Tropem świętego Jacka

Przed nami uroczystość odpustowa ku czci naszego patrona.

O świętym Jacku słyszeliśmy już nie raz, a Jego życiorys, powtarzany przynajmniej raz w roku, znamy lepiej, niż własną kieszeń.. ale czy to wystarczy? Czy na tej podstawie można powiedzieć, że faktycznie wiemy już o Nim wszystko?

Misja świętych nie kończy się z chwilą ich śmierci. Po śmierci są nawet bardziej aktywni, niż za życia.

Dzieje św. Jacka to więc nie 72 lata ziemskiej wędrówki, ale licząca już ponad 800 lat historia, a z nią potężny – globalny zasięg Jego kultu.

To sprawia, że jackowe ślady znaleźć możemy na najbardziej odległych krańcach świata, a ich poszukiwanie może okazać się niezwykle ciekawą przygodą, która w efekcie doprowadzić może nawet do hiacyntofilii – zafascynowania  duchowego i intelektualnego postacią świętego Jacka. Tutaj bez obaw – tak obecnie, jak i w przeszłości dotkniętych nią było wiele znamienitych osób i w żaden sposób im to nie zaszkodziło.

*

ŚWIĘTY JACEK W GLOBALNEJ ŚWIADOMOŚCI

Święty Jacek był wielkim czcicielem Eucharystii i Matki Bożej. Misjonarz. Apostoł Północy. Apostoł Różańca. Nazwany imieniem „Lux ex Silesia”, czyli „Światło ze Śląska”, nazywany również „Światłem Północy”, ponieważ oświetlał mroki ludzkich serc i drogę do zbawienia dusz. W swej apostolskiej, dominikańskiej działalności, ogromnie umocnił i poszerzył  kult Matki Boskiej Zwycięskiej na ziemiach, po których wędrował.
Z tego powodu, że Świętego zwano Jackiem (imieniem nieznanym w chrześcijaństwie w XIII w.), kuria watykańska pisząc do niego, albo o nim – zmieniała je w różny sposób. Ostatecznie w bulli kanonizacyjnej (1594) użyto imienia San Hiacyntus. Ale w różnych miejscach na świecie słyszy się o nim w innej, właściwej danemu obszarowi transkrypcji językowej.

Jak daleko zawędrowało to imię, pokazuje poniższa mapa..

Ten, który poszedł za głosem Chrystusa i przyniósł owoc, a owoc Jego trwa (por. J 15,6).


*

Św. Jacek jest obecnie patronem Metropolii Katowickiej, Archidiecezji Krakowskiej, Diecezji Opolskiej i Związku Górnośląskiego, ale na tym się nie kończy..

Jest również patronem diecezji w Kanadzie na Filipinach, patronem Diecezji w Ekwadorze i miasta Yaguachi (tu na jego święto przybywa 600 tys ludzi)..
Fiesta świętego Jacka w Ekwadorze
Biskupi w liście pasterskim nazwali go patronem procesu integracyjnego współczesnej Europy. Kościoły i kaplice pod wezwaniem świętego Jacka stoją na wszystkich kontynentach, a nawet na kamiennej pustyni w Australii..
Dominican Chapel of St Hyacinth – Kaplica świętego Jacka. Australia. Yalgoo.
W Polsce mamy 64 kościoły i kaplice pw. świętego Jacka. W Chicago jest Bazylika św. Jacka położona w sercu Jackowa – jednej z popularniejszych polskich dzielnic, a w Jamnej stoi „Dom św. Jacka”..
Polish village – Jackowo
 Posąg św. Jacka stoi również w panteonie świętych na attyce kolumnady Berniniego na Placu św. Piotra w Watykanie, od wieków patrząc papieżom w okna..
Święty Jacek Odrowąż, jako jedyny Polak, został uwieczniony wśród rzeźb przedstawiających 140 świętych, stojących na kolumnadzie wokół Placu św. Piotra w Rzymie, dłuta Berniniego.
..oraz w Sanktuarium Matki Bożej w Lourdes we Francji..
W sanktuarium Matki Bożej w Lourdes, św. Jacek stoi, jako biały posąg na trakcie do wejścia prowadzącego do Bazyliki Niepokalanego Poczęcia, na najbardziej eksponowanym miejscu – wskazując wiernym drogę do Matki Bożej.
Jego imieniem nazwano miasta: w Kanadzie, USA, Peru, Boliwii i Ekwadorze, jak również hrabstwo w Teksasie nosi jego imię..
Największy obelisk świata o wys. 173 m stojący w Houston – stolicy Texasu, nosi imię św. Jacka i upamiętnia jedną z najsłynniejszych bitew w historii Stanów Zjednoczonych stoczoną w 1836 r. pod miejscowością San Jacinto, wydarzenie to dało początek Stanom Zjednoczonym Ameryki Północnej i w ten sposób imię św. Jacka weszło do powszechnej historii USA..
San Jacinto Monument. Texas
Święty Jacek jest również czczony na Filipinach w miejscowościach Camalaniugan i Tuguegarao..

Jego imię noszą: szkoły, akademie, muzea, instytucje, organizacje a nawet spółdzielnia mieszkaniowa. Jest także wydawnictwo św. Jacka i księgarnie jego imienia..

Pracą apostolską objął ludność Karyntii, Moraw, Czech, Polski, Rusi, Prus i Skandynawii. W głównym kościele Dominikanów – bazylice pw. św. Sabiny na Aventynie w Rzymie – jedna z dwóch kaplic poświęcona jest świętemu Jackowi, dając tym świadectwo, że należy do największych postaci w historii Zakonu..

Poświęcali św. Jackowi swoje dzieła sławni architekci, malarze, rzeźbiarze, piosenkarze, poeci i pisarze..

W XVII w. św. Jacek należał do najczęściej ukazywanych świętych w malarstwie włoskim. Można powiedzieć bez przesady, że Toskania we Włoszech jest artystycznym regionem poświęconym św. Jackowi..
Jan Soens (Bois-le-Duc 1553) Św.Jacek wskrzesza rycerza Piotra
W największych świątyniach: Florencji, Pizy, Sieny, jak również obok – w Bolonii i Piacenza, w najbardziej godnych miejscach, są wielkie freski i obrazy przedstawiające św. Jacka..
Botega Della Masso (Cremona 1556 – Parma) Św.Jacek przywraca wzrok kobiecie
W Piacenza w jednym kościele San Giovanni in Canale zgromadzono skarby w postaci 12 obrazów i jednego fresku – są to dzieła wielkich mistrzów renesansu. Tak bardzo kochała go Italia, że jego wizerunek był w każdym dominikańskim kościele..
 
Fresk: uratowanie Najświętszego Sakramentu i figury Matki Bożej w Piacenza

*

Znajomość różnojęzycznych form tego imienia ułatwia odkrywanie jackowych śladów w różnych częściach świata, umożliwiając jednocześnie wzbogacenie wiedzy o wyjątkowości tej świętej postaci. A jak widać na mapie – jest gdzie poszukiwać.

*

madonna jackowa

Ta alabastrowa figurka Matki Bożej z Dzieciątkiem należała do Jacka Odrowąża.

Od XIV wieku do dzisiaj znajduje się we Lwowie , obecnie jest wystawiona w ekspozycji Lwowskiego Muzeum Historii Religii.
Podczas pierwszej misji ruskiej św. Jacek otrzymał ją od księcia Włodzimierza Kijowskiego za uzdrowienie córki.

Wdzięczny książę opatrzył rzeźbę pieczęcią dynastii tj. wizerunkiem św. Jerzego pokonującego smoka i swoją postacią klęczącą na modlitwie dziękczynnej do Madonny za cud uzdrowienia dziecka.

Stojąca nad nim Matka Boska trzyma na ręku Dzieciątko Jezus i opiera się jednocześnie na Drzewie Życia z ukrzyżowanym  Chrystusem. Dziecko w koronie na główce, trzyma w lewej ręce jabłko królewskie – symbol władzy nad światem. Drugą rękę wyciąga ku „drzewu życia” jakby przepowiadając swą przyszłość, i jednocześnie wskazuje na serce Matki jako źródło Łaski. Wąż, jako symbol choroby, wijąc się po pniu drzewa spełza pod jej stopy, a nogi ukrzyżowanego Chrystusa opierają się o wężowe zwoje.

Postumentem, na którym stoi Madonna jest sarkofag, w którym pogrzebana została choroba dziecka. Alegoria wiary i dziękczynienia. Najtrafniejsze na świecie średniowieczne, artystyczne przedstawienie dogmatu o świętym wstawiennictwie Maryi w prośbach o Łaski Syna dla modlących się za Jej pośrednictwem.

Wspaniała inspiracja, którą przenika głęboka refleksja nad nieposłuszeństwem człowieka i drogą odkupienia jego win przez ofiarę Boga.
Modlitwa z 1857r.
Święty Jacek umieścił ją na ołtarzu w kościele zbudowanym staraniem żony księcia. Stojąc tam – promieniowała boskim światłem alabastru. Przy tej figurze modlili się mieszkańcy Kijowa, aż do najazdu Mongołów na miasto. Wtedy w czasie walk i pożogi, Jacek przebywający w Kijowie na drugiej misji ruskiej,  w bohaterski sposób wynosi figurkę z płonącego kościoła. Od tej figurki płynie głos wzywający, aby ratując Syna zabrał i Matkę, a nie będzie ona dla niego ciężarem.

Uratowaną rzeźbę oddaję pod opiekę dominikanom z Halicza, a potem trafia z nimi do Lwowa. Figura – stając się w tym mieście, podobnie jak w Kijowie – obiektem kultu trwającego przez setki lat, jest symbolem heroicznego czynu z gwarancją przeżycia, jeśli dokonuje się go z Maryją tak, jak uczynił to Jacek.

Co ciekawe – Madonna Jackowa, odnaleziona we Lwowie, mogła być inspiracją dla rzeźbiarza, który ozdobił Jej postacią fronton katedry Notre Dame w Paryżu.
Uderzające jest podobieństwo postaci. Łączy te rzeźby jeszcze jeden szczegół – figurka Dzieciątka w obu została uszkodzona.
Rzeźbiarz mógł oglądać Jackową Matkę Bożą w 1236r. podczas pobytu św. Jacka w Paryżu na Kapitule Generalnej Dominikanów. Wtedy trwała budowa katedry (1163-1345). Na pewno Jacek był na tej budowie, ponieważ mieszkał o kilometr od niej na Rue Saint Jacob ( ul. Św. Jakuba), gdzie był klasztor dominikanów.

*

pierogi świętego jacka

Oto, co na stronie Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi możemy przeczytać:

„Powszechne przekonanie – zarówno wśród Polaków, jak i cudzoziemców – że pierogi to typowe danie kuchni staropolskiej, nie jest do końca prawdą. Ojczyzną pierogów są bowiem Chiny. Z Chin pomysł gotowania, pieczenia lub smażenia kawałków ciasta makaronowego, napełnionego najrozmaitszymi farszami, dotarł przez Rosję do Polski i powędrował dalej na zachód Europy. Do Polski pierogi trafiły po raz pierwszy w XIII w. dzięki biskupowi Jackowi Odrowążowi (późniejszemu św. Jackowi), który zachwycił się ich smakiem podczas pobytu w Kijowie.” 

https://www.gov.pl/web/rolnictwo/pierogi-nowodworskie

Wychodzi na to, że także Rząd Rzeczpospolitej przyznaje św. Jackowi wpływ na nasze życie codzienne, polskie tradycje oraz znajomość naszej kultury (w tym przypadku kulinarnej) za granicą. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi przypisuje św. Jackowi nawet godność biskupią – o co nawiasem mówiąc nie mamy najmniejszego żalu. ☺

*

jacek placek na oleju

Pierogi rozdawane na ulicach miast, ratowały życie w czasie głodu. Święty Jacek nauczając o Bogu – był wrażliwy na niedolę ludzką. Słowem Bożym karmił dusze, a pierogami ciało. Pierogi są symbolem naszego chleba powszedniego. Były bowiem chlebem średniowiecza, a nazywano je tu i ówdzie plackami.

Zaś wspomnienie o tym dotarło do naszych czasów w dziecięcej wierszowance, w której pomylenie spotkało się z poplątaniem.

„Jacek- placek na oleju! Matka krzyczy: „Stój złodzieju!”- każdy Jacek zna ten wierszyk od urodzenia, bo dzieciaki za nim tak krzyczały w piaskownicy i na podwórku.

Aż trudno sobie to wyobrazić, a jednak poprzez legendę ludową ta przezywanka ma związek z osobą św. Jacka. Bo właśnie od tych pierogów, którymi karmił głodnych – przylgnął do niego przydomek: św. Jacek z Pierogami, i z dawnych lat różne przepisy na pierogi Jackowe znane są na Śląsku.

*

polonia

Niezwykły obraz „Polonia” Antoniego Tańskiego z paulińskich zbiorów można oglądać w Sali Ojca Kordeckiego na Jasnej Górze. Przedstawia około 200 wybitnych Polaków, przedstawicieli polskiej kultury, nauki, wojska i polityki. Osoby te żyły i działały w różnych epokach. Na obrazie są sportretowani m.in.: Piast Kołodziej, Mieszko I, królowie polscy począwszy od Bolesława Chrobrego przez Kazimierza Wielkiego, Jana III Sobieskiego do Stanisława Augusta Poniatowskiego. Artysta namalował też Tadeusza Kościuszkę, Józefa Sowińskiego, grupę belwederczyków. Na obrazie widać też portrety m.in. Ignacego Krasickiego, Antoniego Malczewskiego, Adama Mickiewicza, Juliusza Słowackiego, Aleksandra Fredry, Zofii Kossak-Szczuckiej, Stanisława Wyspiańskiego, Marii Skłodowskiej-Curie, Samuela Bogumiła Linde, Józefa Wybickiego…
Tyle nam mówi ogólna charakterystyka obrazu. Gdyby jednak badacze byli dość spostrzegawczy, odkryliby ikonograficzny zapis przesłania, mówiącego że w obrazie „Polonia”, Anioł – jako symbol Opatrzności Bożej, wskazuje spojrzeniem na św. Jacka, przekazując mu misję opieki nad narodem.

Trzeba było zrobić to za nich..


Paradoksalne, w profesjonalnym opracowaniu ikonograficznym zbiorów wotywnych,  w  wykazie postaci widniejących na płótnie, nie znajdziemy św. Jacka. Może warto więc uzupełnić ten opis, bowiem nie przystoi wykreślanie św. Jacka z Galerii sławnych Polaków, tym bardziej, że mamy tu do czynienia z Patronem Polski i Najsłynniejszym w dziejach Ślązakiem.

Teraz, kiedy nowa polityka historyczna zaczyna mieć dzieje i ludzi, warto zwrócić uwagę na prorocze przesłanie wizji malarskiej Tańskiego, zawierającej propozycję przywrócenia św. Jackowi należytego miejsca w historii Polski.

*

dzień jacków

17 sierpnia to dzień imienin Jacków. Przekazujemy im dużo hiacyntoserdeczności !
W tym dniu w kalendarzu liturgicznym mamy wspomnienie o św. Jacku. W Jackowych parafiach, tak jak w naszej – odbywają się odpusty. Niebo jest wtedy trochę „szerzej otwarte” dla Jacków za wstawiennictwem ich patrona i zarazem dla wszystkich hiacyntopodobnych. 

W pokorze serca jak roślinka – taki jest święty Jacek, a po naszemu – inaczej Hiacynt..

W nowennie do św. Jacka mówimy: Kwiecie niebieskiego ogrodu – módl się za nami. W godzinkach o św. Jacku: Nad wszystkie kwiaty, kwiecie najwonniejszy. W antyfonie: Kwiecie nad kwiaty, Jacku, z wszystkich kwiatów najczystszy. W hymnie: Najdroższy kwiecie w Ojczyźnie nam wonny..

Do kwiatka nie ma się co modlić, ale patrząc na tę piękną roślinkę warto westchnąć sobie..

Niwy polskiej cudny kwiecie,
Coś na śląskiej rozkwitł ziemi,
Święty Jacku w białej szacie,
Wspieraj nas modlitwy swymi.

*

góra świętego jacka

San Jacinto Peak (Góra Świętego Jacka), mierząca 3302 m n.p.m., jest najwyższym szczytem pasma górskiego San Jacinto. Topograficznie jest to jeden z najbardziej wybitnych szczytów w Stanach Zjednoczonych. Prowadzi na niego m.in. słynny Cactus to Clouds Trail (szlak Kaktusy do Chmur), który pokonuje niebagatelne przewyższenie 3100 m na odcinku 26 kilometrów długości szlaku!

Widoki ze szczytu są spektakularne!

Przy dobrej widoczności, z wierzchołka dostrzec można oddaloną o 320 km górę Charleston, leżącą na północ od Las Vegas w stanie Nevada.
Mimo, iż bezwzględna wysokość plasuje ten szczyt dopiero na 31 miejscu w Kalifornii, to jednak ze względu na przewyższenie w stosunku do otoczenia jest to po Mount Whitney i Mount Shasta trzeci szczyt na terenie Kalifornii i szósty w Stanach Zjednoczonych.

*

święty jacek w szkocji

W szkockiej Galerii Narodowej w Eidenburgu jest piękny wizerunek świętego Jacka, namalowany między 1635 a 1655 rokiem, przez wyśmienitego holenderskiego artystę, ze szkoły flamandzkiej, Abrahama van Diepenbeeck – ucznia i współpracownika Rubensa.
Wizerunek malowany piórkiem, węgielkiem i kredą w połączeniu z akwarelą, swą kompozycją pomaga dostrzec umieszczone przez artystę ciekawe szczegóły, np. świeczka i dzwonek w rączkach aniołka unoszącego się obok św.Jacka, wysoki skalisty brzeg Dniepru, czy też potężne mury obronne Kijowa. 

*

Święty jacek w kapeluszu ?

Tak tak.. nasz Patron w kapeluszu!! W Europie do takiej dekoracji postaci św. Jacka nie jesteśmy przyzwyczajeni. Inaczej jest w Ameryce Łacińskiej, tutaj kapelusz  noszą zarówno mężczyźni i kobiety (meloniki), jak również i święci.

Popatrzmy na zdjęcia z Ekwadoru: 

*

beczka prochu

Szedł jak burza. Ogień, który niósł w sobie, zapalał ziemię po ziemi. Jaki jest sekret ewangelizacyjnego sukcesu Jacka Odrowąża? Czy opowieści o cudach, których dokonał, nie są pobożnymi bajeczkami?

Leandro Bassano (1557-1622), Święty Jacek z dominikańskim bratem przekraczający wody Dniepru. 1610r. Bazylika Santi Giovanni e Paolo, Wenecja
Na bruku leżał martwy człowiek. „To bratanek samego kardynała” – szeptano. Przy zmarłym stanął szczupły zakonnik. „Wyciągnął ręce w górę i swą modlitwą wyrwał brata ze śmierci”. Taką scenę miał ujrzeć w 1221 roku Jacek Odrowąż. To było jego pierwsze spotkanie ze św. Dominikiem.

Czy Jacek pod wpływem tego cudu wstąpił do dominikanów? Możliwe. Ale niewykluczone, że był u braci wcześniej. Prawdopodobnie od jakiegoś czasu kształcił się za granicą. Musiał słyszeć o św. Dominiku wcześniej! Musiało go do niego ciągnąć, podobnie jak sporą grupę księży początku XIII wieku.

I tak w krótkim czasie na horyzoncie w Kościele pojawiły się dwie charyzmatyczne postaci – Włoch i Hiszpan, Franciszek z Asyżu i Dominik z Caleruegi – które zaczęły się kręcić wokół samego papieża. I to nie byle jakiego..
Innocenty III był gwiazdą na średniowiecznym niebie. Nam nawet trudno wyobrazić sobie takiego papieża. Papież Franciszek robi wszystko, by być jak najbliżej ludzi i zejść z piedestału, Innocenty III robił wszystko, by zachować dystans. Podkreślał swą wyjątkowość. Mawiał: „Jestem niżej niż Bóg, ale wyżej niż człowiek”. Uważał się za jakiś byt „pomiędzy”, uniósł się niezwykle wysoko po to, by ujrzeć Kościół z góry. I okazało się to, paradoksalnie, również spojrzeniem proroczym. 

A sytuacja w Kościele była taka: opada wreszcie pył wielkiej reformy, którą wprowadzili papieże XI wieku, gdy główną rolę w świecie duchowym pełni duchowieństwo, któremu wmówiono, że dźwiga na barkach los całego Kościoła. W XIII wieku mamy uformowane pokolenie kapłanów, którzy są niezwykle otwarci na to, co „mówi Duch Święty do Kościoła”. Mają rozpięte żagle i czekają na podmuch, który szarpnie łodzią i wyrzuci ją na głębinę.
I nagle na horyzoncie pojawia się Dominik, wykształcony ksiądz, kanonik pracujący przy katedrze, który choć jest predestynowany do tego, by być biskupem, ku zaskoczeniu wszystkich rozpoczyna kompletnie inne życie. Proponuje drogę ubóstwa i zaczyna ewangelizować. Nie możemy się dziwić, że jego postawa trafia do serc elit: żyjących dostatnio księży, kanoników, którzy pragnęli żyć biblijnymi ideałami i tęsknili za porywem Ducha. Grunt był przygotowany. Dominik był iskrą, którą znalazła się przy beczce prochu.

Trudno nam wyobrazić sobie epokę, w której ludzie oddychają Bogiem, ludzie, dla których rzeczywistość nadprzyrodzona jest ciekawsza, niż ta stworzona. Nie na darmo mówi się, że wiek XII był wiekiem Ducha Świętego. Mawia się, że nie było wówczas ateistów. Franciszek i Dominik porwali tłumy gorliwców, a wśród nich – uwaga… księży.

W 1215 roku odbył się Sobór Laterański IV, jeden z najbardziej rewolucyjnych soborów Kościoła. Sobór objął cały Kościół, dostrzegł i dowartościował świeckich, wprowadził sakrament pokuty, pojawiło się ścisłe połączenie proboszcza z parafianami, podniesiona została konieczność ewangelizacji, a przecież Kościół nie miał dostatecznej liczby kapłanów, by wypełnić te wszystkie zapisy.
Rok później „przypadkowo” (Duch Święty ma naprawdę znakomite pomysły) powstaje Zakon Kaznodziejski. W pracach soboru uczestniczył Iwo Odrowąż wraz ze swym krewnym – świętym Jackiem.

Dlaczego Dominik formował braci tak krótko? Wiadomo, jak dziś wygląda wieloletnia dominikańska formacja. A za czasów założyciela? Musiał mieć zaufanie, skoro wysyłał uczniów szybko w świat…

..że ufał, to prawda. Ale był też człowiekiem mocno stąpającym po ziemi, który wcześniej uczestniczył w misjach dyplomatycznych. Zadbał o to, by wysyłać braci (w tym Jacka) z odpowiednimi „papierami” i „Bullą rekomendacyjną”, która podkreślała, że za wszystkim, co robili, stał papież (na konopnym sznureczku dyndała papieska ołowiana pieczęć), co w czasach herezji było bezcenną wskazówką dla tych, którzy patrzyli na dominikanów z podejrzliwością.
Oni nie szli tylko z pieśnią na ustach, uśmiechem na twarzy i kwiatami we włosach. To wyjaśnia fenomen zakładania przez Jacka klasztorów i rozprzestrzeniania się zakonu (jak beczka prochu, która zapala nowe ogniwa). Duch Święty działał nie tylko przez znaki i cuda, i urok osobisty pierwszych braci, ale też przez pieczęcie, podpisy, dokumenty. Przez prawo. Bóg nie musi dokonywać spektakularnych znaków rozstąpienia się morza. Działa też przez decyzje soborów.

*

święty jacek w paryżu

Jacek Odrowąż był w Paryżu dwa razy: pierwszy raz na studiach około roku 1205 i drugi raz na Kapitule Generalnej w roku 1228.

 W mieście można odnaleźć pamiątki z nim związane, które  warto zobaczyć. Jest to najpiękniejszy obraz św. Jacka w Muzeum Luwr, również Jego imię ma jedna z ulic Paryża, możemy dotrzeć też do Sorbony i odnaleźć wśród zabudowań uniwersyteckich miejsce po dawnym klasztorze dominikańskim, w którym przebywał. 

Jeden z największych i najciekawszych obrazów św. Jacka namalował Ludovico Carracci pt. „ Wizja św. Jacka”..
 
Przedstawia on rozmowę pomiędzy Świętym a Dziewicą, która palcem wskazuje na kamień z wyrytym słynnym tekstem, w którym Matka Boża przekazuje Jackowi słowa:

Synu Jacku , ciesz się, bo modlitwy twoje są miłe przed obliczem mego Syna, i o cokolwiek prosić będziesz za moim pośrednictwem otrzymasz od Niego”.

Jacek przyjmując to przesłanie, pełen żarliwej miłości w modlitewnym zachwycie aż unosi się nad ziemię. W ten artystyczny sposób malarz ukazuje silną ekspresję uczuć w komunikacji między niebem a ziemią ukazaną szczególnie na twarzy Świętego i w olbrzymich dłoniach, którymi do duszy swojej przygarnia otrzymany dar.

Nie można przejść przed tym dziełem obojętnie. Eksponowany jest w głównym korytarzu galerii, w miejscu prestiżowym, bo przy wejściu do sali, w której jest inne słynne dzieło – obraz Leonarda da Vinci, Mona Lisa.

*

kalifornia kocha świętego jacka

Obszarem wielkiej popularności imienia św. Jacka, a właściwie imienia San Jacinto jest stan Kalifornia w USA. Są tam 64 miejsca nazwanych tym imieniem, wśród nich jest miasto San Jacinto, szkoły: San Jacinto High School i Mount San Jacinto College oraz najpiękniejsza i najwyższa góra w Kalifornii.

Co ciekawe, Rada miasta San Jacinto, w 2012 r. podjęła proklamację o ogłoszeniu sierpnia miesiącem św. Jacka i corocznym organizowaniu uroczystości ku jego czci. 

W Los Angeles (Miasto Aniołów – stolica stanu) jest ulica św. Jacka (San Jacinto St.). A na przystankach autobusowych można znaleźć plakaty z małą postacią Świętego dźwigającego wielki posąg Maryi z napisem „Leve fit, quod bene fertur, onus” –  Ciężar staje się lżejszy, gdy niesiony jest chętnie

*

jackowa wyspa w stanie goa

I tutaj znają świętego Jacka. São Jacinto to zamieszkana wyspa u ujścia rzeki Zuari w indyjskim stanie Goa .
Wyspa znajduje się najbliżej południowych brzegów ujścia rzeki i jest połączona z lądem groblą. Na wyspie znajduje się nieczynna latarnia morska zbudowana za portugalskich rządów Goa. Kościół pod wezwaniem św. Jacka ( São Jacinto ) i kaplica pod wezwaniem św. Dominika ( São Domingo ) górują nad wodami rzeki w kierunku wschodnim.

*

na górskim szlaku..

Na beskidzkim szlaku  w Jaworzynce niedaleko szkółki leśnej, z wdzięczności za otrzymane Łaski Boże i szczęśliwy powrót do zdrowia pozostawiono „trwały ślad”, tj. podziękowanie Matce Bożej Pszczyńskiej i św. Jackowi za skuteczne wstawiennictwo w czasie choroby.

To piękny zwyczaj kultywowany na beskidzkich szlakach ku pokrzepieniu serc wędrowców podczas chwili modlitwy.

I nigdy nie wiadomo, gdzie święty Jacek może nas jeszcze zaskoczyć..

*

A jednak…

Sklep obuwniczy przy Calle San Jacinto w Sewilli o nazwie nawiązującej do św. Jacka – Calzados San Jacinto (calzados po hiszpańsku oznacza obuwie).

*

przędza w kolorze św.jacek ?

Choć chrześcijaństwo na wschodnich rubieżach  Rzeczpospolitej rozwijali i umacniali dominikanie, rozpowszechniony niegdyś kult św. Jacka na terenach dawnej Rusi gasł od wieku XVIII.

Po około stu klasztorach dominikańskich pozostały ruiny, a niekiedy tylko pamięć o nazwach  miejscowości w których się znajdowały. Prawosławie i ateizm wyparły chrześcijaństwo.

Zaskakującym jest odkrycie, że w języku rosyjskim jest mała pamiątka – „św. Jacek” zachował się jako określenie jasnoniebieskiej barwy.
Dzięki temu na rynku w strefie rosyjskiej mamy przędzę o barwie św. Jacek. A kto wie.. jeśli niedługo historia zatoczy swoje koło – znów będą modne jackowe sweterki..

*

zagadkowy św. jacek na filipinach

Jak poświadcza załączone zdjęcie figury św. Jacka z Filipin, prostotę jego czarno-białego habitu zmieniono na bogato zdobiony ornat.
Szczególne zainteresowanie wzbudza bardzo ozdobna, złota stuła na procesyjnych szatach świętego Hiacynta. Złoto w sztuce sakralnej symbolizuje najwyższą świętość, natomiast bogato zdobiona złota stuła przysługuje tylko najwyższym hierarchom Kościoła.

Przykład złotej stuły w ikonografii wielkich świętych znajdziemy w wizerunku świętego Piusa V na siedemnastowiecznym obrazie  Lazzaro Baldi.
Lazzaro Baldi 1673, Pope Saint Pius V has a vision announcing the victory of Lepanto
Rodzi się więc pytanie, dlaczego na Filipinach obdarzają figurę polskiego Dominikanina ze Śląska tak szczególną i  bogatą symboliką, podczas gdy w jego własnym kraju ikonograficzny przekaz o nim utrwalił się w zupełnie innej, znacznie uboższej formie..?

*

Plaża São Jacinto

Święty Jacek upodobał sobie i to niepozorne miejsce. Piękna plaża, pokryta białym piaskiem, w prawie dzikim stanie zachowała unikalne gatunki fauny i flory.
Tutaj można zobaczyć – poczuć potęgę natury, potęgę oceanu.. cieszyć się ciszą zakłóconą tylko przez dźwięki fal..
Co ciekawe, obszar w São Jacinto jest gęsto porośnięty lasem, w którym żyje wiele gatunków ptaków. Ścieżki leśne – niezwykłe, a cisza przyjemna. Aby zapobiec zakłócaniu spokoju ptaków w ich naturalnym środowisku, znajdują się drewniane słupki z prośbą o ciszę..
Nasz Jacek ma wyczucie.. cudowne, wspaniałe miejsce pełne harmonii i świętego dosłownie spokoju..

*

Z cudów dokonanych za życia świętego czerpiemy wiedzę o Łasce Bożej, która upodobała sobie w nim cudotwórcę. Jak widać, wiara w jego moc sprawczą nie wygasła po śmierci.

Z licznie pozostawionych śladów na mapie całego świata dowiadujemy się, że Chrystus nie zrezygnował z jego pośrednictwa w ukazywaniu swojego Miłosierdzia.

*

Aż trudno uwierzyć , że średniowieczny święty, który nie pozostawił ani jednego słowa napisanego własną ręką, a rzeczy napisane o nim po śmierci nie są należycie uporządkowane, że ten święty może teraz komuś zaimponować..

..a jednak imponuje !

..wzorem do naśladowania – obecnością wśród tych, którzy go potrzebują!

Wiele jest dróg do źródła Boga, jedną z nich jest adoracja świętych. Warto więc odnaleźć tę drogę i nią podążać..


Opublikowano

25 lipca będziemy wspominać św. Krzysztofa, patrona kierowców i podróżujących, orędownika w śmiertelnych niebezpieczeństwach. 

Z tej okazji w dniu dzisiejszym 22 lipca po Mszy św. o godz. 18:00,

..i jutro – w niedzielę (23 lipca) po Mszach Świętych błogosławimy kierowców i ich pojazdy.

Ofiary składane z racji poświęcenia pojazdów zostaną przeznaczone na działalność MIVA Polska, czyli na potrzeby misji.

Pamiętajmy jednak, że błogosławieństwo nie zwalnia nas z obowiązku zachowania rozsądku i wyobraźni na drodze!


Opublikowano

Science bez fiction

-kosmiczna celebracja-

Idziesz do kościoła na Mszę Świętą w konkretnym miejscu i czasie.

Ale Eucharystii i obecności Boga nie da się ograniczyć ani czasem, ani przestrzenią.

Chrystusa nie jest mniej za ścianą kościoła, a Jego obecność nie zmniejsza się proporcjonalnie do odległości od tabernakulum. Nie jest Go także mniej w Tobie wraz z upływem czasu po przyjęciu Komunii świętej..

*

Tajemnica Mszy Świętej całkowicie przerasta możliwości poznawcze ludzkiego umysłu.

Można śmiało powiedzieć, że to ’science bez fiction’ !!


*

Doskonale znamy typ literacki, artystyczny czy filmowy – science fiction, jako „fikcję naukową”.

Tymczasem w Eucharystii mamy coś, czego nauka nie ogarnia, a jednak to coś nie jest fikcją!

Dane mi było sprawować Eucharystię w wielu miejscach na górskich szlakach, nad jeziorami i na brzegach morskich; sprawowałem ją na ołtarzach zbudowanych na stadionach, na placach miast… Ta różnorodna sceneria moich mszy św. sprawia, iż doświadczam bardzo mocno uniwersalnego — można wręcz powiedzieć kosmicznego charakteru celebracji eucharystycznej. Tak, kosmicznego! Nawet wtedy bowiem, gdy Eucharystia jest celebrowana na małym ołtarzu wiejskiego kościoła, jest ona wciąż poniekąd sprawowana na ołtarzu świata. Jednoczy niebo z ziemią.”(JP II, Ecclesia de Eucharistia)

Przestrzeń – cały Kosmos i czas, cała historia zbawienia – wzajemnie do siebie przynależą.

Mówimy o Bogu, że jest Panem Wszechświata. Zatem wszystko, co istnieje, jest Jego stworzeniem. Oczywiście poza Nim samym.


Liturgia jest dla całego stworzenia źródłem i celem istnienia. W Eucharystii przenikają się rzeczywistości kosmosu, ludzkości i aniołów.

W niej świat ukazuje się jako autentyczny kosmos, jeden i zjednoczony, zgromadzony razem. Dlatego kosmos włącza się w modlitwę, czekając na odkupienie i uczestnictwo w Godach Baranka, Niebiańskiej Liturgii na końcu czasów.

Kard. Józef Ratzinger w książce „Duch Liturgii” napisał, że.. 

..„liturgia nigdy nie dokonuje się jedynie w świecie wytworzonym przez człowieka. Jest zawsze liturgią kosmiczną – problematyka stworzenia należy do samego rdzenia modlitwy chrześcijańskiej. Modlitwa ta straci swą wielkość, jeśli zapomni o tym związku.” 
 

Ok, ale gdzie to science bez fiction..?

*

Aby zrozumieć, że od dwóch tysięcy lat na każdej Mszy świętej możemy się przemieszczać w czasie i przestrzeni, i to bez pomocy żadnych pojazdów czy wehikułów, potrzeba nam tylko odpowiednio spojrzeć na kilka istotnych elementów liturgii mszalnej..

..z zaznaczeniem na słowo kilka, bo Eucharystię jako całość i wartość odwiecznych gestów będziemy zgłębiać pewnie jeszcze długo po śmierci..

Ale po kolei:

przed mszą świętą

Warto pojawić się w kościele parę minut wcześniej, by mieć czas na osobiste przygotowanie, skupienie się, określenie, w jakiej intencji dziś tu jestem i na wyrażenie wdzięczności, że mogę tu w ogóle być.. bo wielu dziś rano już się nie obudziło, inni z różnych powodów nie mogą przyjść do kościoła, a jeszcze inni nie mają wiary..

procesja i pocałunek

Procesja do ołtarza to nie jest po prostu ładne wyjście z zakrystii księdza i wszystkich posługujących, na co dzień krótsze, a w uroczystość dłuższe – przez środek świątyni.

Procesyjne podejście do ołtarza, tzw. procesja na wejście oznacza podejście całego Ludu Bożego do swego Pana, przedstawienie go Panu.

A skoro procesją nazywamy również to krótkie wyjście z zakrystii, to czy inne przejścia podczas Mszy świętej nie mają podobnego charakteru?

Procesja jest odbiciem Kościoła, jako ludu pielgrzymującego tu na ziemi do ojczyzny w niebie. Kościół nie może trwać w bezruchu, wciąż jest w drodze. Mamy procesję z darami, do Komunii Świętej i na odejście. Liturgia mszalna przewiduje również procesyjne przejście księdza lub diakona z ewangeliarzem do ambony, w towarzystwie służby liturgicznej ze świecami i kadzidłem, przed przeczytaniem Ewangelii. Ta procesja ma dodatkowy wymiar – uroczyście ogłaszamy, że wiemy i wierzymy w to, że głoszenie słów samego Chrystusa ma charakter sakramentalny.

A więc nie jest to tylko barwne urozmaicenie liturgii, ale istotny i czytelny gest.

*

A pocałunek ołtarza?

Kto by mógł przypuszczać, że ten czuły gest, za pomocą którego okazujemy sobie wzajemnie miłość – może być tak pięknie użyty w liturgii..

Ołtarz symbolizuje Chrystusa – jest Jego widzialnym znakiem. Natomiast kapłan celebrujący Eucharystię, ubrany w ornat – utożsamia w tym momencie cały Kościół.

Aby dobrze zrozumieć ten gest – trzeba sięgnąć do oryginalnego języka Nowego Testamentu, czyli do greki. Tam kościół jako wspólnota wierzących to 'ekklesia’ – tj.’zwołanie’ i ten grecki rzeczownik jest rodzaju żeńskiego. Podobnie łaciński rzeczownik 'ecclesia’ też jest rodzaju żeńskiego.

W języku polskim 'kościół’ ma formę męską, dlatego trochę trudno patrzeć na Kościół, jak na oblubienicę Chrystusa. Nie mniej jednak głębia tej relacji zachwyca.

Stwórca i Odkupiciel człowieka tak bardzo chce być blisko ze swoim stworzeniem, że aż daje się ucałować.. tak normalnie – ustami, a nie tylko teoretycznie.

A to dopiero początek tej szaleńczej Bożej miłości..

kolekta

Po hymnie: 'Chwała na wysokości Bogu’ ma miejsce modlitwa dnia, która nazywa się kolektą. Kapłan podnosi wówczas ręce i po wezwaniu 'módlmy się’ na moment się zawiesza..

Zapewne niejeden z nas pomyślał sobie wtedy: „Czy on naprawdę nie może się tego nauczyć na pamięć? Grzebie w tej książce i grzebie!”

Ta książka to mszał, a ksiądz się nie zawiesza, tylko zbiera nasze intencje. Dlatego ta modlitwa nazywa się kolektą – czyli zbiórką.

Kapłan podczas Eucharystii modli się w jakiejś konkretnej intencji, którą podaje na początku liturgii, a tutaj robi pauzę, aby każdy z uczestników celebracji wypowiedział w sercu swoją intencję.

Jezus w tym momencie pyta mnie: „Po co tu dzisiaj przyszłaś? O co chcesz prosić, za co dziękować?” A ja stoję jak kołek i denerwuję się na księdza..

liturgia słowa

„Szczytem liturgii słowa jest Ewangelia. Wielu uczestników liturgii myśli, że wówczas, kiedy czytana jest Ewangelia, przypominamy sobie, co Pan Jezus powiedział albo co zrobił przed prawie dwudziestoma wiekami. Tymczasem wtedy tak intensywnie działa Duch Święty, że uczestnicy Eucharystii niejako przenoszą się w czasie. Na oczach naszej wiary czytane słowo zamienia się w wydarzenie, którego uczestnikiem – nie obserwatorem czy słuchaczem, jest każdy z nas.”

To dlatego za każdym razem podczas czytania Ewangelii dociera do mnie coś na mój temat. Zdarza się, że wychodzę z domu z problemem i na Mszy Świętej dostaję rozwiązanie, to innym razem z czegoś się cieszę – a czytania są radosne, precyzyjnie oddają mój stan ducha.

Słowo Boże jest też ostre jak miecz obosieczny (Hbr 4,12). I czasem Boski Lekarz decyduje się dotknąć mojej zaropiałej rany, dawno ukrytej pod maskującą płachtą, pod którą już nigdy nie chcę zaglądać. Mogę się wtedy oburzyć i uciec, bo przecież boli.. ale mogę też odsłonić tę ranę, by On mógł ją oczyścić i wyleczyć. Nie zrobi tego, gdy Mu na to nie pozwolę.

Czasami, gdy zabrzmią pierwsze słowa Ewangelii widać, jak niektórzy uczestnicy celebracji zaczynają się kręcić i okazują zniecierpliwienie. Coś musiało zaboleć.. albo uwiera. To dowód dla mnie, że Biblia nie jest zwykłą literaturą, ale prawdziwym słowem Boga.

homilia czy kazanie

Po Ewangelii słyszymy homilię bądź kazanie. Znów uśmiecham się do siebie, bo wydawało mi się, że to synonimy i używa się ich zamiennie.

Homilia jest kontynuacją wygłoszonego słowa Bożego. Ksiądz ma je tak wytłumaczyć, tak do niego nawiązać, aby każdy mógł je zrozumieć, przyjąć, odnieść do swojego życia i wydać zamierzone przez Pana owoce.

Kazanie natomiast ma funkcję misyjną, nie wyjaśniającą i w przeciwieństwie do homilii nie musi nawiązywać do liturgii słowa. Ma ono na celu pozyskać lub odzyskać kogoś dla Chrystusa.

Często łapię się na myślach: „Co za głupoty ten ksiądz opowiada!”. Przypuszczam, że nie jestem jedyna w tym względzie. Często jest tak, że w homilii lub kazaniu zderzamy się z naszym grzechem, który właśnie został obnażony i łatwiej jest się zbuntować przeciw tej nauce, niż iść do konfesjonału.

A czasami trzeba z pokorą przyjąć, że być może akurat ta homilia czy to kazanie nie jest dla mnie, ale sąsiadowi z ławki właśnie ratuje życie.

przygotowanie darów

Gdy do ołtarza przynosimy chleb i wino, a kapłan odmawia nad nimi modlitwę, to ma miejsce obrzęd przygotowania darów. Jest na niego czas zaraz po modlitwie wiernych, gdy wszyscy siadają.

Wcześniej, gdy kapłan zawieszał głos podczas kolekty, o coś prosiłam, za coś dziękowałam, a teraz stoi za mną pytanie: „Co dla mnie przygotowałaś?”

Ksiądz kładzie na ołtarzu chleb i wino, które stanowią wspólny dar wszystkich zgromadzonych na danej Eucharystii, a co ja daję z siebie? Nic. Obciach i tyle.

W tym momencie wcale nie chodzi o tacę, choć jest ona ważnym elementem jedności i braterstwa chrześcijańskiego. Tak, jak nie chodzi o tacę w modlitwie po przygotowaniu darów: „Niech Pan przyjmie Ofiarę z rąk twoich..”.

Tu chodzi o coś więcej.. o to, by złożyć na ołtarzu swój osobisty dar. Co to może być? Wszystko, co tylko przyjdzie do głowy – byle była w tym miłość. Od rzeczy najprostszych, jak odmówienie sobie ulubionego posiłku w intencji, jaką wcześniej złożyłam na ołtarzu, aż do ofiarowania swojego życia w myśl pieśni 'Wszystko Tobie oddać pragnę…serce moje weź!’

Bóg ma moc każdego dnia przyjąć to serce i powiedzieć: „Biorę. Zabieram ci twoje, a daję moje. Ale to nie znaczy, że przestaniesz się denerwować. Będziesz się denerwować jeszcze bardziej. Tylko teraz będziesz się denerwować inaczej – nie jak osoba, której coś przeszkadza, tylko jak mama, która denerwuje się na dzieci robiące sobie krzywdę.”

chleb i wino

Dlaczego Pan Jezus użył właśnie tej materii – chleba i wina, a nie np. mięsa baranka i sycery (rodzaj starożytnego piwa)?

Jedni mówią, że to był najpopularniejszy pokarm i napój, inni powołują się na ryt Paschy żydowskiej.

Podczas Paschy był używany chleb przaśny nazywany chlebem udręczenia oraz kielich wina, nad którym odmawiano błogosławieństwo (a w zasadzie kielichy były cztery).

Pan Jezus, zamiast użyć słów:” Oto chleb udręczenia, który nasi ojcowie jedli w ziemi egipskiej…. – zakomunikował apostołom: „To jest Ciało moje, które za was będzie wydane…”. Do tego dodał nad kielichem wina: „Ten kielich to Nowe Przymierze we Krwi mojej, która za was będzie wylana..”.

Tym samym ustanowił nową pamiątkę, choć apostołowie, skołowani zmianą świetnie znanego im rytu, być może jeszcze w tym momencie nie zdawali sobie z tego sprawy.

*

Żydzi obchodząc Paschę wypijali cztery kielichy i każdy z nich miał bardzo konkretne znaczenie.

Pierwszym był kielich upamiętniający zerwanie więzów niewoli, drugi symbolizował stanie się wolnym ludem, trzecim dziękowali Bogu za odkupienie całego ludu dzięki krwi baranka, a czwarty, zwany kielichem spełnienia lub kielichem chwały – oznaczał dzień, w którym przyjdzie Mesjasz i nastaną czasy pełnego zjednoczenia ludu z Bogiem.

W Ewangelii według św. Mateusza czytamy, że podczas Ostatniej Wieczerzy Jezus, wypiwszy z uczniami kielich dziękczynienia, powiedział: „Odtąd nie będę już pił z tego owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić go będę z wami nowy, w królestwie Ojca mojego” (Mt 26,29).

Po odśpiewaniu hymnu nie rozlali już wina, nie wypili kolejnego czwartego kielicha, który kończył tradycyjnie każdą wieczerzę paschalną. Jezus wstał i udał się wraz z uczniami do Ogrodu Oliwnego.

Dlaczego Jezus przerwał wieczorny posiłek z apostołami? Niektórzy komentatorzy mówią, że przedłużył uroczystość Paschy do dnia następnego przelewając swoją krew na Krzyżu jako znak potwierdzający Jego słowa wypowiedziane przed śmiercią: wypełniło się! Kielich spełnienia napełnił własną Krwią.

A może powróci do stołu dopiero w czasach, na które wciąż czekamy celebrując ten urwany tragicznie film? Bo stojąc na Mszy Świętej coraz bardziej zaczynam rozumieć, że Ostatnia Wieczerza wciąż trwa..

*

Kolejną ciekawostkę ujawnia Brant Pitre w swej książce: „Jezus i żydowskie korzenie Eucharystii”. Autor na podstawie Starego Testamentu i żydowskich zasad religijnych wyjaśnia zależność ofiary bezkrwawej (czyli z chleba i wina), składanej co tydzień w Świątyni Jerozolimskiej z użytą przez Pana Jezusa materią podczas Ostatniej Wieczerzy.

Nawiasem mówiąc do tej pory myślałam, że tylko krwawe ofiary ze zwierząt były składane w świątyni przez Żydów..

Pitre w swojej publikacji używa określenia „chleby pokładne” w transliteracji z oryginału na łacińskie litery.

Otóż, jak w każdym języku, tak również w hebrajskim, są idiomy, czyli wyrażenia nie dające się przetłumaczyć na inny język w sposób dosłowny..

Choćby taki polski dialog: „Jak leci?” – „Tak sobie”, w tłumaczeniu dosłownym na każdy inny język będzie czymś nielogicznym.

Pitre zapisał w transliteracji z oryginału „chleb pokładny” jako „lehem ha-panim”, co po hebrajsku „lehem” znaczy „chleb”, a „panim” – „twarz”.

Tłumaczy się więc to określenie jako „chleb twarzy”, „chleb oblicza”, „chleb obecności”.

Czyżby Żydzi widzieli w tym chlebie oblicze Boga?

Gdy tylko Izraelici wyszli z Egiptu, otrzymali Dekalog i zaraz potem Bóg polecił Mojżeszowi wykonać Namiot Spotkania (po łac. tabernaculum), w którym miała się znajdować Arka Przymierza, Menora (złoty świecznik) i właśnie złoty stół chlebów pokładnych. W przyszłości Namiot Spotkania zostanie zastąpiony Świątynią Jerozolimską.

Mojżeszowi zostało precyzyjnie objawione – jak mają one wyglądać. A skoro Pan Bóg postawił tak wielki akcent na te przedmioty – ich znaczenie musiało być niezwykle ważne.

Na stole chlebów pokładnych znajdowały się również dzbanki i patery, które służyły do składania ofiary płynnej, najczęściej z wina!

Czy już to nie powinno przypominać nam ołtarza w każdym naszym kościele?

Od razu stoją przed oczyma obrazy tabernakulum i monstrancji ze zmartwychwstałym Jezusem w konsekrowanej Hostii. Wieczną lampkę palącą się przy tabernakulum, gdy jest w nim Najświętszy Sakrament można zestawić z Menorą, która miała stać zapalona przy stole chlebów pokładnych. Zawsze, gdy te chleby na nim były, a miały tam być nieustannie – Menora miała być zapalona, aby świadczyć o obecności Boga w swojej świątyni (Wj 25, 31-40, Kpł 24, 1-4). Czy to przypadek?

Bynajmniej.

Ale to nie wszystko..

Namiot Spotkania



Na znak wiecznego przymierza pomiędzy Bogiem i Izraelem, naród wybrany zobowiązany był składać tę ofiarę chleba i wina co szabat, czyli raz w tygodniu, najpierw w Namiocie Spotkania, a potem w Świątyni Jerozolimskiej. Tę ofiarę należało spożyć, a nie tylko złożyć.

Podobnie Pan Jezus złożył siebie w ofierze i tę Ofiarę polecił nam spożywać.

Czy zatem Pan Bóg w chlebach pokładnych – chlebach oblicza – ukrył zapowiedź najważniejszego Chleba, którym będzie Jego Słowo Wcielone?


Brant Pitre, powołując się na nauczanie rabinów, zauważył, że przed wniesieniem chlebów pokładnych do miejsca Najświętszego, były one kładzione na stole z marmuru, a następnie składane w ofierze na stole chlebów pokładnych, który był wykonany ze złota. Dlaczego?

Po złożeniu w ofierze stawały się święte: po hebrajsku „qaddesh”(„kadosz”), co znaczy również „oddzielony”, „konsekrowany”.

Zatem chleb pokładny przed złożeniem w ofierze był zwykłym chlebem upieczonym z najczystszej mąki, a w miejscu Najświętszym zostawał konsekrowany, czyli poświęcony Bogu, i stawał się chlebem obecności Bożej.

Czy nie jest to bezpośrednia analogia do Eucharystii? Niezwykle to klarowne, niezwykle oczywiste, a niestety nadal przed nami niedostępne i zakryte.

prefacja i modlitwa eucharystyczna

Prefacja rozpoczyna się wezwaniem celebransa „Pan z wami” i trwa do śpiewu 'Święty, Święty, Święty’.

Podczas tego dialogu przenosimy się niejako na liturgię do nieba, sprawowaną poza czasem! I tu przechodzimy do naszego science bez fiction.. bo okazuje się, że podczas każdej Mszy Świętej jest nas – wielbiących Boga – zdecydowanie więcej, niż sądzimy!

36 komnata: Komnata 14: Schody do nieba

Od tego momentu bowiem znajdujemy się w towarzystwie aniołów, archaniołów, serafinów, cherubinów i świętych, na czele z Matką Boga – Maryją. I nie jest to żadna metafora, ale fakt, którego nauka jeszcze nie dogoniła. Mówi nam o tym teologia, oraz świadectwa wielu mistyków i świętych, którzy widzieli to na własne oczy.

W tym kontekście zdanie wielu osób, które mówią: „Nie chodzę do kościoła, bo nie lubię księdza, bo pije, żyje niemoralnie..więc dlaczego taki ktoś ma mnie pouczać?” – traci sens..

Bo po pierwsze: nie gorsz się grzesznikiem tylko dlatego, że grzeszy inaczej, niż ty.. a po drugie: to, jaki ksiądz sprawuje Mszę Świętą – dla ważności sakramentu jest zupełnie nieistotne.

Podczas Eucharystii kapłan występuje in persona Christi, czyli użycza swojej osoby Jezusowi. A więc wszelkie jego osobiste cechy (niezależnie czy dobre, czy złe) nie mają znaczenia, bo w tym momencie sam Jezus sprawuje Eucharystię rękoma wyświęconego prezbitera we wspólnocie Kościoła.

Eucharystia de facto jest tylko jedna – sprawowana stale poza czasem, w niebie, a my za każdym razem tam się po prostu przenosimy. Tu i teraz wchodzimy w tajemnicę męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. I to się dzieje niezależnie od wiary uczestników danej Mszy Świętej. Zatem.. bywając okazjonalnie na Mszy Świętej i nie mając świadomości, co się wtedy dzieje – też przenosimy się w czasoprzestrzeni, tylko kompletnie o tym nie wiemy.

Mnie to już wystarcza, by nie nudzić się na Mszy Świętej. Ale to nie jedyny moment, kiedy jesteśmy przenoszeni zarówno w czasie, jak i przestrzeni historyczno-zbawczej.

przeistoczenie

Gdy kapłan bierze w ręce Hostię i mówi: „Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy..” – to już nie on, ale sam Jezus Chrystus sprawuje ofiarę. Co jeszcze się wtedy wydarza?

Podczas przeistoczenia przenosimy się do wspomnianej w Biblii sali na górze – czyli do Wieczernika. Wokół siebie mamy apostołów – trochę skołowanych – bo Jezus znów robi rzeczy niestandardowe.

Apostołowie, spędzający już trzecią Paschę z Nauczycielem, musieli się zdziwić, że tym razem zarządził ją wcześniej – przed rytualnym zabiciem baranków paschalnych. Od dziecka świetnie znali smak potraw, modlitwy i cały rytuał święta Paschy, a tu nagle On wszystko zmienia.

Bierze chleb i wino i nazywa je swoim Ciałem i Krwią, nie wspominając o wcześniejszym umywaniu nóg.. Przecież Żyd nie mógł zjeść nawet odrobiny mięsa z krwią, a On każe jeść swoje Ciało i pić swoją Krew..

to czyńcie na moją pamiątkę

Często można się złapać na myśli, że przeistoczenie jest tylko wspomnieniem – teatrem, widowiskiem, które ma nam przypominać, jak wyglądała Ostatnia Wieczerza..

I tu można byłoby zaryzykować stwierdzenie, że gdyby w czasach starożytnych istniało wideo, to wystarczyłoby nagrać Ostatnią Wieczerzę, a teraz odtworzyć nagranie i już byśmy to uczynili na pamiątkę..

To pułapka dzisiejszego rozumienia słowa 'pamiątka’. Bo co dziś jest pamiątką? Magnes na lodówce, plik ze zdjęciami, muszelka, albo kartka.. A kiedyś?

W mentalności żydowskiej pamiątka to uobecnienie.

Ale co to takiego? Przecież jeżeli będę oglądać na komputerze zdjęcia z wyprawy w góry sprzed dwóch lat, to nie znaczy, że się tam przeniosę..


W rozumieniu semickim 'pamiątka’ to uobecnienie danego wydarzenia tu i teraz.

I taką 'pamiątkę’ miał na myśli Pan Jezus – całkowite przeniesienie się w czasoprzestrzeni, uobecnienie tu i teraz sytuacji z Wieczernika, abyśmy i my – dwa tysiące lat później – mogli być naocznymi świadkami ustanowienia Eucharystii.

najważniejsze amen

Moment, gdy kapłan podnosi Pana Jezusa i wypowiada słowa: „Przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie Tobie, Boże, Ojcze wszechmogący, w jedności Ducha Świętego wszelka cześć i chwała, przez wszystkie wieki wieków” – to doksologia.

Naszą odpowiedzią jest: „Amen”.

I to jest najważniejsze amen podczas całej Mszy Świętej!

„Amen” oznacza: „tak, niech się tak stanie, zgadzam się”. Na co więc się wtedy zgadzam?

Po pierwsze na to, aby żywy Chrystus, który jest na ołtarzu, będąc jednocześnie kapłanem i darem ofiarnym, złożył siebie w ofierze za moje grzechy.

Po drugie – by zrobił to za grzechy całego świata.

Po trzecie – zgadzam się na wszystko, co Bóg wymyślił dla mnie, zgadzam się na wypełnienie woli Bożej w moim życiu, na złożenie mnie w ofierze za moich braci.

fractio i commixtio

Te dwa trudne słowa są nazwami gestów łamania Hostii („fractio” – „łamanie”) i wkładania Jej kawałka do kielicha („commixtio”-„łączenie”).

Odkrycie przenoszenia się w czasoprzestrzeni pomogło mi zrozumieć, że Jezus nie cierpi za każdym razem podczas sprawowania Mszy Świętej, bo umarł raz, składając siebie w ofierze, raz zmartwychwstał i wstąpił do nieba. To my za każdym razem przenosimy się w tamto miejsce i tamten czas.

A skoro podczas Eucharystii podróżujemy w czasie i przestrzeni, a nawet poza czas – to moment łamania Hostii przenosi nas do wydarzenia na Golgocie.

Stajemy się – za każdym razem – naocznymi świadkami śmierci Pana Jezusa na krzyżu. Stoimy tam z Maryją, Marią Magdaleną i Janem.

*

Zaraz po przełamaniu Hostii, kapłan odłamuje Jej kawałek i wkłada do kielicha z Krwią Pańską.

Podczas Ostatniej Wieczerzy Jezus zapowiedział swoją śmierć, używając znaku rozdzielenia ciała i krwi. Analogicznie – łącząc Ciało i Krew Pańską – stajemy się świadkami zmartwychwstania.

A więc – w kolejne parę sekund po tym, jak byliśmy w piątek z Jezusem na Golgocie – przenosimy się do niedzielnego poranka – wraz z Marią Magdaleną pod Grób Pański.

dlaczego krzyż

Ile to razy zastanawialiśmy się, dlaczego Bóg nie znalazł jakiegoś innego sposobu na zgładzenie grzechów świata, dlaczego to musiał być krzyż?

Zwykle słyszymy, że Jezusa ukrzyżowano, bo była to najhaniebniejsza kara, o czym dowiadujemy się m.in. z Księgi Powtórzonego Prawa (Pwt 21, 23).

Jednak analizując przebieg święta Paschy można odkryć coś więcej.

Ofiara z baranka nie kończyła się jego śmiercią. Nie wystarczyło złożyć baranka w ofierze, trzeba było go spożyć. To dopiero stanowiło wypełnienie ofiary.

I właśnie ten fakt zmienia optykę patrzenia na ukrzyżowanie! Bo nareszcie można znaleźć odpowiedź, dlaczego właśnie krzyż – a nie coś innego, i co on ma wspólnego z barankiem?

Otóż baranka paschalnego krzyżowano!

Baranka, po zabiciu, trzeba było upiec na ogniu, używając rożna z drzewa granatowca. Jedną część rożna wbijano od strony główki, prowadząc do dolnej części ciała baranka, a drugą – pomiędzy łopatki.

Baranek paschalny był krzyżowany, więc jak mogłoby stać się inaczej z Barankiem Bożym?

*

Zbawienie musiało dokonać się przez złożenie w ofierze Baranka Bożego, ukrzyżowanie Go i spożycie!

Dopełniamy więc ofiary, gdy zmartwychwstałego Baranka przyjmujemy w Komunii Świętej!

*

Bezpośrednio po śpiewie ’Baranku Boży’ kapłan zaprasza do Komunii Świętej słowami Jana Chrzciciela: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata”.

Skutkiem tego, że rzeczywiście spożywam zabitego, ale zmartwychwstałego Baranka – przyjmuję też obietnicę, że skoro Zmartwychwstały gości w moim śmiertelnym ciele, to ma moc sprawić, żeby i ono stało się nieśmiertelne, nawet gdy z upływem lat będzie się psuło. To ogromny i niemieszczący się w granicach ludzkiej logiki dar Boży!

Po mojej stronie zostają tylko dyspozycyjność i pragnienie, połączone z przyznaniem, że na ten dar zupełnie nie zasługuję. Dlatego odpowiadamy słowami setnika z Kafarnaum: „Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie” (Mt 8,8).

po komunii świętej

Warto się zastanowić, co robimy po przyjęciu Pana Jezusa w Komunii Świętej. Czy nie zdarza nam się przypadkiem o coś jeszcze prosić.. A przecież czas na prośby był wcześniej – wtedy, kiedy ksiądz się „zawieszał”.

Tu jest czas, aby się przytulić, powiedzieć Jezusowi w ciszy serca: „Kocham Cię, dziękuję że jesteś”, chwilę pobyć razem z Nim w milczeniu. Ta chwila ciszy jest cudowną anielską muzyką kojącą serce, w którym dokonuje się największy akt zbliżenia w całym wszechświecie!

rozesłanie

Zdarza się, że niektórzy wychodzą z kościoła przed błogosławieństwem. A przecież liturgię zaczynamy i kończymy znakiem krzyża.

Najbardziej wymownym komentarzem takiego zachowania niech pozostanie w naszym sercu jedno kluczowe zdanie:

„Tylko jeden z apostołów wyszedł z Ostatniej Wieczerzy przedwcześnie. Był to Judasz.”

dziękczynienie

Warto pozostać jeszcze chwilę w kościele i poświęcić ją na dziękczynienie po Mszy Świętej. Miło bowiem Boskiemu Zbawicielowi usłyszeć jeszcze nasz cichy głos uwielbienia i dać nam schronienie w swym gorejącym sercu.

*

Mój wzrok spoczywa każdego dnia na białej hostii i kielichu, w których czas i przestrzeń jakby „skupiają się”, a dramat Golgoty powtarza się na żywo, ujawniając swoją tajemniczością „teraźniejszość”.
Jan Paweł II
*

Opublikowano

DOBA  EUCHARYSTYCZNA – 30/31  MAJA  2023 r.


WTOREK:

7:00 – Msza święta na rozpoczęcie adoracji

7:30 – wystawienie Najświętszego Sakramentu

7:30 – 9:00 – Adoracja mieszkańców z ul. Batalionów Chłopskich strona nieparzysta i ul. Sasankowa

9:00 – 10:00 – Adoracja mieszkańców z ul. Batalionów Chłopskich strona parzysta, ul. Sabatowskiego, ul. Cyganowskiego

10:00 – 11:00 – Adoracja mieszkańców z ul. Sąsiedzka, Lazurowa, Cyprysowa

11:00 – 12:00 – Adoracja mieszkańców z ul. Rędzińska nieparzysta

12:00 – 13:00 – Adoracja mieszkańców z ul. Rędzińska parzysta

13:00 – 14:00 – Adoracja mieszkańców z ul. Widłaków, Zawilcowa

14:00 – 15:00 – Adoracja mieszkańców z ul. Tenisowa

15:00 – 17:00 – Koronka do Bożego Miłosierdzia i adoracja Żywego Różańca Róża Matki Bożej Fatimskiej i Margaretki

17:00 – Msza święta

18:00 – Msza święta

19:00 – 20:00 – Adoracja mieszkańców z ul. Korzeniowskiego, ul. Pajęcza, ul. Piłkarska, ul. Wypoczynku

20:00 – 21:00 – Adoracja mieszkańców z ul. Staffa

21:00 – 22:00 – Adoracja mieszkańców z ul. Norwida 11/15

22:00 – 23:00 – Adoracja mieszkańców z ul. Norwida 11/15A, Norwida 17/21

23:00 – 24:00 – Adoracja mieszkańców z ul. Ossolińskiego 1, 2, 3, 5, 7, 9, 11

ŚRODA:


24:00 – 1:00 – Adoracja mieszkańców z ul. Fertnera 6 i 8

1:00 – 2:00 – Adoracja mieszkańców z ul. Kontkiewicza 4, 4A, 4B, 5, 6, 7, 8, 9

2:00 – 3:00 – Adoracja mieszkańców z ul. Kontkiewicza 11, 13, 15

3:00 – 4:00 – Adoracja mieszkańców z ul. Kontkiewicza 17, 19, 21 i domy szeregowe

4:00 – 5:00 – Adoracja mieszkańców z ul. Warszawska, Zarankiewicza

5:00 – 6:00 – Adoracja mieszkańców z ul. Micińskiego, Malewskiej, Białoszewskiego, Grochowiaka, Parandowskiego

6:00 – 7:00 – Adoracja mieszkańców z ul. Czapskiego, Szaniawskiego, Zegadłowicza, Czechowicza

7:00 – 7:30 – Błogosławieństwo Najświętszym Sakramentem i Msza Święta. Zakończenie Doby Eucharystycznej.


Opublikowano

Majowe szepty przy wiejskich kapliczkach od zapomnienia wiatr chroni..

Maj już trwa. „Majówki” też. Choć to już często niecodzienny widok – odprawiane są wciąż, tak jak kiedyś, przy kaplicach bądź przydrożnych figurach i krzyżach.

*

Bo cóż jest wart kolejny odkrywczy doktorat napuszonego, niewierzącego teologa wobec gromady kobiet, mężczyzn i dzieci, którzy mimo deszczu i wiatru, wspólnie odmawiają Litanię, czy to przy krzyżu porosłym mchem na sąsiedniej ulicy, czy w kościelnej ławce..

*

Gdy internet zalewają kolejne wieści o profanacjach figur, wycinaniu krzyży przydrożnych, wulgarnych napisach na ścianach kościołów, gdy wojna toczy się ciężko jak czołg tuż za granicą, gdy po niedawnej pandemii na cmentarzach wyrosły nowe groby, ludzie tutaj jeszcze wiedzą, co robić.

Zupełnie jak zegary słonecznika obracają się podświadomie ku słońcu, tak ludzie prości zwracają się ku Bogu.

Nie mędrkują, tylko idą do Kościoła, krzyż stawiają przy drodze, na kolana klękają przed kapliczką.

*

Na nabożeństwa majowe w naszej parafii zapraszamy codziennie po Mszy św. o godz.17:00, a w niedziele o 16.30 !

*

*

W szafirze Twojej sukni Przenajświętsza Pani,
Anioły wszystkich chórów zrobiły dziś pranie,
Zawiesiły niebo zwiewnymi tiulami
Ponad łąkami..

Ty, co nauczasz jak rozpoznać zioła
i kroczysz boso wąskimi miedzami
– módl się za nami.

Gdy drżą niebiosa pocięte hukiem
kołtuńską siłą, błyskawicami
– chroń przed gromami.

Gdy na rozstajach próchnieć będą krzyże,
kapliczki wiejskie nie wybrzmią pieśniami
– opleć je kwiatami.

*

Opublikowano

Tajemnice dnia ósmego

Nie poznajemy
nigdy do końca
nigdy na pewno

Pękające serca
stopy w drodze
Czy to On

Zawsze jest tylko chleb
ręce i gest

*

Rozstania i przejmujące spotkania – to ścieżki części chwalebnej naszego życia.

Myśli i oceny rzeczywistości bywają widzeniem tylko małego kawałka.


*
Przyłączył się do nich
w drodze
zdawał się iść dalej
przez jedno popołudnie
mieli Go tylko dla siebie
nawet wszechświat musiał poczekać
na punkt omega

nieznużenie
wykładał im pisma
jeszcze raz
od początku

*

Niedobrze, by człowiek był sam – bo wtedy może utknąć we własnych myślach o rzeczywistości. W samym sobie tylko, bez pomocy z zewnątrz, nie ma jak znaleźć bardziej obiektywnej, niosącej pociechę perspektywy.

Bóg widzi wszystko inaczej niż my. Nigdy nie przestaje pokładać w nas nadziei. Dzieli się z nami sobą, bo wie, że tylko bliskość może nas dźwigać ku życiu.


Przychodzisz w dramat żałoby po stracie i niespełnionych marzeniach.

 Wiedziałeś, że nie lubię pożegnań. Niosą smutek, tęsknotę i niepewność, co dalej. Potrzebna jest mi taka obecność, która nigdy się nie wyczerpie.

Może dlatego powiedziałeś, że będziesz ze mną po wszystkie dni, aż do skończenia świata. Tak jak ja opowiadam moim bliskim, że będę ich kochać do końca świata, do księżyca i z powrotem, i dalej.



*
Czy to On
był
na pewno

Ślady zamiotła noc
Klęczy cisza niezmącona

*

Tak często czuję, że usuwa mi się grunt pod stopami i nie umiem znaleźć oparcia – w innych i w sobie.

Zawodzi mnie zaufanie, tyle razy nadszarpnięte.

Zaczynam za bardzo wierzyć nadchodzącym stadami myślom, że „nikomu nie można wierzyć”, że „nigdy to się nie zmieni”.


Ale Ty jesteś Pocieszycielem – chcesz leczyć we mnie skutki cierpienia.

Wiesz, że każde cierpienie zamyka serce. Że rany zabliźniają się w twarde strupy, a skóra staje się pancerzem, by już nigdy nic złego nie dosięgło miękkiej tkanki serca. 

Lęk przed zranieniem to potężna broń przeciw bliskości.

Może zamknąć w czterech ścianach. Zamyka delikatne części za murem sztucznego uśmiechu, perfekcjonizmu, dystansu. Najbezpieczniej jest z dala od innych i daleko od samego siebie.


*
dziś po południu
jeszcze raz od początku
w drodze jak zawsze
naprawdę dalej idący
nieznajomy
cierpliwy
bliski

*

Przejęty moim osamotnieniem, przychodzisz opowiedzieć mi historię o mnie kochanym miłością bez kresu, przychodzisz obronić przed oskarżeniami serca, że nie zasługuję na nic.

Opowiadasz, że doprawdy jeszcze nie wiem, co czeka za rogiem i jak bardzo się zdziwię. Wlewasz odwagę wychodzenia ku drugiemu ze słowem bliskości. Pozwalasz szukać wspólnego języka aż do skutku.

Przecież poszedłeś do Nieba nie tylko po to, by przygotować mi tam miejsce, ale by móc zostać ze mną na ziemi. Przy obieraniu ziemniaków, czekaniu na tramwaj albo staniu w korku.

Uczysz, że więź to obecność.


*

..gdy świat się zmierzcha
to zaczyna być ciepło w sercu

*


Opublikowano