniu.

Druga część Adwentu to okres od 15 do 24 grudnia. To już czas bezpośredniego przygotowania do świąt Bożego Narodzenia.

Cztery niedziele Adwentu – trzy fioletowe i jedna różowa..

W czasie Adwentu księża odprawiają msze św. w fioletowych ornatach. To kolor, który ma symbolizować walkę między duchem a ciałem – powstał z pomieszania błękitu, który wyraża to, co duchowe, i czerwieni – koloru oznaczającego cielesność. Połączenie tych kolorów ma też symbolizować zjednoczenie tego, co boskie, z tym, co ludzkie, które dokonało się dzięki wcieleniu Chrystusa.

W trzecią niedzielę Adwentu, tzw. niedzielę Gaudete, a po polsku po prostu niedzielę radości, księża odprawiają msze – dla odmiany – w różowych ornatach (podobno niektórzy bardzo z tego powodu cierpią). Skąd ten kolor? Róż ma wyrażać przewagę światła nad ciemnością i przypominać, że zbliża się już Boże Narodzenie.

Każdą kolejną niedzielę Adwentu symbolizuje jedna świeca.

W czasie mszy św. (z wyjątkiem rorat) nie śpiewamy hymnu „Chwała na wysokości Bogu”, ale nie jest to – jak w Wielkim Poście – znak pokuty, tylko oczekiwania na uroczyste odśpiewanie tego hymnu w noc narodzenia Jezusa.

Roraty – msze święte ku czci Maryi..

Roraty to odprawiane od poniedziałku do soboty, wcześnie rano lub w godzinach popołudniowych msze św. ku czci Najświętszej Maryi Panny. W niektórych kościołach rano jest jeszcze opcja extra, czyli laudesy – jutrznia z godziną czytań, odprawiane mniej więcej godzinę przed roratami. Ostatnie tradycyjnie odbędą się 24 grudnia.

Nazwa “roraty” pochodzi od pierwszego słowa łacińskiej pieśni na wejście śpiewanej w okresie Adwentu – “Rorate coeli” (Niebiosa, spuśćcie rosę). Rosa symbolizuje łaski otrzymane dzięki przyjściu Jezusa na ziemię i przyjęciu przez Niego ludzkiej natury. Pieśń ta jest zapowiedzią zbawienia, którego dokona nowo narodzony Jezus.

Roraty rozpoczynają się w ciemności, mrok rozświetla tylko blask świec i lampionów, światła włącza się dopiero, gdy w kościele rozbrzmiewa „Chwała na wysokości Bogu”. W niektórych miejscach na roratnich Mszach na początku, w procesji z kruchty kościoła do ołtarza z lampionami w ręku idą dzieci. Lampion lub świeca to symbol czuwania, a także radości ze zbliżającego się przyjścia Chrystusa. Ważnym symbolem jest zapalana podczas mszy świeca roratnia, przewiązana białą lub niebieską wstążką i udekorowana mirtem. Świeca symbolizuje Maryję niosącą Chrystusa.

Czuwaj!

Adwent to czas, w którym możemy – z większą uwagą, niż na co dzień – przyjrzeć się swoim motywacjom, relacjom, zrobić remanent duszy. To też dobry czas, by zrobić coś dla innych! Ale zawsze w obecności Boga! Jeśli zaś chodzi o wyrzeczenia – trzeba znaleźć więcej czasu na modlitwę – czuwanie serca.

Siostra Faustyna u progu Adwentu 1936 roku pisała:

Matka Boża pouczyła mnie, jak się przygotować do święta Bożego Narodzenia. Widziałam Ją dziś bez Dzieciątka Jezus; powiedziała mi: Córko moja, staraj się o cichość i pokorę, aby Jezus, który ustawicznie mieszka w sercu twoim, mógł wypocząć. Adoruj Go w sercu swoim (Dz. 785).

Na świętach może zabraknąć wielu rzeczy. Nie może jednak zabraknąć w nich Jezusa i ludzkiej życzliwości. Dlatego wykorzystaj czas adwentu na porządny duchowy remont i pamiętaj:

..czasem oczekiwanie jest już miłością 😊

  • Zadzwoń do kogoś, kto czeka na twój głos.
  • Napisz list.
  • Pozałatwiaj sprawy wciąż odkładane „na jutro”.
  • Umów się na kawę od miesięcy ustalaną na „kiedyś”.
  • I poczytaj w końcu katechezy papieża Franciszka!
  • Nie zadowalaj się przeciętnością, bo jesteś powołany do czegoś więcej. 
  • Zrezygnuj z tego, co bezsensownie pożera twój cenny czas.
  • Wycisz się i oddaj ster we właściwe Ręce 😊
  • Jeżeli chcesz chodzić na roraty, nie traktuj ich jak wyzwania. Po prostu bądź. Bóg cieszy się z każdej chwili, w której chcesz skupić się na Nim. Wyznacz chociaż dwa dni w tygodniu, kiedy poranek albo wieczór rezerwujesz na roraty. Zakreśl to sobie w kalendarzu pod tagiem: kawa z Tatą ! 😊
  • Nie zapomnij też o spowiedzi. Nie odkładaj jej na ostatnią chwilę. I pamiętaj: to wszystko dla Ciebie, twojego duchowego komfortu, nastrojonego serca, by zdążyć na Boże Narodzenie.
  • Pomyśl o jakiej relacji z Bogiem zawsze marzyłeś. Może w 2025 roku wreszcie zaczniesz polegać na Nim, a nie na sobie? 😊
  • A potem zrób coś dobrego. Dziel się miłością – blachą szarlotki, termosem z kawą, dobrym słowem w sklepie, uśmiechem w korporacji. 😊

Bo „w życiu nie zawsze możemy robić rzeczy wielkie, ale możemy robić rzeczy małe z wielką miłością” (Matka Teresa).

😊 😊 😊


ZAMÓW WYPOMINKI ZA ZMARŁYCH

  • Wypominki oktawalne (1 – 8 listopada o godz. 16:30 różaniec, o godz. 17:00 Msza św.)
  • Wypominki roczne (od 10 listopada 2024r. w każdą niedzielę o godzinie 8:40 z Koronką do Bożego Miłosierdzia) przyjmujemy w zakrystii i kancelarii parafialnej.

  • Kartki na wypominki znajdują się na stolikach przy filarach w Kościele.

  • Istnieje inna możliwość zgłoszenia wypominków za zmarłych – tj. przez konto parafialne składając ofiarę, a w tytule wpisując:  roczne, półroczne czy oktawalne oraz imiona i nazwiska zmarłych.

  • NUMER KONTA PARAFIALNEGO:

    28 1140 2004 0000 3802 7701 6432


A ile w tym roku kosztuje jedna dusza..?

„Jednorazowa ofiara za wypominki jest dobrowolna. W przypadku wypominków rocznych ofiara za jedną duszę wynosi tyle, ile intencja mszalna” –
– można przeczytać na stronach niektórych parafii..

*

Od razu pojawia się myśl:

„Roczne bardziej się opłacają…”

Hola, hola! Stop! 

– przecież to nie targ!

„Pewnego listopadowego dnia wchodzę do poczekalni w parafialnej kancelarii i słyszę rozmowę starszych pań, które bez żenady dyskutują o tym, ile w tym roku kosztuje jedna dusza oraz jakie są powody, że zdrożała.

Zmroziło mnie.

Kiedy dokładnie te same pytania padły w stronę księdza, zbył je zakłopotany stwierdzeniem, że ludzie najczęściej dają tyle i tyle. Uff… już się bałam, że zacznie się tłumaczyć inflacją, podwyżką cen ropy naftowej i niskim poziomem wzrostu gospodarczego.”

Zdyscyplinujmy się:

– nie patrzmy na wypominki, jak na towar!



„Dusza jest bezcenna tak, jak modlitwa jest bezcenna.”

A więc liczy się wysiłek – i to szczerze od serca..

Wbrew pozorom łatwiej jest dać pieniądze, a trudniej się modlić. 

Pamiętajmy więc – zamawiając wypominki – by modlitwa ta kosztowała nas nie tylko w sensie ofiary materialnej (na tyle na ile nas stać) – ale i w sensie czasu, który na nią poświęcamy, przychodząc do Kościoła i uczestnicząc w niej..


Mędrca szkiełko i oko..

– Sokółka –


*

Sokółka – niewielkie miasto zagubione w pół drogi między Białymstokiem a Grodnem – nie wygląda na przygniecione wiadomością o cudownym zdarzeniu..

Ostatni etap naszej pielgrzymki..

Jak tu cicho i spokojnie.. Pielgrzymi – owszem są, ale tłumów nie ma, wiatr hula po parkingu.. 

*


*

To była zwykła poranna Msza święta..

Niedziela – 12 października 2008 r.

Podczas udzielania Komunii Świętej jeden komunikant upada na posadzkę..

*

Zgodnie z procedurą kościelną takiej Hostii z podłogi już się nie podaje wiernym.

Wówczas umieszcza się ją w specjalnym naczyniu z wodą, aby się rozpuściła. Tak też zrobiono w Sokółce.

Jednak po kilku dniach okazało się, że tym razem Hostia nie rozpuściła się w całości. Ponadto na kawałku białego „opłatka” pojawiła się czerwona plama..

*


 *

Nie ma przypadków – są tylko znaki..

A co na to „mędrca szkiełko i oko”?

*

Sprawę należało dogłębnie zbadać.

Badania przeprowadziło dwóch niezależnych ekspertów – patomorfologów z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku (prof. Maria Sobaniec-Łotowska i prof. Stanisław Sulkowski)..

*

Jakie jest ich zdanie na temat pobranej próbki..?

*


*

„Nawet w tak małej ilości pobranego materiału można było zaobserwować wiele charakterystycznych pod względem morfologicznym wykładników, wskazujących na tkankę mięśnia sercowego.

Jednym z takich wykładników jest zjawisko segmentacji, tj. uszkodzenie włókien mięśnia sercowego w miejscu wstawek, oraz zjawisko fragmentacji. Uszkodzenia te są widoczne jako drobne pęknięcia.”

*


*

„Innym ważnym dowodem na to, że badany materiał może być mięśniem ludzkiego serca, było głównie centralne ułożenie jąder komórkowych w obserwowanych włóknach, co jest charakterystycznym zjawiskiem dla tego mięśnia.

Na przebiegu niektórych włókien znajdowaliśmy również obrazy mogące odpowiadać węzłom skurczu. Natomiast w badaniu mikroskopowo-elektronowym widoczne były zarysy wstawek i pęczki delikatnych miofibryli.”

*


*

Profesor Sobaniec-Łotowska opisała badany materiał jako fragment tkanki mięśnia sercowego „w okresie przedśmiertnym, agonalnym„, czego dowodzi zjawisko segmentacji, tj. uszkodzenia włókien mięśnia sercowego w miejscu wstawek, które powstają jedynie we włóknach niemartwiczych i odzwierciedlają szybkie skurcze mięśnia serca tuż przed śmiercią.

*


*

Profesor Sulkowski zwrócił uwagę, że jeżeli włożymy komunikant do wody, to w normalnym biegu wydarzeń powinno nastąpić w krótkim czasie jego rozpuszczenie.

Natomiast w tym przypadku część komunikanta – z niezrozumiałych przyczyn, nie uległa rozpadowi.

Ponadto komunikant długo przebywał w wodzie, a następnie jeszcze dłużej na korporale.

Tkanka, która się pojawiła na komunikancie, powinna więc ulec procesowi autolizy.

*

Badając pobrany materiał, nie stwierdziliśmy takich zmian. Uważam, że na obecnym etapie rozwoju wiedzy nie jesteśmy w stanie wytłumaczyć badanego zjawiska tylko i wyłącznie w oparciu o nauki przyrodnicze.

*


*

Profesor Sobaniec-Łotowska uznała, że Hostia przemieniła się w tkankę mięśnia sercowego, w której widoczne były struktury charakterystyczne dla przedśmiertnych skurczy. 


*

Zawał serca nastąpił niedawno. Serce było żywe, znajdowało się w stanie poprzedzającym śmierć. Analizowana próbka nie pochodziła od martwej osoby. Ta osoba żyła. Obserwowałam jeden centymetr kwadratowy serca, fragment mięśnia. Osoba, której usunięto by ten fragment z ciała, umarłaby.

*


*

Rozum jest wielkim darem, lecz w tej sytuacji chyba nie wystarczy..

Bo jak to wszystko po ludzku pojąć, że dawno temu – w odległym od Polski zakątku świata, odbyła się okrutna egzekucja na niewinnym człowieku, a teraz po upływie niemal 2000 lat fragment Jego serca znalazł się w Sokółce?

*


*

 I jak to się dzieje, że w niewidzialny dla oka sposób pojawia się On każdego dnia, podczas każdej Mszy świętej sprawowanej na całym świecie..? 

*


*

Oto Krew Twoja w mojej krwi rozlana
I Ciałem Twoim żyje moje ciało.
Tyś nie jest mną –
lecz ja
jestem pełen Ciebie..

*



NIEODROBIONA LEKCJA Z GIETRZWAŁDU !!


Przegapiliśmy..!

– jeszcze nie tak dawno z ziemi warmińskiej przywieźliśmy wiele wspomnień, osobistych refleksji i przeróżnych wrażeń..
– pozostawiliśmy najważniejsze!

Czas wrócić ponownie i odrobić zaległą lekcję!

*

W Europie coraz bardziej niebezpiecznie, a wielu katolików zaczyna wątpić w sens modlitwy o pokój na świecie.. W Gietrzwałdzie czeka na nas nieprawdopodobne odkrycie, które nie pozwala rezygnować z tej arcyważnej modlitwy..

*

*

Wydawałoby się, że jesteśmy dobrze poinformowani, i o Gietrzwałdzie wiemy już wszystko, co trzeba.. tymczasem nie ujawnia nam się on w pełni tak długo, jak długo skupiamy się tylko na tym, co jest tutaj..

*

Aby zrozumieć więcej, potrzeba zadać sobie kilka kluczowych pytań, oraz przeanalizować szerszy kontekst tamtych wydarzeń..

*

Po pierwsze: skoro w Fatimie Najświętsza Maryja Panna ostrzega o następstwie wojny światowej, klęskach głodu, konfliktach zbrojnych i prześladowaniu chrześcijan.. to i w Gietrzwałdzie – nie przychodzi przecież bez żadnej przyczyny..

Co ważne – trzeba sobie uświadomić, że jeśli w ogóle Najświętsza Maryja Panna działa gdziekolwiek – to tylko w stanie najwyższej konieczności! Nikt w niebie nie działa pod wpływem jakichś emocji..

Pytanie nasuwa się samo: jaki to stan najwyższej konieczności skłonił Matkę Boga do objawienia się w Gietrzwałdzie i dlaczego akurat tutaj, a nie np. na Śląsku, lub na Podhalu..?

*

*

Po drugie: sama treść orędzia gietrzwałdzkiego sprowadza się do wskazań bardzo konkretnych i uniwersalnych.. Matka Boża zaleca: mniej pijcie, więcej się módlcie – najlepiej na różańcu, słuchajcie Mszy świętych, słuchajcie księdza..

I szczerze mówiąc – owszem, to bardzo ważne dla Polaków, że Maryja przemówiła w naszym języku, ale to wszystko jest jakieś mało efektowne, prawda..? Takie kwestie obyczajowe..

Można popaść w wątpliwość – czy rzeczywiście tylko o to chodziło..? – o podźwignięcie pijaków z rynsztoka? Dlaczego akurat Gietrzwałd? Czy nie było innych miejsc, w których można było mówić? I dlaczego objawienia na taką skalę.. aż 160 objawień w 3 miesiące..!!

To wszystko jest jakieś dziwne..

*

*

Te wszystkie wątpliwości szybko opadną, kiedy sięgniemy do książek, przeanalizujemy rok 1877, i jego historiografię w poszczególnych wątkach złożymy w jeden czytelny obraz..

*

Rok 1877

Po zjednoczeniu Niemiec jesteśmy już sześć lat, gdyż to się dokonało w roku 1871 (wojna z Francuzami, klęska Francuzów pod Sedanem i Komuna Paryska).

Bohaterowie tej komuny są tutaj wyróżnieni przez Engelsa, który pisze: „jedyni, na których zawsze możemy liczyć – Polacy. Na Polaków zawsze możemy liczyć„..

Pisał to w I połowie lat 70-tych XIX w. Więc to jest gorzka prawda: elity polskie są daleko na manowcach, a Polacy tego się dosłużyli po 900 latach od chrztu, że zostali bohaterami Komuny Paryskiej..

*

To jest również czas, w którym na gruzach Państwa Kościelnego zostały zjednoczone Włochy..

*

Rok 1877 – żeby sobie uświadomić – jak ten świat wygląda.. to jest już świat, w którym mamy koleje żelazne, i one są bardzo istotne w historii Gietrzwałdu. Rok 1877 – mamy już telegraf; po drucie, ale nieźle działa, w związku z tym wieści z frontu przychodzą stosunkowo szybko. Są już karabiny maszynowe. Świat jest coraz bardziej zglobalizowany..

*
Stacja kolejowa Warszawa Praga 1877r.

Papież Pius IX

1877 to będzie ostatni rok jego życia (umrze w 1878 r.) – teraz jest już „więźniem” w Watykanie..

Bismarck, który jest autorem tego dziejowego sukcesu, czyli wzięcia „za twarz” wszystkich krajów niemieckich przez Prusy, kilka lat wcześniej wprowadził ustawodawstwo antykatolickie i to jest to, co nazywamy „wojną kulturową”, czyli Kulturkampfem.

Na ziemiach polskich już nic się nie nazywa polskim.. (język polski został wycofany ze szkolnictwa, w urzędach został zaprowadzony język urzędowy niemiecki, to samo jest po rosyjskiej stronie kordonu).

*
papież Pius IX
W 1877 r. do Rzymu, do tego papieża – więźnia Watykanu, przybywa pielgrzymka narodowa Polaków..

Pierwsza taka w naszych dziejach pielgrzymka Polaków z wszystkich trzech zaborów. Zorganizowana przede wszystkim przez poznańczyków, silna grupa z zaboru austriackiego i wąska reprezentacja z Królestwa Polskiego, czyli z Kraju Przywiślańskiego (w tym m.in. unici).

Ojciec Święty przemawia wówczas do Polaków, wypowiadając znamienne słowa:

„Modlitwą i pracą, nie siłą – osiągniecie to, co osiągnąć chcecie”.

Na pierwszy rzut oka nic konkretnego.. mówi to, co papież mówić powinien.. jeśli jednak przyjrzeć się temu z perspektywy pierwszego objawienia w Gietrzwałdzie, które ma miejsce na 3 tygodnie przed pielgrzymką Polaków.. to można nabrać przekonania, że Ojciec Święty wcale nie teoretyzuje w tym momencie, ale przestrzega Polaków przed zagrożeniem bardzo realnym – o realności tego zagrożenia jest najwyraźniej lepiej poinformowany, niż jego goście (właśnie w 1877 r. szykuje się kolejna prowokacja powstańcza na ziemiach polskich..)

*

Szykuje się powstanie, które, gdyby do niego doszło, to nazywalibyśmy je powstaniem lipcowym albo sierpniowym. Tak by prawdopodobnie było..

Kto organizuje to powstanie? – organizuje je Rząd Narodowy w Wiedniu, pod przewodnictwem księcia Adama Sapiehy z Krasiczyna, którego skrzyknął angielski agent. Historiografia zna nawet jego nazwisko – Monroe B. Johnston.

Zaprosił on do Wiednia Polaków, głównie z Poznańskiego i z Galicji, i dał nawet pieniądze księciu Adamowi Sapiesze. Na co? -na rozpętanie powstania w Polsce.. (na zaciągi, zakup broni, na sformowanie legionu polskiego..)

*

A po co ten legion? Ten legion miał zaatakować Moskali przez Rumunię. Dlaczego Moskali przez Rumunię? Ponieważ właśnie w 1877 r., w kwietniu – Moskale wypowiedzieli wojnę Turkom i na Bałkanach zaczyna się wojna, której efektem będzie najpierw uzyskanie autonomii, a potem w toku kolejnych wojen uzyskanie niepodległości przez Bułgarię. 

Ta wojna toczy się w Bułgarii. Ona się toczy, ale wiadomo, że aby zaczęła się wojna, to miesiące wcześniej trzeba rozpocząć mobilizację. I kiedy Moskale wypowiadają Turkom wojnę manifestem carskim, w kwietniu 1877r. – to ona jest już w stu procentach – na ile to możliwe – przygotowana. I można powiedzieć, że ten akt dyplomatyczny wypowiedzenia wojny jest już tylko pewną formalnością..

A więc wojna jest już w toku; toczy się mianowicie od jesieni 1876 r. (wtedy zaczyna się właśnie ta mobilizacja, czyli tworzenie nowych korpusów armijnych).

A nowe korpusy armijne Imperium Rosyjskiego powstają m.in. w Wilnie, w Kownie, i w Grodnie. Oficjalna historiografia przedstawia, że te korpusy to właśnie na wojnę z Turkami, ale, ciekawa rzecz – te korpusy (Wilno, Grodno, Kowno) – one na Turków nie idą; one sobie tam czekają w Wilnie, Grodnie i Kownie.. – wobec tego: na jaką wojnę one zostały sformowane?

*
Aleksiej Danilowicz Kiwszenko; obraz: „Wojna rosyjsko-turecka 1877-1878; Czwarta bitwa o przełęcz Szipka w Bułgarii od 5 do 9 stycznia 1878r.”
*

W nocy z 26 na 27 czerwca ( dla przypomnienia: 27 czerwca – pierwsze objawienie w Gietrzwałdzie), główne siły rosyjskie forsują Dunaj, który ma blisko kilometr szerokości. I to się dzieje pod ogniem tureckim.

Kto płynie, kto forsuje Dunaj? – przede wszystkim Polacy. W niektórych jednostkach rosyjskich ponad połowa stanu w tamtym czasie w głównych wojskach operacji bułgarskiej to są Polacy.. (głównie z Wołynia i Mińszczyzny).

Więc jeśli książę Adam Sapieha sformuje ten legion za angielskie pieniądze, do uderzenia na Moskali przez Rumunię – to jakie będą tego konsekwencje?

Konsekwencja praktyczna będzie taka, że Polacy na tym froncie będą strzelali do Polaków..!
Dmitriev-Orenburgsky „Przeprawa Rosjan przez Dunaj 1877”
*

I teraz – dlaczego Anglicy dają pieniądze na jakiś polski legion, polskiemu księciu we Wiedniu? Dlatego, że działa zawsze ta sama geopolityka.

Z angielskiej perspektywy rosyjski marsz przez Bułgarię – to jest zawsze marsz na Stambuł. A jeśli Rosjanie wezmą cieśniny tureckie, to z perspektywy Londynu następnym ich krokiem będzie… marsz na Indie. Oni tak samo na to patrzyli w roku 1829 i 1830..

Rewolucja w Warszawie została rozpętana – z angielskiej perspektywy – jako działanie na tyłach, które ma zdywersyfikować rosyjskie siły i uniemożliwić Rosjanom marsz na Chiwę, jeszcze nie na Indie wtedy, tylko na Chiwę. A jak zdobędą Chiwę, to pójdą na Indie, czyli podniosą rękę na perłę w Koronie Brytyjskiej i temu trzeba zapobiec..

I to jest powód, dla którego Anglicy (którzy nigdy żadnych pieniędzy nie dają; za to dają obietnice bez pokrycia) – wtedy dają znaczną sumę pieniędzy. To z kolei jest dowód na to, jak bardzo czas ich nagli.

Otóż Monroe B. Johnston oczekuje od księcia Adama Sapiehy tego powstania w Polsce teraz, zaraz. Za dwa tygodnie, za miesiąc najpóźniej ma być powstanie. Królestwo Polskie ma zapłonąć za angielskie pieniądze. I książę Adam Sapieha te pieniądze wziął..

*

..w tym momencie ważą się losy Polski. Dlaczego?

Dlatego, że w Berlinie skonkretyzowane są wojenne plany awaryjne.

Według założeń Bismarcka – aby zabezpieczyć pruski i niemiecki stan posiadania w Europie, Niemcy potrzebują jeszcze trzeciej wojny.. w plany tej trzeciej wojny Prusacy sprytnie wkalkulowali powstanie w Polsce.

Gdyby w Królestwie Polskim doszło do powstania, oni mogliby się zaangażować w jego rozpętanie – tak jak to było w 1863 r., kiedy całe oddziały powstańcze wyposażone, można powiedzieć uzbrojone po zęby, przechodziły do Królestwa właśnie z zaboru pruskiego.
Jan Matejko: „Polonia 1863” z czasów powstania styczniowego
Tu nie można ulec złudzeniom, że to się działo bez wiedzy Berlina, i że to nie było właśnie pod kontrolą pruskiego sztabu generalnego.

Gdyby w Królestwie Polskim podniosło się kolejne powstanie, to armia pruska wkroczyłaby do Królestwa, otaczając je „kordonem sanitarnym” do linii Narwi..

Ok.. więc taki jest plan pruski: jeśli naciśnięty przez Anglików w Wiedniu guzik – zadziała, i rewolta polska rozpali powstanie, to armia pruska interweniuje w Królestwie Polskim.

Z tym, że Moskale nie są już tak zdezorientowani, jak byli wcześniej, w 1830 i 1863 – i nie pozwolą na taką prowokację w Królestwie Polskim..

I po to właśnie są te nowe korpusy armijne Wilno, Grodno, Kowno, które Moskale nie wysyłają ani na front bułgarski, ani na front kaukaski (wojna z Turkami trwa jednoczenie i na froncie bułgarskim, i na froncie kaukaskim).

Co nam się tutaj rysuje? 

Mamy Anglików, którzy są zainteresowani tym, żeby włożyć kij w szprychy ofensywy rosyjskiej, nawet jeśli to będzie kosztowało kolejną zagładę narodu polskiego. Oczywiście dla Londynu to nie jest żaden problem – Polacy przecież zaatakują swoich własnych rodaków, tylko że w rosyjskich mundurach (a zaatakują ich w Bułgarii). A dodatkowo, jeśli polskie zagony kawaleryjskie będą prowadzić partyzancką wojnę, niszcząc i wysadzając linie kolejowe w Rumunii, to można już sobie tylko wyobrazić, jakie będą reperkusje w narodzie rosyjskim za takie działanie.

Gdyby ten scenariusz – nakręcony od momentu, gdy główne siły rosyjskie sforsowały Dunaj w nocy z 26 na 27 czerwca 1877 r., – potoczył się po ludzku, to w 1918 r. nie byłoby komu „budować niepodległej Polski”. 

*

*

Mając już w świadomości ten polityczno-historyczny kontekst, wróćmy do najważniejszego..


No i co teraz, w nocy z 26 na 27 czerwca – ma zrobić Najświętsza Maryja Panna, która 'online’ ogląda forsowanie Dunaju..?

*

27 czerwca wieczorem w Gietrzwałdzie Justynka Szafryńska pierwszy raz widzi Najświętszą Maryję Pannę.

Co mówi Najświętsza Maryja Panna pierwszego dnia?

Nic nie mówi..!

Pierwszego.. drugiego dnia nic nie mówi. Kiedy pierwszy raz widzą Ją wizjonerki – Ona nic nie mówi. Ona tylko się ukazuje..

Daje się widzieć dziewczynkom z Dzieciątkiem i w koronie.. (przypomina w ten sposób, że jest: po pierwsze – Matką, a po drugie – Królową) – jedno i drugie przynoszą Aniołowie. Tak to opisują dziewczynki, niezależnie od siebie, jak wiadomo, ponieważ dobry ks. proboszcz Weichsel z Gietrzwałdu zadbał o to, aby już od samego początku wykluczyć możliwość podejrzenia, że coś tu w ogóle było uzgadniane..

A zatem.. jeśli Maryja pokazuje się w Gietrzwałdzie, to raczej nie po to, aby głównym tematem Jej przesłania było to, co my dzisiaj czytamy (chodzi o te wszystkie – skąd inąd zacne, i jakże dobre, cenne rady)..

*
*

Ona zaczęła od tego, że zjawia się tam, przypomina Polakom, że jest ich Matką i Królową i- uwaga – rzecz niesłychana!

– Ona zapowiada, że będzie tu jeszcze przez najbliższe dwa miesiące..!!

 Ona mówi, że tu będzie. Po co Ona to mówi? Przecież nie dla fantazji. Przecież nie dla poklasku ludzkiego.. więc po co..?

*

Najświętsza Maryja Panna chce wywołać zbiegowisko.. Ona najwyraźniej chce zorganizować masy ludzkie, masy polskie i chce doprowadzić do tego, żeby Polacy ruszyli do Gietrzwałdu..

Mało tego, uwzględniając realia technologiczne, komunikacyjne, logistykę drugiej połowy XIX w., działa tak, żeby możliwie jak najwięcej Polaków przybyło do Gietrzwałdu – daje im czas, zapewniając: nie martwcie się.. będę tu jeszcze i za miesiąc, i za dwa miesiące..

*

Znowu trzeba sobie zadać pytanie: dlaczego Gietrzwałd?

Odpowiedzią na to pytanie jest Biesal – stacja Biesal, znajdująca się 5 km od Gietrzwałdu.

Co ciekawe – ta stacja jest nienaturalnie duża, jak na miejscowość, o której mało kto słyszał, zanim nie przyjechał do Gietrzwałdu.. To jest pewnego rodzaju ślad i dowód na to, że te wszystkie linie kolejowe były budowane tutaj nie dla kilkudziesięciu osób dojeżdżających 2 razy w tygodniu do Olsztyna na targ, ale przede wszystkim na potrzeby militarne.. musiał istnieć już dużo wcześniej jakiś konkretny plan, co do tego miejsca..

Potwierdza to rok 1914, kiedy przed bitwą, która zakończy się klęską Moskali – Bitwą pod Tannenbergiem – na stacji Biesal będzie się wyładowywać korpus rezerwowy, posiłki z Niemiec środkowych i zachodnich, dzięki którym uda się zatrzymać ofensywę Rennenkampfa i Samsonowa.
Stacja Biesal
*

Kolej pruska na linię do Olsztyna, stację Biesal – sprzeda w ciągu kwartału 1877r. ok. 300 000 biletów!

No to jeszcze, jeżeli uwzględnimy, że nie wszyscy tam jadą koleją, bo przecież z zaboru rosyjskiego niektórzy tam idą na piechotę, przez zieloną granicę.. Pielgrzymki, całe parafie, grupy pod przewodnictwem swoich proboszczów, którzy będą potem karani grzywnami przez władzę pruską, będą zatrzymywani przez władzę ruską na granicy..

*
Najświętsza Maryja Panna wywołuje ruch pielgrzymkowy bez precedensu, w dziejach Polski wcześniej i później. To, co tam się dzieje, statystykę, można porównać z tym, co się działo na przełomie lat 70-tych i 80-tych (rozłożone na raty), co było związane z pielgrzymkami Jana Pawła II do ojczyzny..

*
*

Wtedy, w 1877 r., wszystkich Polaków było ok. 10 mln.

Czyli, od rozpoczęcia objawień aż do jesieni, przez Gietrzwałd przetoczyło się 0,5 mln Polaków!

Chyba nie jest przeszacowaniem powiedzieć, że na tamten czas – 0,5mln – to jest 5% populacji.

 No to wyobraźmy sobie teraz, co to znaczy te pięć procent.. To znaczy, że każde miasteczko, każda wieś, każdy region wydelegował kogoś, kto był bezpośrednim świadkiem Gietrzwałdu: księża i świeccy – w większości oczywiście, statystycznie świeccy..

*
Ale wciąż pozostaje pytanie: dlaczego Maryja to robi? Jeżeli to wszystko poważnie traktujemy, a traktujemy to przecież najpoważniej, jak się tylko da..

..i jeśli wykluczamy jakąkolwiek przypadkowość w tym działaniu, jeśli wykluczymy impulsywność NMP, bo Ona nie czyni tego wszystkiego, nie przewidując konsekwencji swoich działań. Nie objawia się przecież w stylu: „A, wstałam rano, co dziś zrobię? A! Objawię się dziś dwóm dziewczynkom. Ale gdzie? A, niech będzie Gietrzwałd!…”.

*
*

Najświętsza Maryja Panna z jednej strony spuszcza w Gietrzwałdzie zatrute powietrze powstańczego ducha polskiego, zmienia atmosferę w narodzie.

A to jest naród, o którym Fryderyk Engels pisał, że zawsze można na niego liczyć. Przypomnijmy jego słowa; „jeżeli idzie o sprawę rewolucji światowej, to na nikogo nie można liczyć tak, jak na Polaków„.

Więc to czyni Najświętsza Maryja Panna – wykręca wentyl z tego rewolucyjnego balonu. Przekierowuje Polaków na prawdziwe zjednoczenie – przecież powstania polskie nie są aktami zjednoczenia narodowego!

*
Dodatkowo Maryja zapewnia nam zdrową alternatywę. Mówi -i to jest najważniejsza istota przesłania -jeśli chcecie mieć wolną Polskę, to najpierw sami musicie być wolni..

 Aby Polacy mogli być wolnymi, muszą najpierw wyzwolić się od wewnętrznych uzależnień, prawda? Bo cóż po suwerenności politycznej, jeżeli to będzie suwerenność oddana w ręce ludziom, którzy są niewolnikami różnych fałszywych doktryn i zgubnych nałogów..

Ona mówi to w bardzo prosty sposób i transmituje w Gietrzwałdzie tę prawdę na naród. A z drugiej strony dokonuje mistrzowskiego ruchu, który w zarodku odwołuje prowokację powstańczą w Polsce, a tym samym odwołuje wojnę światową, do której już niebawem miało dojść.

*
Spróbujmy sobie to wyobrazić, bo to jest moment dziejowy – moment, w którym wszyscy bandyci mają w kieszeniach swoich płaszczy odbezpieczone rewolwery i tylko czekają, kto pierwszy wystrzeli..

Wszyscy mają te rewolwery w dłoniach: Moskale, Prusacy.

Przez cały wrzesień 1877 r. na zachodnich rubieżach tego nowego, świeżego Imperium Niemieckiego trwają manewry wojenne. Przez cały wrzesień.. Na dodatek – przez cały miesiąc cesarz jest na manewrach. Co to oznacza? Że to nie są żadne manewry, tylko to jest koncentracja wojenna.

I te korpusy armijne zebrane na tych manewrach w zachodniej części kraju – po to, aby Moskale się nie połapali – mają w krytycznym momencie błyskawicznie – jak na tamte realia błyskawicznie, bo liczone jest to w dziesiątkach godzin – mają być koleją przetransportowane na rubieże wschodnie, przede wszystkim do Prus Wschodnich.

UWAGA!

Ale nie mogą być przetransportowane koleją, bo jedyna strategiczna linia kolejowa (do Olsztyna) została zatkana przez „ciemny lud”, który wierzy w jakieś objawienia..! 🙂

Cały sezon letnio-jesienny 1877r. trwało to niezrozumiałe zakorkowanie strategicznej linii komunikacyjnej, ze szczególnym uwzględnieniem stacji Biesal.. w związku z czym armia pruska, bez zarządzenia o stanie wojennym, nie mogła nic zrobić w tej sprawie. Przez zarządzenie stanu wyjątkowego zdradziliby swoje intencje, a wtedy z kolei nie mogliby przeprowadzić tej połowicznie tajnej mobilizacji. Nie mogliby – udając dalej, że nic się nie dzieje – wyprowadzić odpowiedniej liczby dywizji do ofensywy wymierzonej w Rosję.

Gdyby założyć, że to jest tylko sprawa ludzka, nie boska – że to się tylko zdawało Basi i Justynce.. czy można sobie wyobrazić bardziej nieprawdopodobny zbieg okoliczności, patrząc na tę świecką powierzchnię zdarzeń..?

Nawet to, dlaczego NMP pokazała się dziewczynkom na klonie – było zaplanowane.. dlaczego na klonie, a nie w Kościele stojącym obok, który wydaje się – jest bardziej odpowiednim miejscem na objawienia..

Musiał być klon.. – jakby to było w Kościele – kto by się tam zmieścił..? Tylko na otwartej przestrzeni można było pomieścić tyle tysięcy ludzi..

A więc dokładnie, punkt po punkcie był w sposób strategicznie i genialnie skalkulowany..!

*
*

Ostatnie kluczowe pytanie: dlaczego objawienie..?

Naprawdę nie było jakiegoś innego sposobu..? Przecież Najświętsza Maryja Panna mogłaby sobie wziąć na dywanik takiego Bismarcka, czy Aleksandra II i odpowiednio ich poinstruować.. O tak..! Należałoby im się..! To byłoby tak trochę po naszemu.. powiedzmy..

Ale gdyby nawet zdecydowała się na taki scenariusz – przemawiania bezpośrednio do serc ludzkich osób postawionych na szczytach państw – no to, do czego to prowadzi, pokazał nam dwa lata wcześniej scenariusz z prezydentem Moreno w Ameryce Łacińskiej.

Był taki mąż stanu, który się zadeklarował jako wierny syn Kościoła i został niezwłocznie zgładzony przez swoich demokratycznych wyborców..

*

Może osoba papieża Piusa IX, jako najwyższego zwierzchnika Kościoła mogłaby coś pomóc.? Niestety jego słowa skierowane do Polaków zostają natychmiast przekręcone przez prowokatorów i dziennikarzy w prasie krakowskiej, lwowskiej i poznańskiej, którzy niezwłocznie relacjonują, że nawet sam papież agituje Polaków do podjęcia powstania..

*

Prawdopodobnie wyczerpane zostały wszystkie możliwe scenariusze.. i najwyraźniej w niebie wyszło im z badań focusowych, że takie podejścia do sprawy nie gwarantują bezpieczeństwa.

Droga indywidualnych natchnień, kierowana przez aniołów stróżów, wytężona praca świętych patronów – cały ten wachlarz możliwości nie gwarantuje ratunku dla Polski i świata.. w związku z tym, we współpracy ze specjalnym konsultantem do spraw militarnych – św. Michałem Archaniołem – została podjęta decyzja o osobistej interwencji Najświętszej Maryi Panny..

*

*

W sumie między 27 czerwca a 16 września Matka Boska ukazała się aż 160 razy!

Jednak ani samo orędzie (przekazane w języku polskim!), ani skala wydarzeń (blisko pół miliona pielgrzymów, wówczas 5 proc. narodu!), ani trudne do przecenienia konsekwencje (nie tylko duchowe, religijne czy socjologiczne, ale również polityczne i militarne) – to wszystko nie zajmuje w świadomości Polaków adekwatnego miejsca. A cóż dopiero mówić o miejscu należnym objawieniom gietrzwałdzkim w historii światowej..
W myśl tej bogatej refleksji tamtych zdarzeń – trzeba pójść dalej, pytając: pomimo tego, że NMP tym jednym genialnym ruchem powstrzymała wybuch wojny światowej, to dlaczego finalnie – niespełna 40 lat później – do tejże wojny doszło?

Nie odrobiliśmy, jako Polacy tamtej lekcji – I wojna światowa, II wojna światowa, ileż konfliktów, walk, ile zdrady.. -> wciąż nie dbamy o niepodległość naszych serc..

– może najwyższy czas wreszcie Ją usłyszeć i tę zaległą lekcję nadrobić –


***